CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział 132
Oczami
Carren:
Podjechaliśmy pod dom. Postanowiłam,
że jej powiem za parę lat. Albo pod koniec mojego życia. Jutro są jej
osiemnaste urodziny, nie zniszczę jej tego. Za bardzo ją kocham. Kyle i Jaykay
spali w aucie, Roger zanim wjechał do garażu wypuścił mnie żebym jako pierwsza
przywitała się z moją córką. Weszłam do domu.
- Diana, już jeste…- urwałam. W domu
panowała demolka! Wszystko było porozwalane.- Diana?- cisza- Diana?!- pobiegłam
na górę do jej pokoju. Meble były porozwalane, zdjęcia i plakaty podarte lub
zgniecione. Weszłam do łazienki. Było tam pełno zaschniętej krwi. I rozbite
lustro. Stałam tam przerażona. Zbiegłam na dół- Roger!- on już tam stał i się
nad czymś pochylał. Spojrzał na mnie smutny i podał mi to. Mój pamiętnik i
jakąś kartkę… O nie… Nie, nie, nie. Ona nie mogła… Ale jak? Chwyciłam list.
„
Mamo jeśli w ogóle mam cię tak nazywać,
Nienawidzę was obu. Skrzywdziliście mnie, to
mocno zabolało, jak widać po zdemolowanym domu. Już nigdy się nie zobaczymy.
Moim przeznaczeniem jest śmierć i powinnam już dawno umrzeć dzięki mojemu
rzekomemu „ojcu”. Dziękuję, że starałaś się mnie wychować i nie dziękuję, że
wychowywałaś mnie w kłamstwie. Przez ciebie nigdy nie miałam ojca. I doskonale
o tym wiesz. Życzę powodzenia w dalszym życiu.
Diana”
Osunęłam się na ziemię a w moich
oczach stanęły łzy. Straciłam ją… Straciłam ją na zawsze. Roger uklęknął i mnie
przytulił.
- Znajdziemy ją i wszystko wyjaśnimy- szepnął mi do ucha.
- A jeśli ona już nie… Nie żyje?- z
trudem przeszło mi to przez gardło.
- Gdyby nie żyła byś pewnie to
odczuwała. Musimy mieć nadzieję.
- Tak, masz rację. Muszę się ze
wszystkimi skontaktować- ruszyłam do wyjścia.- Wrócę wieczorem.
***
Byłam u wszystkich. Nawet u Meggi. Nikt
nic nie wie. Został mi tylko Caine. Zapukałam i otworzyła mi jakaś kobieta.
- Dzień dobry. Nazywam się Carren
Walker. Czy tu mieszka Caine?- kobieta założyła ręce na piersi.
- Tak, a pani w jakiej sprawie.
- Moja córka zaginęła. Dobrze się
znali z Caine’m więc pomyślałam, że on wie gdzie ona może być- kobieta
złagodniała.
- Zapraszam, zaprowadzę panią- dom
robił wrażenie. Widać, że milionerzy.- Przykro mi z powodu pańskiej córki. Nie
wyobrażam sobie życia bez Caine’a. Znam ten ból jeśli chodzi o stratę dziecka.
My też mieliśmy… to znaczy mamy syna, który wyjechał na pięć lat. Strasznie to
przeżyliśmy. To te drzwi.- otworzyła je delikatnie i wpuściła mnie do środka.
Chłopak siedział przed oknem i coś malował. Nie usłyszał, że weszłam.
Spojrzałam na obraz. Przedstawiał on wielkie zielone oko. Nie musiałam się
domyślać, że to Diany.
- Caine?- podskoczył.- Przepraszam.
- Nic się nie stało. Co pani tutaj
robi?
- Przyszłam w sprawie Diany…
- Proszę niech pani siada.-
uśmiechnęłam się słabo i zajęłam miejsce.- Mam rozumieć, że pani jej tez szuka?
- Co to znaczy „też”?- uniosłam brew.
- Można powiedzieć, że mam paru
znajomych w każdym mieście w Ameryce tak jak Harry i powiadomiliśmy każdego. Ale
jak na razie nikt jej nie widział…
- Czyli, że też nie wiesz gdzie ona
jest?- pokręcił głową.- Dziękuję, że próbujecie ją znaleźć. Muszę jej wszystko
wyjaśnić lecz boję się, że będzie za późno.
- Musimy czekać. Niech pani wróci do
domu i odpocznie. Jest pani przemęczona.
- Dobrze- zanim wyszłam jeszcze się do
niego zwróciłam.- Masz talent. Dianie na pewno by się spodobało- uśmiechnęłam
się lekko i opuściłam dom.
Oczami
Diany:
Jeszcze kilka godzin. Za chwilkę jest
dwudziesta druga. Jestem ubrana w koronkową, czarne bieliznę, mam na sobie
prześwitujące czarne rajstopy i na to za kolanówki, moje martensty i białą
luźną koszulkę. Na rękach mam bandaż i pełno bransoletek. Paznokcie pomalowane
na czarno, mam też kreski i pomalowane rzęsy. Włosy rozpuszczone. Siedzę na
łóżku i czekam na śmierć. Pukanie. Kto to do cholery? Otworzyłam drzwi, a tam
stała kobieta emitująca dziwnym blaskiem.
