środa, 9 lipca 2014

Rozdział 133



CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!
OSTATNI ROZDZIAŁ PRZED EPILOGIEM WIĘC NAPISZ CHOCIAŻ JEDNYM SŁOWEM ! 
Rozdział 133



Jak w ciągu pół godziny mam przedostać się prawie do Portland ?! To nie jest możliwe! Chyba, że… Chyba że bym miała skrzydła. Myśl Diana. Myśl, myśl, myśl. Jakby tu je wyczarować? Najpierw postanowiłam przejechać swoją ręką po plecach. Chłopcy tak robią i wyrastają no to może…
Spróbowałam i nic. Szybko! Ona tam są, czuje je tylko… Tylko jak ja mam je rozłożyć do cholery?! Usiadłam na łóżku i próbowałam się uspokoić. Postawiłam na bardziej brutalne środki. Zaczęłam jeździć po plecach i szukać najbardziej wystające pióra pod moją skórą. Znalazłam! Starałam je się złapać. W końcu pociągnęłam, ale zamiast je zostawić to wyrwałam. Spojrzałam na nie. Odcień szary plus krew.
Starałam zrobić to delikatniej żeby innych nie wyrwać. Udało się! Po jakiś dziesięciu minutach w końcu udało mi się je sobie wyłożyć.
Co prawda straciłam trochę krwi, ale jednak udało się! Rzuciłam się do wyjścia. Nawet nie zamykałam za sobą. Wdrapałam się na dach. Przecież pamiętasz jak się lata, Diana. Caine cię nauczył. Zamknęłam oczy i rzuciłam się w dół.
Machaj skrzydłami! Udało się! No co za fart kurde! Zaczęłam trzepotać skrzydłami najszybciej jak umiałam i leciałam w stronę polany. Oby się opóźniło, bo nie zdążę. Dalej, Diana. W moich oczach stanęły łzy. A jeśli nie zdążę? Jeśli oni umrą? Starałam o tym nie myśleć i pędziłam. Już, jeszcze kawałeczek. Pomyśl, że jesteś na zawodach pływackich i płyniesz po złoto. Tak, właśnie tak. Szybko! Już widzę ich! Nie wierzę, zdążyłam! Wylądowałam na tym przeklętym wzgórzu.
- Przestańcie!- próbowałam krzyknąć, ale na nic. Co, czemu?! Czułam, że tracę siły i osuwam się na ziemię. Czyli, że pewnie wybiła północ. Nie udało mi się. Osunęłam się. Leżałam jak martwa. Czyli, że to już koniec? No to w takim razie żegnam i przepraszam. Kiedy umarłam widziałam światło i ciemność połączone ze sobą.
Oczami Caine’a:
Do nieba poleciał snop światła i ciemności. Trudno to nazwać. Spojrzeliśmy ze Styles’em w tamta stronę. Tam ktoś leżał. A na dodatek oboje świetnie znaliśmy tą osobę. Spojrzałem na chłopaka a potem oboje rzuciliśmy się biegiem do niej.
- Diana!- krzyknąłem i próbowałem jej dotknąć, ale na marne. Ten blask ranił.
- Co jej się stało?
- Chciała was powstrzymać. Chciała żebyście żyli w zgodzie i jej ofiara nie poszła na marne. Lecz północ wybiła. Oficjalne osiemnaście lat. Nasze słoneczko jest wyjątkowe- mówił kobiecy głos znikąd. Nie obchodził mnie on za bardzo.
- Czyli, że ona jest…- zacząłem .
- Diamentem Aniołów- dokończył Harry. – Czy wiesz teraz co trzeba zrobić, bracie?- zwrócił się do mnie. Z jednej strony mnie to zaskoczyło, ale z drugiej cieszyłem się, że wszystko może się ułożyć i nasza nienawiść pójść w zapomnienie. Wokół nas wszyscy się zgromadzili.
