Rozdział 40
Obudziłam
się chwilę po dziewiątej. Nikogo nie było po za mną i moim psem. Leniwie
zsunęłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic,
pomalowałam się i umyłam zęby. Na siebie założyłam leginsy we wzorki i biały
sweter. Po wyjściu z łazienki poszłam na dół żeby zjeść śniadanie. Chwyciłam
jabłko. To mi wystarczy. Delektowałam się jego słodkim smakiem. Jak ja je
kocham. Spojrzałam na zegarek. 09.58. Szybko ubrałam kurtkę i buty i wyszłam z
domu. Harry siedział w swoim samochodzie. Wsiadłam, a on odjechał.
-
Cześć.- powiedziałam.
-
Cześć.- odpowiedział sucho.
-
Jesteś na mnie zły?
- Nie. Gotowa
na strzelanie do ludzi?
- No
jasne.-odpowiedziałam z sarkazmem.
- Nie
będziesz ich zabijać. Słyszałaś o strzałach kupidyna?- pokiwałam głową.- Anioły
ciemności też mają takie tylko, że po strzale ludzie się nie zakochują tylko
czynią zło. I ty będziesz strzelać właśnie takimi strzałami.
- To
jest chore.-powiedziałam odwracając się w stronę bocznej szyby.
- Chore
jest wszystko, kochanie. Zauważ, że taka strzała to tylko rozkręca. Ktoś obrywa
tą strzałą i robi komuś źle, potem osoba pokrzywdzona robi źle innej osobie i
tak dalej. To takie błędne koło. Ludzie są źli i nic na to nie poradzisz.- ma
racje.
- Nie
wszyscy są źli.
- No to
podaj mi przykład osoby, która nie jest zła.
- No na
przykład…Emily. Ona nigdy nic złego nie robi.- zaśmiał się.
-
Czyżby? Jest dziewczyną anioła ciemności, nie powiedziała nic o swoim związku
przyjaciółkom. To wystarczy chyba, nie? Teraz jesteś na nią zła. A to nie czyni
jej 100% dobrej.- zatkało mnie.
- Ona
chodzi z Liamem? Ale jak..
- A nie
mówiłem?
- Skąd
o tym wiesz?- zapytałam.
-
Jestem najwyżej postawionym aniołem ciemności. Wiem wszystko.
- I
uwierz, to chyba koniec tej dobrej Emily. Chodząc z nim będzie się mu
podporządkowywać.- nie, nie, nie.
- To
nie możliwe.- jechaliśmy w milczeniu. Zaparkował na parkingu przed parkiem, w
którym jest trochę osób.
- Na
razie tutaj zaczniemy. Masz.- podał mi strzałę. Schowaliśmy się w krzakach.-
Widzisz tamtego chłopaka?- pokiwałam głową.- Strzel w niego.- widział, że nie
jestem przekonana.- No dalej, chyba nie tchórzysz?- naciągnęłam strzałę.
Wymierzyłam w chłopaka i wystrzeliłam. Trafiło go. Na początku się wzdrygnął.
Strzała zniknęła. Chłopak poszedł kilka kroków po czym podstawił starszej
kobiecie nogę, a ta upadła. On zaczął się złowieszczo śmiać.
- A
jednak potrafisz. Może teraz coś trudniejszego? Postrzelasz sobie do ludzi
jadąc samochodem? Chodź.- pociągnął mnie do auta. Usadowił mnie z tyłu i
położył mi strzały. Otworzył też okno.- No to zaczynamy.- ruszył. Boje się jak
cholera.- Widzisz tamta murzynkę na przystanku? Strzelaj.- wymierzyłam i
strzała ją trafiła.
Dziewczyna rozbiła szybę. Harry zaczął się śmiać. Nie wiem
czemu, ale strzelanie do żywych celów podoba mi się jeszcze bardziej niż
strzelanie do tarcz. Jeździliśmy po całym Portland, a ja strzelałam do przypadkowych
ludzi, którzy niczego się nie spodziewali. Oni robili złe rzeczy. A ja się
śmiałam. Chciałam jeszcze. To takie uzależniające. Staruszek. PAF. Nastolatka.
PAF. Biznesman. PAF. Teraz miałam
strzelić do przedszkolanki z dużą grupą dzieci przy przejściu, ale coś mnie
powstrzymało. Ogarnij się Diana. Nie rób tego.
- No
strzelaj.- zachęca Harry. Nie. Nie zrobię tego.
-
Zatrzymaj się!- stanął. Rzuciłam łuk i strzały.- Gdybym strzeliła któreś z tych
dzieci mogłoby zginąć. Nie jestem potworem Harry. Nie chcę być zła.- wysiadłam
trzaskając drzwiami.
-
Jeszcze zobaczymy czy nie jesteś zła.- wykrzyknął za mną i odjechał.
Oczami Caine’a:
Widziałem
wszystko. Jak sprawiało jej to radość. Jak staje się zła. Miała teraz strzelić
do przedszkolanki, ale tego nie zrobiła. Powstrzymała się. Czyli nie jest taka
zła. Jest jeszcze szansa. Kiedy wysiadła z samochodu i dołączyła do
przechodniów ruszyłem za nią. Musiałem podbiec żeby ją dogonić.
-
Diana!
-
Caine?- zdziwiła się.- Co ty tutaj robisz?
-
Widziałem jak strzelasz.
-
Śledziłeś mnie?!
- Nie.
Zauważyłem Cię i musiałem zobaczyć czy jesteś zła. Jednak nie jesteś.
- A
skąd ty możesz wiedzieć czy jestem zła czy nie?!
-
Gdybyś była strzeliła byś i strzelała byś dalej. Ale jednak nie robisz tego. –
powiedziałem.
- To
nic nie znaczy, nie rozumiesz? Nie jestem zła, ale też nie jestem dobra. Jestem
po obu stronach i nie mogę się zdecydować! Nie rozumiesz, że to jest trudne?
Nie możecie mi mówić jaka jestem, skoro ja sama tego nie wiem! Dajcie mi spokój
!- pobiegła. Ja nie miałem siły żeby ją gonić. Ja już na nic nie mam siły..
Oczami Diany:
Pobiegłam
jak najszybciej się dało. Kiedy znalazłam się w swoim pokoju rzuciłam się na
łóżko i zaczęłam płakać. Jaka jesteś Diana? No, dobra czy zła? Światło czy
ciemność? Czemu to ja zawsze mam przesrane?! Uspokoiłam się i chwyciłam
telefon. Wybrałam numer. Po trzech sygnałach usłyszałam zachrypnięty głos.
-
Wiedziałem, że zadzwonisz. I?
- Chyba
jestem zła…
----------------------------
No to mamy rozdział 40! Myślę, że mi wyszedł. A wy? Jutro następny ;) Dawno nie było Caine'a, więc jest.
Rozdział Ś W I E T N Y.
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga i nawet umieściłam go na swoim w zakładce co czytam :)
Genialny !. Czekam z niecierpliwością na kolejny!. M3 Cieszę się, że pojawi się już jutro ;3
OdpowiedzUsuńŚwietny! I genialnie że nn będzie jutro <3 Czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńSuper! I do tego jutro następny po prostu świetnie :) -Daria
OdpowiedzUsuń