czwartek, 10 lipca 2014

Podziękowania :))

Nie wiem od czego zacząć… Może od tego, że bardzo was kocham? Tak, chyba myślę że zacznę o tego. Kocham was bardzo mocno. Dziękuję, że ze mną byłyście, wspierałyście mnie, komentowałyście ( wielkie dzięki dla tych które robiły to systematycznie). Dziękuję Sabinie Styles za wspaniały szablon, dziękuje też Nelly której już zapewne tu nie ma za cudowny zwiastun i za to, że wypromowała trochę tego bloga. I dziękuję że w ciągu paru dni liczba wyświetleń wzrosła o ponad tysiąc! Mam do was teraz parę próśb.
   1.    Mogłybyście napisać ogólną opinii co do bloga? Chciałabym wiedzieć na przyszłość czego nie robić a co tak.
  2.    Padły pomysły nad kontynuacją i tak sobie myślę „ to wcale nie głupi pomysł” i mam pewien pomysł lecz niedopracowany. Jeśli wy macie jakieś  to piszcie śmiało  ;)
  3.    Nie zapomnijcie o mnie i o historii Diany, Caine’a i Harry’ego. Mam nadzieję, że tak się nie stanie.
Teraz kontakt w razie jakichkolwiek pytań i wgl.
Ask- @dianablog i mysemodeleczki ( mój prywatny, znajdziecie tu moje fb, śmiało zapraszać)
tt- @liviwielus
Blogi:
http://somestoriestakenfromourheads.blogspot.com – ten prowadzę z sabiną i Beatą, zapraszam, możecie złożyć zamówienia.
http://whatisatrue.blogspot.com – zakończony, ale może będzie kontynuacja

Jeszcze raz wam bardzo dziękuję, kocham was, a tu jest dowód, że mam najlepszych czytelników na świecie J Natalia się poświęciła i wykonała to dla mnie. Po raz ostatni a może i nie nasza trójca :

EPILOG!



 PROSZĘ KAŻDEGO O KOMENTARZ!
EPILOG!


Trzy lata później:
- Layla to boli!- krzyknęłam na dziewczynę.
- Musisz trochę pocierpieć!
- Uspokójcie się obie!- wrzasnęła na nas Margaret.- Ty nie męcz jej, a ty doceń nasze chęci- przewróciłyśmy oczami.

- Przestańcie, psujemy jej jeden z najszczęśliwszych dni jej życia.- powiedziała Em przytulając się do mnie.
- Kochana- uśmiechnęłam się.
- To co robimy z włosami?- zapytała Margaret. Obejrzałam się w lustrze.
- Rozpuszczone albo warkocz.- przyjrzały mi się.
- Warkocz- oznajmiłyśmy wszystkie.- Ile mamy czasu?
- Dwie godziny- oznajmiła Layla.- Powinnyśmy zdążyć.
- Przecież warkocz nie zajmie nam tyle czasu.- Layla wyciągnęła album ze zdjęciami.
- Ale wspominki owszem.- pomachała nim mi przed nosem.
- Wychodzę tylko za mąż, no ludzie!
- Ale nie będziesz już naszą hot singielką Dianą Evans, tylko hot zamężną Dianą Turner.- wywróciłam oczami. Wyszczerzyła się. Kiedy Margi skończyła warkocza usiadłyśmy a panienka Allen otworzyła go.