Weszła do środka.
- Kim pani jest?- warknęłam.
- Wyrocznią słoneczko. Przyszłam ci
uświadomić parę spraw.- usiadła na krześle.
- Już wszystko wiem, dziękuję. A teraz
pai może już wyjść.
- Aby na pewno? Powiedz mi słońce co
się dzieje z aniołami podczas wojny.- uniosłam brew.
- W jakim znaczeniu?
- Z nimi. Z ich zachowaniem.-
wzruszyłam ramionami.
- Po co mi to wiedzieć? I tak nie
jestem prawdziwym aniołem. Nie mam swoich skrzydeł. Nie mam swojej strony.
- No właśnie. Ty jesteś nadzwyczajna.
Wyjątkowa. A teraz ci powiem co się dzieje z aniołami. Wpadają w trans. Nie
słuchają nikogo. Po prostu chcą zdobyć władzę. Działają jak w hipnozie. I
pomimo, że nie wybrałaś żadnej ze stron, ten tras będzie na nich działał tak,
że oni i tak będę walczyć na śmierć i życie. Twoja ofiara pójdzie na marne.
- Nie da się ich powstrzymać?-
zastanowiła się.
- Jest cień szansy, że ty zdołasz ich
przekonać.
- Ja? Dlaczego ja?- przewróciła
oczami.
- Jak ci już mówiłam jesteś wyjątkowa
słoneczko. Jesteś w końcu Dianą Evans, tak? Masz w sobie to coś i może ci się
udać. Nie bój się zaryzykować.- zamknęłam oczy.
- A jeśli mój sen się sprawdzi?-
szepnęłam.
- Tez z polaną, chłopcami i zatrutymi
strzałami? To jest przestroga! Jeśli nic nie zrobisz właśnie się tak stanie!
Musisz tam lecieć! Musisz ich powstrzymać. A wiesz cokolwiek o wojnie? O tym
dniu?
- Nie. Wiem, że jest jutro w moje urodziny
i oni będą walczyć o Diament Aniołów. I kto wygra zdobędzie władzę nad światem.
- Wojna rozpocznie się o północy.
Wtedy będzie tzw. Świto-mrok. Światło będzie walczyć z ciemnością. Rozumiesz? A
diament będzie emitował tym swoim dziwnym świto/mrokiem. Będzie wyróżniał się
ponad wszystko. Czy teraz już wszystko rozumiesz?
- Tak rozumiem.- kiwnęłam pewnie
głową.
- To co teraz zamierzasz zrobić?
- Przerwać wojnę i nie umrzeć na
marne- wyrocznia się uśmiechnęła.
- Zuch dziewczyna- pokój pogrążył się
prawie w ciemności gdyż ona zniknęła.
---------------------------------
I jak? Podoba się? No to jutro wojna. Kto nie może się doczekać? Ja w sumie też na to czekałam xd Jutro nn, prosze o komentarze,bo znowu liczba maleje, zapraszam na pozostałe blogi. A i odp na pyt: Jared nazywa się Max Irons i kojarzę go z Intruza ;)
Jutro wojna! Jupi już nie mogę się doczekać haha :)
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja chcę, aby polała się krew?
Najwidoczniej tak.
Już nie mogę się doczekać.
Dominika
Omg! A więc nie umrze!! Czekam na nn ^^
OdpowiedzUsuńDzięki za odp ;) Super rozdział! Jakoś już nie lubię mamy Diany xD Czekaaaam naaa woooooojnęęę!!! :D hahahahhaha do jutra :* Ada xx
OdpowiedzUsuńSuper, z niecierpliwością czekam na next :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Anioły Ciemności staną się Aniołami Światłości, czy coś w tym stylu :D
Wiedziałam, że w NY stanie się coś MEGA i stało się :D
Diana musi być z CAINE'M :D I oczywiście wybrać ŚWIATŁOŚĆ :D Uwielbiam tę wyrocznię :p
Ja wiem, że to jest fikcja, ale chcę, aby wszystko skończyło się dobrze :)
Przepraszam, że nie dodałam kom do poprzedniego rozdziału, ale dopiero przed chwilą przeczytałam :)
No i NIE pozdrawiam tych osób, które mówiły, że Diana umrze i nie wybierze, którejś ze stron. Wystarczy wierzyć w coś, a to się spełni :D
Nie mogę doczekać się wojnyyy :p
Sorry, że się powtarzam, ale może coś tym zdziałam :D - pozdro Asia :)
Zajebisty! szybko ten rozdział! Nie mogę się doczekać...
OdpowiedzUsuńBoski wiedzialam ze Diana nie umrze i rak bardzi nie mige sie doczekac tej wojny i wyboru
OdpowiedzUsuń