wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 45



Rozdział 45
                                                             Diana



- Mamo, my wychodzimy – oznajmiła mi Rosaline.
- Dobrze. O której zamierzacie wrócić?
- Do dziewiętnastej na pewno wróciły- poinformowała mnie Melenie.
- Co wy zamierzacie robić przez osiem godzin?- uśmiechnęły się.
- To i owo..
- To i owo, tu i tam? Za wiele mi to nie mówi, wiecie?
- Zaufaj nam. Do zobaczenia!- w pośpiechu opuściły dom. Pokręciłam głową z rozbawieniem. Przeniosłam wzrok na Astrid.
- My też wychodzimy. Ubieraj buty- w ciągu dziesięciu sekund zdążyła włożyć i zawiązać trampki. Nie wiem skąd to dziecko ma tyle energii.
- A dokąd idziemy?-zamknęłam i zakluczyłam drzwi.
- Najpierw złożymy wizytę dziadkowi i wujkowi Kyl’owi, a potem możemy iść na lody. – rozpromieniła się. Wsiadłyśmy do auta.
                                                   Caine
Usłyszałem pukanie.
- Proszę – odparłem niechętnie. Na dworze jest +20 stopni a ja siedzę w biurze, otoczony stertą papierów, które  musze przeczytać, przeanalizować i podpisać jak oferta wyda mi się korzystna. A potem muszę jeszcze wpaść do Akademii. Zajebiście wam powiem. Kiedy przeniosłem wzrok na osobę , która właśnie weszła a mały włos nie spadłem z krzesła ze zdziwienia. – Harry- podałem mu dłoń, którą on pewnie z niechęcią przyjął.- Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki. Masz chwilę?- popatrzył na papiery.
- Dwie minuty powinienem znaleźć. To co cię tutaj sprowadza?
- Niestety muszę przyznać, że jesteś chyba jedyną osobą, która może mi pomóc w tej sprawie. – uśmiechnąłem się.
- Wyrazisz się jaśniej?- wlepił we mnie wzrok.
- Nie mogę ci tego dokładnie wyjaśnić, ale dostałem cynk, że Nathaniel ma zamiar coś zrobić i uważam, że powinniśmy wysłać dzieci, Luke’a, Grace, Margaret i David’a gdzieś daleko stąd. No i Dianę.. Wiesz, żeby nie byli w centrum tego wszystkiego. Pewnie się zastanawiasz czemu tylko ty możesz mi pomóc. Pewnie sam już zauważyłeś , że znów jest podział. Chcę, żebyś jako przywódca Światła pomógł mi w transporcie ich, ochronie i walce przeciwko Nathaniel’owi. – zamknąłem oczy.
- Dam ci jutro odpowiedź, Styles- walnął pięścią w stół.
- To nie może czekać, rozumiesz?! To nie jest jakaś tam sprawa. Tu chodzi o życie naszych dzieci i przyjaciół, których to nie tyczy!
- A ty zrozum, że nie dam rady tego wszystkiego załatwić dzisiaj! Muszę wybrać odpowiednie miejsce, zmagazynować dla nich broń, ludzi, którzy nie przydadzą się tu i będą ich chronić! Nie powiedziałem, że nie zgadzam się z tobą! A Diana zostaje tutaj!- prychnął.
- To, że między wami nie gra, nie oznacza, że…
- Człowieku, pomyśl chodź chwile! Ona jest Diamentem, zapomniałeś? To pewnie o nią potoczy się ostateczna rozgrywka. Dla wszystkich wyjdzie lepiej, żeby została tutaj z nami, niż była z dziećmi. Jutro zrobimy spotkanie. Weź Zayn’a, Liam’a, Dolly i Tack’a. Ja wezmę Niall’a, Louis’a i Luigiego . Coś masz jeszcze do powiedzenia?
- Czemu Diana nie …
- Zaufaj mi. Po prostu mi zaufaj- westchnął i podał mi rękę.
- O której i gdzie?
- U ciebie o 17? – pokiwał głową- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia- gdy wyszedł od razu przyszła Tess.
- Wasze nie zrozumiałe krzyki było słychać na końcu korytarza. O co chodziło?- pocałowałem ją w policzek.
- Nie przejmuj się. Męskie interesy, nie zrozumiesz- wywróciła oczami.
- Diana, prawda? I nie kłam proszę.
- Była o niej wzmianka, ale to nie o nią chodziło. Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Pojedziesz ze mną do akademii jak skończę?- uśmiechnęła się i musnęła moje usta.
- Z wielką chęcią panie Turner.
                                                       Diana