                                                  ***
- Ślicznie wyglądasz- oznajmił mi Roger. To on właśnie miał mnie zaprowadzić.
- Dziękuję.
- Spokojnie, nikt cię nie ugryzie-zaśmiałam się.
- Wiem, wiem- jednak byłam zdenerwowana.
- Wchodzimy?- skinęłam głową. Weszliśmy do kościoła. Wszyscy obecni spojrzeli w moją stronę. Większości gałki z orbit wyszły. Dosyć szybko byłam już przy ołtarzu.
- Jeszcze możesz uciec- szepnęła do mnie Layla, ale pomimo tego Caine i Niall to usłyszeli. Wszyscy z trudem powstrzymali śmiech.
- Czy ty Diano Evans bierzesz sobie Caine’a Turner’a za męża?
- Tak.- uff udało mi się cos powiedzieć.
- A czy ty Cainie Turnerze bierzesz sobie Dianę Evans za żonę ?- spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.
- Tak.
- A więc ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.- zbliżył się do mnie.
- Marzenia się spełniają- szepnął i delikatnie mnie pocałował. Wszyscy zaczęli bić brawo. Kolejne pół godziny staliśmy pod kościołem dostając prezenty i gratulacje. Potem pojechaliśmy do hotelu żeby to uczcić.
                                                        ***
- Zapraszamy młodą parę do tańca- zarzuciłam Caine’owi ręce na szyje a on złapał mnie w tali. Puścili jakąś balladę.

- Ślicznie wyglądasz- powiedział Caine.
- Dziękuję. Ty też wyglądasz całkiem nieźle.
- Dziękuję, pani Turner.
- Evans lepiej brzmiało- zrobiłam podkówkę.
- Biedna, ale  już za późno. Trzeba było posłuchać Layli.
- Masz rację. 
- Powiem ci coś w tajemnicy, tylko nikomu nie mów.
- No dobra, mów.
- Niall zamierza się oświadczyć Layli w tej Barcelonie.
- No najwyższy czas.
- Zgadzam się. A i jeszcze coś.- spojrzał mi w oczy- Kocham cię najmocniej w świecie.
- Ja ciebie też- mieliśmy się pocałować, ale akurat odbijany i mój wspaniały braciszek Luke musiał mnie odbić- Nienawidzę cię.
- Jeszcze nie jeden raz go pocałujesz, więc co za różnica?
- Spieprzaj.
- Obiecasz mi coś? Będę mógł być chrzestnym?- wywróciłam oczami.
- A ty tylko o jednym. Tak będziesz mógł- uśmiechnął się.
- Wygrałem życie.- przez kolejne godziny dużo tańczyłam i piłam. Z każdym spędziłam dużo czasu. No prawie. Caine gdzieś mi zniknął.
- Lou?- podeszłam do chłopaka.
- Słucham panią?
- Nie wiesz gdzie mój mąż?
- Na zewnątrz, wietrzy się.
- Dzięki- uśmiechnęłam się i wyszłam na zewnątrz. Caine siedział na krześle. Szłam do niego „bardzo kusząco” na co obje zaczęliśmy się śmiać.
Usiadłam mu na kolanach.- Czemu tak zniknąłeś?
-  Gorąco tam- oparłam głowę o jego ramię i splotłam nasze palce.- Zmęczona?
- Nie, po prostu się stęskniłam- zaśmiał się.
- Moja kochana. A całusa dostanę- uśmiechnęłam się i zbliżyłam nasze usta.- Dziękuję pani Turner.
- To czysta przyjemność panie Turner.
- Obiecasz mi coś?
- Zależy.
- Będziemy razem na zawsze?- stykaliśmy się nosami i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Obiecuję.- minęła chwila cisza aż w końcu w tym samym momencie się odezwaliśmy:
-Kocham cię.
                                                          ***
Harry, Zayn, Louis, Niall i Liam założyli zespół o nazwie One Direction na cześć zjednoczenia stron. Emily została projektantką a Lay modelką. Luke został aktorem. Margaret, David i Diana kontynuowali pływanie. Caine prowadził firmę rodzinną ale otworzył też Akademię Sztuk Pięknych. Każda para zawarła związek małżeński. Diana i Caine mają trójkę dzieci: Ian’a, Rosaline i Melanie. Każdy z bohaterów odnalazł szczęście. KONIEC.
------------------------------
No to po epilogu :/ Proszę o komentarze, jak się uspokoję to napisze podziękowania mam nadzieję, ż je tez przeczytacie. Na DDS również pojawił się epilog.


