sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 43



Rozdział 43


Oczami Diany:
Jest czwartek wieczór. Jutro bal. Teraz leżę z Lukiem na łóżku w jego pokoju. Śmiejemy się z głupoty niektórych ludzi na youtubie, facebooku, twitterze itp. Nagle chłopak dostał wiadomość. Od Kiry. Szybko zamknął laptopa.
- Nie przeczytasz?- zapytałam. Pokręcił głową.- Znów ze sobą bajerujecie?- spiorunował mnie wzrokiem.
- Nie, nie bajerujemy. To ona cały czas do mnie pisze prosząc o kolejną szanse. Nie potrafi zrozumieć, że udało mi się zapomnieć.
- Aha, rozumiem.- zapadła niezręczna cisza.- No to jutro bal. Z kim idziesz?- spojrzał na mnie ze zdziwieniem na co ja się zaśmiałam.- Spokojnie, tylko żartowałam. Rozchmurz się.
- Mhm. Jaki będziesz miałam kolor sukienki? Bo nie wiem czy dobry bukiecik ci kupiłem.
- A to niespodzianka.-powiedziałam.- Jakiego koloru bukiecik?
- Ty mi nie powiedziałaś to ja też nie.- pokazał mi język. A potem śmiech. Jak dobrze mieć takiego przyjaciela.
- Dobra ja muszę się zbierać.- powiedziałam ubierając się w płaszcz.
- No dobra. Wpadnę po ciebie o dziewiętnastej. OK.?
-Ok.- dałam mu całusa w policzek i wyszłam na zimną ulicę. Głupia zima. Szłam sobie spokojnie kiedy poczułam rękę na swoim ramieniu.
- Diana.- Harry.
- Czego ode mnie chcesz?- warknęłam idąc przed siebie. Dołączył do mnie.
- Porozmawiać. Musisz zrozumieć, że teraz nie jest bezpiecznie.
- Tak, tak słyszałam to już. Teraz dasz mi spokój?
- Diana! Ty nic sobie z tego nie robisz! Nie rozumiesz z czym masz do czynienia. To jest poważna sprawa!- spojrzałam na niego. Był zdenerwowany. Tak samo jak Caine.
- Nic mi nie będzie.- powiedziałam .
- Jesteś strasznie uparta…
- Ty też. Trzymaj się Styles, uważaj na siebie.- po dziesięciu minutach byłam w domu. Pobiegłam na górę i rzuciłam się na łóżko. Po chwili ktoś zapukał w moje drzwi. Nie odpowiedziałam, a osoba weszła.
- Cześć.- Laura?!
- Co ty tutaj robisz?! I kto cię tu wpuścił?
- Twoja mama. Przyszłam z tobą porozmawiać.
- Tak wiem, że grozi mi niebezpieczeństwo! Teraz idź.
- Nie o tym. O Cain’ie.
- Bądźcie szczęśliwi, a teraz sio.
- Słuchaj, jemu naprawdę na tobie zależy i on cię nie zdradził. To moja wina. Daj mu szansę.
- Miło, że przyznajesz się do błędu, ale nie chce być teraz z kimś. Chcę być singielką. Proszę idź już. Chcę zostać sama.
- Dobrze. Jak chcesz. Cierpcie sobie dalej. Cześć.- i wyszła. On cierpi? On chce do mnie wrócić? Nie możliwe. Chcąc nie chcąc poszłam spać.
Następnego dnia koło osiemnastej wyszłam spod prysznica. Wysuszyłam
włosy. Zrobiłam kreski na powiekach, rzęsy musnęłam tuszem i zakręciłam zalotką. Na policzki nałożyłam trochę różu. Paznokcie u stóp i dłoni pomalowałam na czarno. Włosy upięłam w koka z warkoczem. Z przodu pozwoliłam dwóm kosmykom opaść na moją twarz. Na siebie założyłam czarną sukienkę, obcasy a do tego czarno-złota bransoletka i kopertówka. Byłam gotowa. Zeszłam na dół. Reszta domowników była  na dole.
- Pięknie wyglądasz- powiedziała mama na co ja mruknęłam. Do drzwi  zadzwonił dzwonek. Otworzyłam. Stał w nich Luke w smokingu. Na mój widok otworzył szerzej oczy.
- Wow.- wydukał.
- Dzięki- odpowiedziałam i wyszłam. Wsiedliśmy do jego auta. Zanim ruszył chwycił moją rękę i założył na nią biały bukiecik.- Piękny.
- Na szczęście pasuje.- ruszyliśmy. Przed szkołą było pełno samochodów. Wysiedliśmy. Przed głównym wejściem napotkaliśmy Margaret i Davida, Emily i… Liama?!
- Cześć.- przywitaliśmy się.- Gdzie Lay?- zapytałam.
- Tam.- pokazała Em. Odwróciliśmy się. Szła wraz ze swoim byłym Bradem. Wyglądała cudnie, ale co on robił z nią?
- Hej – przywitała się dziewczyna. Patrzyłam na nią ze złością.- co?
- Ty mi powiedz co. Czemu przyszłaś z Bradem?
- Nie czepiaj się. Chodźmy się bawić!- weszliśmy do środka. Muzyka była głośna. Było pełno jedzenia i picia. Był kącik gdzie można było coś powiedzieć i to zostanie umieszczone w filmiku na koniec szkoły. Była budka ze zdjęciami, pełno stoisk z konkursami. Bawiliśmy się nie samowicie. Nawet Liam. Zaczęła się pierwsza wolna piosenka. Wtuliłam się w Luka.
