Rozdział dedykuję każdemu kto komentuje ;)
Rozdział
46
Diana
Obudziło mnie lekkie stukanie do drzwi.
Otworzyłam oczy i próbowałam uświadomić sobie gdzie jestem. Byłam w pokoju
Ian’a. Widocznie wczoraj byłam tak zmęczona, że nie zdołałam przenieść się do
swojej sypialni. W drzwiach pojawił się zaniepokojony Caine.
- Obudziłem?- zamknęłam oczy.
- Tak, ale nic się nie stało. Która godzina?
- Dziewiąta. Pozwoliłem sam sobie wejść, bo
nikt nie otwierał. Dziewczyny się szykują do wyjścia- no tak. Przecież miał je
dzisiaj gdzieś zabrać. Jestem strasznie roztargniona ostatnio. Powinnam coś z
tym zrobić.
- Okej. O której masz zamiar je odwieźć?-
zapytałam.
- To ty nie wiesz? Rosie i Mel idą na noc do
Nathalie. A Astrid odwiozę pod wieczór. Mam nadzieję, że nie masz nic
przeciwko.
- Jasne, że nie. – uśmiechnął się.
- To dobrze. No to my się zbieramy. Do
wieczora- odwrócił się i wyszedł z pokoju. Usłyszałam zamykanie drzwi. No to
Diana, masz cały dzień dla siebie. Co zamierzasz zrobić? Chwyciłam telefon żeby
zadzwonić do Layli, ale.. Ona właśnie zaczęła do mnie dzwonić. Telepatia?
- Właśnie wybierałam twój numer- odezwałam
się.
- Masz jakieś plany na dziś?
- Ty, ja i mój dom?- gwizdnęła.
- Nieźle się zapowiada. Co powiesz na godziny
popołudniowe?
- Hmmm, no dobrze pani Horan. Czekam z
niecierpliwością- rozłączyłam się i przetarłam twarz dłońmi. Po pierwsze muszę
wziąć prysznic. Tak, to jest konieczność. Trochę się odprężę. I potrzebuję
dawki kofeiny. Skierowałam się do drzwi, jednak tuż przed wyjściem obejrzałam
się po raz ostatni- To dziwne, ale jej ufam i wierzę, że już niedługo się
spotkamy synku.
Ian
- Myślisz, że to dobry pomysł, Calum?- przez
tą samotność już zupełnie mnie odbiło. Gadam do swoich rysunków. Muszę mieć coś
poważnego z głową. No bo kto normalny tak robi? Nawet Nathaniela tu nie było.
Tylko obłąkani. Raz gdy wyszedłem na dziedziniec wszystko rzuciły się w moją
stronę. Pewnie Nathaniel kazał im mnie pilnować. Usłyszałem postukiwanie
obcasów. Już po chwili w mojej komnacie znalazła się jakaś kobieta.
- Posłuchaj mnie uważnie, Ian- po głosie
poznałem, że to mateczka- Musisz
uciekać…
- Nie dam rady. Już próbowałem…
- Pomogę ci. Nie możesz tu zostać. Nathaniel
jest zły, podstępny i wykorzystuje cię do własnych celów. On się z tobą nie
liczy. Jesteś tylko pionkiem w jego grze. A twoim rodzicom na tobie zależy.
Szukają cię. Nathaniel cię cały czas okłamuje. Wiem, że pokazał ci parę rzeczy.
One były wycięte z kontekstu. Twoja matka nigdy nikogo umyślnie by nie zabiła.
Ona uratowała wtedy tą dziewczynę. A ta mała dziewczynka? To moja jedyna
córeczka. Twoi rodzice obiecali się nią zająć w zamian, że cię do nich
sprowadzę. Chodź, Ian. Musimy iść póki…- do pokoju wleciał obłąkany. Poturbował
brunetkę. Kobieta poleciała mocno na ścianę. Usłyszałem pęknięcie. Osunęła się
bezwładnie na ziemie z jej buzi poleciała stróżka krwi. Podbiegłem do niej.
- Mateczko, powiedz coś… Proszę…- otworzyła
delikatnie oczy.
- Przeproś swoich rodziców ode mnie i powiedz,
że się starałam…- jej oczy ponownie się zamknęły. Próbowałem odnaleźć puls, ale
na marne. Była martwa… Odwróciłem się wściekły. W drzwiach stał Nathaniel.
- Zabiłeś ją.- warknąłem- Jesteś mordercą!-
wpatrywałem się niego oczami dzikiego zwierzęcia. Poczułem nienawiść do jego
osoby. Poczułem chęć do zabicia go. Delikatnie ułożyłem głowę Mateczki na
posadzce i wstałem.
- Nie była zbyt wiele warta. Człowiek, zdrajca…
Powinna się cieszyć, że przez tyle lat dawałem jej żyć. Chodź, musimy gdzieś
iść..
- Nie- powiedziałem stanowczo. Uniósł brew.
- Nie?