środa, 9 lipca 2014

Rozdział 133



CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!
OSTATNI ROZDZIAŁ PRZED EPILOGIEM WIĘC NAPISZ CHOCIAŻ JEDNYM SŁOWEM ! 
Rozdział 133



Jak w ciągu pół godziny mam przedostać się prawie do Portland ?! To nie jest możliwe! Chyba, że… Chyba że bym miała skrzydła. Myśl Diana. Myśl, myśl, myśl. Jakby tu je wyczarować? Najpierw postanowiłam przejechać swoją ręką po plecach. Chłopcy tak robią i wyrastają no to może…
Spróbowałam i nic. Szybko! Ona tam są, czuje je tylko… Tylko jak ja mam je rozłożyć do cholery?! Usiadłam na łóżku i próbowałam się uspokoić. Postawiłam na bardziej brutalne środki. Zaczęłam jeździć po plecach i szukać najbardziej wystające pióra pod moją skórą. Znalazłam! Starałam je się złapać. W końcu pociągnęłam, ale zamiast je zostawić to wyrwałam. Spojrzałam na nie. Odcień szary plus krew.
Starałam zrobić to delikatniej żeby innych nie wyrwać. Udało się! Po jakiś dziesięciu minutach w końcu udało mi się je sobie wyłożyć.
Co prawda straciłam trochę krwi, ale jednak udało się! Rzuciłam się do wyjścia. Nawet nie zamykałam za sobą. Wdrapałam się na dach. Przecież pamiętasz jak się lata, Diana. Caine cię nauczył. Zamknęłam oczy i rzuciłam się w dół.
Machaj skrzydłami! Udało się! No co za fart kurde! Zaczęłam trzepotać skrzydłami najszybciej jak umiałam i leciałam w stronę polany. Oby się opóźniło, bo nie zdążę. Dalej, Diana. W moich oczach stanęły łzy. A jeśli nie zdążę? Jeśli oni umrą? Starałam o tym nie myśleć i pędziłam. Już, jeszcze kawałeczek. Pomyśl, że jesteś na zawodach pływackich i płyniesz po złoto. Tak, właśnie tak. Szybko! Już widzę ich! Nie wierzę, zdążyłam! Wylądowałam na tym przeklętym wzgórzu.
- Przestańcie!- próbowałam krzyknąć, ale na nic. Co, czemu?! Czułam, że tracę siły i osuwam się na ziemię. Czyli, że pewnie wybiła północ. Nie udało mi się. Osunęłam się. Leżałam jak martwa. Czyli, że to już koniec? No to w takim razie żegnam i przepraszam. Kiedy umarłam widziałam światło i ciemność połączone ze sobą.
Oczami Caine’a:
Do nieba poleciał snop światła i ciemności. Trudno to nazwać. Spojrzeliśmy ze Styles’em w tamta stronę. Tam ktoś leżał. A na dodatek oboje świetnie znaliśmy tą osobę. Spojrzałem na chłopaka a potem oboje rzuciliśmy się biegiem do niej.
- Diana!- krzyknąłem i próbowałem jej dotknąć, ale na marne. Ten blask ranił.
- Co jej się stało?
- Chciała was powstrzymać. Chciała żebyście żyli w zgodzie i jej ofiara nie poszła na marne. Lecz północ wybiła. Oficjalne osiemnaście lat. Nasze słoneczko jest wyjątkowe- mówił kobiecy głos znikąd. Nie obchodził mnie on za bardzo.
- Czyli, że ona jest…- zacząłem .
- Diamentem Aniołów- dokończył Harry. – Czy wiesz teraz co trzeba zrobić, bracie?- zwrócił się do mnie. Z jednej strony mnie to zaskoczyło, ale z drugiej cieszyłem się, że wszystko może się ułożyć i nasza nienawiść pójść w zapomnienie. Wokół nas wszyscy się zgromadzili.
