Rozdział
52
Caine
W tej oto sytuacji naszą jedyną drogą ucieczki
było okno. Muszę przyznać, że Harry nie należał do debili. Mimo jaki był,
często wykazywał się inteligencją i rozważnością. Tak, więc gdy tylko zły ja
pojawił się i nas nakrył on rzucił się do okna, żeby umożliwić nam ucieczkę.
Jednak okno ani drgnęło.
- Cholera- palnął pięścią w parapet. Moja
druga wersja roześmiała się.
- Myślałeś, że wyjdziesz tak łatwo jak się
tutaj dostałeś? Widzę, że niewiele się różnisz od tego Styles’a. – spojrzałem
na młodego. Był zawiedziony i przerażony. W tej chwili zrobiło mi się go
szkoda. – Gdzie jest wasz kolega, Liam? Tamten jego rzut trochę zabolał. Nie
mogę pozostać mu dłużny- wywróciłem oczami. Boże, dziękuję ci, że postanowiłem
wybrać światło. Nawet Harry nie był aż takim dupkiem. A to naprawdę cud.
- Radzę ci nas wypuścić- oznajmiłem. Prychnął.
- Bo co mi zrobisz? – wymierzyłem w jego
kierunku strzałą. Jakoś się tym nie przejął- Strzelisz do samego siebie?
- Jestem gotów zaryzykować.- odparłem.
- No to strzelaj, śmiało.- bardziej naprężyłem
łuk.
- Caine, on na serio chce to zrobić. Lepiej
żebyś nie igrał z ogniem- odparła ciocia Meggi. Chłopak uniósł ręce w geście
kapitulacji.
- Ty i Luigi możecie iść. Macie wolne.-
wyminęli go i opuścili pokój- Czego ode mnie oczekujesz, bracie?
- Po pierwsze: nie mów do mnie bracie. Po
drugie : chcę żebyś nas wypuścił i nie ścigał światła.
- Mogę pójść na taki układ, że puszczę
Styles’ów, ale ty zostaniesz i porozmawiasz ze mną. Mam parę pytań, ty pewnie
też. Po rozmowie puszczę cię wolno. Umowa stoi?
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie
okłamujesz?-westchnął.
- Samemu sobie nie ufasz?- wpatrywałem się w
niego wściekły.- Ah, no dobrze, już dobrze. Mam rozumieć, że jesteś po stronie
światła, jesteś dobry i dotrzymujesz słowa?- pokiwałem głową- Diana, pozwól na
chwilkę.- w pokoju pojawiła się dziewczyna. Ta była piękna, ale o wiele
bardziej wolałem moją wersje. – Dam wam ją w zastaw. Kiedy wrócisz do swoich
wypuścicie ją. Ale jeśli jej choćby włos z głowy spadnie, zabiję. I żeby odbyło
się bez niepotrzebnych czułości, Styles. Jim!- w pokoju pojawił się gość wielki
jak góra. Odprowadź tą trójkę do wyjścia. Ja i mój sobowtór mamy do pogadania.-
zanim opuścili pomieszczenie mój Styles odwrócił się.
- Jesteś pewny, że chcesz to robić?- skinąłem
głową.
- Pilnuj ich- kiwnął głową i wyszedł. Zostałem
tylko ja i on. Zasiadł za biurkiem i wskazał na krzesło naprzeciwko.
- Usiądź- wywróciłem oczami i wykonałem
polecenie. – Powiesz mi co was tutaj sprowadza? Skąd jesteście? Czemu tak
wyglądacie?
- Przystopuj trochę z tymi pytaniami. Jesteśmy
z innego wymiaru. Nie wiem o co dokładniej z wyglądem chodzi, ale mam 36 lat i
jestem po stronie światła, a Harry ma 38 i jest po stronie ciemności. A co do
tego co nas tutaj sprowadza, długa historia…
- Na serio ? Mamy czas. Opowiadaj- usiadł
wygodniej.
- W naszym wymiarze ja i Diana jesteśmy
małżeństwem- kąciki jego ust chyba lekko drgnęły w górę- Jednak ostatnimi czasy
nasze relacje uległy zmianie. Ma na to wpływ wiele czynników m. in Styles-
prychnął.
- Typowe dla niego- na mojej twarzy na chwilę
zagościł uśmiech.
- Wracając, wyprowadziłem się od niej. Pewnego
dnia zabrałem nasze córki…
- Macie dzieci? – uśmiechnąłem się dumny.
- Trzy córki w tym jedna adoptowana i syna.
Wracając, zabrałem dziewczyny na jakby dzień ojca i córki. Wtedy do Diany
przyszła żona Horana..
