Rozdział
49
Rosaline
Ta wyspa jest naprawdę cudowna ! Jest tu tak
pięknie. Muszę przyznać, że tata wybrał wspaniałe miejsce do ukrywania się. A
pro po niego… Nie ma z nim kontaktu od wczoraj. Tak samo jak z : Zayn’em,
Louis’em, Niall’em, Liam’em i Harry’m. Strasznie się niepokoje. Obawiam się, że
znaleźli mamę i ciocię, ale… Martwe.
- Rosie, wołają nas na kolacje- w pokoju
znalazła się Melanie.
- Powiedz im, że nie jestem głodna. – uśmiechnęła
się.
- Musisz jeść, żeby móc stoczyć walkę z losem.
- Proszę, nie mów jak mama. – usiadła koło
mnie.
- Oho, a kiedy to było… Ostatni raz tak
powiedziała jakoś w kwietniu. Niby niedawno , ale jednak to takie odległe…
- Ta.. Od kąt Nathaniel się pojawił wszystko
się zmieniło. – pokiwała głową.
- Ale niektóre rzeczy wyszły nam na korzyść. –
prychnęłam.
- Na przykład jakie?
- Mamy nową słodką siostrzyczkę i na reszcie
nie jestem najmłodsza. No i mamy chłopaków. – spojrzałam na siostrę.
- Czyli, że wy już oficjalnie z Lukiem?-
przytaknęła.
- Chyba już każdy jest oficjalnie. No może
poza Nath i Ian’em… Bidna jest co nie? Wszyscy wrócili poza nim… A wydawali się
tacy szczęśliwi.. – czym prędzej wstałam i podałam siostrze rękę.
- Nie chcę rozmawiać o Ian’ie. Myśl, że go
tutaj z nami nie ma , jeszcze bardziej mnie dobija. Chodźmy lepiej na tą
kolację. Wyszłyśmy z budynku i skierowałyśmy się do „jadalni” na środku basenu.
Wcisnęłam się koło Calum’a. Chłopak mnie objął i pocałował w policzek.
- Jak
się masz, kochanie?- szepnął.
- Teraz już bardzo dobrze. Co oni tam
szykują?- wskazałam na wujka Luke’a i Davida.
- Cytując : „ Pyszną niespodziankową kolację a
la Castella i West”- zaśmiałam się.
- Oby to było coś zjadliwego. Calum? Myślisz,
że na serio jesteśmy bezpieczni?
- Tak, Rosie. Myślę, że tutaj jesteśmy
naprawdę bezpieczni.
Caine
- No to do jakiego wydarzenia się przenieśliśmy?-
zapytał niezadowolony Zayn.- Albo chociaż gdzie my do cholery jesteśmy? Co to
za obskurne miasto?
- Tam jest jakaś tabliczka, pójdę sprawdzić-
zadeklarował się Niall i ruszył poprzez gąszcze.
- Macie jakieś podejrzenia co do tego gdzie
jesteśmy?- nikt się nie odzywał. Wrócił do nas blondyn z kamienną miną.- I co?
- Jesteśmy w Portland- wszyscy popatrzyliśmy
po sobie.
- Jesteś pewien?- pokiwał głową.
- Popatrzcie, nawet wszystko wydaje się
dziwnie znajome.- miał rację. Pod tym wszystkim kryło się dawne Portland.
- Ale co tu się stało?- Harry ruszył główną
drogą- A ty dokąd?
- Niczego się nie dowiemy, stojąc w miejscu.
- Nie zgrywaj szef…- wiatr zawiał, a na moją
twarz wleciała gazeta. Dzisiejsza gazeta. Siódmy marca 2014 r. Pokazałem ją
chłopakom.
- To przecież nie możliwe. Całe życie tutaj
mieszkałem i nigdy Portland nie było takie zarośnięte i .. Szare. – byli tutaj
ludzie. Zachowywali się bardzo dziwnie. Tak jakby byli… zastraszeni. Jestem
pewien, że ciemność maczała w tym palce. Ruszyliśmy dalej.
- Ej, czy to nie jest Diana?- wszyscy
spojrzeliśmy w tym samym kierunku. Tak to ona! Wszędzie bym rozpoznał te jej
włosy. Podbiegliśmy do dziewczyny.
- Widzisz nas?- zapytałem. Dziewczyna
zmierzyła nas od stóp do głów.
- Braliście coś? Czemu miałabym was nie
widzieć? – ulżyło mi. Złapaliśmy ją za ręce i skierowaliśmy w kierunku
chłopaków.
- Gdzie masz Layle? – wyrwała się z naszego
uścisku.
- Jaką Laylę? Zbierzcie te łapska ode mnie! Co
się z wami stało? Od kiedy możecie przebywać razem?
- Layla to twoja najlepsza przyjaciółka. Od
dawna przecież razem prze..- Harry mnie uciszył i pokręcił głową.
- To nie jest nasza Diana. Przypatrz się-
faktycznie. Ta Diana miała ostry makijaż, poszarpane rurki, glany, skórę i
koszulkę z Metallici.
- Cholera. W takim razie dlaczego nas widzi? –
dziewczyna patrzyła na nas jak na idiotów.
