Rozdział 37
Właśnie kończyłam się rozpakowywać.
Już wróciłyśmy do domu. Mamy złoto. Ludzie z najlepszego klubu pływackiego chcą
nas u nich w drużynie. Byli by naszymi sponsorami. Mamy zacząć od września. Czy
może być jeszcze lepiej. Zaraz spotykam się z Lukiem w klubie karaoke. Ma być
podobno nie zła zabawa. Nie mogę się doczekać. Wrzuciłam na siebie spodnie w
azteckie wzory, białą koszulę, wy ćwiekowane conversy a do tego biżuteria. Jestem
gotowa. Zadzwonił dzwonek. Ubrałam kurtkę i wyszłam do Luka.
- Ładnie wyglądasz.- powiedział.
- Dziękuję.- chyba trochę się zarumieniłam.
- To co idziemy?- zapytał.
- Tak.- i poszliśmy.
Oczami
Caine’a:
Leżę w łóżku. Tak właśnie zaczyna się
mój rok. Od dołka. Super po prostu. Leżałem sobie w ciszy, którą ktoś musiał
przerwać.
- Caine, bracie!- krzyknęli moi kumple
wchodząc do środka.- Nie mów mi, że cały czas spędzasz w łóżku.- zabrał głos
Lou.
- A co mam innego robić?
- Bawić się? Szykować na wojnę?
- Przecież moje życie to jedna wielka
impreza.- powiedziałem z sarkazmem.
- No stary, weź przestań.
- Miłość nie znika tak sobie od razu.
Chyba w ogóle nie znika.- powiedziałem.
- To nie była miłość.- zgromiłem ich
wzrokiem.
- Mówcie sobie co chcecie. Dajcie mi
spokój choć na chwilę.
- To nie możliwe.- właśnie w tym
momencie do pokoju weszła Laura.
- Cześć kocie, jak się masz?
- Zajebiście.- znów sarkazm.- Co ty
tutaj robisz?!
- Miło cię widzieć.
- Bez wzajemności.- spojrzała na mnie
ze smutkiem.
- Weź przestań. Nie zaprzątaj sobie
główki Dianą. Chłopacy będą ją namawiać do naszej strony, jesteś zwolniony z
tego obowiązku. Teraz jesteś singlem, możesz szaleć. No wiesz bez zobowiązań i
tak dalej.- namawiała mnie, ale jej nie wychodziło.- Za szybko się
przywiązujesz.
- W przeciwieństwie do ciebie, nie
traktuję ludzi jak zabawki, które w każdej chwili można wyrzucić. Czy tak
trudno zrozumieć, że chcę być sam?!
- Tak.- powiedziała.
- Chodź z nami do baru z karaoke. No
chodź, będzie fajnie. Ponabijamy się z innych, ty się rozluźnisz. W końcu
Portland to wielkie miasto, czemu Diana miałaby być akurat tam?- w sumie racja.
- No…. Dobra.- dajcie mi 10 minut. Chwyciłem
pierwsze lepsze ubrania. Ogarnąłem się i ubrałem.
- To co? Lecimy?- i tak też
uczyniliśmy.
Oczami
Diany:
Zajęliśmy stolik blisko sceny.
Słuchaliśmy ludzi. Jednym wychodziło a drugim nie za bardzo. Byliśmy
wyrozumiali. Zamówiliśmy sobie po kubku gorącej czekolady.
- Zaśpiewasz?- zapytał Luke.
-Ja? Oszalałeś?! Nie umiem śpiewać.
- Ja też nie. Proponuję pewien
układ.-powiedział z cwaniackim uśmiechem.
- Zamieniam się w słuch.
- Ja zaśpiewam za chwilę, a ty po
mnie? Stoi?- wyciągnął rękę.
- Stoi.- podałam mu rękę. Kiedy prowadzący
zapytał kto następny wyszedł Luke. Usiadł na stołku wziął mikrofon i zaczął
śpiewać to
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=-nBU9VR2X5g
.
Ma naprawdę wspaniały głos. Wszyscy byli oczarowani. Mam wrażenie jakby śpiewał to dla mnie. Uśmiechałam się szeroko. Kiedy skończył wszyscy nagrodzili go gorącymi brawami. Zasłużył.