- Horan ma żonę?!
- Możesz mi z łaski swej nie przerywać za
każdym razem? Tak ma. Tamtego dnia zły człowiek doprowadził do zawalenia się
domu na nie. Wtedy pojawił się portal do
którego one weszły. Poszliśmy za nimi i wylądowaliśmy tutaj. Koniec historii. Teraz
możesz pytać.
- Czemu wybrałeś światło? – powstrzymałem się
od wybuchnięcia.
- A ty czemu ciemność?
- Świat jest pełen zła. Dobro jest
przereklamowane.
- Lepiej było by żyć w szarości, niż zostać
pochłoniętym przez ciemność. Czemu nie próbowaliście żyć w pokoju?- zaśmiał
się.
- W pokoju? Oszalałeś?
- U nas żyliśmy w pokoju.- uśmiechnął się z
kpiną.
- A Harry dobierał się do twojej żony. Chodź,
musisz coś zobaczyć. – rozłożył skrzydła i uczyniłem to samo. – Leć za mną-
pofrunęliśmy. Po minucie domyśliłem się gdzie lecimy. Na nasze wzgórze. Jednak
jest w nas coś podobnego. Wylądowaliśmy. Podszedł do barierki. – Chodź, chodź.
To naprawdę piękny widok- wywróciłem oczami i podszedłem. Oddech uwiązł mi w
gardle. Z tego wzgórza było bardzo dużo widać. W dal rozciągały się szare,
zaniedbane budynki a nad nami była ogromna czarna chmura, której jak dotąd nie
zauważyłem- To, mój drogi bracie jest znak, że ciemność panować będzie.
Harry
Moja wersja i tutejsza Diana milczeli podczas
naszego powrotu. Z jednej strony chciałem zacząć o czymś rozmawiać. Może bym
się czegoś dowiedział. Ale z drugiej strony… Moja świetlista wersja to frajer.
A ta Diana… Czy tak, czy tak była idealna, ale ta należała do Caine’a. Znaczy
ta należała do niego w 100%. Tamtą mieliśmy mniej więcej po połowie. Nie żebym
traktował ją jak rzecz. Po prostu tak to wyglądało. Więc tak o to doszliśmy w
ciszy. Widok dziewczyny bardzo zdziwił chłopaków. Usiadłem z nią na stołówce, a
Harry (to naprawdę dziwne) poszedł im wszystko wytłumaczyć na korytarzu.
- Więc… Ty i ciemność to pewniak?- przeniosła
na mnie zły wzrok.
- To aż takie dziwne?- nie spodziewałem się,
że ona może być aż tak jadowita.
- Wiesz, moja Diana była obustronna. Skoro w
mojej rzeczywistości tak jest, to tutaj też tak powinno być- prychnęła.
- To ta „twoja” Diana musi mieć coś z głową.
Nie rozumiem jak można wybrać światło.
- Też tego nie rozumiem- spojrzała na mnie
zaskoczona.
- Czyli, że ty jesteś w ciemności?-
uśmiechnąłem się.
- Ja jestem w ciemności, a twój piękniś w
świetle.
- Widzę, że nie tylko tutaj tak na niego
wołają. Wow, nie sądziłam, że Harry może kiedykolwiek wyglądać porządnie. Masz
moje uznanie. Ale nie jesteś w naszym wieku. Ile masz lat?
- Aż wstyd się przyznawać. Trzydzieści osiem-
jej oczy powiększyły się.
- Na serio?- pokiwałem głową.
- Tak. Mam nawet nastoletnie bliźniaki-
spojrzała na mnie zaciekawiona.
- A ja? Jak mi się wiedzie u was? – no, no.
Jak łatwo ją do siebie przekonać.
- Wyszłaś za Caine’a, sama urodziłaś syna i
dwie córki, a teraz dodatkowo zaadoptowaliście
córkę, ale to długa historia.
- Twój Caine nie jest takim dupkiem ja mój?-
pokręciłem głową.
- Nie, to moja rola- uśmiechnęła się do mnie.
Nagle zjawił się Harry. W jego oczach dostrzegłem prośbę.- Poradzisz sobie z
nią prawda?- pokiwał głową. – No to świetnie. Ja pójdę się kimnąć. Trzymajcie
się- poklepałem go po ramieniu i odszedłem. Będę musiał nad nim popracować.
Diana
„Cześć
kochanie, kupiłem łóżeczko”
„ Jak się
trzymają moje aniołki?”
