piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 45



Rozdział 45

Obudziłam się koło południa. A właściwie obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Harry. Odebrałam.
- Cześć.- powiedziałam zaspanym głosem.
- Hej piękna. Możemy się spotkać za dwadzieścia minut w „Sweet coffee” ? To naprawdę ważne.- zapytał z nadzieją.
- A może być czterdzieści? Dopiero się obudziłam.
- No dobrze. Czekam z niecierpliwością.- rozłączył się. Ciekawe czego on tak bardzo chce? No nie wiem. Ruszyłam pod prysznic, który zajął mi parę minut. Potem zrobiłam standardowy dla mnie makijaż. Na siebie zarzuciłam czarne rurki i biały sweter. Bardzo pomysłowo. Po wyjściu z łazienki poszłam na dół gdzie zjadłam jabłko. Od razu po tym „posiłku” narzuciłam kurtkę i włożyłam martensy. Minęło dwadzieścia minut od telefonu. Droga zajmie mi tyle samo. Postanowiłam iść szybkim tempem. Czemu mnie ciągnie tak na to spotkanie? Coś w jego głosie było dziwnego. To był strach? Chyba można tak to nazwać. Ale co się stało, że nieustraszony Harry Style się czegoś boi? Co on chce mi ważnego powiedzieć? Droga zajęła mi troszeczkę krócej, ale chłopak już na mnie czekał. Bez zastanowienie podeszłam do chłopaka i uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć Hazza.- powiedziałam.
- Cześć.- był bardzo zdenerwowany. Podeszła do nas kelnerka.
- Co państwo sobie życzą?
- Caffee Latte.- powiedziałam.
- Dwa razy.- dopowiedział Styles po czym ona odeszła.
- No to co ważnego chciałeś mi powiedzieć?
- No bo wiesz ymm…- kelnerka w zadziwiająco szybkim tempie przyniosła nam nasze zamówienie. W tym czasie kiedy Harry próbował się wysłowić ja zdążyłam wypić swoją kawę.
- Wysłowisz się w końcu?- zapytałam lekko się śmiejąc.
- Daj mi spokojnie powiedzieć- warknął. Skrzywiłam się.
- O co ci chodzi?
- Próbuję ci powiedzieć, ale ty jak zwykle musisz coś wtrącić.- o nie.
- O. No proszę. Jak zwykle moja wina. A co się stało, że wielki pan Styles się boi? No zaskocz mnie.- w jego oczach ujrzałam złość.
- Nie tym tonem jasne?- wrzasnął.- Nie będziesz tak do mnie mówić!
- Masz racje. Nie będę. W ogóle nie będę do ciebie mówić.- wyszłam z lokalu. Podążyłam do parku. Nie słyszałam żeby za mną szedł. A może to i dobrze? Byłam wściekła. Czemu czasami może być dobrze, a innym razem fatalnie?
- Diana!- krzyknął chłopak biegnący w moją stronę. Przystanęłam.
- Znów na mnie nawrzeszczysz?- zapytałam z ironią.
- Nie. Proszę posłuchaj mnie uważnie, bo raczej drugi raz ode mnie tego nie usłyszysz. Podobasz mi się jak cholera. Tamtego dnia kiedy cię zobaczyłem w tej kafejce… Byłem pewny, że będziesz moja. Od razu, ale ty stawiałaś opór a dla ciebie byłem tylko kolegą jeśli można użyć tak mocnego określenia. Chciałbym cię poprosić o szansę dla nas. I przeprosić za to przed chwilą. Poniosło mnie. Nie umiem okazywać takich uczuć.- powiedział a mi zachciało się płakać. Naprawdę mu na mnie zależy? To słodkie. Naprawdę. Ale czy mam się zgodzić? Czy mi też na nim zależy.
- No bo wiesz Harry.. Ja…
- Jeśli tego nie odwzajemniasz to …
- Cii… Odwzajemniam to tylko boję się, że będzie tak samo jak z…
- Cainem? O to się nie bój. On nie był chłopakiem dla ciebie. Chyba, że uważasz, że….- rzuciłam mu się na szyję i wtuliłam się w niego.
- Chcę być z tobą Harry.- wyszeptałam, a on odwzajemnił uścisk.
- Dziękuję.- wyszeptał, a my trwaliśmy w tej chwili przez jakiś czas…
Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie. Wczoraj dzwoniłam do dyrektorki. Mam przez kolejne trzy dni pracować w szkole, odnawiając salę gimnastyczną. Poszłam do piwnicy po jakieś stare ubrania, których nie będzie szkoda. Po przeszukani starych pudeł wzięłam stare jeansy mojej mamy, jakieś stare trampki, koszulkę z Boston Celtics Rogera. Musiałam poszukać jeszcze jakieś bluzy. Szukałam około kwadransa kiedy w jednym z kartonów zauważyłam stara bluzę mojego taty. Pamiętam ją. Ta była jedną z naszych ulubionych. Co ona tu robi? Mogłabym pomyśleć, że to bluza Rogera, ale ta miała zaszytą dziurę koło kieszeni zieloną nitką i nadal nim pachniała. Minęło tyle lat.. Jestem idiotką więc wzięłam tą i jakąś przypadkową bluzę Nike.  Bluzę ojca schowałam głęboko w szafie. Drugą włożyłam na siebie. Byłam gotowa, więc ruszyłam do szkoły gdzie byłam po dziesięciu minutach.
