piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 14



Rozdział 14
                                                       Diana
Siedziałam roztrzęsiona w szpitalu już od około godziny.
Potrąciłam dziecko.
Kiedy poszłam w tamto miejsce zobaczyłam śliczną dziewczynkę, mimo obdartej przeze mnie twarzy. Miała zamknięte oczy i ledwo oddychała. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do samochodu po czym szybko przyjechałam do centralnego szpitala w Portland. Dowiedziałam się, że piętnaście minut temu udało im się ją wybudzić i teraz robią jej badania.
Prawie zabiłam dziecko.
Mój świat tak nagle się zawalił. Nie wiem gdzie popełniłam błąd. Nie wiem jak to możliwe , że Nathaniel wrócił. Jestem ciekawa czy moje dzieci dowiedziały się o tym, że nie są zwykłymi ludźmi. Musiał im powiedzieć, prawda? Jak inaczej oni by z nim poszli? Co jak co Ian jest bardzo rozważnym chłopcem. W życiu by nie poszedł z obcym człowiekiem bez konkretnego i dobrego powodu. A może on już wcześniej do nich dotarł i czekał na odpowiednią okazję żeby ich zabrać? To bardzo możliwe. Właściwie w tym świecie wszystko jest możliwe. Mam tyle pytań, na które nie mam odpowiedzi. Czy kiedykolwiek je dostane? Czy odzyskam dzieci? No właśnie… Poczułam silny uścisk. Nie musiałam otwierać oczy żeby wiedzieć, że to Harry.
- Wszystko będzie dobrze, Diana- dopiero kiedy mnie puścił otworzyłam oczy. Przede mną stał Caine i wyciągał rękę- Caine zabierze cię do domu, żebyś w końcu odpoczęła. Ja tu zostanę i dowiem się co z tą dziewczynką. Próbowałam się do niego uśmiechnąć, ale na daremne. Wstałam z drobną pomocą Caine’a Wtuliłam się w niego i oboje poszliśmy do samochodu. Podróż do domu minęła nam w całkowitej ciszy. Kiedy zatrzymał się przed naszym olbrzymim pustym domem opuścił samochód, a ja nadal siedziałam. Nie mogę tam wejść. Nie dam rady. Będę ich słyszała. Ich śmiechy, płacze kłótnie… Po prostu nie mogę. Mimo mojego postanowienia Caine otworzył drzwi i wziął mnie na ręce. Ruszył ku drzwiom, a ja nie protestowałam. Zaniósł mnie do łóżka i przykrył.
- Zdrzemnij się- odezwał się w końcu- Ja muszę iść- prychnęłam.
- Nasze dzieci są z Nathanielem, ja się ledwo trzymam a ty musisz iść do pracy? Nie no zajebiście- skomentowałam wściekła.
- Diana…- zaczął.
- Idź Caine. Chcę zostać sama-i po tych słowach opuścił sypialnię. Zamknęłam oczy powstrzymując łzy. To wszystko nie ma już jakiegokolwiek sensu… Po jakimś czasie usnęłam.
                                                            ***
Obudziłam się późnym popołudniem. A właściwie obudziło mnie krząkanie się kogoś na dole. Leniwie zsunęłam się z łóżka i poszłam zobaczyć co to takiego. Ku mojemu zdziwieniu była to moja mama.
- O, obudziłaś się. Mam nadzieję, że nie przeze mnie- powiedziała z ciepłym uśmiechem.
- Obudziłam się sama- skłamałam. – Co tutaj robisz?- spytałam.
- Caine do mnie zadzwonił i wszystko opowiedział. Naprawdę mi przykro, na pewno niedługo się znajdą- pogłaskała mnie po ramieniu- A co by była ze mnie za matka gdybym nie przyjechała.
- Na pewno lepsza ode mnie- mruknęłam, co niestety usłyszała.
- Nie mów tak. Jesteś dobrą matką. Każdej zdarzy się kiedyś większa potyczka. Sama wiesz, że mi tez się zdążyła, po osiemnastu latach…
- Zawdzięczam ci życie mamo. Nie przejmuj się tamtym- przytuliłam ją.
- Obyś nigdy nie popełniła tego samego błędu co ja- a właśnie, że już go popełniłam. Przez całe życie moich dzieci nie wspomniałam, że są aniołami. A teraz ich nie ma. Na mój własny głupi błąd.- A właśnie, przypomniało mi się coś. Przed twoim domem siedzi w samochodzie jakieś mężczyzna i na razie nie interweniowałam, bo może go znasz. Wyjrzałam przez okno. W samochodzie siedział Hunter, jeden z aniołów ciemności, mieszkający w Newton. Pewnie mnie pilnuje. Pomachałam mu.
- Znam go. Nie musisz się martwić.- chciała cos powiedzieć, ale przerwał jej dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Ujrzałam Zayna. Ale on nie był sam. Spojrzałam trochę w dół. Trzymał za rękę tą małą dziewczynkę która potrąciłam.
- Musimy pogadać na osobności- powiedział. Skinęłam głową.
- Mamo, zajmiesz się nią?- spytałam rodzicielkę. Uśmiechnęła się ciepło do dziewczynki.
- Chodź słoneczko, napijemy się soku- wzięła ją za rękę i poprowadziła do kuchni.
- O co chodzi?- zwróciłam się do Zazy.
