Rozdział 9
Diana
Stałam
przed lustrem, przygotowując się na zakończenie sezonu. Pomimo wielu prób
tamten dzień w którym dowiedziałam się o powrocie obłąkanych pozostał. A to
było trzy dni temu…
- Obłąkani…
- Powiedz, że żartujesz Zayn-
szepnęłam. Chciałam, żeby krzyknął, że to żart, że to wszystko co się dzieje
było zaplanowane, a ja wtedy z Harrym byśmy go udusili, ale tak się niestety
nie stało. Zayn nic nie mówił. Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w
dłoniach- To nie może być prawda…- czułam pod powiekami łzy.
- Widziałeś ich na własne oczy?-
zapytał Harry. Zayn mruknął „mhm”.- Cholera… Zayn odwieź Dianę do domu. Jakby
się ktoś pytał, musiałem jechać w ważnym interesie i nie wiecie kiedy wrócę.
Musze jechać d Newton żeby wszystko zorganizować.
- My i Liam możemy jechać z…
- Nie, Malik. Jeśli wy pojedziecie i
nikt nie będzie wiedział z w jakim interesie wszyscy się domyślą, że tu chodzi
o ciemność. Dla bezpieczeństwa zostańcie i nikomu ani słowa. A teraz zbierajcie
się proszę. – zgodnie z prośbą opuściliśmy posesje.
Tamtego
dnia ujrzałam chyba najsmutniejsze oczy świata. Biedny Harry, nikt nie ma
pojęcia co się dzieje.. Bardzo bym chciała go jakoś pocieszyć. Ubrałam na
siebie białą sukienkę. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Usta
podkreśliłam
czarną szminką a oczy eyelinerem oraz tuszem. Na rękę ubrałam srebrną
bransoletkę od Caine’a. Na nogi założyłam białe koturny, a na górę zarzuciłam
ramoneskę a do tego kopertówka. Wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegarek. Za
15 minut podjadą po mnie Margaret i David. W końcu jesteśmy w tej samej
drużynie. W domu nikogo nie było. Caine w pracy, dzieci w szkole, a Kyle tak jak wcześniej ustalił poszedł
mieszkać u Naomi i jej rodziców. A dodatkowo mojego ojca. Jestem ciekawa na ich
reakcje
kiedy
dowiedzieli się, że mój brat spotyka się z ich córką. W sumie to nie moja
sprawa. Zadzwonił telefon.
-
Halo?
-
Cześć kochanie- uśmiechnęłam się na dźwięk głosu mojego męża. – Jak się czujesz
przed zakończeniem sezonu?
-
A jak mam się czuć? Przecież co roku to obchodzę. Dobrze, ale chcę już mieć to
wszystko za sobą.
-
Ja też bym chciał. Chciałbym już zobaczyć cię jak oszałamiająco wyglądasz. –
czemu się rumienię?
-
Musisz poczekać na imprezę. Będziesz, prawda?
-
Oczywiście, Diana. Nie opuściłbym tego. – usłyszałam jakieś głosy.- Muszę
kończyć. Kocham cię Diana- rozłączył się.
-
Wiem, ja ciebie też- powiedziałam. Chwilę potem siedziałam w samochodzie z
przyjaciółmi.
***
Zakończenie
trwało 1,5 godziny. Głównie były podziękowania, jakieś dyplomy, dobre słowa i
inne bzdety. Jak co roku. Zanim tu
przyjechałam chciałam żeby wszystko się szybko skończyło. Teraz pragnęłam żeby
jakoś opóźnić trochę, żeby później przyjechać na tą imprezę. Odechciało mi się
jej. Jak sobie pomyśle o skłóconych moich rodzicach i Kyle’u ,możliwe że i wkurzonych rodzicach Naomi, oburzonej Belli
(która może się nie pojawić) z powodu wyjazdu Harry’ego słabo mi się robi.
-
Diana, idziesz czy nie?- zapytała Margi.
-
Wiesz co, jedźcie beze mnie. Muszę coś jeszcze załatwić, dojadę sama. –
posłałam jej ciepły uśmiech. Wywróciła oczami i mnie mocno przytuliła.
-
Dziękuję ci za wszystko – szepnęła.
-
Nie masz za co. A teraz leć, bo David się nie cierpliwi- zachichotałyśmy.
Szybko mnie opuściła. Wzięłam krzesło i usiadłam koło tafli wody. Nie spieszy
mi się tam. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam, że ktoś się zbliżył.
-
Na imprezę, Turner- szepnął mi do ucha zachrypnięty głos.
-
Nie strasz mnie Styles!- zaśmiał się- To nie jest zabawne- sama jednak ledwo
powstrzymywałam śmiech.
-
Dla mnie owszem.- wyszczerzył się, a ja pokręciłam głową.- Co robisz tutaj
sama? Powinnaś być na imprezie.
-
Chciałam pobyć chwile sama. A ty nie powinieneś być w Newton?- wzruszył
ramionami.
-
Nigdy bym nie opuścił twojego zakończenia sezonu, Dianuś- uniosłam brew.
-
Dianuś? Serio?
-
Przecież kiedyś tak do ciebie mówiłem.
-
Co? Nie przypominam sobie.
-
No cóż, jesteś blondynką…- zgromiłam go wzrokiem.- Żartowałem. Chodź, zbieramy
się.- niechętnie ruszyłam za nim.
-
Tak właściwie to co robiłeś dokładnie tutaj?- nie odwracał się.
