Dedykuję Natalii z okazji naszego wczorajszego "święta"
Rozdział
15
Diana
- Diana?
Przyjeżdżaj szybko. Chodzi o Harry’ego. Pospiesz się…
Nie wiedziałam co mam robić. Nie mogę przecież
zostawić Astrid samej. Z nadzieją podeszłam do okna. Na szczęście ktoś mnie
pilnował. Szybko ubrałam bluzę, chwyciłam portfel i kluczyki i wyszłam z domu.
Przed domem w samochodzie siedział Tack.
- Cześć- przywitałam się.
- Cześć, Diana. Lepiej wracaj do środka. –postukałam
delikatnie palcami.
- Właśnie jest taka sprawa, że muszę w tej
chwili jechać do Zayn’a i Harry’ego, a w domu śpi As… Mała dziewczynka i nie
chcę zostawiać jej samej, to mógłbyś mieć na nią oko? – uśmiechnęłam się lekko.
- Eh… Dla ciebie wszystko- posłał mi uśmiech.
- Dziękuję. Klucz jest w donicy po lewej. Czuj
się jak u siebie- czym prędzej popędziłam do auta i ruszyłam.
***
Przed drzwiami siedział Zayn i popalał
papierosa.
- Palisz jak smok- skomentowałam. Wzruszył
ramionami. – O co chodzi- podniósł się i uchylił drzwi.
- Sama idź zobacz. Będę w samochodzie czekał w
gotowości gdyby Nathaniel albo te stwory miały zamiar uderzyć.
- Może lepiej wracaj do domu, Do Louis’a?-
odwrócił wzrok.
- Nie odzywa się do mnie. Lepiej żebym nie wracał
do domu- skierował się do auta. Czyli, że nie tylko u mnie i u Caine’a jest
źle? No proszę, proszę. Odwróciłam się i weszłam do środka. Było cicho.
- Harry? – zapytałam. Żadnej odpowiedzi. Drzwi
od jego gabinetu były uchylone. Skierowałam się tak. Kiedy je otworzyłam
zaparło mi dech. Cały pokój był zdemolowany. Meble poprzewracane, kartki
porozrzucane albo podarte… W rogu zauważyłam Harry’ego. Albo pozostałość po
nim. Był blady, miał przekrwawione oczy od płaczu, trząsł się a w prawej ręce
trzymał whisky. Uklęknęłam koło niego- O boże Harry… Co się stało?- nie
reagował. – Powiedz mi Harry…
- Wróciłem do domu… Wszystko wydawało się
normalne. Wszedłem tutaj, a na biurku był list od… Od Belli. Ona… Powiedziała,
że ma dosyć tego wszystkiego. Spakowała większość swoich ubrań i wyjechała nie
wiadomo gdzie. Napisała, że wróci jak odzyskam nasze dzieci… Że wróci po nie, a
mnie zostawi…. Ona odeszła Diana… A moje małe bliźniaki… One też odeszły…
Zostałem całkiem sam… - rozpłakał się. Przytuliłam go.
- Nie jesteś sam Harry. Nigdy nie byłeś, nie
będziesz i nie jesteś. Nie wiem jak inni, ale ja zawsze będę. Możesz na mnie
liczyć.- spojrzał mi w oczy.
- Przyjaciele na zawsze? – pokiwałam głową.
- I na jeden dzień dłużej- kiedyś zapytałam go
o to samo, a on mi tak odpowiedział. To było w moje osiemnaste urodziny, kiedy
leżałam w szpitalu. Powiedział, że kocha nas obie i jest w rozsypce. Pozwoliłam
mu odejść do niej pod warunkiem, że zawsze będziemy przyjaciółmi. I
najwyraźniej oboje zamierzamy dotrzymać tej obietnicy. – Dobra, Styles. Dosyć
tego użalania się. Teraz grzecznie wstaniesz i pojedziesz razem ze mną i Zayn’em do mnie. –
poklepałam go po ramieniu.
- Muszę?
- Tak musisz- westchnął, ale wstał.
