Rozdział 38
-
Evans!- usłyszałam krzyk tego babsztyla. Podniosłam wzrok.- Widzę, że jesteś
bardzo skupiona. W takim razie zapraszam do tablicy!- wstałam z miejsca i
ruszyłam do tablicy. No pięknie. Czyli, że ten rok i semestr zacznę od pały? –
Co by ci tu dać?.. A już wiem!- zadała mi trzy pytania, a w tym w dwóch trzeba
było dodatkowo coś obliczyć. Nic nie zrobiłam.- No to proszę, jedyneczka na
dobry początek. Wracaj na miejsce i zacznij uważać!- i potem zaczęła coś
omawiać. Kiedy usiadłam na swoim miejscu Luke zaczął rozmowę:
- Co ci
jest?- zapytał.
- Nic.-
mruknęłam. Nie uwierzył.
-
Jasne. Mi możesz powiedzieć.
- Luke
zrozum, że nic! Po prostu potrzebuję trochę samotności.- warknęłam. Chłopak się
chyba na mnie obraził. Świetnie. Całą lekcje przesiedzieliśmy w ciszy. Kiedy
zadzwonił dzwonek od razu wyleciałam z sali. Poszłam do łazienki. Ochlapałam
twarz zimną wodą. Diana, musisz się ogarnąć. Słyszysz? Diana, musisz zacząć
żyć. Ktoś wszedł do pomieszczenia.
-
Diana?- to dziewczyny.
-Co?
- O co
ci chodzi?- zapytała Layla.
- O
nic.
- Jak
to o nic?- tym razem Emily
- No
kurde o nic jasne?! Zostawcie mnie w spokoju.- wyszłam z łazienki. Resztę
lekcji spędziłam sama. A teraz trening. Pływam jak bym była inwalidką. Nie mogę
się skupić. Parę razy prawie wpłynęłam w murek. Nie idzie mi. I ja jestem
mistrzynią USA?
-
Dobra, nie jesteście w formie, ale to się zmieni. Na trzy drużyna. RAZ. DWA.
TRZY. DRUŻYNA. Diana mógłbym cię poprosić na słowo?- o boże. W „gabinecie” zaczął
dalszą rozmowę.- Co się dzieje? To co dzisiaj wyprawiałaś przechodzi ludzkie
pojęcie. Byłaś dzisiaj chyba najgorsza. Przecież dostałaś wielką szansę, nie
możesz jej teraz zmarnować. Nie możesz odpuścić rozumiesz? – jestem wściekła.
- Tak
rozumiem! Tak wiem, ale ma zły dzień okej? Czasami może mi się chyba zdarzyć?
Nie jestem maszyną, mam prawo do błędów. Dajcie mi wszyscy święty spokój!-
wybiegłam ze łzami w oczach. Nie płacz idiotko. Nie tu. Diana… W ekspresowym
tempie opuściłam budynek i ruszyłam w stronę domu. Łzy leciały . Mam dosyć.
Czemu nie mogę być normalna? Czemu musiałam go poznać? I jeszcze śnieg pada.
Super. Idąc dosyć szybko usłyszałam klakson. Odwróciłam się. Harry jechał koło
mnie z uśmiechem.
- Hej
mała, podwieźć Cię?- zapytał. Już chciałam na niego nakrzyczeć, ale śnieg
zaczął nawalać. Dobra. Wsiadłam i zapięłam pas.
-
Odwieź mnie do domu. Proszę.
-
Najpierw gdzieś cię zabiorę.- powiedział z cwaniackim uśmiechem.
- Ale
ja muszę wrócić do domu, jutro mam szkołę. Po za tym..
- Nie
zajmie nam to długo.- jechaliśmy w milczeniu. Mam dosyć. Chcę mi się płakać.
Coś mnie rozrywa od środka. Wjeżdżamy do lasu.
- Gdzie
my..
-
Zobaczysz.- podjechaliśmy na polankę gdzie latem odbywają się pikniki.
- Co my
tu robimy?
-
Chciałem nas zabrać od reszty świata, żeby było milej.- mówi i delikatnie się
uśmiecha. Zdziwiło mnie to. Pomógł mi wysiąść z samochodu. Usadowił mnie na
masce swojego samochodu. Jeszcze dziwniej.
- Czemu
płakałaś?- zapytał siadając koło mnie.
- Skąd
wiesz, że płakałam?