- Wydaje mi się, że nie przenieśliśmy się do
przyszłości. Tylko do innej rzeczywistości. – zakląłem.
- Ale to oznacza, że…
- Diana, kim są do cholery ci pantoflarze? –
odwróciliśmy się i zobaczyliśmy mnie. Tylko, że młodszą wersję, całą w
tatuażach i
kolczykach, podobnie ubranego do Diany.
- Ja pierdole- mruknął Harry. – Skoro ty
wyglądasz jak ten szczyl, to jak ja musze wyglądać!
- No proszę. Nieźle, Styles się odstawiłeś.
Ale pogódź się, że Diana jest moja i należy do ciemności- przyciągnął
dziewczynę do siebie. – A ty koleś jesteś przystojny, tylko powinieneś zmienić
styl.
- Ja ci zaraz dam kurwa koleś- mruknąłem.
- O matko- powiedział Louis i wybuchł śmiechem
jak zobaczył moją drugą wersje.
- Tommo, co z tobą? I z tobą też, Horan? Co
to, bal przebierańców mamy?
- Zawsze bądź w świetle, amen- zwrócił się do
mnie Niall.
- Musimy stąd spieprzać i poszukać portalu –
szepnął Styles.
- Jesteście na moim terenie. Musicie ponieść
karę. – nie wiem kiedy, ale Liam zaszedł tego gnojka od tyłu i rzucił w niego śmietnikiem.
Wtedy skorzystaliśmy i rzuciliśmy się biegiem przed siebie.
Diana
- Nie chcę chyba na to patrzeć- stwierdziłam.
Layla usiadła koło mnie z wielkim
popcornem i colą.
- Przecież wygrałaś, czemu miała być nie chcieć
patrzeć? – wzruszyłam ramionami.
- Oglądanie samej siebie jest żałosne.
- Czemu tak sądzisz? Ja uwielbiam oglądać
siebie jak chodzę po wybiegach lub jestem na okładkach czasopism- wywróciłam
oczami.
- Ty o ty, a ja to ja.
- No i tego się trzymajmy. Chcesz- podała mi
popcorn.
- Nie wiem czemu akurat tutaj musiałyśmy się
zatrzymać- marudziłam
- Może ktoś chciałby napompować twoje ego
poprzez pokazywanie twoich zwycięstw?
- Nie wiem, może…- zobaczyłam znajomą twarz.-
Zostań tu, zaraz wrócę- rzuciłam się biegiem. Zobaczyłam Nathaniel’a. Musze go
dorwać. Zatrzymał się przy automacie do kawy. Z całej siły w niego wbiegłam
Kiedy go powaliłam, przystawiłam mu grot strzały do gardła.
- No proszę. Diana. Cóż za miłe spotkanie.
- Zamknij się! Masz w tej chwili odesłać mnie
i Layle do rzeczywistości, oddać mi syna i się poddać- warknęłam.
- Oho. A jeśli nie to co? Zabijesz mnie tą
strzałą? Dla nikogo to nie będzie korzystne. Wy zostaniecie tu na zawsze, a ja
i tak się wydostane w twoje urodziny. Jak chcesz, śmiało. Zabij mnie.
Poluźniłam trochę uścisk- Grzeczna dziewczynka. Ta podróż ma na celu pokazać
czego dokonałaś i co straciłaś. Miłej przejażdżki- zniknął, a z mojego gardła
wydobył się dziki ryk.
------------------
Chłopcy w innym wymiarze, dzieci i ludzie na pięknej wyspie, Nathaniel zdradza jaki cel ma to przenoszenie w czasie. Tak jak wcześniej zdradziłam ta część będzie nawiązywać do LoD, przeniesiemy się również tam i mam pytanie: macie jakieś chwile do których chciałybyście żeby dziewczyny się przeniosły? Postaram się to spełnić xd NN dopiero za tydzień, bo jutro wyjeżdżam do Zakopanego, mam nadzieję, ze przez ten czas będzie trochę więcej komentarzy.
Nie wiem, czy jest takie miejsce..hmmm... może jak próbowała się zabić ? albo jak rodziły się jej dzieci.. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
To ja mam taką nadzieję, że Diana przeniesie się do jakiś wspólnych chwil z Harry'm. Mam na myśli oczywiście te szczęśliwe chwile haha
OdpowiedzUsuńRozdział super.
Dominika
Cudowny *.*
OdpowiedzUsuńNwm jaką chwile...hmm...może...jakiejś z Harry'm?
Czekam na nn
Może niech się przeniosą do chwili gdy diana poznała harryego i Cainea albo w dzień bitwy. Super rozdzialek. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial a miejsca myśle że mogłyby być wszystkie związane z Harry'm i Caine'm albo gdy musiała wybrać pomiedzy ciemnościa i światłem i moment gdy czytała pamiętnik jej mamy o ciąży ;)))
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj przeczytałam ten i poprzedni rozdział, ponieważ... FERIE :D
Może niech się przeniosą do dnia bitwy albo jakichś zabawnych zdarzeń :D
A co do Caina i Diany to fajnie by było gdyby byli razem i byli po stronie światła albo, żeby było tylko dobro :D
Już nie mogę się doczekać nn :D
Dziękuję :* - Asia :)
Genialne *.* Niezły Caine ;*
OdpowiedzUsuń