poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 4



Rozdział 4

- Co ty tutaj robisz?!
- Diana, przyszedłem Cię przeprosić. Zachowałem się jak ostatni debil i to ja jestem idiotą. Pop prostu nie chcę żeby stało Ci się coś złego i się martwię. Czy dasz się zaprosić w jedno wyjątkowe miejsce i wybaczysz mi ?- zapytał , podając mi bukiet.
- Caine, to miłe, że przyszedłeś mnie przeprosić i kupiłeś mi tę piękne kwiaty, ale jest po 22, a jutro wtorek, muszę iść do szkoły i..
- Proszę to nie zajmie nam długo.
- No dobrze już. Tylko za chwilę musze być powrotem- oznajmiłam, wchodząc do pokoju żeby wstawić kwiaty do wazonu i wziąć kurtkę.
- Jeśli mamy zrobić to szybko musimy polecieć, czyli musisz mnie objąć- powiedział nie pewnie, na co ja lekko się zarumieniłam.
- No tak.- posłałam mu uśmiech i wtuliłam się w niego.
Po chwili straciłam grunt pod nogami. Wzbiliśmy się w górę i lecieliśmy. To niesamowite, jeszcze przed wczoraj bym nie pomyślała, że mogła bym latać. To takie magiczne. Chcąc się odprężyć, zamknęłam oczy, wtuliłam się w tors Caine’a i wciągałam jego zapach. Pachnie zarówno jak ocean i iglasty las. Ah.. Po 10 minutach poczułam ponownie grunt. Otworzyłam oczy i zobaczyłam że jesteśmy koło lasu na jakieś ścieżce prowadzącej do punktu widokowego.
- Zamknij oczy i daj mi się poprowadzić, a nie pożałujesz- powiedział, a ja wykonałam jego polecenie. Chwycił mnie za dłoń.
 Szliśmy. Nie obawiałam się, że upadnę. Zaufałam niebieskookiemu. Jakieś 100 m dalej przystanęliśmy.
- Otworzysz oczy jak Ci powiem-oznajmił- Poczekaj. Poczekaj. Teraz..
Otworzyłam oczy i zamarłam. Jak pięknie.
-Caine..To jest… Niesamowite.. Dziękuję..

 ----------------------------------
Tak na szybko..

1 komentarz:

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)