Rozdział 41
Przez
kolejne niecałe dwa tygodnie moje życie się zmieniło. Zaczęłam opuszczać się w
nauce. Raz nie przychodziłam na zajęcia, raz wychodziłam w połowie a czasami
udawałam chorobę. Nie mam z tego żadnych konsekwencji. Rodzice nawet o tym nie
wiedzą. Przez ten czas spędzałam z Loczkiem, Liamem i Zaynem. Tak z Zaynem.
Teraz mam z nim dobry kontakt. Zaczęło się to parę dni po rozmowie z Cainem. Wspomnienie:
Szłam w kierunku szkoły, ale nie
miałam zamiaru się tam zjawić. Parę ulic przed czekał na mnie Harry. Wsiadłam
do samochodu i ruszyliśmy.
- Gdzie tym razem?- zapytałam Hazze.
- Na zgrupowanie aniołów ciemności. W
lesie. Poznasz wszystkich.- fajnie, że mnie uprzedził.
- Ok.- jechaliśmy w milczeniu
kwadrans. Przed laskiem nie stało zbyt dużo aut. Aż dwa. No tak. W końcu od
czego są skrzydła. Wysiedliśmy.
- Jeśli będę musiał Cię zostawić nie
okazuj strachu. Tu nikt nie może ci nic zrobić. Znajdź Liama albo Zayna.
- No dobra.- przepychaliśmy się przez
tłum aniołów. Każdy był ubrany na czarno, miał tatuaż albo kolczyk. Boję się.-
Harry nie czuję się zby..
- Hazzuś!- krzyknęła jakaś dziewczyna,
która nagle znalazła się koło nas.
- Nienawidzę cię za to.- powiedziała,
po czym zwróciła się do mnie.- Jestem Cece Drake.- podała mi rękę.
- Diana Evans.- uściskałam jej dłoń.
- Dolly, zajmiesz się Dianą? Muszę iść
porozmawiać z niektórymi.
- Spoko. Leć Hazz.- i poszedł.- To mam
ci po przedstawiać ludzi czy chcesz iść w konkretne miejsce?
- Mogłabyś mnie zaprowadzić do Liama
albo Zayna?
- Lolly jeszcze się nie zjawił, ale Zaza
już jest. Chodź.- Lolly? Zaza? Jak na aniołów ciemności mają dziwne ksywki.
Przepychaliśmy się przez tłum pijących aniołów. W końcu ujrzałyśmy Zayna.
Dziewczyna bez skrępowania usiadła obok niego i dała mu całusa w policzek.
Podeszłam nie pewnie do nich. Dziewczyna poklepała miejsce obok siebie.-
Siadaj.- usiadłam. Dolly czy też Cece prowadziła konwersację z Zaynem i czasami
mnie też do niej dołączała. Nagle zjawił się jakiś chłopak.
- Dolly chodź. Musisz coś obczaić.
- Już idę, Tack. Przepraszam na
chwilę.- Tack. Pineska. Siedzieliśmy chwilę w ciszy po czym odezwał się on:
- Nie masz nic do picia? Żadnego
alkoholu? Fajki? Nic?- pokręciłam głową. Westchnął i podał mi swoje piwo.-
Masz. Witaj w naszym gronie.- wzięłam je, ale za nim mu podziękowałam jakiś
gość go odciągnął. Cece wróciła.
- No, no, no. Zaza oddał ci piwo.
Czyli cię zaakceptował.- zaakceptował mnie…
Siedzę
teraz na nudnej lekcji fizyki. Nagle rozlega się głos dyrektorki z głośników.
- Diana
Evans pilnie proszona do gabinetu dyrektora.- ciekawe co się stało. Wzięłam
rzeczy i opuściłam salę. Przed drzwiami do gabinetu napotkałam Marshalla.
- O co
tu chodzi?- zapytał.
- Też
chciałabym to wiedzieć.- weszliśmy.
- Dzień
dobry. – przywitaliśmy się. Głos zabrała dyrektor.- O, panie Harrison co pan tu
robi?
-
Chciałbym się dowiedzieć czemu moja zawodniczka wylądowała na dywaniku.
- Jest
tutaj z powodu opuszczania zajęć lekcyjnych, wagarowania, opuszczenia się w
nauce, braku usprawiedliwień i tego, że jeden pracownik widział ją z jakimiś
starszymi chłopcami w mieście kiedy ona powinna być na lekcji. Jak się
usprawiedliwisz?- zwróciła się do mnie.
- Nie
mam.- wyszeptałam było mi głupio.
- A
więc, Diano zostajesz zawieszona w prawach ucznia i zostajesz wydalona z
drużyny.
- Czy
moglibyśmy porozmawiać na osobności?- zapytał trener.
