piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 35

Rozdział 35


Obudziłam się rano. Nikogo nie było. Bolała mnie głowa. Potrzebowałam chwili żeby sobie przypomnieć co wczoraj się stało.  Wigilia, impreza, Caine… Czyli to nie był tylko koszmar. To moja rzeczywistość. Nawet nie miałam czym płakać. Usłyszałam kroki. Ktoś zaraz tu wejdzie. Nie myliłam się. Po paru sekundach weszła mama.
- O, już nie śpisz.- powiedziała. Patrzyła na mnie z troską.
- Tak, od minuty.- usiadła obok mnie.
- Layla opowiedziała nam co się stało.  Szkoda, że nie powiedziałaś mi w końcu, że jesteście parą, ale to przeżyję.

- Przepraszam..
- Nie masz za co.
- Mam.. Przepraszam za wszystko. Za to, że ci nie powiedziałam, za każde wyjście z domu z krzykiem, za każdą kłótnie. Naprawdę przepraszam.- mama przytuliła mnie do siebie.
- Ja też Cię przepraszam. A Caine widocznie na ciebie nie zasługiwał.
- Mamo? Czy ty też tak fatalnie się czułaś po rozstaniu z tatą?
- Fatalnie? Nie miałam potrzeby wstawania z łóżka, byłam wrakiem.  Myślałam, że to koniec, że mogę tak leżeć całymi dniami do mojej zakichanej śmierci, aż usłyszałam modlitwę mojego aniołka w której przeprasza za zepsucie związku rodziców i prosi o to by mama ją jeszcze kochała i była wesoła. Wtedy zrozumiałam, że ty jesteś najważniejsza. Że muszę zacząć żyć i dać ci szczęście na jakie zasługujesz. Nie pozwolić żeby ktoś Cię skrzywdził.  Nie wyszło mi, ale starałam się..
- Byłaś zawsze i to najważniejsze. I wyszło Ci…
- Kocham cię córciu.
- Ja ciebie też mamo.- pocałowała mnie w czoło.
- To dobrze. No to kochanie idę przygotować śniadanie, a ty się umyj i zejdź na dół.- posłała mi uśmiech pełen troski i wyszła. Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. O matko! Wyglądam strasznie. Cała blada, oczy podpuchnięte. Nie wiem jak mama mogła ze mną rozmawiać. No i to proszę państwa zostało z Diany Evans. A w środku biło dodatkowo złamane serce. Eh. Wskoczyłam pod zimny prysznic. Woda doprowadziła mnie do porządku. Od razu lepiej. PO wyjściu z kabiny umyłam zęby i umalowałam się żeby jakoś wyglądać. Na siebie zarzuciłam szare dresy i luźną koszulkę. Nie zamierzam ruszać się z domu. Zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole po za mamą, która kończyła szykować jedzenie.
- Dzień dobry.- przywitałam się.
- Dzień dobry.- odpowiedzieli Roger i Layla. Potem zaczęła ona.- I jak tam?
- Bywało lepiej- posłałam jej smutny uśmiech.
- Nie przejmuj się.- jasne, nie przejmuj.
- Mhm.- mama podała do stołu a my jedliśmy w milczeniu. Czasami patrzyłam na moich rodziców. Byli szczęśliwi. I niech tak pozostanie. Całe szczęście, że się spotkali. On również postawił mamę do pionu. Po śniadaniu poszłyśmy z przyjaciółką do pokoju.
- Ja już chyba będę się zbierać.
- Nie musisz.
- Kiedyś muszę wrócić do mojej głupiej matki i zjebanego brata. To konieczność. Może jeszcze napiszę do Harrego żeby coś wyjaśnić.
- Layla ja..
- Wiem, że poszedł z tobą.  Nie mam ci za złe. W końcu uświadomiłam sobie, że on umawiał się ze mną tylko dla Ciebie.
- Nie..
- Nie zaprzeczaj, sama wiesz jaka jest prawda.- nie odzywałam się. Wzięła swoje rzeczy. Pocałowała mnie w policzek.- Zasługujesz na kogoś lepszego. Na swojego księcia. Obie jeszcze czekamy, ale ktoś się znajdzie. Mam nadzieję, że spotkamy się przed twoim wyjazdem.
- Ja też mam taką nadzieję.
- Spotkamy się jutro. Pa
- Pa.- wyszła. Wzięłam nową książkę i zabrałam się za lekturę.
Oczami Layli:
Kiedy wyszłam od Diany uznałam , że musze porozmawiać z Cainem. Jestem na niego zła. Diana nie powinna zostać tak zraniona. Przechodziłam akurat przez centrum miasta kiedy ujrzałam Nialla. Nie był sam. Był z Cainem i Louisem! Podeszłam do nich.
- Zadowolony jesteś?- warknęłam na tego frajera. Wszyscy rzucili mi pytające spojrzenia.- Aaa, czyli już zapomniałeś jak potraktowałeś Dianę?! Jak mogłeś ją zdradzić? I nie walczyć o nią?! TY w ogóle ją kochałeś!- jego koledzy nie wiedzieli o co chodzi.
- Widziałaś jak wyglądała. Nie dała by rady ze mną rozmawiać. A i jej nie zdradziłem! Wiem, że to tak wyglądało, ale tak nie było!
- No tak, w końcu tylko nie przyszedłeś na umówione spotkanie, bo śmiałeś się w przytulnej knajpce ze swoją była!