-
Skoro Caine nie jest wtajemniczony ktoś musi cię pilnować. Jak za starych, dobrych
czasów…
***
-
Patrzcie, Diana już jest! Teraz ją możecie wyściskać- moja kochana Margeret
właśnie mnie udupiła. Od razu wszyscy do mnie podeszli. Co chwile lądowałam w
czyiś ramionach.
-
Gratuluję ciociu- usłyszałam dziewczęcy głos. Spojrzałam na śliczną blondynkę .
Już dorosłą. W końcu była niewiele starsza od Kyle’a.
-
Copeland! Jak miło cię widzieć!- przytuliłam ją.
-
A za mną się stęskniłaś?- spojrzałam na jej ojca. Kellin Quinn we własnej osobie.
-
Oh Kellin, oczywiście, że tak- przytulił, a raczej próbował udusić Cope i
mnie.- Nie uduś!
-
Racja, bo Caine mnie jeszcze zabije!- zachichotaliśmy. Mój mąż objął mnie od
tyłu i pocałował w czoło.
-Cieszę
się, że jesteś tego świadomy bracie- na
uboczu ujrzałam Marshalla.
-
Miło, że przyjechaliście, Kellin. To wy sobie pogadajcie, a ja na chwilę
znikam- wyplątałam się z ramion Caine’a i podeszłam do byłego trenera. – Cześć-
rzuciłam.
-
Gratuluję, Diana- powiedział z miły uśmiechem.
-
Dziękuję i mam nadzieję , że wiesz, że to głównie twoja zasługa-wzruszył
ramionami.
-
Dałem ci parę wskazówek i tyle. Gdyby nie twój talent i pasja z jaka to robisz,
nie zaszłabyś tak daleko..
-
No niby tak, ale…
-
Chociaż raz przyznaj, że to tylko twoja zasługa. – wywróciłam oczami.
-
Jak tam chcesz, Marshall- z jego ust zszedł uśmiech.
-
Cały czas liczę, że kiedyś powiedz do mnie t a t o- odwróciłam wzrok.
-
Kiedyś tak do ciebie powiedziałam.- mruknęłam.
-
Raz, w twoje osiemnaste urodziny. Chciałbym…
-
To niemożliwe Marshall, przynajmniej na razie. ..
-
Jasne. Nie tłumacz … Caine właśnie wyszedł na taras. Powinnaś za nim iść.
-
Masz racje do zobaczenia- dosyć szybko znalazłam się na tarasie gdzie samotnie
siedział mój mąż.- Nie znikaj tak- z uśmiechem usiadłam mu na kolanach. On
jednak się nie odzywał- Caine..?
-
Czemu przyjechałaś z Harrym?- westchnęłam.
-
Wracałam, a on akurat przejeżdżał… I nie, nie okłamuję cię. Nie mów, że jesteś
zazdrosny…
-
Gdybym to ja przyjechał tutaj z Laurą, byłabyś wściekła…
-
Tak, ale potem bym spojrzała w te twoje oczy i od razu bym ci wybaczyła- mimowolnie
się uśmiechnął- Za słodko?
-
Mi to tam odpowiada- musnął lekko moje wargi. Posiedzieliśmy jeszcze na
zewnątrz chwilkę.
Ian
Przyjechaliśmy
do cioci Margaret i wujka Davida na imprezę po szkole. Kiedy szedłem korytarzem
wpadłem na moją kuzynkę Copeland.
-
Uważaj jak leziesz- warknęła.
Raczej
ty uważaj i nie zachowuj się jak rozpieszczona niunia. Może twój tata jest na
każde twoje zawołanie, ale ja nie jestem. I wcale nie jesteś lepsza- prychnęła.
-
Nie bądź dzieckiem, Ian. Kto tu jest rozpieszczony? To w takim razie co ty masz
czego ja nie mam?- uśmiechnąłem się. Na moje szczęście pojawiła się osoba
której potrzebowałem. Spojrzałem Cope w oczy.
-
O mamo, chciałbym ci pogratulować- powiedziałem cały czas patrząc jej w o czym
po czym odwróciłem się i podszedłem do rodzicielki. Wiedziałem, że wbiłem tej
suce nóż z plecy.
Diana
Usłyszałam
co powiedział do Cope. Widziałam jego złośliwy uśmiech. Tego dnia, ujrzałam po
raz pierwszy cząstkę mroku w oczach mojego syna…
----------------------
Pisany na szybko, mam nadzieję, że nie taki zły. Co sądzicie? Pamiętacie Kellina i Cope? :) Jeśli będą komy to jutro pojawi się nn ;)
Boski i oczywiście, że pamiętam ✌
OdpowiedzUsuńIan zły :) Mnie to osobiście pasuje heh
OdpowiedzUsuńCaine zazdrosny haha
Biedny Harry. Tak bardzo mi go szkoda.
Mam nadzieję, że sytuacja się polepszy.
Oczywiście, że pamiętam Kellina i Cope :)
Czekam na next.
Weny ♥
Dominika
Super, z niecierpliwością czekam na next :D
OdpowiedzUsuńNo nie mogę sb przypomnieć, kim byli Kellin i Cope :/
Oooo obłąkani, już nie mogę się doczekać jakiejś wojny, czy czegoś w tym stylu :D
Ian i ciemność, to może być ciekawe :p
Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale nie miałam za bardzo czasu, szkoła i to mówi samo za sb :p
Tak więc czekam na nn :D - pozdro Asia :)
<3
OdpowiedzUsuńJak mam być szczera to nie pamiętam -,- ... Ahh..
OdpowiedzUsuńSuper rozdzialek
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuń