Rozdział 7
- Yy. Caine ja.. Ja nie chciałam tego …ym…-
rumieńce oblały moją twarz.
- Nic się nie stało. – uśmiechnął się.-
Ty też jesteś słodka.
- Dzięki.- odpowiedziałam. Jak mogłam
my to powiedzieć? Pewnie to nasze ostatnie spotkanie. Uznał mnie za idiotkę, a
to co powiedział było po to żeby jakoś przetrwać resztę wieczoru.
Kelner przyniósł nasze sałatki i jedliśmy
milczeniu. Czułam na sobie jego wzrok, ale nie zamierzałam na niego spojrzeć.
Po skończeniu sałatki, niebieskooki się odezwał.
- Trenujesz pływanie co nie?
- Tak. Od dziewięciu lat.
- To fajnie, że masz jakieś zainteresowanie.
- A ty co lubisz robić w wolnym
czasie? – zapytałam.
- Lubię latać. No i też lubię rysować.
Możesz sobie myśleć co chcesz.
- Lubisz rysować? Super, że chociaż
jeden chłopak lubi to robić i się do tego przyznaje.
-
Heh. Rzadko o tym mówię, bo ludzie brali by mnie za pedała.
- To , że lubisz rysować nie oznacza,
że jesteś pedałem.
- W sumie. Fajnie się gada, ale teraz
trzeba przejść, na mniej przyjemne tematy.
- Jakie?- spojrzałam na niego i
wiedziałam o czym chce rozmawiać.- Nie mów mi, że znowu będziemy gadać o
aniołach.
- Wiesz, że ta rozmowa nas nie ominie.
- Niestety. No to mów o co dokładnie
chodzi.
- Do dnia swoich 18. urodzin musisz
wybrać ,po stronie stoisz. Czy po stronie światła czy po ciemności. Jeśli nie
wybierzesz, umrzesz. NA razie możesz rozmawiać swobodnie z każdym z danych
stron, oni nie mają prawa ci nic zrobić.
Jak wybierzesz daną stronę, wyrosną ci skrzydła i danej stronie łatwiej będzie zdobyć
Diament Aniołów. Kto go posiądzie, zdobędzie bezgraniczną władzę, a przeciwnicy
albo będą bardzo słabi ,albo umrą .
- No to fajnie. A gdzie można znaleźć ten
diament?
- Nie wiemy nawet jak on wygląda, ale
przepowiednia głosi, że w połowie lipca każdy anioł rozpozna diament.
- Połowa lipca. Czyli, że piętnastego?
- Nie. Szesnastego.
- Moje osiemnaste urodziny wypadają
tego dnia.
- Naprawdę?- zdziwił się .Pokiwałam
głową na tak.- No to życzę Ci żeby twoja strona wygrała.
- Caine!- usłyszeliśmy krzyk i śmiech
jakiś dwóch zmierzających do nas chłopaków.
- Cześć chłopacy. Chcę wam kogoś
przedstawić. To jest Diana.- wskazał na mnie.
- Hej jestem Niall Horan.- przedstawił
się blondyn.
- A ja Louis Tomlison- powiedział
chłopak w brązowych włosach.
- Miło was poznać.- uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Nam również. – dosiedli się.- Caine,
nie mówiłeś, że jest aż taka ładna.- powiedział blondyn na co ja się
zarumieniłam.
- Caine, jak zwykle spotyka największe
ślicznotki- rzekł Louis.
- Ma się to szczęście- oznajmił Caine.
Przez kolejne dwadzieścia minut
rozmawiali, a ja się przysłuchiwałam. Potem głos zabrał Lou:
- Chodźmy zatańczyć.
- Ok.- wszyscy ruszyliśmy w stronę
parkietu.
