środa, 4 lutego 2015

Rozdział 46



 Rozdział dedykuję każdemu kto komentuje ;)
Rozdział 46
                                                       Diana


Obudziło mnie lekkie stukanie do drzwi. Otworzyłam oczy i próbowałam uświadomić sobie gdzie jestem. Byłam w pokoju Ian’a. Widocznie wczoraj byłam tak zmęczona, że nie zdołałam przenieść się do swojej sypialni. W drzwiach pojawił się zaniepokojony Caine.
- Obudziłem?- zamknęłam oczy.
- Tak, ale nic się nie stało. Która godzina?
- Dziewiąta. Pozwoliłem sam sobie wejść, bo nikt nie otwierał. Dziewczyny się szykują do wyjścia- no tak. Przecież miał je dzisiaj gdzieś zabrać. Jestem strasznie roztargniona ostatnio. Powinnam coś z tym zrobić.
- Okej. O której masz zamiar je odwieźć?- zapytałam.
- To ty nie wiesz? Rosie i Mel idą na noc do Nathalie. A Astrid odwiozę pod wieczór. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
- Jasne, że nie. – uśmiechnął się.
- To dobrze. No to my się zbieramy. Do wieczora- odwrócił się i wyszedł z pokoju. Usłyszałam zamykanie drzwi. No to Diana, masz cały dzień dla siebie. Co zamierzasz zrobić? Chwyciłam telefon żeby zadzwonić do Layli, ale.. Ona właśnie zaczęła do mnie dzwonić. Telepatia?
- Właśnie wybierałam twój numer- odezwałam się.
- Masz jakieś plany na dziś?
- Ty, ja i mój dom?- gwizdnęła.
- Nieźle się zapowiada. Co powiesz na godziny popołudniowe?
- Hmmm, no dobrze pani Horan. Czekam z niecierpliwością- rozłączyłam się i przetarłam twarz dłońmi. Po pierwsze muszę wziąć prysznic. Tak, to jest konieczność. Trochę się odprężę. I potrzebuję dawki kofeiny. Skierowałam się do drzwi, jednak tuż przed wyjściem obejrzałam się po raz ostatni- To dziwne, ale jej ufam i wierzę, że już niedługo się spotkamy synku.
                                                           Ian
- Myślisz, że to dobry pomysł, Calum?- przez tą samotność już zupełnie mnie odbiło. Gadam do swoich rysunków. Muszę mieć coś poważnego z głową. No bo kto normalny tak robi? Nawet Nathaniela tu nie było. Tylko obłąkani. Raz gdy wyszedłem na dziedziniec wszystko rzuciły się w moją stronę. Pewnie Nathaniel kazał im mnie pilnować. Usłyszałem postukiwanie obcasów. Już po chwili w mojej komnacie znalazła się jakaś kobieta.
- Posłuchaj mnie uważnie, Ian- po głosie poznałem, że to mateczka-  Musisz uciekać…
- Nie dam rady. Już próbowałem…
- Pomogę ci. Nie możesz tu zostać. Nathaniel jest zły, podstępny i wykorzystuje cię do własnych celów. On się z tobą nie liczy. Jesteś tylko pionkiem w jego grze. A twoim rodzicom na tobie zależy. Szukają cię. Nathaniel cię cały czas okłamuje. Wiem, że pokazał ci parę rzeczy. One były wycięte z kontekstu. Twoja matka nigdy nikogo umyślnie by nie zabiła. Ona uratowała wtedy tą dziewczynę. A ta mała dziewczynka? To moja jedyna córeczka. Twoi rodzice obiecali się nią zająć w zamian, że cię do nich sprowadzę. Chodź, Ian. Musimy iść póki…- do pokoju wleciał obłąkany. Poturbował brunetkę. Kobieta poleciała mocno na ścianę. Usłyszałem pęknięcie. Osunęła się bezwładnie na ziemie z jej buzi poleciała stróżka krwi. Podbiegłem do niej.
- Mateczko, powiedz coś… Proszę…- otworzyła delikatnie oczy.
- Przeproś swoich rodziców ode mnie i powiedz, że się starałam…- jej oczy ponownie się zamknęły. Próbowałem odnaleźć puls, ale na marne. Była martwa… Odwróciłem się wściekły. W drzwiach stał Nathaniel.
- Zabiłeś ją.- warknąłem- Jesteś mordercą!- wpatrywałem się niego oczami dzikiego zwierzęcia. Poczułem nienawiść do jego osoby. Poczułem chęć do zabicia go. Delikatnie ułożyłem głowę Mateczki na posadzce i wstałem.
- Nie była zbyt wiele warta. Człowiek, zdrajca… Powinna się cieszyć, że przez tyle lat dawałem jej żyć. Chodź, musimy gdzieś iść..
- Nie- powiedziałem stanowczo. Uniósł brew.
- Nie?
- Nie. Nigdzie z tobą nie idę. Już nigdy nic dla ciebie nie zrobię. Od kąt się pojawiłeś moje życie straciło jakikolwiek sens. Wmawiasz mi, że jestem ci do czegoś potrzebny, ale nie mówisz do czego. Nie mam skrzydeł, prawie nic nie wiem o tym kim jestem. Jesteś zły, Nathanielu. Ja jestem dobry. Nie możemy razem współpracować. Wracam do domu- ruszyłem przed siebie. Chciałem go wyminąć, jednak on mnie mocno odepchnął.
- Stawiasz się? No proszę, Ian. Czułem, że pewnie to zrobisz. Ale wiesz co? Nie można mi się stawiać. I pomożesz mi. Jak nie po dobroci, to po złości…- jego oczy stały się całe czarne. Jak u demona. Uśmiechnął się i krok, po kroku podchodził do mnie. A drogi ucieczki nie było. Na wszystko było za późno.