- Miło, że dotrzymałaś obietnicy. Dostaniesz na dzisiaj zadanie takie, że musicie pomalować tamtą ścianę, a potem jesteście wolni.- powiedziała dyrektorka.
- Dobrze. A kto mi będzie pomagał?
- Przepraszam za spóźnienie proszę pani.- powiedział Luke.
- On. Bierzcie się do pracy.- odeszła.
- Co mamy zrobić?- zapytał.
- Pomalować tamta ścianę. Co tutaj robisz?
- Taki wolontariat. I tak nie mam co robić.- wzruszył ramionami i podał mi pędzel i farbę.- Czas się zabierać do pracy.- chwyciłam przedmioty i zaczęliśmy pracę. Przez kolejne cztery godziny zdążyliśmy pomalować ścianę trzema warstwami farby i wyszło nam to wspaniale. Naprawdę. A no i jakaś część farby była również na nas. Chwila nieuwagi a jedno z nas mazało drugie. Oczywiście ja byłam bardziej umorusana. Właśnie odstawiłam narzędzia do schowka i szłam w stronę Luka. Jak to ja musiałam coś zrobić. Potknęłam się o kamień z gruzów ścianki z Sali. Już leciałam ale Luke złapał mnie w ostatnim momencie. Kiedy pomógł mi wstać nie puścił mnie. I pocałował. W usta. Namiętnie. Nie. Nie. Nie. On włożył w to całe swoje serce, a ja się odsunęłam.
- Co to miało być?- zapytałam.
- Podobasz mi się Diana. Bardzo. Od chwili kiedy cię ujrzałem na fizyce. Nawet nie wiesz jak się cieszyłem, że będę z tobą siedział. Zbierałem się żeby ci to powiedzieć od dawna. Dzięki tobie znów się uśmiecham.- mówił to całkiem szczerze.
- Luke, ale ty jesteś dla mnie jak brat. Nie czuję do ciebie nic więcej niż przyjaźń. I chciałabym żeby tak zostało. Po za tym chodzę z Harrym..- wydukałam.
- A no racja.. Zapomniałem, że nie jestem umięśnionym frajerem. No tak. W końcu tylko na takich lecisz nie? Po co sobie rodziłem nadzieję? Nie wierzę.. Hyh. Zabawne nie? Wiesz co nie chcę mi się na ciebie patrzeć. Dla ciebie liczą się tylko tacy jak tamci.. Myślałem, że ty nie jesteś aż taka pusta.- wyszedł i trzasnął drzwiami. Dopiero dochodziło do mnie co przed chwilą się stało. Osunęłam się na zimną podłogę i się rozryczałam. Po prostu. Zaczęłam ryczeć. Właśnie straciłam przyjaciela…
 -------------------------------
No to mamy nowy rozdział, który jak mam nadzieję się podoba. Jutro nn :)
1. Zapraszam na moje pozostałe dwa blogi( linki u góry) w których nie ma jak narazie za dużo rozdziałów i z łatwością można nadgonić czytać. Mam nadzieję, że ktoś zajrzy, skomentuje. Chciałabym , żeby tak było :P
2. Chciałabym żeby każdy kto to przeczyta skomentował. Z resztą nie tylko ten rozdział, ale i każdy. Nawet jednym słowem, emotikoną....
3. Zgłosiłam się z koleżanką do konkursy na opowiadanie fantazy. Konkurs odbędzie się 17.02 i będziemy pisać to na jednej lekcji. Dostaniemy bohaterów, czas i miejsce wydarzeń i musimy napisać historię. Mam pytanie na które mam nadzieje uzyskam szczerą odpowiedź. Mamy szanse?

5 komentarzy:

  1. Ja komentuje no prawie zawsze i ba że macie szanse ty tak pieknie to wszystko piszesz i życzę weny, a i zapraszam do mnie jest nowy rozdział pa

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba jestem uzależniona od tego bloga ♥ Widze, że mój mały pościk przed rozdziałem podziałał :D I dobrze! Czekam na nn ☺ + Chyba usależniłam się od emotikonek. Jestem pokemonem :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :* Czekam na nn i mam nadzieję że Diana i Luka się pogodzą ;) + MACIE SZANSE!

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny :) przepraszam że nie skomentowałam tamtego rozdziału ale go przeczytałam + macie ogromne szanse :) -Daria

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest boski!:* Harry nareszcie z Dianą*.* Czekam na nn:) + Macie przeogromne szanse:)

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)