Rozdział 50
Właśnie
wysiadłam z auta mojego chłopaka. Te parę dni minęło naprawdę szybko, ale też w
bardzo dziwnej atmosferze. Prawie w ogóle nie było widać Dolly. A jak już
wychodziła ze swojego pokoju bardzo dziwnie się zachowywała. Jakby wszystko ją
bolało, ale po czym? Jak pytałam Harrego o te dziwne dźwięki w dzień lenia on
powiedział, że to pewnie myszy. Czemu mu nie wierzę? Weszłam do domu gdzie od
razu przybiegła do mnie mama.
- Już wróciłaś?-
zapytała z lekko nutą strachu.
- A nie
widzisz?- warknęłam. Poszłam w głąb domu i zauważyłam Marshalla, który siedział
przy naszym stole pijąc kawę. Zdziwił się.
-
Witaj, Diana.- powiedział na luzie. Jakby to było normalne, że trener siedzi w
twoim domu pijąc kawę z twoją mamą.
-
Marshall, co ty tutaj robisz?- zapytałam.
-
Przyszedłem sobie porozmawiać z dawną znajomą. Aż takie dziwne?
- Tak.
Jesteście chorzy.- powiedziałam i wbiegłam z tobołami do swojego pokoju. Co to
miało być? A jeszcze gdyby ktoś się o tym dowiedział to już w ogóle uważaliby,
że to wszystko było przez układy… Postanowiłam się rozpakować.
Oczami Carren:
- Ona
powinna się dowiedzieć.- powiedział Marshall popijając kawę.
- Nie,
na to jest za wcześnie. Gdyby się dowiedziała znienawidziła by mnie jeszcze
bardziej. Nie mogę…
- A
kiedy jej to powiesz? Jak będziecie już stare? Okłamywałaś ją przez osiemnaście
lat. Carren ja myślę..- zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi i ujrzałam
w nich moją Dianę.
- Już
wróciłaś?- zapytałam z przerażeniem.
- A nie
widzisz?- weszła do środka i zdziwiła się na jego widok.
- Witaj
Diana.- jak zwykle on kontroluje sytuację.
-
Marshall, co ty tutaj robisz?
-
Przyszedłem sobie porozmawiać z dawną znajomą. Aż takie dziwne?
- Tak.
Jesteście chorzy.- powiedziała i pobiegła na górę.
-
Powinieneś już iść.- oznajmiłam a on zebrał się do wyjścia.
-
Przemyśl to Carren. Im dłużej ją okłamujesz tym ona cię bardziej znienawidzi.-
i poszedł. Zjechałam w dół po drzwiach. Co ja narobiłam
Oczami Diany:
Jako,
że jest niedziela, ostatni dzień ferii nie zamierzałam siedzieć w domu.
Postanowiłam iść zobaczyć co Lukiem. Pewnie jest wściekły. Nie dziwię mu się.
Ale to ja powinnam być chyba wściekła. To on mnie pocałował. Eh.. Nie ważne.
Zatrzymałam się pod jego blokiem. Wcisnęłam domofon. Po chwili usłyszałam
ciepły głos.
- Tak
słucham?- zapytała mama Luka.
- Dzień
dobry. Tutaj Diana. Jest może Luke?
- Oj przykro
mi kochanie. Luke jest w Nowym Yorku i wraca w nocy. Jutro w szkole go nie
będzie, ale mogłabyś wpaść po lekcjach i pomóc mu w zaległościach.-
powiedziała.
-
Oczywiście, wpadnę. A mogłaby pani mu nie mówić o tych wizytach? Chciałabym
żeby to była niespodzianka.
- Jasne
kochanie. Do zobaczenia.- pożegnała się.
- Do widzenia.-
powiedziałam. Postanowiłam iść do Sweet Coffee. Posiedzę sobie tam. Pomyślę…
Droga zajęła mi parę minut. Wybrałam stolik obok okna. Zamówiłam Carmel Latte.