- Diana nas zmieniła. Wszystkich. Ciemności dała dobro, a światłu ciemność. Chciała oddać za nas życie, żeby świat nie był zbyt dobry, ani pełen zła. Tak, więc z Harry’m chcemy zakończyć erę ŚWIATŁO I CIEMNOŚĆ, a zacząć ŚWIATŁO Z CIEMNOŚCIĄ.  Wtedy nikt nie umrze. Jeśli ktoś jest przeciwny niech wystąpi- nikt tego nie zrobił- Tak więc zacznijmy nową erę i zakończmy wrogość- wszyscy podnieśli okrzyki szczęścia. I wtedy to coś co powstawało od Diany zniknęło. Uklęknąłem przy niej i ją mocno przytuliłem. Spojrzałem na Harry’ego. Patrzył gdzieś dalej. Na polanie pojawili się aniołowie którzy zostali zabici przez obłąkanych. Widziałem jak Dolly wpada w ramiona Tack’a i go całuje ze łzami. I zauważyłem Styles’a tulącego jakąś dziewczynę. Zaraz, to przecież Bella! Ale co ona tu robi? Z uśmiechem mi pomachała. Tez jej odmachałem. Nieważne co tu robi, ważne że wróciła. Wróciłem do Diany. Trzeba ją zabrać do szpitala.
Oczami Diany:
Obudziłam się w pokoju zalanym bielą. Co ja tu robię? Rozejrzałam się. Szpital.
- Już się pani obudziła?- spytał lekarz.
- Tak.
- I jak pani się czuje?
- Dobrze. Mogę z kimś porozmawiać?- uśmiechnął się ciepło.
- Dobrze- najpierw wszedł Caine. Od razu przybiegł do moje łóżko i złapał mnie za dłoń.
- Ty żyjesz- powiedział z ogromnym uśmiechem.
- Tak żyję. Opowiesz mi co się stało?- uśmiechnął się lekko.
- Dzięki tobie nie ma już podziału. I nie zgadniesz. To ty cały czas byłaś Diamentem Aniołów. – no tak, wszystko by się zgadzało.
- To niesamowite- - szepnęłam.
- Przepraszam, ale każdy ma tylko pięć minut. Porozmawiacie wieczorem jak panienka wyjdzie.- oznajmił lekarz. Caine wstał.
- Do zobaczenia- powiedział a ja odpowiedziałam mu uśmiechem. Następny był Harry.
- Jak się czujesz? – wzruszyłam ramionami.
- Dobrze.- chłopak był spięty- Co się dzieje Harry?
- Bella. Ona żyje, jest tutaj i…- zamknął oczy- Kocham ją, Diana. Ale kocham też ciebie. Nie wiem co mam zrobić.- złapałam go za dłoń.
- Teraz wiesz jak się czułam z tobą i Caine’m. Ja też cię kocham, ale wiem  że to Bella jest wybranką twojego serca. A ja chyba bardziej pasuję do Caine’a. Możesz swobodnie z nią by pod jednym warunkiem.
- Jakim?- zdziwił się.
- Przyjaciele na zawsze?- wyszczerzył się i musnął moje czoło.
- I na jeden dzień dłużej- ruszył do drzwi- Trzymaj się księżniczko.
- Ty też książę.- wyszedł a za nim weszła moja mama.- Co ty tu…
- Proszę daj mi wszystko   wytłumaczyć. Jeśli i tak będziesz dalej mnie nienawidzić to znikniesz z mojego życia.- westchnęłam.
- Mas pięć minut.- usiadła.
- Zawsze marzyłam o dziecku. Nawet jak sama byłam dzieckiem. Lecz miałam problem. Kochałam Marshall’a i Jules’a. Tylko, że Marshall’a bardziej. Ale on przestał mnie kochać. Wyszłam za Jules’a, ale on ma uraz i nie chciał mieć dzieci. Na pewnej imprezie spotkałam się z Marshall’em. Upiliśmy się, wskoczyliśmy do łóżka i dzięki temu pojawiłaś się ty. Jules nie mógł tego znieść i wiesz co zrobił. Załamałam się po tym kiedy niby cię straciłam. Ale kiedy okazało się że jednak jesteś byłam najszczęśliwsza w świecie. Z Jules’em byłam dlatego, że potrzebowałam miłości, której nie dał mi Marshall. Lecz strasznie tego teraz żałuję, że nie odeszłam. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz- w moich oczach stanęły łzy.
