Rozdział 43
Oczami Diany:
Jest
czwartek wieczór. Jutro bal. Teraz leżę z Lukiem na łóżku w jego pokoju.
Śmiejemy się z głupoty niektórych ludzi na youtubie, facebooku, twitterze itp.
Nagle chłopak dostał wiadomość. Od Kiry. Szybko zamknął laptopa.
- Nie
przeczytasz?- zapytałam. Pokręcił głową.- Znów ze sobą bajerujecie?- spiorunował
mnie wzrokiem.
- Nie,
nie bajerujemy. To ona cały czas do mnie pisze prosząc o kolejną szanse. Nie
potrafi zrozumieć, że udało mi się zapomnieć.
- Aha,
rozumiem.- zapadła niezręczna cisza.- No to jutro bal. Z kim idziesz?- spojrzał
na mnie ze zdziwieniem na co ja się zaśmiałam.- Spokojnie, tylko żartowałam.
Rozchmurz się.
- Mhm.
Jaki będziesz miałam kolor sukienki? Bo nie wiem czy dobry bukiecik ci kupiłem.
- A to
niespodzianka.-powiedziałam.- Jakiego koloru bukiecik?
- Ty mi
nie powiedziałaś to ja też nie.- pokazał mi język. A potem śmiech. Jak dobrze
mieć takiego przyjaciela.
- Dobra
ja muszę się zbierać.- powiedziałam ubierając się w płaszcz.
- No
dobra. Wpadnę po ciebie o dziewiętnastej. OK.?
-Ok.-
dałam mu całusa w policzek i wyszłam na zimną ulicę. Głupia zima. Szłam sobie
spokojnie kiedy poczułam rękę na swoim ramieniu.
-
Diana.- Harry.
- Czego
ode mnie chcesz?- warknęłam idąc przed siebie. Dołączył do mnie.
-
Porozmawiać. Musisz zrozumieć, że teraz nie jest bezpiecznie.
- Tak,
tak słyszałam to już. Teraz dasz mi spokój?
-
Diana! Ty nic sobie z tego nie robisz! Nie rozumiesz z czym masz do czynienia.
To jest poważna sprawa!- spojrzałam na niego. Był zdenerwowany. Tak samo jak
Caine.
- Nic
mi nie będzie.- powiedziałam .
-
Jesteś strasznie uparta…
- Ty
też. Trzymaj się Styles, uważaj na siebie.- po dziesięciu minutach byłam w
domu. Pobiegłam na górę i rzuciłam się na łóżko. Po chwili ktoś zapukał w moje
drzwi. Nie odpowiedziałam, a osoba weszła.
-
Cześć.- Laura?!
- Co ty
tutaj robisz?! I kto cię tu wpuścił?
- Twoja
mama. Przyszłam z tobą porozmawiać.
- Tak
wiem, że grozi mi niebezpieczeństwo! Teraz idź.
- Nie o
tym. O Cain’ie.
-
Bądźcie szczęśliwi, a teraz sio.
-
Słuchaj, jemu naprawdę na tobie zależy i on cię nie zdradził. To moja wina. Daj
mu szansę.
- Miło,
że przyznajesz się do błędu, ale nie chce być teraz z kimś. Chcę być singielką.
Proszę idź już. Chcę zostać sama.
-
Dobrze. Jak chcesz. Cierpcie sobie dalej. Cześć.- i wyszła. On cierpi? On chce
do mnie wrócić? Nie możliwe. Chcąc nie chcąc poszłam spać.
Następnego
dnia koło osiemnastej wyszłam spod prysznica. Wysuszyłam
włosy. Zrobiłam kreski
na powiekach, rzęsy musnęłam tuszem i zakręciłam zalotką. Na policzki nałożyłam
trochę różu. Paznokcie u stóp i dłoni pomalowałam na czarno. Włosy upięłam w
koka z warkoczem. Z przodu pozwoliłam dwóm kosmykom opaść na moją twarz. Na
siebie założyłam czarną sukienkę, obcasy a do tego czarno-złota bransoletka i
kopertówka. Byłam gotowa. Zeszłam na dół. Reszta domowników była na dole.
- Pięknie
wyglądasz- powiedziała mama na co ja mruknęłam. Do drzwi zadzwonił dzwonek.
Otworzyłam. Stał w nich Luke w smokingu. Na mój widok otworzył szerzej oczy.
- Wow.-
wydukał.
-
Dzięki- odpowiedziałam i wyszłam. Wsiedliśmy do jego auta. Zanim ruszył chwycił
moją rękę i założył na nią biały bukiecik.- Piękny.
- Na
szczęście pasuje.- ruszyliśmy. Przed szkołą było pełno samochodów. Wysiedliśmy.
Przed głównym wejściem napotkaliśmy Margaret i Davida, Emily i… Liama?!
-
Cześć.- przywitaliśmy się.- Gdzie Lay?- zapytałam.
- Tam.-
pokazała Em. Odwróciliśmy się. Szła wraz ze swoim byłym Bradem. Wyglądała
cudnie, ale co on robił z nią?
- Hej –
przywitała się dziewczyna. Patrzyłam na nią ze złością.- co?
- Ty mi
powiedz co. Czemu przyszłaś z Bradem?