- Wstyd mi za was- postanowiliśmy zagrać partyjkę szachów. Roger i Astrid to jedna drużyna, ja i Kyle druga. Niestety ja i mój braciszek nie bardzo rozumiemy zasady tej gry i dostajemy w dupę od ojca i mojej córki.
- Gra w szachy do niczego mi się nie przyda – odparł Kyle.
- Nie? A jeśli jakiś adwokat, prawnik czy sędzia zaproszą cię na grę w szachy to co? Ośmieszysz się tylko!
- Po co ktoś  miałby… Poza tym teraz zaprasza się na golfa, a nie na szachy! – wszyscy ledwo powstrzymywali śmiech.
- Oooo- Roger machnął ręką- Chyba lepiej żebyś ośmieszył się swoją grą w szachy niż w golfa. Ostatnio się nie popisałeś- zaśmiałam się.
- Doskonale to pamiętam!
- Miałem wtedy 6 lat, ludzie! I to był mój pierwszy raz kiedy grałem w mini golfa! Odpuście.
- A teraz masz 19 i pewnie nic się nie zmieniło- mężczyzna posłał ciepły uśmiech.
- To po prostu będę odmawiał i tyle- wzruszył ramionami. – Dobra dokończmy tą partyjkę, bo mam już dość.
- Szach mat- Astrid przesunęła pionek i uśmiechnęła się do nas.
- Siedmiolatka was ograła- mruknął Roger.
- Oj daj nam spokój. Nie każdy musi być we wszystkim dobry. Ja umiem pływać, a Kyle…- spojrzałam na brata- Jest dobry w byciu Kylem. – rzucił we mnie poduszką.
- Śmieszne- na zegarze wybiła trzynasta.
- Musimy się zbierać- Astrid najpierw mocno przytuliła się do Rogera.
- Dziękuję za grę dziadku- pogłaskał ją po głowie. Potem przytuliła Kyle’a- Tobie też dziękuję, wujek.
- Trzymajcie się- pomachałam im na pożegnanie i opuściłyśmy dom. – To teraz na lody, tak? – pokiwała ochoczo głową. Przemierzałyśmy ulice Portland, które były pełne młodzieży i starszych osób. No tak, w końcu rok szkolny się już zakończył. Samochód zostawiłam pod Akademią żebyśmy zrobiły sobie mały spacerek do domu taty. A naprzeciwko akademii była bardzo dobra lodziarnia. Mimo, że dzień zapowiadał się bardzo  miło ktoś musiał go popsuć. Naprzeciwko nas szli Caine i Beatrice. Mogłabym przejść z Astrid na drugą stronę ulicy, ale to byłoby bardzo dziwne. Trzeba stawić im czoła.
- Caine, Beatrice- skinęłam im głową. Czułam lekkie szarpanie Astrid.
- Diana. Co tutaj robisz?
- Spacer z dzieckiem. W przeciwieństwie do ciebie ja mam czas- przeniosłam wzrok na tą szm… Kobietę. Wydawała się trochę zestresowana.
- Oh nie rób ze mnie takiego potwora…- Astrid udało się wyszarpać rękę z mojego uścisku. Szybko popędziła w przeciwną stronę. – Co to miało być?- spojrzałam na niego, a potem oboje pobiegliśmy za dziewczynką. Muszę przyznać, że jest bardzo szybka. Kiedy dobiegliśmy do parku straciliśmy ją z oczu.
- Astrid!- krzyknęłam, a mój „mąż” po chwili dołączył do mnie. Podeszła do nas jakaś staruszka.
- Jeśli państwo szukają takiej małej dziewczynki, która przed chwilą tędy przebiegła, jest tam- wskazała nam ledwo widoczne miejsce na trawie pomiędzy drzewami.
- Dziękujemy- potruchtaliśmy do małej. Była przerażona. Opatuliła się rękoma, szlochała i bujała w przód i w tył- Astrid, kochanie, co się stało- objęłam ją. Wybuchła jeszcze większym płaczem. Spojrzałam błagalnie na Caine’a, żeby coś zrobił.
- Królewno, musisz powiedzieć co się stało. Inaczej ci nie pomożemy.
- Ona wróciła… Ona chce mnie tam znów zabrać… Do obłąkanych, do wujka Nathaniel’a… - ponownie zaczęła szlochać. Spojrzałam zaskoczona na Caine’a.
- Kto cię chce tam zabrać?- spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczami i dotarło do mnie  o co tu chodzi.
- Mamusia- Caine pobladł.
- Beatrice?- zapytał. Mała pokiwała głową. Mężczyzna zacisnął mocno wargi. – Diana, zostań z nią tutaj. Uspokój ją. Ja lecę ją znaleźć.
                                                     Caine
