Rozdział 32
Aktualnie
zostało pięć minut ostatniej lekcji. Potem trening i dom. Caine jeszcze nie
zadzwonił. Nawet sms’a nie wysłał. Martwię się o niego. Zadzwonił dzwonek.
Ruszyłam w stronę szatni. Zaczepił mnie Luke.
- Hej
Diana, poćwiczymy dzisiaj?- zapytał.
- Hmm,
no dobrze. To 20.00 pod basenem?
-
Pasuje. To do zobaczenia.- poszedł. W sumie go lubię. Jest miły, mądry, pewny
siebie. Naprawdę przyciąga. Ale jesteśmy tylko przyjaciółmi. Tylko. I niech tak
zostanie. Jestem gotowa żeby iść pływać. Jeszcze przed tym wyciągam telefon i
wybieram numer mojego chłopaka. Pięć sygnałów i włącza się poczta.
-
Cześć, Caine. Chciałabym Cię poprosić, że jak to odsłuchasz żebyś zadzwonił. To
tyle. Pa- rozłączyłam się i poszłam na sale.
-
Zaczynamy- powiedział Marshall jak zobaczył, że przyszłam. – 100m.
Wszyscy
wskoczyli do wody i zaczęli pływać. Jeszcze trzy tygodnie i na sylwestrowy! Nie
mogę się doczekać. Trening niesamowicie mi szybko leci. Wybiła 16.00. Koniec.
- Na
trzy drużyna. Raz. Dwa. Trzy. DRUŻYNA! Margaret, Diana. Zostaniecie na chwilkę.
- Jasne
trenerze.- poszliśmy do pokoju trenerów.
- Już
nie długo wyjazd. Jesteście w zaraz lepszej formie. Widać postępy. Macie
naprawdę duże szanse to wygrać. I chciałbym żebyście wiedziały, że niezależnie
co się stanie zawsze możecie na mnie
polegać. Na mnie i innych trenerach. To tyle. A teraz idźcie się przebrać.
-
Dziękujemy, do jutra.- poszłyśmy do szatni.- To wspaniałe, że trener tak na nas
polega.- powiedziała Margi.
- Mhm.
- Co ci
jest? Od początku dnia chodzisz jakaś przybita, nieobecna.
- Nic
mi nie jest- mówię.
-
Jasne.- mówi z oburzeniem.
-
Margaret, naprawdę. I tak nie zrozumiałabyś.- nie zrozumiałabyś, że twój
chłopak anioł nie odzywa się od wczoraj i nie możesz się ujawniać z waszym
związkiem, bo inne anioły nie pochwalały by go. I ja też jestem aniołem, który
musi wybrać jakąś stronę i walczyć z przeciwną stroną. Taa. Od razu by mnie do
psychiatryka wsadzili. Ona tylko prychnęła. Ubrałam się. Wyszłam ze szkoły.
Próbowałam się znowu dodzwonić do Caina. Nic. Wracam sobie spokojnie do domu.
Nagle wyskakuje Harry.
- Cześć
gołąbeczku.- uśmiecha się łobuzersko.
-
Cześć- wycedziłam przez zęby.
- Co ty
taka naburmuszona?
- Co ty
taki nachalny?
-
Pierwszy zadałem pytanie.
-
Wkurzasz mnie.
- Aha.
Czyli Caine już całkowicie zawrócił Ci w głowie? I już jesteś po stronie
światła?
- Nie
wybrałam żadnej strony! I nie, Caine nie zawrócił mi w głowie!- wykrzyczałam.
Ludzie przechodzący obok dziwnie się gapili. Musiałam go okłamać z tym drugim.
-
Jasne. I niby ja mam ci w to uwierzyć? Śmieszna jesteś.
- Nie
chcesz to nie wierz! W ogóle nie musimy utrzymywać kontaktu!
- Nie
musimy!
- To
cześć!
-
Cześć!- ruszyłam do domu. Rzuciłam się na łóżko. Łzy zaczęły mi lecieć z oczu.
Nie wiem czemu. Nosiłam je cały dzień, a teraz wypływają strumieniami. Eh.
Podnoszę się i idę na dół po co coś do jedzenia. Biorę pudełko lodów. Lody
pomagają. Czekoladowe. Mmmm. Wolę pistacjowe, ale czekoladowe odpowiadają mi.
Jem, tyje, jem, tyje, jem. Czemu on jest takim debilem? Nie wiem. Po „zdrowym
posiłku” wracam na górę. Odrabiam lekcje. Przygotowuję się na jutro. Chętnie
wskoczyłabym teraz do łóżka, ale jeszcze spotkanie z Lukiem. Biorę rzeczy i
kieruję się do szkoły. Po drodze spotykam mamę z którą nie rozmawiam. No i
dobrze. Droga zajmuje mi 15 minut. Luke już czeka.
-
Widzę, że tętnisz życiem.- uśmiecha się, ale mi nie jest do śmiechu.
-
Chodźmy.- kierujemy się do swoich szatni i wchodzimy na basen.
- 100m
na rozgrzewkę.- wskakujemy do wody i pływamy. Pływamy. Najlepsze co może być.
No może latanie jest równe. Pływamy z 2 godziny. Jestem szczęśliwa do czasu
kiedy musimy wychodzić. Jutro szkoła. Kierujemy się do szatni. Właśnie kończę się
ubierać, gdy czuję ręce na swoich biodrach. Ktoś mnie odwraca i namiętnie
całuje. Caine. Uśmiecham się.
-
Tęskniłaś?- zapytał.
- Tak.
Czemu nie zadzwoniłeś?
- Nie
miałem kiedy. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
-
Jasne, że nie. Myślałam, że coś Ci się stało.
- Nic
mi nie jest. Kim jest ten chłopak?- chodzi mu o Luka.
-
Kolega z którym trenuję. Nie przejmuj się nim.- wychodzimy przed szkołę. Luke
nas obserwuje. Posmutniał?
- Cześć
ja będę leciał.- spojrzał na Caine’a. Podał mu rękę.- Luke.
-
Caine.- pożegnaliśmy się. On poszedł. Caine rozłożył skrzydła i odstawił mnie
do domu. Po drodze dowiedziałam się, że został w Lewiston i naprawiał samochód
i wrócił nie dawno. Pożegnałam się z nim, wzięłam prysznic i wreszcie udałam
się do łóżka.
------------------------
Podoba się? Chciałabym was uprzedzić, że zamierzam przeskoczyć do 20 grudnia, żeby akcja była bardziej zagęszczona i napięta, bo przez te kolejne dni by się nic w sumie nie działo. ;)
nawet bardzo się podoba :) i spoko pomysl czekam na next :) - Daria
OdpowiedzUsuńJest świetny nie mogę się doczekać następnego. Chcę go już jutro.
OdpowiedzUsuńPozdro od Pauli i zapraszam do siebie : http://amazing-xx.blogspot.com
Jest świetny czekam tylko na rozwój akcji. No i oczywiście co będzie z Harrym i Dianą. A i ciekawi mnie którą stronę wybierze ale sądzę że światła ale jesteś nieprzewidywalna ;)
OdpowiedzUsuńOoo! No kurde świetne! Jeden z moich ulubionych blogów :* Czekanmna nn xo
OdpowiedzUsuńNo już nie mogę się doczekac następnego. Kochamm <3
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards szczegóły na http://anettanialldangerous.blogspot.com/ Gratuluję!
OdpowiedzUsuń