- Diano,
wyjdź i poczekaj przed gabinetem.- wyszłam. Cała się trzęsę. Co ty zrobiłaś.
Zawieszona? Cholera. Po dziesięciu minutach wróciłam do pomieszczenia.-
Uzgodniliśmy, że to zbyt surowa kara. Twoją karą będzie praca na rzecz szkoły,
ale to ci powiem kiedy. Zostajesz usunięta z pozycji kapitana, a twoje miejsce
zajmie panna Morgan. Musisz wszystko nadrobić. Teraz Marshall odwiezie cię do
domu, ale od jutra zaczynasz ciężką prace. Rozumiemy się?
- Tak,
pani dyrektor. Dziękuje.- poszliśmy do samochodu Marshalla. Na początku
panowała niezręczna cisza, którą on musiał przerwać.
- Nie
rozumiem co się z tobą dzieje, Diana. Wszystko było dobrze, a ty nagle zaczęłaś
mieć na wszystko wywalone.
-
Zmieniłam się.- mówię.
-
Zmieniłaś się.. Czyli to wszystko na co tak ciężko pracowałaś poszło na marne.
Teraz interesują cię chłopcy, wagary itp. Sprawy?
- Mam
dosyć bycia Dianą Evans, idealną dziewczyną, którą wszyscy znają i podziwiają
okej? Wszyscy myślą, że byłam szczęśliwa, ale tak nie jest. Nigdy nie miałam
ojca, moich „rodziców” nigdy nie ma. Moi przyjaciele… Oni… Nie ważne. Nie wiesz
co to za ból.
- Czemu
zawsze wymówką jest twój tata? Ile jeszcze będziesz to ciągnąć? Nie możesz używać go jako wymówki.
- A kto
mi zabroni? Nie powinieneś się w to mieszać.- podjechaliśmy pod dom.- Cześć-
wycedziłam przez zęby. Pobiegłam do domu gdzie czekali już na mnie mama i
Roger.
-
Dyrektor dzwoniła. Wszystko nam powiedziała..- mówiła wściekła.
- Wiem,
że dzwoniła.
- I jak
zamierzasz się z tego wytłumaczyć?
-
Nijak.- nie pogrążaj się, kretynko.
-
Uważaj na słowa! Nie rozumiem co się z tobą dzieje! Mam już ciebie serdecznie dość!
- Tak
jak tata miał mnie dość?!
- Tak.
Ale z niego szczęściarz, że nie musi się z tobą użerać!- umilkła. Ja
odskoczyłam do tyłu jakby ktoś uderzył mnie w policzek. Łzy napłynęły mi do
oczu.
- Nienawidzę
was…- pobiegłam na górę barykadując drzwi. Poszłam do mojej łazienki.
Wyciągnąłem żyletkę i wszystkie tabletki jakie miałam. Najpierw jednak
postanowiłam wziąć tabletki. Wysypałam je sobie na rękę i zaczęłam ją zbliżać
do ust. Zatrzymała się. Przecież ty nie możesz umrzeć idiotko! Jesteś aniołem!
Wsypałam tabletki z powrotem do opakowania i wzięłam żyletkę. Zrobiłam sobie po
trzy nacięcia na każdym biodrze. Pozwoliłam krwi spływać tak jak łzą. Potem
wzięłam gorący prysznic i opatrzyłam nacięcia. Rzuciłam się na łóżko. Chwilę
popłakałam, a potem zasnęłam po mimo, że nie ma nawet popołudnia..
--------------------------------
i jak? :) Mam nadzieję, że się podoba ;p Następny pojawi się dopiero w piątek, bo dzisiaj wieczorem lecę do Londynu ( <3). + zapraszam jak komuś się nudzi na mojego drugiego bloga http://whatisatrue.blogspot.com/. Chciałabym mu poświęcić więcej czasu, ale tam nie ma dla kogo pisać ;/
Świetny jak zawsze i życzę miłego lotu do LONDYNU
OdpowiedzUsuńTen rozdział był ekstra ;) i życzę miłego lotu do Londynu :) - Daria
OdpowiedzUsuńŚwietny^^ Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńGenialne :)
OdpowiedzUsuńYey... Szczęściara!.. No, a co do rozdziału jak zwykle cudowne.. Fajne gify z cięciami się jest w fimiku Historia życia na you tube autor: Ada Łaś to tak jakbyś jeszcze raz do tego wątku wróciła ;D.
OdpowiedzUsuńŚwietny! <3 Jestem fanką tego bloga! <3 Tak właśnie weszłam na Twoje konto i zobaczyłam że jesteś z Gdańska, tak? :) Ja z okolic. To może kiedyś się spotkamy? ;) Fajnie by było Ciebie poznać :) Jak chcesz to zaproś na fb ;) https://www.facebook.com/profile.php?id=100004421851544
OdpowiedzUsuń