- Diana nas zmieniła. Wszystkich. Ciemności dała dobro, a światłu ciemność. Chciała oddać za nas życie, żeby świat nie był zbyt dobry, ani pełen zła. Tak, więc z Harry’m chcemy zakończyć erę ŚWIATŁO I CIEMNOŚĆ, a zacząć ŚWIATŁO Z CIEMNOŚCIĄ.  Wtedy nikt nie umrze. Jeśli ktoś jest przeciwny niech wystąpi- nikt tego nie zrobił- Tak więc zacznijmy nową erę i zakończmy wrogość- wszyscy podnieśli okrzyki szczęścia. I wtedy to coś co powstawało od Diany zniknęło. Uklęknąłem przy niej i ją mocno przytuliłem. Spojrzałem na Harry’ego. Patrzył gdzieś dalej. Na polanie pojawili się aniołowie którzy zostali zabici przez obłąkanych. Widziałem jak Dolly wpada w ramiona Tack’a i go całuje ze łzami. I zauważyłem Styles’a tulącego jakąś dziewczynę. Zaraz, to przecież Bella! Ale co ona tu robi? Z uśmiechem mi pomachała. Tez jej odmachałem. Nieważne co tu robi, ważne że wróciła. Wróciłem do Diany. Trzeba ją zabrać do szpitala.
Oczami Diany:
Obudziłam się w pokoju zalanym bielą. Co ja tu robię? Rozejrzałam się. Szpital.
- Już się pani obudziła?- spytał lekarz.
- Tak.
- I jak pani się czuje?
- Dobrze. Mogę z kimś porozmawiać?- uśmiechnął się ciepło.
- Dobrze- najpierw wszedł Caine. Od razu przybiegł do moje łóżko i złapał mnie za dłoń.
- Ty żyjesz- powiedział z ogromnym uśmiechem.
- Tak żyję. Opowiesz mi co się stało?- uśmiechnął się lekko.
- Dzięki tobie nie ma już podziału. I nie zgadniesz. To ty cały czas byłaś Diamentem Aniołów. – no tak, wszystko by się zgadzało.
- To niesamowite- - szepnęłam.
- Przepraszam, ale każdy ma tylko pięć minut. Porozmawiacie wieczorem jak panienka wyjdzie.- oznajmił lekarz. Caine wstał.
- Do zobaczenia- powiedział a ja odpowiedziałam mu uśmiechem. Następny był Harry.
- Jak się czujesz? – wzruszyłam ramionami.
- Dobrze.- chłopak był spięty- Co się dzieje Harry?
- Bella. Ona żyje, jest tutaj i…- zamknął oczy- Kocham ją, Diana. Ale kocham też ciebie. Nie wiem co mam zrobić.- złapałam go za dłoń.
- Teraz wiesz jak się czułam z tobą i Caine’m. Ja też cię kocham, ale wiem  że to Bella jest wybranką twojego serca. A ja chyba bardziej pasuję do Caine’a. Możesz swobodnie z nią by pod jednym warunkiem.
- Jakim?- zdziwił się.
- Przyjaciele na zawsze?- wyszczerzył się i musnął moje czoło.
- I na jeden dzień dłużej- ruszył do drzwi- Trzymaj się księżniczko.
- Ty też książę.- wyszedł a za nim weszła moja mama.- Co ty tu…
- Proszę daj mi wszystko   wytłumaczyć. Jeśli i tak będziesz dalej mnie nienawidzić to znikniesz z mojego życia.- westchnęłam.
- Mas pięć minut.- usiadła.
- Zawsze marzyłam o dziecku. Nawet jak sama byłam dzieckiem. Lecz miałam problem. Kochałam Marshall’a i Jules’a. Tylko, że Marshall’a bardziej. Ale on przestał mnie kochać. Wyszłam za Jules’a, ale on ma uraz i nie chciał mieć dzieci. Na pewnej imprezie spotkałam się z Marshall’em. Upiliśmy się, wskoczyliśmy do łóżka i dzięki temu pojawiłaś się ty. Jules nie mógł tego znieść i wiesz co zrobił. Załamałam się po tym kiedy niby cię straciłam. Ale kiedy okazało się że jednak jesteś byłam najszczęśliwsza w świecie. Z Jules’em byłam dlatego, że potrzebowałam miłości, której nie dał mi Marshall. Lecz strasznie tego teraz żałuję, że nie odeszłam. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz- w moich oczach stanęły łzy.