- Czyli, ze to wszystko, rozwód, wyjazd Marshall’a i inne złe rzeczy które się wydarzyły, były z mojego powodu?- kiwnęła głową.
- Ale nie żałuję. Mogłabym przeżyć to wszystko jeszcze raz, tylko powiedziałabym ci o tym wcześniej.- przytuliłam się do niej i zaczęłam szlochać.
- Dziękuję mamo. I przepraszam.- szepnęłam.
- Nie to ja przepraszam za wszystko co złe. I dziękuję, że mam najwspanialszą córkę na świecie- płakałyśmy jak małe dzieci. Usłyszałyśmy brawo. Odwróciłyśmy się. Przez szybę było wszystkich widać. Stali tam Caine, Harry i Bella, Lou i Zayn, Niall i Lay, Em i Liam, Luke i Grace, Margaret i David, Roger z Kyle’m, Marshall, ciocia Meggi, Dolly z Tack’iem i paru innych aniołów ciemności. A nie przepraszam. Byłych aniołów ciemności. No i Laura. Uśmiechnęłam się przez łzy. To wszystko było piękne.
                                                          ***
Wszyscy pojechaliśmy do domu gdzie miała się odbyć mała impreza z okazji urodzin. Porozmawiałam już z każdym. No prawie, nie z  Caine’m. Okazuje się że Bella to fajne dziewczyna i że Dolly i Tack biorą ślub.
- Pozwólcie, że ja wręczę jej prezent urodzinowy jako pierwszy- powiedział Marshall i podał mi kopertę. Otworzyłam ją. List.
„Chcemy zawiadomić, że pani Diana Loretta Evans dostała się do [Ambitna Nazwa Uczelni Gdzie Dostała Się Diana]. Gratulujemy. Zaczyna pani pierwszego września”
Nie wierzę… Dostałam się tam gdzie chciałam! Jadę do NY żeby pływać w najlepszej drużynie w kraju! Niesamowite. Rzuciłam się ojcu na szyję.
- Dziękuję-pisnęłam.
- Nie ma za co.- dostałam od wszystkich wspaniałe prezenty choć nie spodziewałam się, że przygotują się na nie. Miałam w końcu być martwa. Ogarnęłam, że nadal wyglądam ja bezdomna.
- Muszę iść się przebrać. – ruszyłam na górę i narzuciłam na siebie sukienkę i szpilki. Wyszłam z łazienki i usłyszałam pukanie w drzwi balkonowe. Opierał się o nie Caine z uśmiechem. Wpuściłam go.- Gdzie ty byłeś?- zapytałam.
- Po prezent- chwycił moją dłoń. Założył na nią śliczną bransoletkę z  sercem.- Drobny podarunek, ale nie przygotowałem się.
- Jest piękny- chłopak objął mnie w pasie.
- Nie chcę z tym dłużej zwlekać. Kocham cię Diana. Tak cholernie cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Czy możesz dać mi drugą szansę?- w moich oczach stanęły łzy.
- Ja ciebie też kocham- nasze usta złączyły się w najcudowniejszym pocałunku na świecie.
------------------------------
Nadal nie rozumiem jak mogłyście myśleć, że mogłabym zabić naszą Dianę xd Od początku był plan zrobienia jednej strony, że Diana jest aniołem, tylko że Harry miał umrzeć bo nie mógłby znieść związku Caine'a i Diany, ale na szczęście wymyśliłam Belle. Mam nadzieję, że się podoba. Tack i reszta cudownie odżyli ( to też było w planie), sama nie wiem jak Bella odżyła, ale to będzie niewyjaśnione xd I wszystko dobrze się ułożyło. O to chodziło prawda? No i tak, Diana na drugie ma Loretta. I zdradzę wam  że pierwotna wersja to Diana Loretta Lardis, ale zmieniłam na opowiadanie. Proszę o komentarz, jutro epilog i podziękowania ( ://///) i na DDS nowy i ostatni rozdział. To tyle, teraz idę powstrzymywać łzy :/