- Nie mówię, że jestem bez winy!
- Ktoś i tu wytłumaczy o co chodzi?- zapytał blondyn
- Zranił swoją dziewczynę. W sumie teraz byłą dziewczynę.
- Byłeś z Dianą?!- krzyknęli oboje.
- Tak byłem, ale wam nie mówiłem bo wiedziałem jaka będzie wasza reakcja.
- Nie obchodzi mnie jak, ale masz ją przeprosić i wytłumaczyć jej wszystko. Nie wiesz ile ona złego przeżyła. I jeszcze ty jej wszystko utrudniasz.- powiedziałam.- A teraz przepraszam, muszę iść.- odeszłam zadowolona z wykonanego zadania.
Oczami Caine’a
Po rozmowie z Laylą od razu popędziłem do Diany. Wszedłem przez balkon. Zapukałem. Podniosła wzrok znad książki. Zdziwiła się. Dałem znak żeby otworzyła i że to ważne. Zrobiło to.
- Diana ja..
- Nie tłumacz się. Zostaw mnie.
- Ja muszę. Wiem jak to wyglądało, ale ja nic do niej nie czuję. Zasiedzieliśmy się. Chcieliśmy wrócić do przyjaźni, weszłaś akurat wtedy kiedy ona palnęła coś głupiego i chwyciła mnie za rękę. Ja nic do niej nie czuję. Nic!
- Widziałam jak na nią patrzysz.
- Zrozum Diana, ja ko.
- Nie kończ. Oboje nie jesteśmy zdolni do miłości. Nie powinniśmy być razem. Nigdy. To zakazane. I teraz zostały rany. Proszę cię daj mi trochę czasu i odpuść.
- Jak mam odpuścić.
- Nie wiem.  Może Laura?
- Diana, nawet tak nie mów.
- Chcesz żebym była szczęśliwa? Kochasz mnie? To zrób to o co proszę. Tylko tyle. Proszę.
- Nie wiem czy dam radę.
- Dasz. Proszę idź.
- Mogę cię chociaż ostatni raz pocałować?
- Wiesz, że to nie może się zdarzyć. To zabiło by nas oboje. Pa Caine.
- Cześć.- odleciałem. Nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły mi lecieć..
Oczami Diany:
I znów to uczucie, że wiesz że osoba którą bardzo kochasz nie może wrócić chociaż tego bardzo chcesz. Dokładnie 10 lat temu umarła osoba którą bardzo kochałam. Miałam taką trójcę : mama, ciocia Meggi i babcia Anne. Była ciężko chora. Leżała wtedy w łóżku. Ja siedziałam obok niej opychając się mandarynkami.
- Diana.- wyszeptała.- Moja kochana wnusiu, powiedz im że strasznie ich kocham. I wiedz, że bardzo mocno kocham ciebie. Zostań silna, zaopiekuj się nimi. Wiem, że ci się uda. Bądź silna- i wtedy odeszła na zawsze. Zaczęłam krzyczeć że ma się obudzić. Wszyscy przybiegli nie wiedząc co się dzieje. Potem płakali, mama podeszła i mnie przytuliła. Od tamtej pory nie jem mandarynek. Brakuje mi babci. I Caine’a. Zeszłam na dół. Poszłam do kuchni. Wzięłam 7 mandarynek i wróciłam do siebie. Zaczęłam się nimi opychać. Czy ja próbuję się dobić? Dostałam sms’a
Od Harry: Jak tam kicia?
Do Harry: Daj spokój. I jakoś nie chcę mi się z tobą gadać. Źle traktujesz Layle.
Od Harry: Teraz będziesz miała wąty o to, że pan doskonały cię zdradził?!
Do Harry: Przesadziłeś..
Miałam dosyć. Poszłam spać po tym okropnym dniu.
---------------------------------
 Może być? Następny postaram się na jutro wieczór bo mam pogrzeb mojej prababci dla której można powiedzieć jest ten rozdział ;/

8 komentarzy:

  1. ♥Kocham♥twojego♥bloga♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Czekam na nn P.S. Przykro mi z powodu prababci :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny. Przykro mi z powodu pogrzebu :[

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział i przykro mi z powodu prababci i pogrzebu :( -Daria

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział!
    Lubimy twój styl pisania.
    Biedna Diana, ciekawe co dalej z nią i Caine'm
    Harry jaki wredny hehe ;) Bad Boy. Czekamy nn.
    Przykro nam z powodu babci. Pamiętaj, jest teraz szczęśliwym aniołkiem w niebie :**
    W wolnej chwili zapraszamy do nas.

    http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział i na prawde przykro mi z powidu pogrzebu babci :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle świetny rozdział <3 Kocham :* Dla babci : [*]

    OdpowiedzUsuń
  8. Płacze,płacze i nie mogę przestać.Dlaczego ona rozstała się z Cain'em?
    ;'( ;'( ;'(

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)