wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 9



Rozdział 9

Nie mogę uwierzyć.  Obok Rogera stał HARRY. Skąd on zna mój adres i czemu w ogóle miał czelność tu przyjść. Spojrzałam na Caina. Wpatrywał się w Harrego jakby miał w nim wypalić dziurę.
- Dzień dobry. Diana, moglibyśmy porozmawiać.- wstałam i ruszyłam, ciągnąc zielonookiego w stronę drzwi.
- Zaraz wrócę.- oznajmiłam i wyszłam z nim przed dom.- Co ty do cholery tu robisz i skąd wiesz gdzie mieszkam?!
- Też się cieszę, że Cię widzę.- rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.- No dobra. Przyszedłem z tobą porozmawiać.
- O czym? I czy to nie mogła poczekać do jutra?
- Nie, nie mogło. Wyjdziesz gdzieś jutro ze mną?
- Zaraz, zaraz.  Przychodzisz do mnie wieczorem, przeszkadzasz mi w kolacji po to żeby spytać się czy gdzieś z Tobą wyjdę?!- pokiwał głową.- Jesteś idiotą?
- Oj przepraszam, że to jest naprawdę ważne i nie może zbyt długo czekać. A może tu chodzi o to , że Caine zupełnie Cię oczarował?
- Nikt mnie nie oczarował.- wycedziłam przez zęby.
- Skoro tak to wyjdź jutro gdzieś ze mną. To trochę niesprawiedliwe, że przebywasz tylko z drugą stroną i nie dasz nam pokazać jacy jesteśmy naprawdę.- miał trochę racji.
- No…… Zgoda. Przyjdź jutro po mnie o 18.00. Ok.?- uśmiechnął się.
- Będę. To do zobaczenia.
- Cześć.- weszłam do środka.
Reszta kolacji minęła w dość dziwnej atmosferze. Caine wydawał się zły i smutny. Po kolacji chłopak oznajmił:
- Muszę już wracać do domu.
- Nie zostaniesz jeszcze trochę z nami?- zapytała z nadzieją mama.
- Z wielką chęcią, ale naprawdę muszę już iść.
- Odprowadzę Cię.- ruszyłam z nim w stronę wyjścia.
- Nie musisz.- powiedział.- Jak coś jutro nie będę miał czasu się spotkać.
- Okej. Ty też masz swoje życie, a poza tym na jutro mam plany.- powiedziałam z lekko nutą smutku.
- To dobrze. Dziękuje, za kolację. No to do zobaczenia. Do widzenia.- krzyknął Caine wychodząc.
- Do widzenia- odpowiedzieli rodzice.
- Pa.- po czym wyszeptałam.-Będę tęsknić…
Ruszyłam w stronę pokoju, ale zatrzymała mnie mama.
- Jest słodki. Taki chłopak to skarb.- uśmiechnęła się, na co mi się chciało płakać.- A kim jest ten w lokach?
- Nawet nie pytaj. Nikt nie warty poświęcenia. A teraz wybacz, jestem zmęczona.- poszłam na górę, gdzie przygotowałam się na jutro i poszłam spać.
 

Następny dzień:


- I zaprosił cię na randkę?- zapytała zdziwiona Emily.
Stałyśmy razem z Margaret i rozmawiałyśmy o wydarzeniach z wczoraj. Rano na szczęście nie napotkałam mamy i nie musiałam jej się tłumaczyć. Nie wiem co bym jej powiedziała.
- Harry to naprawdę miły chłopak. Chyba wpadł w oko Layli. Właśnie, a propo niej. Pogodziłyście się?
- No wiesz…- zaczęłam bawić się rąbkiem spódnicy.- Nie miałam okazji.

- No to teraz masz. Layla!- odwróciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę. – To my zostawimy was same.
- Cześć- przywitałam się.
- Cześć… Słuchaj ,Diana powinnam Cię przeprosić.
- Nie, to ja powinnam. Wkurzyłam się na Ciebie o byle co.
- Ale to ja powiedziałam, że nie jesteś z Cainem!
- To nie twoja wina!
- A właśnie, że moja!- wykłócała się.
- Dobra nie chcę się z tobą kłócić o to kto namieszał. Między nami zgoda?
- Hmmm… Oczywiście, że tak!- rzuciła mi się na szyję.
Prze cały dzień nadrabiałyśmy spędzony czas. Opowiedziałam jej o wszystkim, omijając Harrego. Skoro jej się podoba, wkurzyła by się gdy by wiedziała. Lekcje przeminęły dość szybko zresztą jak trening. Wróciłam szybko do domu. Zrobiłam wszystko łącznie z przygotowaniem się na jutro żeby nie martwić się tym na spotkaniu z Harrym. Zerknęłam na zegarek. 17.50! Jak ten czas szybko zleciał. Pobiegłam do łazienki po to by poprawić makijaż. Następnie ubrałam się w płaszcz. Wyszłam równo o 18.00. Harry już czekał.
- Hej piękna. Idziemy?

 ----------------- 
Jakoś ujedzie? Chcę znać wasze opinie. Ne wiem czy teraz będę codziennie dodawać nowy rozdział, bo muszę się uczyć ;/







3 komentarze:

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)