Trochę słodkości mi nie zaszkodzi. Pijąc kawę wpatrywałam się w przechodzące
pary. Zaraz, zaraz. Który dzisiaj jest?! Trzynasty luty! Jutro walentynki.
Muszę coś kupić Harremu. Tylko co? Po chwili namysłu przypomniałam sobie o
zegarku, który miał być dla Caine’a ale zerwaliśmy. Uff.. A pro po Caine’a.
Właśnie widzę jak idzie w towarzystwie
jakieś dziewczyny. Śmieją się. I wyglądają na.. zakochanych? Nie wiem. Poczułam
ból w sercu. Ale czemu? Przecież ty jesteś z Harrym debilko. Powinnaś już dawno zapomnieć.
- Nad
czym tak myślisz?- usłyszałam głos. Odwróciłam się. Laura.
- Nad
niczym.- powiedziałam oschle.
-
Czyli, że o Cainie?
-
Nie..- sama w to nie wierzyłam.
- Mhm.
Spokojnie, oni nie są razem.- poczułam ulgę. Czemu?!
- Może
sobie być z kim chce.
- Daj
spokój. Widzę jak na niego patrzysz. Ty go ko…
- Nie,
okej? Wcale nie. N-I-E ! Ja mam chłopaka.
-
Rozumiem, spokojnie. Mogę mieć prośbę? Przestańmy się tak traktować. Rozumiem,
strasznie nawaliłam z tym.. no wiesz, ale ja mam dosyć tego, że mnie
nienawidzisz. Może powinnyśmy zakopać topór wojenny i zacząć od nowa?- zdziwiło
mnie to.
-
Yyyy.. No w sumie czemu nie?- uśmiechnęłam się lekko. No bo po co to ciągnąć?
Zniszczyła nasz związek, ale to było niby dawno.
- To
świetnie.- dostała sms’a.- Przepraszam. Muszę lecieć. Cześć.- dała mi całusa w
policzek jakbyśmy były przyjaciółkami. Zapłaciłam za kawę i sama ruszyłam do
domu. Idąc przez ulice Portland zastanawiałam się jak to by było gdyby tata
mnie kochał. Czy byłby tu i teraz? Czy chodził by na moje zawody? Czy byłby ze
mnie dumny? Czemu ja o tym myślę. Zostało mi parę metrów do domu. Wpadłam na
kogoś. Uniosłam wzrok. Caine. I tak dziewczyna.
-
Przepraszam. – powiedziałam i już miałam odejść.
- O
Diana. Jak dawno cię nie widziałam. Poznaj Vanesse.- dziewczyna wyciągnęła
rękę. Odwzajemniłam to.
- Miło
cię poznać.- była piękna. Bardzo piękna.
- Mnie
również. Przepraszam was, muszę już iść.- szybko weszłam do domu i pobiegłam na
górę. Rzuciłam się na łóżko. Parę łez spłynęło mi po policzkach. Czemu o nim
wciąż myślisz?...
----------------------------------------
Nie chcę mi się wierzyć, że to już 50 rozdział :) To niesamowite :) Myślę, że rozdział wyszedł całkiem całkiem ;) Jutro nn. Proszę o komentarze, są one dla mnie bardzo ważne :P Zapraszam na 6 rozdział na Dolly Dark Story ^^
Świetny ^^ Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńsuper :) czekam na nn - Daria
OdpowiedzUsuńŚwietny:) Ciekawe co będzie dalej z Dianą.. i Cainem, no i Harrym :) Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział czyżby Marshall był ojcem Diany... japieprze to by było takie... takie... takie maga bolące dla Diany! czekam na nn nie moge się doczekać zeby przeczytać ghsgzcxdvjfy
OdpowiedzUsuńGenialnee rozdziały, przepraszam, że nie komentowałam, ale nie miałam dostępu do kompa. ;( . A rozdziały genialne, może Diana wkońcu przejży na oczy... w sensie jeśli chodzi o Harrego.. A Marsall, to rzeczywiście mnie zdziwił, więc nawet on wie?!. No proszę.. Czekam z niecierpliwością na kolejny <3
OdpowiedzUsuń