środa, 18 lutego 2015

Rozdział 52



Rozdział 52
                                                        Caine



W tej oto sytuacji naszą jedyną drogą ucieczki było okno. Muszę przyznać, że Harry nie należał do debili. Mimo jaki był, często wykazywał się inteligencją i rozważnością. Tak, więc gdy tylko zły ja pojawił się i nas nakrył on rzucił się do okna, żeby umożliwić nam ucieczkę. Jednak okno ani drgnęło.
- Cholera- palnął pięścią w parapet. Moja druga wersja roześmiała się.
- Myślałeś, że wyjdziesz tak łatwo jak się tutaj dostałeś? Widzę, że niewiele się różnisz od tego Styles’a. – spojrzałem na młodego. Był zawiedziony i przerażony. W tej chwili zrobiło mi się go szkoda. – Gdzie jest wasz kolega, Liam? Tamten jego rzut trochę zabolał. Nie mogę pozostać mu dłużny- wywróciłem oczami. Boże, dziękuję ci, że postanowiłem wybrać światło. Nawet Harry nie był aż takim dupkiem. A to naprawdę  cud.
- Radzę ci nas wypuścić- oznajmiłem. Prychnął.
- Bo co mi zrobisz? – wymierzyłem w jego kierunku strzałą. Jakoś się tym nie przejął- Strzelisz do samego siebie?
- Jestem gotów zaryzykować.- odparłem.
- No to strzelaj, śmiało.- bardziej naprężyłem łuk.
- Caine, on na serio chce to zrobić. Lepiej żebyś nie igrał z ogniem- odparła ciocia Meggi. Chłopak uniósł ręce w geście kapitulacji.
- Ty i Luigi możecie iść. Macie wolne.- wyminęli go i opuścili pokój- Czego ode mnie oczekujesz, bracie?
- Po pierwsze: nie mów do mnie bracie. Po drugie : chcę żebyś nas wypuścił i nie ścigał światła.
- Mogę pójść na taki układ, że puszczę Styles’ów, ale ty zostaniesz i porozmawiasz ze mną. Mam parę pytań, ty pewnie też. Po rozmowie puszczę cię wolno. Umowa stoi?
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie okłamujesz?-westchnął.
- Samemu sobie nie ufasz?- wpatrywałem się w niego wściekły.- Ah, no dobrze, już dobrze. Mam rozumieć, że jesteś po stronie światła, jesteś dobry i dotrzymujesz słowa?- pokiwałem głową- Diana, pozwól na chwilkę.- w pokoju pojawiła się dziewczyna. Ta była piękna, ale o wiele bardziej wolałem moją wersje. – Dam wam ją w zastaw. Kiedy wrócisz do swoich wypuścicie ją. Ale jeśli jej choćby włos z głowy spadnie, zabiję. I żeby odbyło się bez niepotrzebnych czułości, Styles. Jim!- w pokoju pojawił się gość wielki jak góra. Odprowadź tą trójkę do wyjścia. Ja i mój sobowtór mamy do pogadania.- zanim opuścili pomieszczenie mój Styles odwrócił się.
- Jesteś pewny, że chcesz to robić?- skinąłem głową.
- Pilnuj ich- kiwnął głową i wyszedł. Zostałem tylko ja i on. Zasiadł za biurkiem i wskazał na krzesło naprzeciwko.
- Usiądź- wywróciłem oczami i wykonałem polecenie. – Powiesz mi co was tutaj sprowadza? Skąd jesteście? Czemu tak wyglądacie?
- Przystopuj trochę z tymi pytaniami. Jesteśmy z innego wymiaru. Nie wiem o co dokładniej z wyglądem chodzi, ale mam 36 lat i jestem po stronie światła, a Harry ma 38 i jest po stronie ciemności. A co do tego co nas tutaj sprowadza, długa historia…
- Na serio ? Mamy czas. Opowiadaj- usiadł wygodniej.
- W naszym wymiarze ja i Diana jesteśmy małżeństwem- kąciki jego ust chyba lekko drgnęły w górę- Jednak ostatnimi czasy nasze relacje uległy zmianie. Ma na to wpływ wiele czynników m. in Styles- prychnął.
- Typowe dla niego- na mojej twarzy na chwilę zagościł uśmiech.
- Wracając, wyprowadziłem się od niej. Pewnego dnia zabrałem nasze córki…
- Macie dzieci? – uśmiechnąłem się dumny.
- Trzy córki w tym jedna adoptowana i syna. Wracając, zabrałem dziewczyny na jakby dzień ojca i córki. Wtedy do Diany przyszła żona Horana..
