niedziela, 27 października 2013

Rozdział 2



Rozdział 2

Wydarzenia z wczorajszego wieczoru dziwnie na mnie wpłynęły. Nie mogłam zasnąć, a jak już mi się udało to śniły dziwne rzeczy. Obudziłam się rano. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar. Cholera! 8.30. Na 9.00 mam zajęcia. Szybko wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Typowo wzięłam prysznic, zrobiłam sobie cienkie kreski eyelinerem, musnęłam rzęsy tuszem i ubrałam na siebie dżinsowe, krótkie spodenki, czarne rajstopy, bordowy sweter i zakola nówki, a do tego moje ukochane białe martensy. O 8.50 byłam już na dole ubrana w płaszcz, palczatki, miałam plecak i słuchawki na uszach. Na  szczęście mamy, Rogera i Kyle’a nie było. Kyle to mój przyrodni kilkumiesięczny przyrodni brat, który był u opiekunki, a Roger to mój ojczym. Tak mam ojczyma. Mój ojciec zostawił nas kiedy miałam osiem lat. Po rozwodzie wyjechał i ślad po nim  nie było. W sumie to dobrze, że odszedł. Nigdy nie okazywał mi uczuć, był oschły. Mówił do mnie DIANA, TY lub ONA. Nawet Roger mówił do mnie czasami myszko. No cóż.. Ruszyłam szybkim krokiem do szkoły. Słuchałam Green Daya mojego ukochanego zespołu. Czy może być coś lepszego od niego? O 9.05 weszłam do szkoły. Szybko odłożyłam kurtkę do szatani i udałam się na zajęcia z fizyki. Ten przedmiot to najgorsza rzecz na świecie. Nic nie da się ogarnąć, a w dodatku baba jest przywalona , nie umie tłumaczyć i pyta co lekcje . Mam farta. Kiedy weszłam do klasy obrzuciła mnie wściekłym spojrzeniem. Nie zwracając na nią uwagi ruszyłam do ostatniej ławki pod ścianą gdzie czekała na mnie Layla, moja najlepsza przyjaciółka.
-Nie ładnie spóźniać się na lekcje i to na fizykę.- szepnęła.
- Wróciłam wczoraj przed północą i zapomniałam nastawić budzika. Zdarza się-odpowiedziałam
- Przed północą? Wyszłaś ode mnie o 22.45. Czemu tak długo wracałaś?- zapytała.
- Przydarzyła mi się coś dziwnego. Napisze Ci- wyrwałam karteczkę i streściłam wydarzenia z wczoraj.
Na przerwie z Laylą prowadziłyśmy rozmowę na temat tego czy to mi się nie przyśniło lub czy to nie był jakiś psychol. Wychodziło, że tak.
- Zamierzasz się dziś z nim spotkać?
- Tak. Musze mu wpoić żeby się leczył.
-OK. To ja pójdę z Tobą, usiądę gdzieś z tyłu i będę kontrolować sytuację.
- Spoko. Ale teraz musimy iść na lekcje- odpowiedziałam na co ona zrobiła smutną minkę.
Dzień w szkole minął dość nudno. Angol, historia, biologia, niemiecki i matma.  O 15.30 po odebraniu płaszczy  ruszyłyśmy do kawiarni. Droga zajęła nam 20 minut. Kiedy weszłyśmy , Caine czekał na mnie przy stoliku w rogu. Layla usiadła przy stoliku tuz przy wyjściu. Nie pewnie zaczęłam iść w stronę chłopaka, gdy nagle poczułam, że lecę na ziemię. Ktoś na mnie wpadł. Unoszą głowę , napotkałam twarz jakiegoś chłopaka o burzy brązowych loków , zielonych oczach i promiennym uśmiechu ukazującym białe zęby i dołeczki.
-Przepraszam. Jestem Harry. Harry Styles.
----------------------------------------------------------
Siema ;* I jak wam się podobają 2 pierwsze rozdziały, prolog i bohaterowie? Chciała bym znać waszą opinie.  Z góry dziękuje za za cytanie moich wypocin ;) Kocham was <3

1 komentarz:

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)