- W skrócie: Jedyne co o niej wiemy to, że ma na imię Astrid i ma 7 lat. Mówi, że nie wie jak trafić do domu w którym mieszkała i nawet nie chce tam wracać. Uciekła stamtąd. Lekarze mówią, że miała duże szczęście, że ja potrąciłaś. Gdyby nie trafiła do szpitala pewnie po paru godzinach samotnej wędrówki umarłaby. Jest tylko potłuczona i posiniaczona, za miesiąc nie będzie śladu. Dostała o to leki- podał mi pudełeczko- Trzy razy dziennie ma zażywać. Do tego ma wziąć ciepłą kąpiel i ma zacząć jeść. Jest strasznie wychudzona i zmarznięta. Nikt nie zgłaszał jej zaginięcia, więc Hazz załatwił opiekę.- przetworzyłam te informacje.
- Zaraz, czy ty mi chcesz powiedzieć, że mam się zająć dziewczynką, którą prawie zabiłam?- uniosłam brew.
- Tylko jeden dzień, bo Harry ma urwanie głowy. To jak, zgadzasz się?
- A mam inne wyjście?- Malik się rozpromienił.
- Obiecuję, że Harry postawi ci pomnik za twoją dobroduszność. A teraz musze lecieć. Hunter też się zwija. Zostaniesz parę godzin bez opieki?- skinęłam głową- Dobra, to na razie- westchnęłam i poszłam do kuchni.
- Diana, przepraszam cię, ale muszę już iść. Poradzisz sobie sama?- zapytała moja mama. Westchnęłam.
- Pewnie. Do zobaczenia- przytuliłam ją. No to zostałam z nią sama. Spojrzałam na nią. Była przepiękna nawet z siniakami. Niebieskie oczy i brązowe długie włosy. – Cześć, jestem Diana – podałam jej dłoń.
Astrid
- Astrid- powiedziała.
- Piękne imię dla pięknej dziewczynki. To, Astrid opowiesz coś o sobie?- pokręciła głową.- Dlaczego?
- Bo to moja tajemnica. Nikt nie może wiedzieć nic poza tym jak mam na imię i ile mam lat- patrzyła mi prosto w oczy. Dostrzegłam w nich przerażenie.
- A twoi rodzice co na to powiedzą- spuściła wzrok.
-Nie obchodzą mnie oni. – a to ironia, trafiło do mnie dziecko które najwyraźniej jest złe na swoich rodziców, a moje dzieci wczoraj uciekły z tego samego powodu.
- Okej, to może zostawmy te rozmowę na kiedy indziej? Co powiesz na kąpiel?- pokiwała głową. Zaprowadziłam ją do łazienki i nalałam wodę do wanny. Przygotowałam ręczniki.- Pójdę po piżamę i przygotuję kanapki. – skinęła głową. Opuściłam łazienkę i udałam się na strych gdzie mam stare ciuchy. W stosie rzeczy odnalazłam starą piżamę Melanie. Łzy stanęły mi  oczach.  Tak strasznie za nimi tęsknie…
                                                              ***
- Czemu się tak uśmiechasz?- zapytałam.
- To wszystko jest niesamowite! Pierwszy raz kąpałam się w ciepłej wodzie, zjadłam takie dobre kanapki i leżę w ciepłym łóżku! I w dodatku jest pani taka miła…- zamurowało mnie? Pierwszy raz brała ciepłą kąpiel? To gdzie ona mieszkała- Nie chcę pani wykorzystywać, ale może ma pani jakieś baśnie?- uśmiechnęłam się.
- Poczekaj tu- poszłam po starą książkę Ian’a z dzieciństwa, w której było pełno baśni. Położyłam się koło niej. – Co powiesz na… czerwonego kapturka?- pokiwała głową, a ja zaczęłam czytać. Astrid słuchała mnie uważnie. Kiedy skończyłam ona się śmiała
- Wspaniała ta bajka. – pogłaskałam ją po główce.
- Pierwszy raz o niej słyszałaś?
- Nikt nigdy nie opowiadał mi bajek. Kiedyś mama o nich wspominała, ale nie opowiadała. – to jest niepokojące.
- Jutro też ci poczytam. A teraz dobranoc- zgasiłam lampkę. Przytuliła mnie.
- Dobranoc Diana- smutna opuściłam pokój. Akurat zadzwonił telefon- Halo?
- Diana? Przyjeżdżaj szybko. Chodzi o Harry’ego. Pospiesz się…
----------------------------
No i jak? Postanowiłam sobie odpuścić Ian'a i resztę w tym rozdziale. Jak myślicie co z Harrym? I jaką tajemnicę kryje Astrid? Od razu mówię, że zostanie raczej do samego końca ;p Dobra nie zanudzam, jutro albo w nd nn, zależy od komów i mojej organizacji. 

7 komentarzy:

  1. Cudo czekam na next 👍💞💝💗💖💕💛💜💚💙❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry?
    Co z moim kochanym Harry'm?
    Chyba nic mu się nie stało, prawda?
    Bo jeżeli tak to...... ugh zemszczę się xd
    Ja tu teraz cierpię, bo nie wiem, co dalej.
    A Caine to taki głupek! Tak bardzo go nie lubię!
    Rozdział świetny i już nie mogę doczekać się kolejnego.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  3. Harrego? Mam wrażenie, że zaatakowały go to latające coś ciemności.
    I jest w szpitalu. ALE MA PRZEŻYĆ! NIE WYOBRAŻAM SOBIE TEGO OPOWIADANIA BEZ NIEGO!
    Cokolwiek mu się stało ma wyjść z tego BEZ SZWANKU!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super i zgadzam się z koleżanką do góry.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :D
    Mam nadzieję, że Harr'emu nic nie jest i szczerze powiedziawszy to mam trochę dość Cain'a, zachowuje się jak kretyn :p
    Uważam, że ta dziewczynka jest aniołem, albo coś w tym stylu :D
    Już nie mogę się doczekać nexta :D
    Dziękuję ☺ - Asia :)

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)