- Czyli, ze to wszystko, rozwód, wyjazd Marshall’a i inne złe rzeczy które się wydarzyły, były z mojego powodu?- kiwnęła głową.
- Ale nie żałuję. Mogłabym przeżyć to wszystko jeszcze raz, tylko powiedziałabym ci o tym wcześniej.- przytuliłam się do niej i zaczęłam szlochać.
- Dziękuję mamo. I przepraszam.- szepnęłam.
- Nie to ja przepraszam za wszystko co złe. I dziękuję, że mam najwspanialszą córkę na świecie- płakałyśmy jak małe dzieci. Usłyszałyśmy brawo. Odwróciłyśmy się. Przez szybę było wszystkich widać. Stali tam Caine, Harry i Bella, Lou i Zayn, Niall i Lay, Em i Liam, Luke i Grace, Margaret i David, Roger z Kyle’m, Marshall, ciocia Meggi, Dolly z Tack’iem i paru innych aniołów ciemności. A nie przepraszam. Byłych aniołów ciemności. No i Laura. Uśmiechnęłam się przez łzy. To wszystko było piękne.
                                                          ***
Wszyscy pojechaliśmy do domu gdzie miała się odbyć mała impreza z okazji urodzin. Porozmawiałam już z każdym. No prawie, nie z  Caine’m. Okazuje się że Bella to fajne dziewczyna i że Dolly i Tack biorą ślub.
- Pozwólcie, że ja wręczę jej prezent urodzinowy jako pierwszy- powiedział Marshall i podał mi kopertę. Otworzyłam ją. List.
„Chcemy zawiadomić, że pani Diana Loretta Evans dostała się do [Ambitna Nazwa Uczelni Gdzie Dostała Się Diana]. Gratulujemy. Zaczyna pani pierwszego września”
Nie wierzę… Dostałam się tam gdzie chciałam! Jadę do NY żeby pływać w najlepszej drużynie w kraju! Niesamowite. Rzuciłam się ojcu na szyję.
- Dziękuję-pisnęłam.
- Nie ma za co.- dostałam od wszystkich wspaniałe prezenty choć nie spodziewałam się, że przygotują się na nie. Miałam w końcu być martwa. Ogarnęłam, że nadal wyglądam ja bezdomna.
- Muszę iść się przebrać. – ruszyłam na górę i narzuciłam na siebie sukienkę i szpilki. Wyszłam z łazienki i usłyszałam pukanie w drzwi balkonowe. Opierał się o nie Caine z uśmiechem. Wpuściłam go.- Gdzie ty byłeś?- zapytałam.
- Po prezent- chwycił moją dłoń. Założył na nią śliczną bransoletkę z  sercem.- Drobny podarunek, ale nie przygotowałem się.
- Jest piękny- chłopak objął mnie w pasie.
- Nie chcę z tym dłużej zwlekać. Kocham cię Diana. Tak cholernie cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Czy możesz dać mi drugą szansę?- w moich oczach stanęły łzy.
- Ja ciebie też kocham- nasze usta złączyły się w najcudowniejszym pocałunku na świecie.
------------------------------
Nadal nie rozumiem jak mogłyście myśleć, że mogłabym zabić naszą Dianę xd Od początku był plan zrobienia jednej strony, że Diana jest aniołem, tylko że Harry miał umrzeć bo nie mógłby znieść związku Caine'a i Diany, ale na szczęście wymyśliłam Belle. Mam nadzieję, że się podoba. Tack i reszta cudownie odżyli ( to też było w planie), sama nie wiem jak Bella odżyła, ale to będzie niewyjaśnione xd I wszystko dobrze się ułożyło. O to chodziło prawda? No i tak, Diana na drugie ma Loretta. I zdradzę wam  że pierwotna wersja to Diana Loretta Lardis, ale zmieniłam na opowiadanie. Proszę o komentarz, jutro epilog i podziękowania ( ://///) i na DDS nowy i ostatni rozdział. To tyle, teraz idę powstrzymywać łzy :/




