piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 48



 Dziękuję za ponad 27,5 tys. wyświetleń ;*
Rozdział 48
                                                        Diana


Znalazłyśmy się na jednej z ulic Portland. A jednak warto było! Przyjaciółka rzuciła się na mnie i ucałowała moje policzki.
- Udało się! Jesteśmy całe! – zaczęła skakać jak nienormalna i się  śmiać. Nikt na nią nawet nie spojrzał. Zaraz, coś mi tu nie pasuje. Stoimy brudne, w poszarpanych ubraniach, ona zachowuje się jakby wyszła z psychiatryka, a ja mam strzały przewieszone przez ramię i nikt nie rzucił na nas okiem.
- Przepraszam bardzo, która godzina?- zapytałam mężczyznę stojącego obok mnie. Nie zwrócił na mnie uwagi. Podeszłam do kobiety z wózkiem.- Śliczne dziecko, jak ma na imię?- zero reakcji.
- Co ty wyprawiasz?- spojrzałam zmartwiona na przyjaciółkę.
- Chyba za szybko się ucieszyłaś- złapała się za głowę.
- To znaczy, ze umarłyśmy?
- Tego nie wiem. – zaburczało mi w brzuchu co dziewczyna usłyszała- Skoro jestem głodna to raczej żyjemy. Chodź na obiad. Jak będziemy najedzone, będzie nam się lepiej myśleć. – pociągnęłam dziewczynę do najbliższej restauracji.
- Jak chcesz zamówić jedzenie, skoro nikt nas nie widzi?- uśmiechnęłam się.
- A kto powiedział, że będziemy zamawiać?- spojrzałam na kuchnie.
- W końcu się doczekałam, żebyś zrobiła coś niezgodnego z prawem- weszłyśmy na pomieszczenia.
                                                           Caine
-  Dotarliście tam cali i zdrowi?- zapytałem Luigiego. Akcja poszła na tyle szybko, że są już na wyspie.