Ma naprawdę wspaniały głos. Wszyscy byli oczarowani. Mam wrażenie jakby śpiewał to dla mnie. Uśmiechałam się szeroko. Kiedy skończył wszyscy nagrodzili go gorącymi brawami. Zasłużył.
- Teraz
ty.- powiedział. Poszłam na scenę. Usiadłam. Postanowiłam zaśpiewać Birdy-
Skinny Love. I tak też uczyniłam. Wczułam się w to. Po skończeniu tez usłyszałam
duże brawa. Wróciłam na miejsce.
- Nie
umiesz śpiewać? HA. Zabawne.
- A ty
nie umiesz?
- Ja
umiem, tylko wiedziałem , że się nie zgodzisz jak ci powiem- powiedział to z ta
swoją pewnością siebie. Odwróciłam wzrok. Zobaczyłam ta dziwkę. Wraz z nią
siedzieli Lou, Niall i Caine! Zabolało. Bardzo.
- Luke,
zbieramy się.
-
Czemu? Zabawa się rokręc..
-
Chodźmy proszę.- błagalna nutka w głosie
zadziałała. Wyparowaliśmy z tego baru dość szybko. Lecz niestety Caine wyszedł
za nami.
Oczami Caine’a:
Siedzieliśmy
spokojnie do póki nie wyszedł ten cały Luke na scenę. Czułem, że to nie wróży
nic dobrego. Kiedy śpiewał patrzył się jeden punkt. Spojrzałem tam. Diana! Na
chwilę straciłem oddech. Nie możliwe. PO nim weszła ona na scenę. Też na niego
patrzyła. Śpiewała jak anioł. Ale śpiewała dla niego. Kiedy wróciła do niego zauważyła
mnie o od razu wyszli. Szybko podążyłem za nimi.
Oczami Diany:
-
Caine?
- Tak.
Widzę, że już się ogarnęłaś po naszym rozstaniu. A i gratuluje udanego
występu.- zwrócił się do Luka z sarkazmem.Zaczął klaskać.
- Czego
chcesz?
- A
nic. Po prostu chciałem pogratulować.
-
Super, to może teraz dasz nam spokój?- zapytał Luke.
- A kim
ty jesteś żeby decydować za Dianę? Może ona nie chce spokoju?
-
Jestem jej przyjacielem, w przeciwieństwie do ciebie!- Caine rzucił się na
niego.
-
Przestańcie!- próbowałam ich rozdzielić.- Dosyć!- przestali.- Luke, idź do
domu, spotkamy się jutro. Proszę.
-
Cześć.- i poszedł.
- Co ci
strzeliło?! Czemu się na niego rzuciłeś.
- Diana
ja nie wiem co we mnie wstąpiło… Ja.
- Zostaw
mnie w spokoju rozumiesz? Zraniłeś mnie.
Po za tym ja niby już zapomniałam? Kto tu jest na randce z Laurą?
- To
nie jest..
- Mów
co chcesz. A teraz cześć.- zrobiłam parę kroków kiedy straciła grunt pod
stopami. Lecę do góry z Cainem.- Co ty do jasnej cholery wyprawiasz?! Postaw
mnie!- nie reaguje.- Caine!- byliśmy na dużej wysokości, a ja próbowałam mu się
wyrwać. I to był błąd. Zaczęłam spadać. Zaczęłam krzyczeć. Byłam już blisko ziemi
kiedy mnie złapał.
- Nic
ci nie jest?- zapytał z troską.
-
Zostaw mnie!- krzyknęłam.- Daj mi spokój!
- Odstawię Cię do domu- lecieliśmy w milczeniu. Kiedy
mnie postawił weszłam szybko do pokoju. Przygotowałam się na jutro, a tuz przed
snem napisałam do blondyna jedno słowo „przepraszam"----------------------------
Może być? Jak dla mnie chyba tak. Następny rozdział pojawi się albo jutro albo w piątek pod wieczór, bo mam ostatni tydzień przed feriami i mam straszny zapierdziel. ;/
Super ^^ A teraz lecę do szkoły bo sie zaraz spóźnie xD
OdpowiedzUsuńcudnyy <333 czekam na nn - Daria
OdpowiedzUsuńŚwietny!! Masz ferie w tym samym czasie co ja ;D Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny<3 No to czekam na nn^^
OdpowiedzUsuń