Popędziłem w miejsce gdzie przed chwilą wszyscy staliśmy. Beatrice była matką Astrid. Obie mieszkały w zamku w którym były nasze dzieci, a obecnie mieszka tam Ian. Beatrice specjalnie się do mnie zbliżyła żeby móc o wszystkim informować Nathaniel’a. Zabiję ją, przysięgam. Dostrzegłem ją. Uciekała. A ja jej na to nie pozwolę. Myśli, że jej nie widzę. No to się grubo myli. Schowała się do zaułka. Idiotka. Po cichu się tam zakradłem. Kiedy znalazłem się blisko niej, popchnąłem ją tak, że placami uderzyła w mur.
- Myślałaś, że tak łatwo zwiejesz, co? – mocno ją trzymałem. W jej oczach pojawiły się łzy.
- Caine, proszę zanim mnie zabijesz, pozwól mi ci wszystko wytłumaczyć. Błagam…
- Czemu miałbym to zrobić?- warknąłem.
- Bo wiem, że trochę ci na mnie zależało. Proszę, pozwól mi w końcu komuś o tym opowiedzieć. – poluźniłem trochę uścisk.
- Masz minutę- zaczerpnęła oddech.
- Zakochałam się kiedyś w motocykliście. Zanim się obejrzałam on odjechał, a ja byłam w ciąży. Z rodzicami nie miałam kontaktu. Byłam sama. Kiedy byłam w siódmym miesiącu, pojawił się Nathaniel z bardzo ważną dla mnie osobą, która powinna być martwa. Zaoferował mi pomoc w zamian za lojalność i współpracę. Byłam strasznie zdesperowana. Myślałam, że to korzystna oferta, więc się zgodziłam, ale to się okazało największą głupotą. Astrid urodziła się w ciemności i była wychowywana na złą osobę. Nathaniel okazał się kompletnym szaleńcem, a osoba którą tak bardzo kochałam, okazała się zimna, podła i pusta jak obłąkani. W dodatku on czasami bywa w mojej głowie i karze mi robić te wszystkie złe rzeczy. Kazał mi zepsuć wasz związek, dostać się do ciebie… Jednak nikt nie przewidział, że zdołam się w tobie zakochać. Dlatego mówiłam mu jak najmniej. Pamiętasz jak mówiłam , że nie warto się zmieniać dla Diany? Jak zrobiłam ci wykład? To wszystko co mówiłam było prawdą, a przykładem tego jestem ja. Przepraszam cię za to wszystko Caine. Proszę cię o to żebyś dał Astrid to czego ode mnie nigdy nie dostała. Teraz możesz mnie zabić. – zamknęła oczy.
- Kto jest tą bliską osobą Beatrice?- pokręciła głową.
- Niedługo wszyscy się dowiedzą. Nathaniel sam przyjdzie i wam pokaże. Nie mogę ci powiedzieć. Zabij mnie proszę.- poluźniłem uchwyt.
- Kiedyś ci ufałem. Więc teraz masz szansę odkupić swoje winy. Wskaż nam zamek, a daruję ci życie- spojrzała na mnie z troską.
- Za dużo obłąkanych. Nie dacie rady się tam dostać i przeżyć. Mam inną propozycję. Puścisz mnie i pozwolisz mi samej wrócić do zamku. Ian mnie chyba polubił. Przekonam go żeby wrócił i mu pomogę. – zawahałem się.
- Obiecujesz , że to zrobisz? – pokiwała głową.
- Masz moje słowo, choć w tej sytuacji pewnie nie jest zbyt warte.- puściłem ją.
- Kiedy tam dotrzesz?
- Jutro z samego rana. Obiecuję, że zrobię to natychmiast. Nathaniel’a nie powinno tam być więc będzie łatwiej. Dziękuję ci Caine. I jeszcze raz przepraszam- rzuciła się biegiem.
- Obym tego nie żałował…
                                                      ***
- Jak mogłeś puścić ją wolno?- zapytała Diana. Wróciliśmy do domu. Astrid była tak tym wszystkim przemęczona, że poszła spać.
- To szansa na odzyskanie naszego syna, Diana. Proszę zaufaj mi- spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
- Tobie ufam. Jej nie. Przecież to co zrobiła Astrid…
- Jest okropne, wiem. Ale teraz Astrid ma nas i damy jej wszystko.- pokiwała głową.- Dasz sobie radę sama? – powtórzyła czynność- Przyjadę jutro po dziewczynki o 9. Do zobaczenia- opuściłem dom i za bardzo nie wiedziałem co ze sobą zrobić.
                                                       Diana
Gdy tylko wyszedł, postanowiłam pójść do pokoju Ian’a. Wszystko stało na swoim miejscu. Położyłam się na łóżku i wtedy się rozkleiłam. Już niedługo, Ian. Już niedługo się zobaczymy. 