- Horan ma żonę?!
- Możesz mi z łaski swej nie przerywać za każdym razem? Tak ma. Tamtego dnia zły człowiek doprowadził do zawalenia się domu na nie. Wtedy pojawił się  portal do którego one weszły. Poszliśmy za nimi i wylądowaliśmy tutaj. Koniec historii. Teraz możesz pytać.
- Czemu wybrałeś światło? – powstrzymałem się od wybuchnięcia.
- A ty czemu ciemność?
- Świat jest pełen zła. Dobro jest przereklamowane.
- Lepiej było by żyć w szarości, niż zostać pochłoniętym przez ciemność. Czemu nie próbowaliście żyć w pokoju?- zaśmiał się.
- W pokoju? Oszalałeś?
- U nas żyliśmy w pokoju.- uśmiechnął się z kpiną.
- A Harry dobierał się do twojej żony. Chodź, musisz coś zobaczyć. – rozłożył skrzydła i uczyniłem to samo. – Leć za mną- pofrunęliśmy. Po minucie domyśliłem się gdzie lecimy. Na nasze wzgórze. Jednak jest w nas coś podobnego. Wylądowaliśmy. Podszedł do barierki. – Chodź, chodź. To naprawdę piękny widok- wywróciłem oczami i podszedłem. Oddech uwiązł mi w gardle. Z tego wzgórza było bardzo dużo widać. W dal rozciągały się szare, zaniedbane budynki a nad nami była ogromna czarna chmura, której jak dotąd nie zauważyłem- To, mój drogi bracie jest znak, że ciemność panować będzie.
                                                 Harry
Moja wersja i tutejsza Diana milczeli podczas naszego powrotu. Z jednej strony chciałem zacząć o czymś rozmawiać. Może bym się czegoś dowiedział. Ale z drugiej strony… Moja świetlista wersja to frajer. A ta Diana… Czy tak, czy tak była idealna, ale ta należała do Caine’a. Znaczy ta należała do niego w 100%. Tamtą mieliśmy mniej więcej po połowie. Nie żebym traktował ją jak rzecz. Po prostu tak to wyglądało. Więc tak o to doszliśmy w ciszy. Widok dziewczyny bardzo zdziwił chłopaków. Usiadłem z nią na stołówce, a Harry (to naprawdę dziwne) poszedł im wszystko wytłumaczyć na korytarzu.
- Więc… Ty i ciemność to pewniak?- przeniosła na mnie zły wzrok.
- To aż takie dziwne?- nie spodziewałem się, że ona może być aż tak jadowita.
- Wiesz, moja Diana była obustronna. Skoro w mojej rzeczywistości tak jest, to tutaj też tak powinno być- prychnęła.
- To ta „twoja” Diana musi mieć coś z głową. Nie rozumiem jak można wybrać światło.
- Też tego nie rozumiem- spojrzała na mnie zaskoczona.
- Czyli, że ty jesteś w ciemności?- uśmiechnąłem się.
- Ja jestem w ciemności, a twój piękniś w świetle.
- Widzę, że nie tylko tutaj tak na niego wołają. Wow, nie sądziłam, że Harry może kiedykolwiek wyglądać porządnie. Masz moje uznanie. Ale nie jesteś w naszym wieku. Ile masz lat?
- Aż wstyd się przyznawać. Trzydzieści osiem- jej oczy powiększyły się.
- Na serio?- pokiwałem głową.
- Tak. Mam nawet nastoletnie bliźniaki- spojrzała na mnie zaciekawiona.
- A ja? Jak mi się wiedzie u was? – no, no. Jak łatwo ją do siebie przekonać.
- Wyszłaś za Caine’a, sama urodziłaś syna i dwie córki, a  teraz dodatkowo zaadoptowaliście córkę, ale to długa historia.
- Twój Caine nie jest takim dupkiem ja mój?- pokręciłem głową.
- Nie, to moja rola- uśmiechnęła się do mnie. Nagle zjawił się Harry. W jego oczach dostrzegłem prośbę.- Poradzisz sobie z nią prawda?- pokiwał głową. – No to świetnie. Ja pójdę się kimnąć. Trzymajcie się- poklepałem go po ramieniu i odszedłem. Będę musiał nad nim popracować.
                                                         Diana
„Cześć kochanie, kupiłem łóżeczko”
„ Jak się trzymają moje aniołki?”
„-Caine muszę ci coś powiedzieć. Jestem w ciąży
