Rozdział 55
- Nie możliwe!
Co za frajer!- powiedziała oburzona Layla.
- W sumie tak,
ale to też moja wina…
- Twoja?! To
nie twoja wina! To on jest zazdrosnym dupkiem!- wściekła się.
- Zluzuj
trochę. - zaśmiałam się. Opowiedziałam jej historię z Harrym, ale zmieniając
treść o aniołach. Szkoda, że muszę ją okłamywać… Czemu powiedziałam Lukowi a
nie jej? Nie wiem sama. Tyle się zmieniło.- A no właśnie. W końcu co tam u
ciebie i Nialla?- zarumieniła się. Ona się zarumieniła! Ta Layla, która nigdy
tego nie robi! Zapiszczałam.- Mów mi wszystko łącznie ze szczegółami.
- No bo my…
Spotykamy się od tamtego wieczoru. Wiesz kolacja, śmiechy, dużo rozmawiania,
wolny, pocałunek. Nic takiego.
- Nic takiego?
To wspaniale! Szczęścia życzę wam miśki!- rzuciłam jej się na szyję.
- Dusisz.- zachichotała.- Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej.
Nie było okazji.- wzruszyła ramionami .
- Nic się nie stało. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi.
- Ja też. A właśnie, miałam cię wcześniej zapytać. Co się dzieje pomiędzy Tobą,
a Lukiem?- spuściłam wzrok.
- Długa historia.
- Mamy czas.- próbowała mnie zachęcić.
- Eh… No bo w ferie opracowywałam te moje wagary i jednego dnia on też
przyszedł. Było super, a pod koniec on mnie pocałował…- szerzej otworzyła oczy.
- Pocałował cię?! No to nieźle.- wbiłam w nią wzrok.
- Wcale nie. On jest dla mnie jak brat, a teraz zlewa nas dla Willow.
- Właśnie widzę.- wskazała w drugą stronę korytarza gdzie nasze gołąbeczki
się śmiały.- Nie podoba mi się to…
- Mi też.- nagle blondyn ruszył w naszą stronę.
- Cześć- przywitaliśmy się.- Layla, dasz nam chwilkę? -zapytał.
- Czekam w Sali.- uśmiechnęła się i odeszła.
- Więc o co chodzi?- skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Pamiętasz jak mówiłem ci o koncercie?- pokiwałam głową. Chłopak wyciągnął
w moją stronę kopertę. Zajrzałam do środka i ujrzałam bilet na Sleeping with
Sirens! Odebrało mi mowę.- Niespodzianka.
- Czy ty mi kupiłeś bilet na koncert?- zapytałam.
- Tak. Nie cieszysz się?
- Cieszę się, ale nie mogę tego przyjąć. Albo muszę ci chociaż oddać kasę
za to.- zaczęłam szukać portfela. On złapał mnie za dłonie.
- Nie chcę pieniędzy. Chcę żebyś to przyjęła i poszła ze mną na ten
koncert. – patrzył mi w oczy.
- A Willow?- prychnął.
- Willow nie ma nic do powiedzenia. My tylko się kolegujemy i tyle.
- Mhm… No to chętnie z tobą pójdę.- uśmiechnęłam się lekko.
- To świetnie.- zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do Sali. Zajęłam miejsce obok
mojej przyjaciółki.
- Co było w kopercie?- zapytała, a ja dałam jej kuśtyka.
- Podglądałaś?- zrobiła minę niewiniątka.
- Ja? Nigdy.- zaśmiałyśmy się.
- Bilety na kocert.
- Uuuu. To ostro.- i zaczęła się lekcja
***
Wracam do domu. Nie spotykam się dzisiaj z Harrym, bo jest na mnie
obrażony. Nie rozumiem czemu. Powiedziałam mu prawdę. Zagapiłam się na głośno
śmiejące się dziecko. Wyglądało słodko. Bawiło się ze swoim tatą. Poczułam
lekki ból. A potem upadłam, bo na kogoś wpadłam.
- Przepraszam.- powiedziałam w tym samym momencie co Caine.
- Mam nadzieję, że nic ci się nie stało.- pomógł mi wstać.
- Nic mi nie jest.- posłałam mu uśmiech. Schylił się i podniósł bilet,
który mi wypadł. Wpatrywał się w niego pustym wzrokiem.
- Idziesz na koncert, widzę.- podał mi bilet.
- Tak. Luke mnie zaprosił- spuściliśmy wzrok.
- Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić.
- Możesz iść z nami.- zaproponowałam.
- Nie… To nie dla mnie. Przepraszam. Spieszę się.- powiedział i odszedł. A
mi się chciało płakać.
Oczami Caine’a:
Dość szybko znalazłem się w domu. Pobiegłem do swojego pokoju.
Podleciałem
do biurka. Po przewalałem moje szkice, rysunki itd. W końcu znalazłem portret
mojego brata. Kellin…
- Pięć lat braciszku. Pięć lat temu zostawiłeś mnie dla tego wszystkiego…-
rozpłakałem się. Tak po prostu. Wszystkie rzeczy z biurka wylądowały na
podłodze. Czemu on mnie do cholery zostawił?! Chwyciłem tabletki na
uspokojenie. Zażyłem 2, ale wiedziałem, że to nie pomoże. Zbiegłem na dół i
nalałem sobie wody. Byłem cały czerwony. Oparłem się o blat.
- Caine synku?- zapytała mama ze zdziwieniem kiedy mnie zobaczyła. Wbiłem w
nią spojrzenie pełne cierpienia.- Co się stało.
-
Zostawił mnie mamo…- rozpłakałem się tak jak wtedy
kiedy odszedł. A mama mnie przytuliła…
-------------------------------------------
Heja. No to dzisiaj dodałam rozdział, bo jutro nie dam rady, bo mam połowinki. Mam nadzieję, że jakoś wyszedł i chciałabym przeprosić za długość i treść rozdziałów. Jeszcze parę takich będzie, a potem akcja się zgęszczy :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ. DLA CIEBIE TO CHWILKA, DLA MNIE MOTYWACJA :p
To było coś! Biedny Caine ;c Ale fajnie że między Lukiem a Dianą jest okey ^^ Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńNo suuper , czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńcudowny :D przepraszam ze ostatnio nie komentowalam ale mialam problemy z internetem :/ - Daria
OdpowiedzUsuńOch.. Biedny Ciane..;c Super rozdział! Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń