CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział
104
Zanim zdążył odpowiedzieć wbiegłam do
Sali. Na maszynie widniała prosta kreska. Nie. Nie. Nie!!! Rzuciłam się na nią
i zaczęłam nia potrząsać.
- Layla, obudź się!- wydzierałam się z
całej siły. Lekarze i pielęgniarki próbowali mnie odciągnąć.- Layla!- nagle
linia z prostej zamieniła się w falowaną, a potem w typową dla żyjącego
człowieka. – Ona żyje!- lekarze wyprosili mnie z pokoju żeby zobaczyć co z nią.
Usiadłam roztrzęsiona.
- To twoja przyjaciółka?- zapytał
komisarz siadając obok.
- Tak. O co ją oskarżacie?
- O poparzenie chłopaka, znalezionego
niedaleko niej.- o nie.
- Jak się nazywa?- zapytałam drżącym
głosem.
- Styles. Harry Styles.- zamarłam.
- To nie ona.- oznajmiłam.
- Skąd wiesz?
- Bo…- przyszedł jakiś facet.
- Szefie, mamy coś nowego.- komisarz
skinął głową i zwrócił się do mnie.
- Wrócimy do tego później.- i odszedł
z tamtym. Oni oskarżają ja o coś czego nie zrobiła. Oskarżają ją o coś co
zrobiłam ja. O to co ja zrobiłam Harry’emu ! Poszłam do recepcji.
- Dzień dobry. Chciałabym się
dowiedzieć czy leży tutaj mój chłopak. Nazywa się Harry Styles, był ciężko
poparzony. – byłam załamana, wiec trzeba było tylko udawać przerażoną.
- Tak, przywieziono go dzisiaj. Już
sprawdzam. Pokój 115.- uśmiechnęła się.
- Dziękuję bardzo.- pobiegłam do
wyznaczonego pokoju. Nikogo nie było, więc weszłam. Leżał tam nieprzytomny Harry.
Miał zabandażowane lewe ramię, bo tam oberwał. Usiadłam koło jego łóżka.
- Przepraszam, Harry…- szepnęłam.
- To ja przepraszam.- wybełkotał.-
Poniosło mnie…
- Powiedziałeś prawdę. I policji też
masz powiedzieć, że to ja cię poparzyłam…Oni podejrzewają Laylę. Musisz im
powiedzieć prawdę…
- Dobrze, powiem.- ulżyło mi.
- Co pani tu robi? Proszę stąd wyjść!-
wyrzuciła mi gruba pielęgniarka. Szłam do Layli kiedy ujrzałam znane mi osoby.
Louis z bandażami na rękach podpierał się o Caine’a, a za nimi szedł Niall z
jakąś dziewczyną. Zaraz go zabiję. Podeszłam do niego i wymierzyłam mu cios.
- Diana, co to miało być?- zapytał
Caine.
- Powinien się cieszyć, że to tylko
lekki cios.- warknęłam.
- Weź się uspokój dziewczyno.-
powiedziała ta suka.
- Zamknij ryj szmato. I tak dużo już
zrobiłaś!
- Diana, o co ci chodzi?!- czemu Caine
jej broni?!
- Niall zdradził z nią Laylę. Ona
prawie umarła… Gdyby nie ja była by martwa! Przez tego debila mogłam stracić
najważniejszą osobę w moim życiu!- z
moich oczu leciały łzy.
- C-co?- wydukał blondyn.
- Gówno. To co słyszałeś!- odwróciłam
się i poszłam do niej. Za pozwoleniem znalazłam się w pokoju. Usiadłam koło jej
łóżka. Spała tak spokojnie. Nie wiem po jakim czasie otworzyła oczy.
- Diana?
- Jestem tutaj.- złapałam ją za rękę i
nałożyłam jej ukochaną bransoletkę.
- Jesteś moim aniołem stróżem… Ja
umarłam, ale ty się pojawiłaś i dałaś mi kolejne życie… Uratowałaś mnie…- uśmiechnęła
się lekko.
- Nie wiem co bym zrobiła gdybym cię
straciła…- po moich policzkach popłynęły kolejne łzy. Wpatrywała się we mnie. Nagle
otworzyły się drzwi, a ona gwałtownie uniosła wzrok.
Pojawił się Niall.
- Layla…
- Diana, kto to jest?- zapytała.
- To ja Niall. Twój chłopak.
- Nie znam cię. Nie mam chłopaka.
Diana, wyproś tego chłopaka.- odparła obojętnie.
- Niall, zrób o co prosi.- załamany
chłopak wyszedł.- Naprawdę go..
- Pamiętam go doskonale, ale nie chcę
go znać.- westchnęłam. Wszedł komisarz.
- Już wszystko wiemy. Teraz już tylko
wy możecie to potwierdzić. Czy to prawda, że pan Styles zaczął się do ciebie
dobierać w lesie, twoja przyjaciółka przyszła z pomocą, on ją zaatakował i go
poparzyła palnikiem?- zwrócił się do Layli. Popatrzyłyśmy po sobie. Nie!
- Tak, to prawda- odparła. Pokręciłam
głową.
- Czyli sprawa wyjaśniona. Nie musisz
się go bać. Właśnie go wyprowadzamy.- zerwałam się z miejsca i wybiegłam.
Akurat przechodził obok pokoju. A w dodatku na krzesłach siedzieli aniołowie
światła wcześniej wymienieni.
- Puśćcie go!- wrzasnęłam i podbiegłam
do chłopaka.- Miałeś powiedzieć, że to ja.
- Powiedziałem. Nie pozwoliłbym ci
wziąć tego na siebie, po tym co zrobiłem. Zaatakowałem cię, a słownie to nie
dodałem. Mam nadzieję, że chociaż tyle mogłem zrobić.- pocałował mnie w czoło.-
Caine, opiekuj się nią.- zabrali go. Podszedł do mnie Turner.
- Diana, o co tu chodzi?- zapytał.
- To mnie powinni wyprowadzać, nie
jego…- przytuliłam się do niego i zaczęłam szlochać. Coś ty zrobiła?
----------------------
Jak wam się podoba? Harry okazał się szlachetny prawda? No dobra piszcie co uważacie. proszę o komentarze, bo nadal jest ich mało. Licze na co najmniej siedem. NN dodam pewnie jutro i zapraszam na pozostałe blogi ;p
O jejku! Biedna Ley :c ale dobrze że przeżyła-dzięki Dianie <3 Hazz wow...Ciekawe czy pójdzie do więzienia o.o Pozdrawiam i czekam na nn :* Ada
OdpowiedzUsuńSuper <3 Podejrzewam iż Harry i reszta aniołów ciemności przejdzie na jasną stronę oby tak było nie uśmiercaj nikogo proszę+ Kocham, Pozdrawiam i Miłego Dnia :*** <33
OdpowiedzUsuńUff..dobrze, że zyję, ale coś mi się zdaje, że Diana ja ożywiła dotykiem ;) .. Takie tam moje przypuszczenia, w sumie niezły dar :D Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńUff żyje! Czekam na nn a Harry to nie aż taki dupek.
OdpowiedzUsuń