- Nie
czepiaj się. Chodźmy się bawić!- weszliśmy do środka. Muzyka była głośna. Było
pełno jedzenia i picia. Był kącik gdzie można było coś powiedzieć i to zostanie
umieszczone w filmiku na koniec szkoły. Była budka ze zdjęciami, pełno stoisk z
konkursami. Bawiliśmy się nie samowicie. Nawet Liam. Zaczęła się pierwsza wolna
piosenka. Wtuliłam się w Luka.
-
Dobrze się bawisz?- zapytał.
-
Bardzo dobrze.
- To
dobrze.- był jakiś spięty.- Słuchaj Diana bo ja….
-
Zapraszamy wszystkich do oddawania głosów na króla i królową balu.- powiedział
prowadzący.
- Chodź-
pociągnęłam go za sobą.- Później mi powiesz.- podeszliśmy do ludzi od głosów.
Na liście było nazwisko Layli i Luka. I to na nich oddałam swój głos. Wszyscy
potem zajęli miejsca przy stolikach.
- Uwaga
proszę o werble.- chwila ciszy.- Królem i królową balu zostają z ogromną
ilością głosów.. Luke Castella i Layla Allen!- wszyscy zaczęli wiwatować, a
nasza parka weszła na scenę. Dostali korony, Layla kwiaty, Luke berło.- A teraz
czas na pierwszy wolny taniec naszych wysokości.- zaczęła się wolna piosenka.
Zrobiło mi się duszno. Poszłam na pół piętro i wpatrywałam się w krajobraz za
oknem. Słyszałam jakieś dziwne syczenie? Tak chyba można to nazwać. Nagle
przede mną pojawił się jakiś straszny stwór. Wrzasnęłam. Za nim było ich
więcej.
Pobiegłam w stronę Sali. Po drodze wpadłam na Luka.
- Diana
co jest?- zapytał.
-
Uciekajmy!- i zaczęły się krzyki. Sala zaczęła płonąć. Wszyscy wybiegali w
popłochu. Przed szkołą stawaliśmy ze swoimi klasami i wychowawcy sprawdzali
obecność. Z całej szkoły nie było z nami jednej osoby. Layli. Nie czekając dłużej
pobiegłam do środka. Ona nie może tam być sama z tym czymś. Luke próbował mnie
zatrzymać, ale mu się nie udało. Sama muszę ją uratować. W środku roiło się od
kłębów dymu. Ogień był już chyba wszędzie. Biegałam i szukałam jej. Po dłuższej
chwili zauważyłam ją leżącą na podłodze. Podbiegłam.
-
Layla, wstawaj. Musimy uciekać!- krzyknęłam.
- Nie
dam rady.- i straciła przytomność. Próbowałam ją podnieść, ale nic z tego.. Ja
nie mogę umrzeć, ona tak. Położyłam się na niej. Osłaniałam ją własnym ciałem.
Zaczęłam się krztusić dymem. A potem i ja straciłam przytomność…
Oczami Caine’a:
Lecieliśmy
z Niallem na patrol. Ujrzeliśmy kłęby dymu. Szkoła się paliła! Ale to nie
zwykła szkoła. To szkoła Diany! Polecieliśmy jak najszybciej w stronę budynku.
Bez skrzydeł podbiegliśmy do Luka.
- Gdzie
Diana?- zapytałem.- I Layla.- dopowiedział Niall.
- Layla
została w środku a Diana pobiegła do niej. Próbowałem ją zatrzymać, ale..- nie
dokończył, bo wbiegliśmy do szkoły.
- Ty
idź tam a ja idę tu.- rozdzieliliśmy się. Szukałem nerwowa mojej ukochanej.
- Są!-
krzyknął Niall. W ekspresowym tempie znalazłem się przy nich. Niall trzymał w
objęciach Laylę. Ja zrobiłem to samo z Dianą.- To się zaraz zawali. Musimy
podlecieć.- rozłożyliśmy skrzydła i polecieliśmy szybko. Musieliśmy wymijać
przeszkody. Tuż przy wyjściu złożyliśmy skrzydła, żeby nikt nie odkrył naszego
sekretu. Wszyscy spojrzeli na nas ze zdziwieniem. Dziewczyny są bezpieczne.
Zaczęli klaskać. W tym momencie zjawiło się pogotowie, straż pożarna i policja.
Daliśmy nasze księżniczki do karetki, która odjechała na sygnale.
- Co
tam się stało?- zapytałem grupki w której stał Liam. Odciągnął mnie.- Obłąkani…-
o nie…
--------------------------
I jak wam się podoba? Pomysł z balem i płonącą szkołą miałam od samego początku, ale z tymi upiorami wyszło jakiś tydzień temu :) W następnym rozdziale na LoD który pojawi się jutro wyjaśnię kim one są, a jak ktoś czyta DDS to dzisiaj się jeszcze dowie :) ;*
Ale się porobiło ^^ Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńte demony sa z harry'ego pottera ? A tak po za tym rozdział świetny czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńOoo wowo jakie genialne! Myślałam że skończy sie tym że Harry wpadnie na bal i bobije się z Cainem (tak wiem, moja durna wyobraźnia) a ty nnie tak zaskoczylas tym pożarem! To boskie! Nie mogę się doczekać nexta ;*
OdpowiedzUsuńNo, no, no.. Rzeczywiście się porobiło.. :) Świetny rozdział!<3
OdpowiedzUsuń