- Nawet nie wiesz jak się cieszę”
„Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą”
„ Diano Evans, wyjdziesz za mnie?”
„- Gdzie ty byłeś?
- Po prezent. Drobny podarunek, ale nie przygotowałem się.
- Nie chcę z tym dłużej zwlekać. Kocham cię Diana. Tak cholernie cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Czy możesz dać mi drugą szansę?
- Ja ciebie też kocham”
Wyskoczyłyśmy na polanie. Nie sądziłam, ze wspomnienia mogą boleć tak bardzo. Chociaż muszę przyznać, że chciałam je oglądać. Chciałam oglądać te wszystkie miłe chwile, które doświadczyłam.
- Co tu się będzie działo?- zapytała przyjaciółka. Rozejrzałam się. Po jednej stornie były anioły ciemności a po drugiej światła. O nie…
- Wojna aniołów. – gwizdnęła.
- Nieźle. A ty gdzie jesteś? – odwróciłem się w stronę z której miałam nadlecieć.
- Patrz tam. Zaraz się pojawie- i zgodnie z planem pojawiłem się. I chwilę potem upadłam. Uleciał ze mnie światło cień.
- Cholera! Co z tobą?
- Spokojnie. Tak miało być. – chłopcy do mnie podlecieli. Potem zaczęli mówić do tłumu. Światło cień przestał świecić. Caine wziął mnie na ręce.
- O, jakie to słodkie- skomentowała przyjaciółka. Czy to nie Bella- odwróciłam się i zobaczyłam ją idącą wraz z aniołami, które w cudowny sposób odżyły.
- Chodź szybko!- złapałam ją za rękę i ruszyłam biegiem w tamtą stronę. W jednym miejscu utworzyła się chmura z której wylatywali. Szybko rozłożyłam skrzydła i podfrunęłam z przyjaciółką do góry. Pojawił się portal. Plan Nathaniel’a. Chciał żebyśmy zobaczyły jak się wydostał. Znalazłyśmy się w bardzo ciemnej i gorącej ciemności.
- Czemu tutaj tak jest?- zapytała.
- A jak sobie wyobrażałaś piekło?- rozkaszlała się.
- Piekło? Na serio mówisz? Gdzie ty nas zabrałaś!
- Cicho- zaczęła chodzić i szukać Nathaniel’a. Siedział w kącie i gadał z… Bellą. Przysłuchałam się kawałkowi ich rozmowy. Gadał jej jakieś bajeczki. Nagle obraz zadygotał i nastąpiło przesuniecie w czasie. Piekło się otwarło. Czyli to pewnie 16 lipca. Nathaniel wstał i podszedł do Belli.
- Gotowa?- kiwnęła głową. On w nią wszedł. No wiecie, przejął jej ciało… Jej oczy na chwile stały się całe czarne.
- Cholera…- i w ten sposób opuścił to straszliwe miejsce niezauważalny.
- Bella wcale nie jest zła. On po prostu przejął nad nią kontrolę. Niech to szlag! Musiał ją nieźle otumanić, że się na to zgodziła.
- Jak myślisz, czy Harry jej wybaczy jak się dowie?- wzruszyłam ramionami.
- Później się będziemy o to martwić. Teraz czas iść dalej- wskoczyłyśmy w kolejny portal.
 ----------------------
Mogłam się rozpisać w części Diany, ale muszę przyznać, że ten rozdział wyszedł tak jak chciałam i jestem zadowolona (co graniczy z cudem). A wy co sądzicie? Co będzie dalej w innym wymiarze? I gdzie przeniosą się dziewczyny? Nn postaram się dodać w pt, ale nic nie obiecuje, bo wyjeżdżam o 17.30 i wracam dopiero w nd po południu, więc wtedy ewentualnie pojawi się nn. Proszę o komy ;p

5 komentarzy:

  1. Świetny. A gdzie pójdzie..hmmm ..nie wiem ;cc

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow :o
    No nieźle, wydaje mi się, że kiedy Harry dowie się prawdy, wybaczy Belli :D
    Ja już nwm gdzie one mogą jeszcze iść, nie mam pojęcia :(
    Rozdział jak zawsze świetny :D
    Już nie mogę się doczekać nn :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny ;)
    Naprawdę nie mam pomysłu co mogłoby się dalej wydarzyć

    Dominika

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)