sobota, 24 maja 2014

Rozdział 104



CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział 104



Zanim zdążył odpowiedzieć wbiegłam do Sali. Na maszynie widniała prosta kreska. Nie. Nie. Nie!!! Rzuciłam się na nią i zaczęłam nia potrząsać.
- Layla, obudź się!- wydzierałam się z całej siły. Lekarze i pielęgniarki próbowali mnie odciągnąć.- Layla!- nagle linia z prostej zamieniła się w falowaną, a potem w typową dla żyjącego człowieka. – Ona żyje!- lekarze wyprosili mnie z pokoju żeby zobaczyć co z nią. Usiadłam roztrzęsiona.
- To twoja przyjaciółka?- zapytał komisarz siadając obok.
- Tak. O co ją oskarżacie?
- O poparzenie chłopaka, znalezionego niedaleko niej.- o nie.
- Jak się nazywa?- zapytałam drżącym głosem.
- Styles. Harry Styles.- zamarłam.
- To nie ona.- oznajmiłam.
- Skąd wiesz?
- Bo…- przyszedł jakiś facet.
- Szefie, mamy coś nowego.- komisarz skinął głową i zwrócił się do mnie.
- Wrócimy do tego później.- i odszedł z tamtym. Oni oskarżają ja o coś czego nie zrobiła. Oskarżają ją o coś co zrobiłam ja. O to co ja zrobiłam Harry’emu ! Poszłam do recepcji.
- Dzień dobry. Chciałabym się dowiedzieć czy leży tutaj mój chłopak. Nazywa się Harry Styles, był ciężko poparzony. – byłam załamana, wiec trzeba było tylko udawać przerażoną.
- Tak, przywieziono go dzisiaj. Już sprawdzam. Pokój 115.- uśmiechnęła się.
- Dziękuję bardzo.- pobiegłam do wyznaczonego pokoju. Nikogo nie było, więc weszłam. Leżał tam nieprzytomny Harry. Miał zabandażowane lewe ramię, bo tam oberwał. Usiadłam koło jego łóżka.
- Przepraszam, Harry…- szepnęłam.
- To ja przepraszam.- wybełkotał.- Poniosło mnie…
- Powiedziałeś prawdę. I policji też masz powiedzieć, że to ja cię poparzyłam…Oni podejrzewają Laylę. Musisz im powiedzieć prawdę…
- Dobrze, powiem.- ulżyło mi.
- Co pani tu robi? Proszę stąd wyjść!- wyrzuciła mi gruba pielęgniarka. Szłam do Layli kiedy ujrzałam znane mi osoby. Louis z bandażami na rękach podpierał się o Caine’a, a za nimi szedł Niall z jakąś dziewczyną. Zaraz go zabiję. Podeszłam do niego i wymierzyłam mu cios.
- Diana, co to miało być?- zapytał Caine.
- Powinien się cieszyć, że to tylko lekki cios.- warknęłam.
- Weź się uspokój dziewczyno.- powiedziała ta suka.
- Zamknij ryj szmato. I tak dużo już zrobiłaś!
- Diana, o co ci chodzi?!- czemu Caine jej broni?!
- Niall zdradził z nią Laylę. Ona prawie umarła… Gdyby nie ja była by martwa! Przez tego debila mogłam stracić najważniejszą osobę w moim życiu!-  z moich oczu leciały łzy.
- C-co?- wydukał blondyn.
- Gówno. To co słyszałeś!- odwróciłam się i poszłam do niej. Za pozwoleniem znalazłam się w pokoju. Usiadłam koło jej łóżka. Spała tak spokojnie. Nie wiem po jakim czasie otworzyła oczy.
- Diana?
- Jestem tutaj.- złapałam ją za rękę i nałożyłam jej ukochaną bransoletkę.
- Jesteś moim aniołem stróżem… Ja umarłam, ale ty się pojawiłaś i dałaś mi kolejne życie… Uratowałaś mnie…- uśmiechnęła się lekko.
- Nie wiem co bym zrobiła gdybym cię straciła…- po moich policzkach popłynęły kolejne łzy. Wpatrywała się we mnie. Nagle otworzyły się drzwi, a ona gwałtownie uniosła wzrok.
Pojawił się Niall.
- Layla…
- Diana, kto to jest?- zapytała.
- To ja Niall. Twój chłopak.
- Nie znam cię. Nie mam chłopaka. Diana, wyproś tego chłopaka.- odparła obojętnie.
- Niall, zrób o co prosi.- załamany chłopak wyszedł.- Naprawdę go..
- Pamiętam go doskonale, ale nie chcę go znać.- westchnęłam. Wszedł komisarz.
- Już wszystko wiemy. Teraz już tylko wy możecie to potwierdzić. Czy to prawda, że pan Styles zaczął się do ciebie dobierać w lesie, twoja przyjaciółka przyszła z pomocą, on ją zaatakował i go poparzyła palnikiem?- zwrócił się do Layli. Popatrzyłyśmy po sobie. Nie!
- Tak, to prawda- odparła. Pokręciłam głową.
- Czyli sprawa wyjaśniona. Nie musisz się go bać. Właśnie go wyprowadzamy.- zerwałam się z miejsca i wybiegłam. Akurat przechodził obok pokoju. A w dodatku na krzesłach siedzieli aniołowie światła wcześniej wymienieni.
- Puśćcie go!- wrzasnęłam i podbiegłam do chłopaka.- Miałeś powiedzieć, że to ja.
- Powiedziałem. Nie pozwoliłbym ci wziąć tego na siebie, po tym co zrobiłem. Zaatakowałem cię, a słownie to nie dodałem. Mam nadzieję, że chociaż tyle mogłem zrobić.- pocałował mnie w czoło.- Caine, opiekuj się nią.- zabrali go. Podszedł do mnie Turner.
- Diana, o co tu chodzi?- zapytał.
- To mnie powinni wyprowadzać, nie jego…- przytuliłam się do niego i zaczęłam szlochać. Coś ty zrobiła?
----------------------
Jak wam się podoba? Harry okazał się szlachetny prawda? No dobra piszcie co uważacie. proszę o komentarze, bo nadal jest ich mało. Licze na co najmniej siedem. NN dodam pewnie jutro i zapraszam na pozostałe blogi ;p


5 komentarzy:

  1. O jejku! Biedna Ley :c ale dobrze że przeżyła-dzięki Dianie <3 Hazz wow...Ciekawe czy pójdzie do więzienia o.o Pozdrawiam i czekam na nn :* Ada

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 Podejrzewam iż Harry i reszta aniołów ciemności przejdzie na jasną stronę oby tak było nie uśmiercaj nikogo proszę+ Kocham, Pozdrawiam i Miłego Dnia :*** <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff..dobrze, że zyję, ale coś mi się zdaje, że Diana ja ożywiła dotykiem ;) .. Takie tam moje przypuszczenia, w sumie niezły dar :D Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uff żyje! Czekam na nn a Harry to nie aż taki dupek.

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)