- Dobrze się bawisz?- zapytał.
- Bardzo dobrze.
- To dobrze.- był jakiś spięty.- Słuchaj Diana bo ja….
- Zapraszamy wszystkich do oddawania głosów na króla i królową balu.- powiedział prowadzący.
- Chodź- pociągnęłam go za sobą.- Później mi powiesz.- podeszliśmy do ludzi od głosów. Na liście było nazwisko Layli i Luka. I to na nich oddałam swój głos. Wszyscy potem zajęli miejsca przy stolikach.
- Uwaga proszę o werble.- chwila ciszy.- Królem i królową balu zostają z ogromną ilością głosów.. Luke Castella i Layla Allen!- wszyscy zaczęli wiwatować, a nasza parka weszła na scenę. Dostali korony, Layla kwiaty, Luke berło.- A teraz czas na pierwszy wolny taniec naszych wysokości.- zaczęła się wolna piosenka. Zrobiło mi się duszno. Poszłam na pół piętro i wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Słyszałam jakieś dziwne syczenie? Tak chyba można to nazwać. Nagle przede mną pojawił się jakiś straszny stwór. Wrzasnęłam. Za nim było ich więcej.
Pobiegłam w stronę Sali. Po drodze wpadłam na Luka.
- Diana co jest?- zapytał.
- Uciekajmy!- i zaczęły się krzyki. Sala zaczęła płonąć. Wszyscy wybiegali w popłochu. Przed szkołą stawaliśmy ze swoimi klasami i wychowawcy sprawdzali obecność. Z całej szkoły nie było z nami jednej osoby. Layli. Nie czekając dłużej pobiegłam do środka. Ona nie może tam być sama z tym czymś. Luke próbował mnie zatrzymać, ale mu się nie udało. Sama muszę ją uratować. W środku roiło się od kłębów dymu. Ogień był już chyba wszędzie. Biegałam i szukałam jej. Po dłuższej chwili zauważyłam ją leżącą na podłodze. Podbiegłam.
- Layla, wstawaj. Musimy uciekać!- krzyknęłam.
- Nie dam rady.- i straciła przytomność. Próbowałam ją podnieść, ale nic z tego.. Ja nie mogę umrzeć, ona tak. Położyłam się na niej. Osłaniałam ją własnym ciałem. Zaczęłam się krztusić dymem. A potem i ja straciłam przytomność…
Oczami Caine’a:
Lecieliśmy z Niallem na patrol. Ujrzeliśmy kłęby dymu. Szkoła się paliła! Ale to nie zwykła szkoła. To szkoła Diany! Polecieliśmy jak najszybciej w stronę budynku. Bez skrzydeł podbiegliśmy do Luka.
- Gdzie Diana?- zapytałem.- I Layla.- dopowiedział Niall.
- Layla została w środku a Diana pobiegła do niej. Próbowałem ją zatrzymać, ale..- nie dokończył, bo wbiegliśmy do szkoły.
- Ty idź tam a ja idę tu.- rozdzieliliśmy się. Szukałem nerwowa mojej ukochanej.
- Są!- krzyknął Niall. W ekspresowym tempie znalazłem się przy nich. Niall trzymał w objęciach Laylę. Ja zrobiłem to samo z Dianą.- To się zaraz zawali. Musimy podlecieć.- rozłożyliśmy skrzydła i polecieliśmy szybko. Musieliśmy wymijać przeszkody. Tuż przy wyjściu złożyliśmy skrzydła, żeby nikt nie odkrył naszego sekretu. Wszyscy spojrzeli na nas ze zdziwieniem. Dziewczyny są bezpieczne. Zaczęli klaskać. W tym momencie zjawiło się pogotowie, straż pożarna i policja. Daliśmy nasze księżniczki do karetki, która odjechała na sygnale.
- Co tam się stało?- zapytałem grupki w której stał Liam. Odciągnął mnie.- Obłąkani…- o nie…
--------------------------
I jak wam się podoba? Pomysł z balem i płonącą szkołą miałam od samego początku, ale z tymi upiorami wyszło jakiś tydzień temu :) W następnym rozdziale na LoD który pojawi się jutro wyjaśnię kim one są, a jak ktoś czyta DDS to dzisiaj się jeszcze dowie :) ;*

4 komentarze:

  1. Ale się porobiło ^^ Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. te demony sa z harry'ego pottera ? A tak po za tym rozdział świetny czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo wowo jakie genialne! Myślałam że skończy sie tym że Harry wpadnie na bal i bobije się z Cainem (tak wiem, moja durna wyobraźnia) a ty nnie tak zaskoczylas tym pożarem! To boskie! Nie mogę się doczekać nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no, no.. Rzeczywiście się porobiło.. :) Świetny rozdział!<3

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)