Rozdział 9
Nie mogę uwierzyć. Obok Rogera stał HARRY. Skąd on zna mój adres
i czemu w ogóle miał czelność tu przyjść. Spojrzałam na Caina. Wpatrywał się w
Harrego jakby miał w nim wypalić dziurę.
- Dzień dobry. Diana, moglibyśmy
porozmawiać.- wstałam i ruszyłam, ciągnąc zielonookiego w stronę drzwi.
- Zaraz wrócę.- oznajmiłam i wyszłam z
nim przed dom.- Co ty do cholery tu robisz i skąd wiesz gdzie mieszkam?!
- Też się cieszę, że Cię widzę.-
rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.- No dobra. Przyszedłem z tobą porozmawiać.
- O czym? I czy to nie mogła poczekać
do jutra?
- Nie, nie mogło. Wyjdziesz gdzieś
jutro ze mną?
- Zaraz, zaraz. Przychodzisz do mnie wieczorem, przeszkadzasz
mi w kolacji po to żeby spytać się czy gdzieś z Tobą wyjdę?!- pokiwał głową.-
Jesteś idiotą?
- Oj przepraszam, że to jest naprawdę
ważne i nie może zbyt długo czekać. A może tu chodzi o to , że Caine zupełnie
Cię oczarował?
- Nikt mnie nie oczarował.- wycedziłam
przez zęby.
- Skoro tak to wyjdź jutro gdzieś ze
mną. To trochę niesprawiedliwe, że przebywasz tylko z drugą stroną i nie dasz
nam pokazać jacy jesteśmy naprawdę.- miał trochę racji.
- No…… Zgoda. Przyjdź jutro po mnie o
18.00. Ok.?- uśmiechnął się.
- Będę. To do zobaczenia.
- Cześć.- weszłam do środka.
Reszta kolacji minęła w dość dziwnej
atmosferze. Caine wydawał się zły i smutny. Po kolacji chłopak oznajmił:
- Muszę już wracać do domu.
- Nie zostaniesz jeszcze trochę z
nami?- zapytała z nadzieją mama.
- Z wielką chęcią, ale naprawdę muszę
już iść.
- Odprowadzę Cię.- ruszyłam z nim w
stronę wyjścia.
- Nie musisz.- powiedział.- Jak coś
jutro nie będę miał czasu się spotkać.
- Okej. Ty też masz swoje życie, a
poza tym na jutro mam plany.- powiedziałam z lekko nutą smutku.
- To dobrze. Dziękuje, za kolację. No
to do zobaczenia. Do widzenia.- krzyknął Caine wychodząc.
- Do widzenia- odpowiedzieli rodzice.
- Pa.- po czym wyszeptałam.-Będę
tęsknić…
Ruszyłam w stronę pokoju, ale
zatrzymała mnie mama.
- Jest słodki. Taki chłopak to skarb.-
uśmiechnęła się, na co mi się chciało płakać.- A kim jest ten w lokach?
- Nawet nie pytaj. Nikt nie warty
poświęcenia. A teraz wybacz, jestem zmęczona.- poszłam na górę, gdzie
przygotowałam się na jutro i poszłam spać.
Następny dzień:
- I zaprosił cię na randkę?- zapytała
zdziwiona Emily.
Stałyśmy razem z Margaret i
rozmawiałyśmy o wydarzeniach z wczoraj. Rano na szczęście nie napotkałam mamy i
nie musiałam jej się tłumaczyć. Nie wiem co bym jej powiedziała.
- Harry to naprawdę miły chłopak.
Chyba wpadł w oko Layli. Właśnie, a propo niej. Pogodziłyście się?
- No wiesz…- zaczęłam bawić się
rąbkiem spódnicy.- Nie miałam okazji.
- No to teraz masz. Layla!- odwróciłam
się i zobaczyłam moją przyjaciółkę. – To my zostawimy was same.
- Cześć- przywitałam się.
- Cześć… Słuchaj ,Diana powinnam Cię
przeprosić.
- Nie, to ja powinnam. Wkurzyłam się
na Ciebie o byle co.
- Ale to ja powiedziałam, że nie
jesteś z Cainem!
- To nie twoja wina!
- A właśnie, że moja!- wykłócała się.
- Dobra nie chcę się z tobą kłócić o
to kto namieszał. Między nami zgoda?
- Hmmm… Oczywiście, że tak!- rzuciła mi
się na szyję.
Prze cały dzień nadrabiałyśmy spędzony
czas. Opowiedziałam jej o wszystkim, omijając Harrego. Skoro jej się podoba,
wkurzyła by się gdy by wiedziała. Lekcje przeminęły dość szybko zresztą jak
trening. Wróciłam szybko do domu. Zrobiłam wszystko łącznie z przygotowaniem się
na jutro żeby nie martwić się tym na spotkaniu z Harrym. Zerknęłam na zegarek.
17.50! Jak ten czas szybko zleciał. Pobiegłam do łazienki po to by poprawić
makijaż. Następnie ubrałam się w płaszcz. Wyszłam równo o 18.00. Harry już
czekał.
- Hej piękna. Idziemy?
-----------------
Jakoś ujedzie? Chcę znać wasze opinie. Ne wiem czy teraz będę codziennie dodawać nowy rozdział, bo muszę się uczyć ;/
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuń💗
OdpowiedzUsuń