13 komentarzy:

  1. OMG! OMG!OMG!!!! Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam.... Diana z Cainem, Harry z Bellą która jednak żyje i Tack powrócił! *.* Czekam na Epilog ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju ale ja teraz ryczę!!! Jak mogłaś hahahahha :D Wszystko dobrze się skończyło Diana i Caine (prawdę mówiąc Hazz jest lepszy xD) ale dobrze że jest Bella dla Harry'ego, Lou i Zayn <3 i Luke z Greace :3 Dalej nie lubię mamy Diany :/ ale i tak wszystkich kocham xD hahaha
    Pozdrawiam do jutra :**/
    ADA xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow!! To było niesamowite! serio takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam hehe :D
    ZAJEBISTE opowiadanie :*

    Jesteś Najlepsza <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Też próbuję powstrzymać łzy, ponieważ płaczę.
    Miałam przeczucie, że Diana będzie Diamentem Aniołów, ale nie chciałam tego napisać, ponieważ bałam się, że ktoś mnie wyśmieje :)
    Jutro się rozpiszę w komentarzu :)

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, z niecierpliwością czekam na epilog :D
    Aaaaaaaaa, o kurwa, popłakałam się, ale jak ja się cieszę :D
    Kurdee, kocham Cię, wszystko poszło po mojej myśli :D
    A inni się ze mną kłócili, że Diana nie może być i z Cain'em, i z Harrym, ale ja wierzyłam, że się uda i jeszcze Diana z Cain'em aaaaaaa!! O jpr :p
    Będzie mi brakować tego cuda :'(
    Ale teraz musi być głupio, tym, którzy mówili, że Diana umrze i nie bd z chłopakami :p
    Wiedziałam, że Diana jest Diamentem Aniołów, nawet to dawno pisałam :D
    I wszyscy są szczęśliwi :D Płaczę ze szczęścia :D - pozdro Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wierze że już koniec :(
    zaczełam czytać dopiero miesiąc temu twoje opwiadanie i jestem zawiedziona że już koniec ale ciesze sie że wytrwalaś do końca i skończyłaś pisać to cudo z "klasą " kocham ciebie twojego bloga jest mega najlepszy jaki czytałam a było ich sporo mam nadzieje że rozdziały bedą pojawiać sie tak jak do tych czas KC :* /Holly

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać że ja żyje twoim blogiem
      /holly

      Usuń
  7. ja wiedziałam że jej nie zabijesz :) myśle że kiedyś będziesz prowadziła podobnego bloga a może będziesz kontynuowała tego? rozdział jak zawsze wspaniały :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedzialam ze wszystko bedzie dobrze ze Tack ozyje i Diana bedzie zyla mimo wszystko rycze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też powstrzymuje łzy :'( Rozdział jak zawsze cudowny,szkoda tylko ze już koniec.

    OdpowiedzUsuń
  10. O JPRDL! *.* Rozdział jak i cały blog jest ZAJEBISTY! Szkoda że to już koniec :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiedzialam ze jest diamentem i co ku*wa jestem bogiem. Hahaha a tak serio nie spodziewalam sie ze wszyscy odzyja. Pozdrawiam i zycze weny - Zuzia @Zuzupec PS kocham Cie

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż co by tu napisać?


    Po Prostu ZAJEBISTY! *O*

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)