- Nie. Nigdzie z tobą nie idę. Już nigdy nic
dla ciebie nie zrobię. Od kąt się pojawiłeś moje życie straciło jakikolwiek
sens. Wmawiasz mi, że jestem ci do czegoś potrzebny, ale nie mówisz do czego.
Nie mam skrzydeł, prawie nic nie wiem o tym kim jestem. Jesteś zły, Nathanielu.
Ja jestem dobry. Nie możemy razem współpracować. Wracam do domu- ruszyłem przed
siebie. Chciałem go wyminąć, jednak on mnie mocno odepchnął.
- Stawiasz się? No proszę, Ian. Czułem, że
pewnie to zrobisz. Ale wiesz co? Nie można mi się stawiać. I pomożesz mi. Jak
nie po dobroci, to po złości…- jego oczy stały się całe czarne. Jak u demona.
Uśmiechnął się i krok, po kroku podchodził do mnie. A drogi ucieczki nie było.
Na wszystko było za późno.
Louis
- Zayn, może trzeba zadzwonić po Grace? Z
Harrym na serio jest bardzo źle- Styles przysłał Zayn’owi żeby na spotkanie
przyjechał trochę wcześniej. A , że i tak mi wszystko mówi, ja przyjechałem z
nim. Zastaliśmy loczka osłabionego, majaczącego, z gorączką na kanapie. Zayn
przykładał mu w tej chwili szmatę z lodem, jednak za dużo to nam nie dało.
- Nie, na razie nie dzwońmy do niej. Poza tym
myślę, że to nie jest zwykła gorączka. Myślę, że Nathaniel maczał przy tym
palce, a wtedy Grace nie zda nam na nic. Zadzwoń do Niall’a i Caine’a. No i
Luigiego. Ja zadzwonię po Dolly,Tack’a i Liam’a. – pokiwałem głową i poszedłem
do innego pokoju. Wybrałem numer Turnera. Po dwóch sygnałach usłyszałem jego
głos.
- Louis, nie mogę teraz. Wiesz, że jestem z…
- Wiem, że jesteś z córkami i że ci na tym
strasznie zależało, ale z Harrym coś się dzieje. Musisz tu przyjechać. Nie mydl
im tylko oczu i powiedz o co chodzi. Za ile będziesz?- westchnął.
- Daj mi dwadzieścia minut- uśmiechnąłem się.
- Zadzwonisz w między czasie do Luigiego? Ja
się zajmę Niallem.
- Do zobaczenia, Tomlinson.- rozłączył się.
Wybrałem numer Niall’a i opowiedziałem mu o co chodzi. Zgodził się na przyjazd.
Dwadzieścia pięć minut później siedzieliśmy już wszyscy. Harry był cały blady i
zimny. Z trudnością oddychał.
- Co możemy zrobić, Luigi? – zwrócił się do
niego Caine.
- Musimy chwilę poczekać i modlić się, żeby mu
przeszło. Jak mu się nie poprawi, pojedziemy po księgę. Może w niej coś będzie.
- Masz podejrzenia co mu jest?- zapytała
Dolly. Przeniósł na nią zmartwiony wzrok.
- Mam stuprocentową pewność, że to Nathaniel.
Tylko ciekawe co on mu takiego zrobił. – wszyscy ponownie popatrzyliśmy na
Harry’ego.
- Mam nadzieję, że z tego wyjdzie- odezwał się
Caine. Spojrzałem na niego zaskoczony. Myślałem, ze go nienawidzi- Bez niego
nasze szanse zmaleją.
Diana
Przeskakiwałam po kanałach. Za jakiś czas
powinna przyjść do mnie Layla. Cieszę się z tego powodu. Nie widziałyśmy się
jakiś czas. To wszystko wina Nathaniel’a.
Gdyby się nie pojawił wszystko byłoby inaczej. Pewnie Caine zabrałby mnie, Ian’a,
Rosie i Mel na wakacje. Dzieci by rozwijały pasje, nie miały by problemów… A ja
bym pewnie była szczęśliwa. Kto wie, może mama by żyła? Nadal nie wiem czy to
jego sprawka. No i ciocia Meggi. Ona na pewno by żyła. Z moich przemyśleń
wyrwał mnie dźwięk dostanej wiadomości. Spojrzałam na ekran
Od Harry:
Będę za dwie minuty. Musimy porozmawiać, kochanie.
Przez chwilę wpatrywałam się w wiadomość.
Harry nigdy nie wysyła wiadomości tuż przed przyjściem. I nigdy nie pisał do
mnie kochanie. A zwłaszcza po rozstaniu. Może znalazł sobie kogoś innego i
przez przypadek wysłał do mnie wiadomość? Albo specjalnie ją do mnie wysłał,
żebym czuła się zazdrosna i zaraz napisze, że to pomyłka? Usłyszałam pukanie.
Czyli jednak sms był do mnie. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Styles’a z chytrym
uśmiechem.
- Cześć piękna- przywitał się i wszedł do
domu.
- Cześć, Harry. Powiesz mi co cię tutaj
sprowadza? – oparł się o ścianę.