  
----------------------------------------------------------
Zaskoczone? Wiem, że parę osób podejrzewało Beatrice ;) Co ogólnie sądzicie? Macie podejrzenia co do tajemniczej bliskiej osoby dla Tess? I czy dziewczyna wypełni obietnicę? Czy raczej Caine się wygłupił? Co zdarzy się w nn rozdziale? No to do jutra, dziękuję za komy , liczę że dalej ich tyle będzie ;)

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.

    Dominika
    (przepraszam za taki krótki komentarz, następnym razem napiszę coś więcej)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co mogę powiedzieć? Wyjaśniło się. Tylko nie wiem...ale myślę, że Harry może okazać się to osobą. Nie wiem. Mam głupie pomysły czasami. -,-

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne *.*
    Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć. Tak mnie zaskoczyłaś że no neeeeext!,

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :D
    Wiedziałam, że to Beatrice i wydaje mi się, że jej siostrą (kiedy troszkę opowiadała o niej Ian'owi) jest "żona" Harr'ego :D
    Rozdział jest cudowny :D
    Mam nadzieję, że B dotrzyma słowa, w końcu jest im to winna :)
    Już nie mogę się doczekać powrotu Iana :D
    I oczywiście nexta :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam, że to Beatrice i nie wiem czy spełni ibiegnice, bo Nathaniel może ja zmanipulowac ale rozdzial super ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam że to ona. Trochę mi jej żal.. Mam nadzieje że uwolni Ian'a.

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)