Szczerze mówiąc to świetnie się
bawiłam. Chłopacy mnie rozśmieszali, wirowałam do dobrej muzyki, zatańczyłam
już wolnego z Niallem i Louisem. Właśnie zaczęła lecieć trzecia wolna piosenka,
do której Caine mnie poprosił. Objął mnie delikatnie w talii, a ja zarzuciłam
mu ręce na szyje. Cudownie się czuję będąc w jego ramionach. Teraz dla mnie był
tylko ON i ja. Przetańczyliśmy całą balladę, a kiedy się skończyła niechętnie
go puściłam. Odwróciłam się i spojrzałam na zegar przy barze. Jest 21.45.
Cholera.
- Caine ile się idzie stąd do mojego
domu?
- Jakieś 30 minut. A co?- wskazałam na
zegar.- Dobrze, że zauważyłaś weź płaszcz i lecimy.
Wykonałam jego polecenie i pożegnałam
się z chłopakami. Wyszliśmy z baru i oznajmiłam:
- Jeśli pobiegniemy to może zdążymy- spojrzał
na mnie i potem podniósł głowę w stronę nieba.- No tak, zapomniałam.
Poszliśmy za dom gdzie było cicho i
ciemno i wtedy wyrosły mu skrzydła. Objęłam go i wzbiliśmy się w górę. Przez
cały lot miałam zaciesza. Ale on jest wspaniały. Parę minut przed 22.00 wylądowaliśmy.
- Dziękuje za miło spędzony wieczór-
powiedział.
- Ja też dziękuje.-już miał odejść,
ale go zatrzymałam.- Caine, może jutro się też spotkamy?- zapytałam nieśmiało.
- Może. – uśmiechnął się .- Przyjść
jutro po ciebie pod szkołę?
- Było by miło. Kończę o 16.00.
- Ok. To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Weszłam do domu i zastałam w kuchni
mamę. Spojrzała na mnie i posłała mi uśmiech pełen troski. A to dziwne.
- I jak było?
- Fajnie.
- To dobrze. Czemu wcześniej nie powiedziałaś,
że masz kolegę?
- Bo pewnie byś się tym nie
zainteresowała.
- Diana, mam dużo pracy i małe
dziecko, ale to nie oznacza, że przestałam się tobą interesować. Opowiesz mi
coś o nim?
- Mhm. No to poznałam go w niedziele,
ale wydaję mi się jakbym znała go od dawna. Jest w moim wieku, lubi rysować,
jego rodzice mają firmę budowlaną, jest jedynakiem.- skłamałam z tym ostatnim,
ale musiałam.
- Cieszę się , że znalazłaś sobie
rówieśnika płci męskiej.
- Mamo, przecież znam Davida od tylu
lat.
- No wiesz, ale David jest z
Margaret,a Caine..
- Caine to tylko kolega.- oznajmiłam,
z odrobiną smutku.
- Skoro tak uważasz. A może Caine zjadł by z nami
jutro kolację?
- Nie wiem. Zapytam się go jutro i
napiszę ci sms’a. A teraz idę się położyć, bo jutro szkoła. Dobranoc.
Nie wierzę. Rozmawiałam normalnie z
mamą. To cud. Trochę za tym tęskniłam, ale nie zamierzałam się prosić. W pokoju
szybko się przebrałam w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Podłączając i Phona do
ładowania zauważyłam karteczkę na której było:
Nie czuj się zbytnio wyjątkowa. On tak postępuje z każdą ~H.
Kim jest ten cholerny H.? Nie chcę
teraz sobie tym zaprzątać głowy. Położyłam głowę na poduszkę i zasnęłam.
-------------
I jak?
Boskie *_* Dzieki temu polubilam takie fikcyjne opowiadania. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJeju, dziekuje ;*
UsuńBoskie :) dopiero dzisiaj zaczęłam czytać i mnie po prostu wciągnęło :) Masz talent :D Czekam na next'a z niecierpliwością :*
OdpowiedzUsuńDzięki ;*
UsuńZaczęłam dziś czytać i tw blog jest jednym z najlepszych jakie czytałam ! Świetny *,*
OdpowiedzUsuńbardzo fajny
OdpowiedzUsuńPo stronie ciemności są Harry i Zayn <3 ja już wybrałam XD
OdpowiedzUsuń💙
OdpowiedzUsuń