niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 37



Rozdział 37


Właśnie kończyłam się rozpakowywać. Już wróciłyśmy do domu. Mamy złoto. Ludzie z najlepszego klubu pływackiego chcą nas u nich w drużynie. Byli by naszymi sponsorami. Mamy zacząć od września. Czy może być jeszcze lepiej. Zaraz spotykam się z Lukiem w klubie karaoke. Ma być podobno nie zła zabawa. Nie mogę się doczekać. Wrzuciłam na siebie spodnie w azteckie wzory, białą koszulę, wy ćwiekowane conversy a do tego biżuteria. Jestem gotowa. Zadzwonił dzwonek. Ubrałam kurtkę i wyszłam do Luka.
- Ładnie wyglądasz.- powiedział.
- Dziękuję.- chyba trochę się zarumieniłam.
- To co idziemy?- zapytał.
- Tak.- i poszliśmy.
Oczami Caine’a:
Leżę w łóżku. Tak właśnie zaczyna się mój rok. Od dołka. Super po prostu. Leżałem sobie w ciszy, którą ktoś musiał przerwać.
- Caine, bracie!- krzyknęli moi kumple wchodząc do środka.- Nie mów mi, że cały czas spędzasz w łóżku.- zabrał głos Lou.
- A co mam innego robić?
- Bawić się? Szykować na wojnę?
- Przecież moje życie to jedna wielka impreza.- powiedziałem z sarkazmem.
- No stary, weź przestań.
- Miłość nie znika tak sobie od razu. Chyba w ogóle nie znika.- powiedziałem.
- To nie była miłość.- zgromiłem ich wzrokiem.
- Mówcie sobie co chcecie. Dajcie mi spokój choć na chwilę.
- To nie możliwe.- właśnie w tym momencie do pokoju weszła Laura.
- Cześć kocie, jak się masz?
- Zajebiście.- znów sarkazm.- Co ty tutaj robisz?!
- Miło cię widzieć.
- Bez wzajemności.- spojrzała na mnie ze smutkiem.
- Weź przestań. Nie zaprzątaj sobie główki Dianą. Chłopacy będą ją namawiać do naszej strony, jesteś zwolniony z tego obowiązku. Teraz jesteś singlem, możesz szaleć. No wiesz bez zobowiązań i tak dalej.- namawiała mnie, ale jej nie wychodziło.- Za szybko się przywiązujesz.
- W przeciwieństwie do ciebie, nie traktuję ludzi jak zabawki, które w każdej chwili można wyrzucić. Czy tak trudno zrozumieć, że chcę być sam?!
- Tak.- powiedziała.
- Chodź z nami do baru z karaoke. No chodź, będzie fajnie. Ponabijamy się z innych, ty się rozluźnisz. W końcu Portland to wielkie miasto, czemu Diana miałaby być akurat tam?- w sumie racja.
- No…. Dobra.- dajcie mi 10 minut. Chwyciłem pierwsze lepsze ubrania. Ogarnąłem się i ubrałem.
- To co? Lecimy?- i tak też uczyniliśmy.
Oczami Diany:
Zajęliśmy stolik blisko sceny. Słuchaliśmy ludzi. Jednym wychodziło a drugim nie za bardzo. Byliśmy wyrozumiali. Zamówiliśmy sobie po kubku gorącej czekolady.
- Zaśpiewasz?- zapytał Luke.
-Ja? Oszalałeś?! Nie umiem śpiewać.
- Ja też nie. Proponuję pewien układ.-powiedział z cwaniackim uśmiechem.
- Zamieniam się w słuch.
- Ja zaśpiewam za chwilę, a ty po mnie? Stoi?- wyciągnął rękę.
- Stoi.- podałam mu rękę. Kiedy prowadzący zapytał kto następny wyszedł Luke. Usiadł na stołku wziął mikrofon i zaczął śpiewać to
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=-nBU9VR2X5g .
Ma naprawdę wspaniały głos. Wszyscy byli oczarowani. Mam wrażenie jakby śpiewał to dla mnie. Uśmiechałam się szeroko. Kiedy skończył wszyscy nagrodzili go gorącymi brawami. Zasłużył.
- Teraz ty.- powiedział. Poszłam na scenę. Usiadłam. Postanowiłam zaśpiewać Birdy- Skinny Love. I tak też uczyniłam. Wczułam się w to. Po skończeniu tez usłyszałam duże brawa. Wróciłam na miejsce.
- Nie umiesz śpiewać? HA. Zabawne.
- A ty nie umiesz?
- Ja umiem, tylko wiedziałem , że się nie zgodzisz jak ci powiem- powiedział to z ta swoją pewnością siebie. Odwróciłam wzrok. Zobaczyłam ta dziwkę. Wraz z nią siedzieli Lou, Niall i Caine! Zabolało. Bardzo.
- Luke, zbieramy się.
- Czemu? Zabawa się rokręc..
- Chodźmy proszę.- błagalna nutka  w głosie zadziałała. Wyparowaliśmy z tego baru dość szybko. Lecz niestety Caine wyszedł za nami.
Oczami Caine’a:
Siedzieliśmy spokojnie do póki nie wyszedł ten cały Luke na scenę. Czułem, że to nie wróży nic dobrego. Kiedy śpiewał patrzył się jeden punkt. Spojrzałem tam. Diana! Na chwilę straciłem oddech. Nie możliwe. PO nim weszła ona na scenę. Też na niego patrzyła. Śpiewała jak anioł. Ale śpiewała dla niego. Kiedy wróciła do niego zauważyła mnie o od razu wyszli. Szybko podążyłem za nimi.
Oczami Diany:
- Caine?
- Tak. Widzę, że już się ogarnęłaś po naszym rozstaniu. A i gratuluje udanego występu.- zwrócił się do Luka z sarkazmem.Zaczął klaskać.