- Tak. Dzieci twoje i Horana bez przerwy pytają gdzie są Diana i Layla. Co ja mam im powiedzieć? – westchnąłem.- Daj mi proszę Rosaline do telefonu- po kilkunastu sekundach dziewczyna dostała telefon.
- Tato! Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi? Czemu my tutaj jesteśmy? Gdzie mama i ciocia Layla? Nikt nam nic nie mówi!
- Uspokój się, Rosie. Proszę. Jesteście tam, ponieważ tu nie jesteście bezpieczni. Nie podoba ci  się to miejsce? Myślałem, że…
- Tutaj jest naprawdę wspaniale tato. Tylko, że wszystko stało się tak nagle… Dasz mi mamę?
- Obiecasz mi , że zachowasz spokój?- oznajmiła, że tak- Nie wiem jak dokładnie to się potoczyło, ale… Ale w rezultacie Nathaniel wysadził nasz dom i.. I mama z ciocią…
- Nie żyją?!- z jej gardła wydobył się szloch.
- Nie, skarbie. Znaczy nie wiem. Teraz wszystko odkopujemy. Twoja mama nie mogła umrzeć, niestety nie wiem co będzie z ciocią. Mam do ciebie prośbę…
- Jaką?- szepnęła.
- Przekaż tą wiadomość najdelikatniej jak możesz. I powiedz dziewczynką, że je kocham.
- Dobrze, tatusiu- i się rozłączyła. Ta sprawa przebiegła po mojej myśli. Jednak zadanie, które miał wykonać Louis to istna masakra. Okazało się, że taty i większości pracowników nie ma. Louis dostał tylko jedną maszynę do dyspozycji. Czyli: Lou pracuje maszyną, Zayn, Liam, Niall, od niedawna Harry no i ja odkopujemy rękoma. Na szczęście większość mamy już za sobą. Na razie nie znaleźliśmy żadnych ciał.
- Myślę, że powinniśmy resztę roboty zostawić…- nie zdążyłem dokończyć. Jakiś kamień się osunął i gruz spadł na dół.
- Layla!- wydarł się Niall i zeskoczył. Zaczął prędko grzebać w kamieniach. – Co wyście zrobili! Layla! – Zayn klepnął mnie w ramię i wskazał na coś niebieskiego. Wygląda to jak .. Portal.
- Niall, uspokój się. – spojrzał na mnie wściekły.
- Jak mam się uspokoić jak nasze żony..- Liam go spoliczkował i pokazał portal.
- Jestem pewny, że do niego weszły. Nie były by na tyle głupie żeby tu zostać.
- Szefie- odezwał się Lou.- Czy mi się zdaje czy on się zmniejsza? – faktycznie. Portal stawał się coraz mniejszy.
- Szybko, to nasza jedyna szansa, żeby je odnaleźć. Niall i ja pójdziemy, wy…- Harry wbiegł do portalu. Co za matoł!
- Przykro mi, ale idziemy wszyscy. Chyba, że nas powstrzymasz- Louis wciągnął za sobą Zayn’a. Liam wzruszył ramionami i poszedł za nimi.
- Chodź, Horan, bo wyjdzie , że tylko my nie pójdziemy- w ostatniej chwili udało nam się go przekroczyć.
                                                        Diana
- Jakie to pyszne! – powiedziała Layla z pełną buzią. – Nigdy nie sądziłam, że zapiekanka może być aż tak dobra- uśmiechnęłam się.
- Cieszę się, że nigdy nie chciałam być modelką i nie obowiązuje mnie anoreksja- rzuciła we mnie ścierką.
- To, ze twoja dieta pozwala ci na więcej, nie oznacza, że możesz się ze mnie naśmiewać. Grubasko- wykonałam ta samą czynność co ona przed chwilą. Tylko, że ja trafiłam w twarz- Nie żyjesz!
- Oddasz mi kiedy indziej. Nie możemy zrobić tu zbytniego syfu, bo zdradzimy swoją obecność.
- Oberwiesz dwa razy mocniej- wzruszyłam ramionami.
- Życie- spojrzałam na kucharza, który właśnie zapisał coś w kalendarzu. Podeszłam do niego. Zamarłam- Layla my wcale nie umarłyśmy. My cofnęłyśmy się w czasie. Dzisiaj jest 17 kwietnia bieżącego roku. Popatrz- dziewczyna zajrzała zza mojego ramienia.
- Cholera, masz racje!- spojrzałam na zegar. Zaraz dochodzi czwarta po południu. Cofnęłam się do tego dnia…
- Chodź, szybko – wyciągnęłam ją przed lokal. Tak jak zapamiętałam ujrzałam siebie. Szłam właśnie z Ian’em. Wracaliśmy od lekarza.
- Mówiłam, że to nic poważnego. Spokojnie będziecie mogli ćwiczyć do przesłuchania na bal majowy- powiedziała moja młodsza o dwa miesiące wersja. Lepiej by wyszło jakby nie zagrali na tym balu. Może mogłabym jakoś… Koło nas przejechał samochód wcześniej widziany przeze mnie. Tylko gdzie ja… Wiem! Bella kiedyś w nim siedziała i z kimś rozmawiała. Spojrzałam na twarz kierowcy. Wszędzie rozpoznam tę mordę.. Nathaniel.
- Widziałaś to, Layla…- dziewczyna wpatrywała się w ziemię. – O co chodzi?
- Spójrz tutaj- na ziemi migała strzałka, tego samego koloru co portal.
- Musimy za nią iść- na swojej drodze spotkałyśmy jeszcze wiele strzałek. Ostatecznie znalazłyśmy się w parku. Następny portal był w stawie. – Może powinnyśmy…- Layla popchnęła mnie i sama wskoczyła za mną. Ponownie znalazłyśmy się w portalu.
                                                    Caine
- Turner, obudź się!- Harry mną potrząsnął. Otworzyłem oczy.
- Gdzie jesteśmy? Gdzie reszta?
- Trafiliśmy tutaj tylko my. – rozejrzałem się.
- Wiem, gdzie jesteśmy. To moja piwnica. Chodź, wejdźmy na górę- kiedy weszliśmy do salonu ujrzeliśmy nas trochę młodszych, roześmianych. – Dwunaste urodziny Ian’a. Przenieśliśmy się w czasie. – spojrzałem na dawnego siebie. Rozmawiałem z Lukiem i obejmowałem Dianę. Szepnęła mi coś na ucho, pocałowała w policzek i poszła do koleżanek. Poczułem lekkie ukłucie w sercu.
- Też bym chętnie popatrzył, ale musimy znaleźć resztę- wyszliśmy do ogrodu. Ujrzeliśmy nasze dzieci. Z wyjątkiem Ian’a i Ashton’a.
-Cokolwiek tam robicie, pospieszcie się!- krzyknęła Rosie.
- Zaraz przyjdziemy- usłyszałem dosyć piskliwy głos mojego syna. Poszliśmy w tamta stronę. Ashton i Ian siedzieli w krzakach i popalali
papierosa. Spojrzeliśmy po sobie z Harrym. - Nie będę już więcej palił.
- Każdy tak mówi, a potem codziennie jeździ po paczkę Marlboro. – chłopiec się zaciągnął.
- Kto by pomyślał, że robili coś takiego w wieku 12 lat- skomentował Harry.
- Jak to wszystko się skończy, będziemy mieli powód, żeby dać im szlaban- uśmiechnąłem się.
- Ta, o ile się skończy- na chwilę zapadła cisza.
- Harry! Caine! – chłopacy wyszli z lasu. – W końcu was znaleźliśmy. Mamy kolejny portal. Chyba, że zauważyliście coś niepokojącego.
- Owszem, zauważyliśmy, ale to wam raczej nie jest potrzebne do szczęścia. No to prowadźcie panowie. Czas szukać dalej! 
---------------------
Rozdział nie jest najgorszy, ale mogłam napisać go lepiej. Przepraszam, ale mój humor i powody osobiste mi tego nie ułatwiły. Nieważne.  Pomysł o przeniesieniu do zamku Nathaniel'a muszę przyznać był dobry, ale jednak to nie to ;) A wy co sądzicie o rozdziale? Jutro postaram wam dodać bardziej ciekawszy , proszę o komy ;p

6 komentarzy:

  1. Świetny i te podroze z czasie da bardzo fajnym pomyslem ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się. Ian, Ashton i
    papierosy :o. Cudny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, nie trafiłam z tym zamkiem hahaha
    Mogłam się domyślić, że przeniosą się w przeszłości.
    Trochę jak w książce ,,Namiętność'' hehe
    Już mi się podoba :)
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  4. Super .
    No, źli chłopcy ! Papieros w wieku 12 lat ;)

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)