niedziela, 27 października 2013

Rozdział 1



Rozdział 1
Czy się nie przesłyszałam? Czy on właśnie powiedział, że jestem aniołem? To jakiś żart? Popatrzyłam na niego. Nie wyglądał jakby miał ze mnie żartować. Przerażona, odwróciłam się i odeszłam. Nawet nie zdążyłam zrobić pięciu kroków kiedy poczułam uścisk na nadgarstku.
-Dokąd idziesz?- zapytał Caine.
-Do domu. Jest 23 a ty mi mówisz, że jestem aniołem. To chyba nie jest normalne. Właściwie to czemu ja z Tobą rozmawiam? Daj mi spokój do cholery!- wyrwałam się z jego uścisku.
-Nie możesz odejść! Oni Cię znajdą i nie będą tacy mili jak ja. Nawet nie wiesz co ci grozi- powiedział.
-No to co mi grozi? Co oni chcą mi zrobić? Czego oni ode mnie chca?!-zapytałam.
- Chcą żebyś przeszła na ich stronę i żebyś pomogła im zdobyć Diament Aniołów..
-Diament Aniołów? Co ty bierzesz?- kolejne pytanie padło z moich ust.
-Diament Aniołów to diament, który daje bezgraniczną władze aniołom, którzy go posiądą. A im więcej zwolenników danej strony tym większe szanse na zdobycie.- oznajmił chłopak.
-Aha. A co jeśli nie wybiorę żadnej ze stron?
- Masz czas do dnia swoich osiemnastych urodzin żeby zdecydować a jeśli nie wybierzesz to..umrzesz.- powiedział ze smutkiem.
- Co?! Ale jak to? To jakiś żart? A może to tylko sen? Jestem już w domu w swoim łóżku i śnie. Tak, to na pewno sen. Diana, obudź się. No dalej- uszczypnęłam się , ale to nic nie dało. Czyli, że ja nie śnie?
- Przykro mi, ale to nie jest sen. To rzeczywistość. A teraz może lepiej stąd chodźmy , zabiorę Cie do domu. – zaproponował Caine wyciągając do mnie dłoń.
Niepewnie podałam mu swoją, po czym przyciągnął mnie do siebie. Rzuciłam mu pytające spojrzenie.
- Lepiej żebym Cię trzymał jak będziemy lecieć, bo chyba nie chcesz spaść.-oznajmił.
-Zaraz, zaraz. Lecieć?- zapytałam, gdy nagle z tyłu jego pleców wyrosły dwa piękne, białe, ogromne skrzydła.
- Trzymaj się mocno. Na 3 startujemy. Raz, dwa….
- Poczekaj, wole iść…- i wtedy się wzbiliśmy do góry.
Chciałam krzyczeć, szarpać się ,ale to nie był najlepszy pomysł. Wtuliłam się w jego zagłębienie pomiędzy szyją a ramieniem, podziwiając Portland z góry. To naprawdę śliczne miasto. Po jakiś dziesięciu minutach poczułam grunt pod  nogami. Kiedy chciałam już mu coś powiedzieć on zaczął pierwszy:
- Muszę już wracać. Jak chcesz się dowiedzieć czegoś na temat tego wszystkiego, spotkajmy się jutro o 16.00 w „Sweet coffe”. Do zobaczenia mam nadzieje.-posłał mi promienny uśmiech i od razu wzbił się w górę.
Odprowadziłam go wzrokiem po czym ruszyłam do drzwi wejściowych mojego domu. Już miałam nacisnąć klamkę, ale mam mnie uprzedziła i stanęła w progu rzucając mi wściekłe spojrzenie.
-Możesz mi powiedzieć gdzie byłaś?!-zapytała.
- U Layli. Była bym szybciej, ale się nam przedłużyło-nie czekając na kolejne wąty, ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic , umyłam się, zmyłam makijaż, ubrałam się w piżamę i ruszyłam do pokoju. Kiedy weszłam zastałam otwarte okno na oścież. To dziwne, zostawiałam zamknięte. Może mama je otworzyła ?Hm..  Podeszłam do niego i już miałam je zamknąć, ale na parapecie leżało coś co przykuło moją uwagę. Czarne pióro.

 <--dom Diany









Mama Diany

2 komentarze:

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)