- Przecież pisałem, że musimy porozmawiać-
uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Możesz mi wyjaśnić o czym? I czemu się tak
dziwnie zachowujesz?- w pokoju zrobiło się ciemniej. Zerwał się wiatr. Czym
prędzej próbowałam zamknąć okna. Usłyszałam syczenie. Spojrzałam na niebo.
Pełno obłąkanych…- Harry, tu jest pełno obłąkanych! Pomóż mi proszę pozamykać okna
zanim się tutaj dostaną. Trzeba sprowadzić pomoc! – nie ruszał się.
- Ani mi się śni, kochanie- jego oczy stałe
się całe czarne. Z mojego gardła wydobył się jęk. Krótko mówiąc, mam przesrane.
- Czego chcesz?- warknęłam.
- Władzy, ale do tego potrzebuję księgi no i…
Ciebie. Więc bądź grzeczną dziewczynką, wyjmij księgę i chodź ze mną.
- Nigdzie z tobą nie idę !- modliłam się żeby
mój głos jednak się nie załamał. Zrobił krok w moją stronę.
- Nie? Ymmm.. Wiesz, że lubię ostre babki, ale
teraz nie mam nastroju na droczenie. – ręką wymacałam wazon.
- Głuchy jesteś? Powiedziałam, że z tobą
nigdzie nie idę! – rzuciłam w niego szklanym naczyniem i czym prędzej pobiegłam
na górę. Gdzie mogę się ukryć choć na jakiś czas? Najbezpieczniej będzie na
strychu. Mam tam strzały i księgę pod ręką. Po drodze starałam się jak najbardziej
uniemożliwić Harry’emu dojście. Przewracałam meble. Kiedy dotarłam na strych
zdążyłam jedynie chwycić strzały. Harry stał już za mną. Wymierzyłam w jego z
nich.- Cofnij się, bo nie zawaham się strzelić- próbowałam opanować drżenie
dłoni.
- Lepiej jeśli to odłożysz i pójdziesz z nami –
zamarłam. Tylko nie to… Odwróciłam się i ujrzałam chłopca. Mojego chłopca.
Chociaż już chyba nie był mój. Jego oczy był całe czarne- Cześć, mamo.
-------------------------------------------------------
I w ten oto sposób zakończyliśmy drugą część "Peace or Darkness"! Co myślicie o tym rozdziale? Co się stało Harry'emu i Ian'owi? Cieszycie się ze śmierci Beatrice? Jak myślicie co będzie dalej? Już jutro zaczynam trzecią i chyba najbardziej przeze mnie wyczekiwaną część. Mam dla was pewną wiadomość. Do końca bloga zostało z 20 rozdziałów i postaram się go zakończyć na początku marca ( 3 gim, trzeba zacząć się uczyć :/) Ale za to pod koniec maja myślę, że powrócę z sequel'em ( więcej dowiecie się kiedy PoD się skończy) No to do jutra, proszę aby każdy skomentował chodź jednym słowem (nie pogardzę bardziej rozpisaną wypowiedzią)
No to mi teraz dałaś do myślenia.
OdpowiedzUsuńIan, Harry co ten porąbany koleś im zrobił!
A Diana. O jejku, trzymaj się kochana, dasz radę. Wierzę w Ciebie!
Rozdział naprawdę świetny.
I ta ostatnia scena. Aż mam gęsią skórkę! Dosłownie!
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Dominika
Smutne, że zginęła. No ale cóż...
OdpowiedzUsuńA co do Harrego to nie on , on jest obłąkany, zresztą przecież leży na łóżku przy chłopakach i w ogóle ledwo oddycha. Jakaś zjawa czy coś, chyba. No i Ian'a obłąkał ten cham ! ugrr -.-
Supcio. Mam nadzieję ze wszystko dobrze się skończy
OdpowiedzUsuńHarry musi wyzdrowieć, a Ian napewno z tego wyjdzie jeszcze nie wiem jak ale bedzie dobrze. Mimo, że Beatrice była okropna to nie ciesze sie,że umarła, bo mogła by jaszcze im pomóc a poza tym powinna żyć i stać się wspaniała matką dla Astrid i super rozdzial ;))))
OdpowiedzUsuńJasny gwint :o
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest po prostu... woow :o
Bea nie mogła umrzeć, choć jej nie lubiłam, to jestem przekonana, że nikt nie cieszy się z jej śmierci, mogła jeszcze tyle zrobić, pomóc, ale szkoda :(
Moim zdaniem to nie jest Harry, tylko Nathaniel, bo przecież Harry leży w łóżku w gorączce, więc to chyba niemożliwe :p
Ian został "zaczarowany", ale musi zostać "odczarowany" i to bardzo szybko :(
Diana sb poradzi, już raz dała sb radę z Nathanielem, więc teraz też da radę :)
Kurcze, już nie mogę się doczekać nn :D
Dziękuję :* - Asia :)
Trochę mi smutno że Beatrice umarła bo starała się naprawić swoje błędy. I co Nathaniel zrobił Ian'owi? Tyle pytań....
OdpowiedzUsuń