- A czy
to ważne?
- W
sumie nie. Zły dzień.
-
Rozumiem. Caine?- wzdrygnęłam się.
- Po
części.
-
Zapomnij o nim. On już taki jest. Niby taki dobry, a jednak. Nie zaprzątaj nim
sobie swojej pięknej główki, nie warto. Żyj na całego.- mówi, a mi robi się
lepiej.
-
Dzięki. A tobie kiedyś coś takiego zrobiła jakaś dziewczyna?- posmutniał.
- Nie
zrobiła mi tego co on tobie, ale mam podobne uczucia.
- Masz?
- Tak
mam.
- Jak
ma na imię?
- A czy
to ważne- pokiwałam głową.- Dowiesz się w swoim czasie.
- Mhm.-
między nami panuje niezręczna cisza. Po chwili chłopak wstaje i wyciąga do mnie
ręce.
-
Zatańczysz?
- Tu?
Na śniegu przy -5 stopniach?
- Nie.
Tam- wskazał na niebo.
- Ale
jak? I to bez muzyki?
- A po
co muzyka?- uśmiechnął się.- A tobie przydadzą się skrzydła.-podszedł do mnie.
Wsunął ręce pod moją kurtkę i dotykał zimnymi dłońmi moich pleców. Przyjemne
mrowienie. Potem wyrastają mi dwa małe czarne skrzydełka. U niego wielkie.- No
to zaczynamy.- wzlecieliśmy. On złapał mnie za biodra, a ja zarzuciłam mu ręce
na szyję. On zaczął prowadzić. Na początku nam zbytnio nie wychodziło, ale
potem było idealnie. Tańczyłam w powietrzu. Z nim. Nie wiem ile czasu minęło,
ale było ciemno. Czas się zbierać. Kiedy moje skrzydła zniknęły poczułam
smutek.
-
Jeszcze sobie polatasz- puścił mi oczko. Jechaliśmy śpiewając z radiem. Muszę
przyznać, że ma cudowny głos. Nawet bardzo. Pod moim domem się pożegnaliśmy.
-
Cześć.- zanim wysiadłam dałam mu całusa w policzek.- Dzięki za poprawę humoru.-
i poszłam do domu. Odrobiłam lekcje, wzięłam prysznic, przygotowałam się na
jutro. Położyłam się z wielkim bananem na twarzy po mimo, że dzień zaczął się
nieciekawie.
---------------------
Heja. ;* Może być ten rozdział? Mi się w sumie podoba. Następny pojawi się za tydzień w pt albo sob, zależy o której wrócę z obozu ;/ A i teraz będzie więcej Harrego. Jak myślicie znamy dziewczynę, która zraniła go? ^^
Świetny czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą fabułę, ale jest strasznie mało opisów i szybkie przechodzenie z jednej sytuacji do drugiej :/ Ale jest całkiem nieźle. Życzę weny ;-))
OdpowiedzUsuńcudoo ;) czekam na nn - Daria
OdpowiedzUsuńŚwietnie ;D Myślę, że ją znamy tą dziwczynę w sensie ;d Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;3 myśle ze ZNAMY te dziewczyne ktora zranila harry'ego czekam na nn :D zycze weny ;)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział<3 Czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za spam, który pozostawiam, ale pragnę jakoś rozpowszechnić bloga, którego dopiero co założyłam. Jeśli Ci to przeszkadza - zignoruj to lub usuń :)
OdpowiedzUsuń"Ona - nieśmiała i w swoim rodzaju wyjątkowa.
On - inny niż wszyscy, nadzwyczajny.
Praktycznie dzieli ich wszystko, teoretycznie nic ich nie łączy.
Dla nich każdy dzień jest początkiem nowego wyzwania. Początkiem nowych problemów, którym obydwoje muszą stawiać czoła.
Nic nie dzieje się bez powodów, a upadek oznacza odwagę. Natomiast los daje im pole do manewrów w świecie, w którym nic normalne nie jest.
Żyją w dwóch różnych światach. On ma swój, nienormalny, o którym nikt nie wie, a ona? Szara rzeczywistość, pokryta codzienną rutyną.
A ich losy napotkają się na siebie w najbardziej niebezpiecznym momencie...
Może połączy ich zakazane uczucie, a może po prostu ktoś zginie..."
http://fall-means-courage.blogspot.com/
Aurora :)