„-Caine
muszę ci coś powiedzieć. Jestem w ciąży
- Nawet nie
wiesz jak się cieszę”
„Ogłaszam
was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą”
„ Diano
Evans, wyjdziesz za mnie?”
„- Gdzie ty
byłeś?
- Po
prezent. Drobny podarunek, ale nie przygotowałem się.
- Nie chcę z
tym dłużej zwlekać. Kocham cię Diana. Tak cholernie cię kocham i nie wyobrażam
sobie życia bez ciebie. Czy możesz dać mi drugą szansę?
- Ja ciebie
też kocham”
Wyskoczyłyśmy na polanie. Nie sądziłam, ze wspomnienia
mogą boleć tak bardzo. Chociaż muszę przyznać, że chciałam je oglądać. Chciałam
oglądać te wszystkie miłe chwile, które doświadczyłam.
- Co tu się będzie działo?- zapytała
przyjaciółka. Rozejrzałam się. Po jednej stornie były anioły ciemności a po
drugiej światła. O nie…
- Wojna aniołów. – gwizdnęła.
- Nieźle. A ty gdzie jesteś? – odwróciłem się
w stronę z której miałam nadlecieć.
- Patrz tam. Zaraz się pojawie- i zgodnie z
planem pojawiłem się. I chwilę potem upadłam. Uleciał ze mnie światło cień.
- Cholera! Co z tobą?
- Spokojnie. Tak miało być. – chłopcy do mnie
podlecieli. Potem zaczęli mówić do tłumu. Światło cień przestał świecić. Caine
wziął mnie na ręce.
- O, jakie to słodkie- skomentowała
przyjaciółka. Czy to nie Bella- odwróciłam się i zobaczyłam ją idącą wraz z
aniołami, które w cudowny sposób odżyły.
- Chodź szybko!- złapałam ją za rękę i ruszyłam
biegiem w tamtą stronę. W jednym miejscu utworzyła się chmura z której
wylatywali. Szybko rozłożyłam skrzydła i podfrunęłam z przyjaciółką do góry.
Pojawił się portal. Plan Nathaniel’a. Chciał żebyśmy zobaczyły jak się wydostał.
Znalazłyśmy się w bardzo ciemnej i gorącej ciemności.
- Czemu tutaj tak jest?- zapytała.
- A jak sobie wyobrażałaś piekło?- rozkaszlała
się.
- Piekło? Na serio mówisz? Gdzie ty nas
zabrałaś!
- Cicho- zaczęła chodzić i szukać Nathaniel’a.
Siedział w kącie i gadał z… Bellą. Przysłuchałam się kawałkowi ich rozmowy.
Gadał jej jakieś bajeczki. Nagle obraz zadygotał i nastąpiło przesuniecie w
czasie. Piekło się otwarło. Czyli to pewnie 16 lipca. Nathaniel wstał i
podszedł do Belli.
- Gotowa?- kiwnęła głową. On w nią wszedł. No
wiecie, przejął jej ciało… Jej oczy na chwile stały się całe czarne.
- Cholera…- i w ten sposób opuścił to
straszliwe miejsce niezauważalny.
- Bella wcale nie jest zła. On po prostu
przejął nad nią kontrolę. Niech to szlag! Musiał ją nieźle otumanić, że się na
to zgodziła.
- Jak myślisz, czy Harry jej wybaczy jak się
dowie?- wzruszyłam ramionami.
- Później się będziemy o to martwić. Teraz
czas iść dalej- wskoczyłyśmy w kolejny portal.
----------------------
Mogłam się rozpisać w części Diany, ale muszę przyznać, że ten rozdział wyszedł tak jak chciałam i jestem zadowolona (co graniczy z cudem). A wy co sądzicie? Co będzie dalej w innym wymiarze? I gdzie przeniosą się dziewczyny? Nn postaram się dodać w pt, ale nic nie obiecuje, bo wyjeżdżam o 17.30 i wracam dopiero w nd po południu, więc wtedy ewentualnie pojawi się nn. Proszę o komy ;p
Cudowny :-*
OdpowiedzUsuńŚwietny. A gdzie pójdzie..hmmm ..nie wiem ;cc
OdpowiedzUsuńWooow :o
OdpowiedzUsuńNo nieźle, wydaje mi się, że kiedy Harry dowie się prawdy, wybaczy Belli :D
Ja już nwm gdzie one mogą jeszcze iść, nie mam pojęcia :(
Rozdział jak zawsze świetny :D
Już nie mogę się doczekać nn :D
Dziękuję :* - Asia :)
Rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie mam pomysłu co mogłoby się dalej wydarzyć
Dominika
Genialny :)
OdpowiedzUsuń