                                                       Louis
- Zayn, może trzeba zadzwonić po Grace? Z Harrym na serio jest bardzo źle- Styles przysłał Zayn’owi żeby na spotkanie przyjechał trochę wcześniej. A , że i tak mi wszystko mówi, ja przyjechałem z nim. Zastaliśmy loczka osłabionego, majaczącego, z gorączką na kanapie. Zayn przykładał mu w tej chwili szmatę z lodem, jednak za dużo to nam nie dało.
- Nie, na razie nie dzwońmy do niej. Poza tym myślę, że to nie jest zwykła gorączka. Myślę, że Nathaniel maczał przy tym palce, a wtedy Grace nie zda nam na nic. Zadzwoń do Niall’a i Caine’a. No i Luigiego. Ja zadzwonię po Dolly,Tack’a i Liam’a. – pokiwałem głową i poszedłem do innego pokoju. Wybrałem numer Turnera. Po dwóch sygnałach usłyszałem jego głos.
- Louis, nie mogę teraz. Wiesz, że jestem z…
- Wiem, że jesteś z córkami i że ci na tym strasznie zależało, ale z Harrym coś się dzieje. Musisz tu przyjechać. Nie mydl im tylko oczu i powiedz o co chodzi. Za ile będziesz?- westchnął.
- Daj mi dwadzieścia minut- uśmiechnąłem się.
- Zadzwonisz w między czasie do Luigiego? Ja się zajmę Niallem.
- Do zobaczenia, Tomlinson.- rozłączył się. Wybrałem numer Niall’a i opowiedziałem mu o co chodzi. Zgodził się na przyjazd. Dwadzieścia pięć minut później siedzieliśmy już wszyscy. Harry był cały blady i zimny. Z trudnością oddychał.
- Co możemy zrobić, Luigi? – zwrócił się do niego Caine.
- Musimy chwilę poczekać i modlić się, żeby mu przeszło. Jak mu się nie poprawi, pojedziemy po księgę. Może w niej coś będzie.
- Masz podejrzenia co mu jest?- zapytała Dolly. Przeniósł na nią zmartwiony wzrok.
- Mam stuprocentową pewność, że to Nathaniel. Tylko ciekawe co on mu takiego zrobił. – wszyscy ponownie popatrzyliśmy na Harry’ego.
- Mam nadzieję, że z tego wyjdzie- odezwał się Caine. Spojrzałem na niego zaskoczony. Myślałem, ze go nienawidzi- Bez niego nasze szanse zmaleją.
                                                      Diana
Przeskakiwałam po kanałach. Za jakiś czas powinna przyjść do mnie Layla. Cieszę się z tego powodu. Nie widziałyśmy się jakiś czas.  To wszystko wina Nathaniel’a. Gdyby się nie pojawił wszystko byłoby inaczej. Pewnie Caine zabrałby mnie, Ian’a, Rosie i Mel na wakacje. Dzieci by rozwijały pasje, nie miały by problemów… A ja bym pewnie była szczęśliwa. Kto wie, może mama by żyła? Nadal nie wiem czy to jego sprawka. No i ciocia Meggi. Ona na pewno by żyła. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk dostanej wiadomości. Spojrzałam na ekran
Od Harry: Będę za dwie minuty. Musimy porozmawiać, kochanie.
Przez chwilę wpatrywałam się w wiadomość. Harry nigdy nie wysyła wiadomości tuż przed przyjściem. I nigdy nie pisał do mnie kochanie. A zwłaszcza po rozstaniu. Może znalazł sobie kogoś innego i przez przypadek wysłał do mnie wiadomość? Albo specjalnie ją do mnie wysłał, żebym czuła się zazdrosna i zaraz napisze, że to pomyłka? Usłyszałam pukanie. Czyli jednak sms był do mnie. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Styles’a z chytrym uśmiechem.
- Cześć piękna- przywitał się i wszedł do domu.
- Cześć, Harry. Powiesz mi co cię tutaj sprowadza? – oparł się o ścianę.
- Przecież pisałem, że musimy porozmawiać- uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Możesz mi wyjaśnić o czym? I czemu się tak dziwnie zachowujesz?- w pokoju zrobiło się ciemniej. Zerwał się wiatr. Czym prędzej próbowałam zamknąć okna. Usłyszałam syczenie. Spojrzałam na niebo. Pełno obłąkanych…- Harry, tu jest pełno obłąkanych! Pomóż mi proszę pozamykać okna zanim się tutaj dostaną. Trzeba sprowadzić pomoc! – nie ruszał się.
- Ani mi się śni, kochanie- jego oczy stałe się całe czarne. Z mojego gardła wydobył się jęk. Krótko mówiąc, mam przesrane.