- Czego chcesz?
- A nic. Po prostu chciałem pogratulować.
- Super, to może teraz dasz nam spokój?- zapytał Luke.
- A kim ty jesteś żeby decydować za Dianę? Może ona nie chce spokoju?
- Jestem jej przyjacielem, w przeciwieństwie do ciebie!- Caine rzucił się na niego.
- Przestańcie!- próbowałam ich rozdzielić.- Dosyć!- przestali.- Luke, idź do domu, spotkamy się jutro. Proszę.
- Cześć.- i poszedł.
- Co ci strzeliło?! Czemu się na niego rzuciłeś.
- Diana ja nie wiem co we mnie wstąpiło… Ja.
- Zostaw mnie w spokoju rozumiesz?  Zraniłeś mnie. Po za tym ja niby już zapomniałam? Kto tu jest na randce z Laurą?
- To nie jest..
- Mów co chcesz. A teraz cześć.- zrobiłam parę kroków kiedy straciła grunt pod stopami. Lecę do góry z Cainem.- Co ty do jasnej cholery wyprawiasz?! Postaw mnie!- nie reaguje.- Caine!- byliśmy na dużej wysokości, a ja próbowałam mu się wyrwać. I to był błąd. Zaczęłam spadać.  Zaczęłam krzyczeć. Byłam już blisko ziemi kiedy mnie złapał.
- Nic ci nie jest?- zapytał z troską.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam.- Daj mi spokój!
- Odstawię Cię do domu- lecieliśmy w milczeniu. Kiedy mnie postawił weszłam szybko do pokoju. Przygotowałam się na jutro, a tuz przed snem napisałam do blondyna jedno słowo „przepraszam"
----------------------------
 Może być? Jak dla mnie chyba tak. Następny rozdział pojawi się albo jutro albo w piątek pod wieczór, bo mam ostatni tydzień przed feriami i mam straszny zapierdziel. ;/

4 komentarze:

  1. Super ^^ A teraz lecę do szkoły bo sie zaraz spóźnie xD

    OdpowiedzUsuń
  2. cudnyy <333 czekam na nn - Daria

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!! Masz ferie w tym samym czasie co ja ;D Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny<3 No to czekam na nn^^

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)