- Czego chcesz?- warknęłam.
- Władzy, ale do tego potrzebuję księgi no i… Ciebie. Więc bądź grzeczną dziewczynką, wyjmij księgę i chodź ze mną.
- Nigdzie z tobą nie idę !- modliłam się żeby mój głos jednak się nie załamał. Zrobił krok w moją stronę.
- Nie? Ymmm.. Wiesz, że lubię ostre babki, ale teraz nie mam nastroju na droczenie. – ręką wymacałam wazon.
- Głuchy jesteś? Powiedziałam, że z tobą nigdzie nie idę! – rzuciłam w niego szklanym naczyniem i czym prędzej pobiegłam na górę. Gdzie mogę się ukryć choć na jakiś czas? Najbezpieczniej będzie na strychu. Mam tam strzały i księgę pod ręką. Po drodze starałam się jak najbardziej uniemożliwić Harry’emu dojście. Przewracałam meble. Kiedy dotarłam na strych zdążyłam jedynie chwycić strzały. Harry stał już za mną. Wymierzyłam w jego z nich.- Cofnij się, bo nie zawaham się strzelić- próbowałam opanować drżenie dłoni.
- Lepiej jeśli to odłożysz i pójdziesz z nami – zamarłam. Tylko nie to… Odwróciłam się i ujrzałam chłopca. Mojego chłopca. Chociaż już chyba nie był mój. Jego oczy był całe czarne- Cześć, mamo. 
 
-------------------------------------------------------
I w ten oto sposób zakończyliśmy drugą część "Peace or Darkness"!  Co myślicie o tym rozdziale? Co się stało Harry'emu i Ian'owi? Cieszycie się ze śmierci Beatrice? Jak myślicie co będzie dalej? Już jutro zaczynam trzecią i chyba najbardziej przeze mnie wyczekiwaną część. Mam dla was pewną wiadomość. Do końca bloga zostało z 20 rozdziałów i postaram się go zakończyć na początku marca ( 3 gim, trzeba zacząć się uczyć :/) Ale za to pod koniec maja myślę, że powrócę z sequel'em ( więcej dowiecie się kiedy PoD się skończy) No to do jutra, proszę aby każdy skomentował chodź jednym słowem (nie pogardzę bardziej rozpisaną wypowiedzią)

6 komentarzy:

  1. No to mi teraz dałaś do myślenia.
    Ian, Harry co ten porąbany koleś im zrobił!
    A Diana. O jejku, trzymaj się kochana, dasz radę. Wierzę w Ciebie!
    Rozdział naprawdę świetny.
    I ta ostatnia scena. Aż mam gęsią skórkę! Dosłownie!
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.


    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne, że zginęła. No ale cóż...
    A co do Harrego to nie on , on jest obłąkany, zresztą przecież leży na łóżku przy chłopakach i w ogóle ledwo oddycha. Jakaś zjawa czy coś, chyba. No i Ian'a obłąkał ten cham ! ugrr -.-

    OdpowiedzUsuń
  3. Supcio. Mam nadzieję ze wszystko dobrze się skończy

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry musi wyzdrowieć, a Ian napewno z tego wyjdzie jeszcze nie wiem jak ale bedzie dobrze. Mimo, że Beatrice była okropna to nie ciesze sie,że umarła, bo mogła by jaszcze im pomóc a poza tym powinna żyć i stać się wspaniała matką dla Astrid i super rozdzial ;))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jasny gwint :o
    Ten rozdział jest po prostu... woow :o
    Bea nie mogła umrzeć, choć jej nie lubiłam, to jestem przekonana, że nikt nie cieszy się z jej śmierci, mogła jeszcze tyle zrobić, pomóc, ale szkoda :(
    Moim zdaniem to nie jest Harry, tylko Nathaniel, bo przecież Harry leży w łóżku w gorączce, więc to chyba niemożliwe :p
    Ian został "zaczarowany", ale musi zostać "odczarowany" i to bardzo szybko :(
    Diana sb poradzi, już raz dała sb radę z Nathanielem, więc teraz też da radę :)
    Kurcze, już nie mogę się doczekać nn :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę mi smutno że Beatrice umarła bo starała się naprawić swoje błędy. I co Nathaniel zrobił Ian'owi? Tyle pytań....

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)