- Muszę pozbierać tę papiery i je zabrać ze
sobą. Nie mogę siedzieć i nic nie robić kiedy Ashton, Ashley i reszta są z
Nathanielem. Poczekaj na mnie przed domem.
- Okej – opuściłam najpierw jego gabinet, a
potem dom. Podeszłam do auta gdzie siedział Zayn. – Jedziemy do mnie Malik-
spojrzał na mnie zdziwiony- Nie o to chodzi głupku. – pacnęłam go w łeb na co
on się zaśmiał- Skoro tak bardzo nie chcesz wracać do domu to pojedziesz ze mną
i Hazzą do mnie i spróbujemy coś zrobić w sprawie naszych dzieci.
- Dobra, to ty pojedziesz z Harrym, a ja
pojadę po jakieś piwo i po szlugi, bo mi się skończyły. Spotkamy się na
miejscu. – zapalił silnik i odjechał.
- Przecież to Zayn, wiesz że musi palić-
odwróciłam się i ujrzałam loczka. Widocznie zobaczył jak się skrzywiłam na
słowa mulata.
- Powinniśmy go dać na odwyk czy coś takiego-
zaśmiał się.
- Dla niego już za późno Dianuś- wsiedliśmy do
auta- Przynajmniej t o go nie zabije…
***
- Mamusiu,
mamusiu patrz!- krzyknął mały uradowany chłopiec.- Ulepiłem bałwana!
- Jest
wspaniały Ian! Sam go ulepiłeś?- pogłaskałam malca po główce.
- Tata mi
trochę pomógł. – odwróciłam się. Przez szybę ujrzałam Caine’a który wygłupia
się z dziewczynkami. – Jest trochę samotny, prawda?- znów przeniosłam uwagę na
chłopca.
- Bałwan? –
pokiwał głową. Przez chwilę myślał po
czym się uśmiechnął. Położył się na ziemi i zaczął robić aniołka
– Przyłącz się mamo – i tak też zrobiłam. Po
skończonej czynności pomogłam mu wstać. Kiedy spojrzeliśmy na nasze dzieło Ian
się zasmucił.
- Co się stało
synku?
- Mój anioł
jest wstrętny, za to twój jest przepiękny…
- Co ty
wygadujesz synku? Twój anioł jest najpiękniejszym, najlepszym i najbardziej
dobrym aniołkiem jakiego widziałam. Jeszcze tego nie widzisz, ale kiedyś zobaczysz-
przytulił mnie mocno.
- Kocham cię
mamusiu.
- Ja ciebie
też aniołku.
Otworzyłam zaszklone oczy. Zasnęłam. O matko. Jeśli
będę miała jeszcze jakieś takie wspomnienia to mnie to zabije. To wspomnienie
jest z grudnia, z tydzień przed świętami kiedy Ian miał pięć lat. Wtedy
wszystko było dobrze.
- Obudziliśmy cię?- uniosłam wzrok. Caine, mój
wspaniały Caine.
- Nie. – panowała niezręczna cisza.
- Poznałem Astrid. Wydaje się miła. I chłopcy
mi już wyjaśnili co tu robią- pokiwałam głową, mając spuszczony wzrok. – Czemu płaczesz?
- Nie płaczę- chwycił mój podbródek i zmusił
żebym na niego spojrzała.
- Czyżby? Co się stało? – przytuliłam się do
niego i rozpłakałam. Pogłaskał mnie po plecach. – Ciii…. Obiecuję, że ich znajdziemy.
Proszę nie płacz. Kocham cię.
Ian
Nathaniel wyjechał na parę dni. Możemy robić
co chcemy poza wychodzeniem i zwiedzaniem paru komnat. Mamy tutaj pełno
pysznego żarcia. Jednak trochę tu nudno. Pozostali chłopacy właśnie grali w
piłkę, a dziewczyny plotkowały. Ja siedziałem przy oknie i myślałem. Zamknąłem
oczy. Od razu ujrzałem mamę. Uśmiechała się do mnie smutno. Chciałem ją
przeprosić, powiedzieć, że ją kocham, ze tak będzie lepiej, że musi się z tym
pogodzić, ale nie mogłem, bo pożarła ją ciemność.
----------------------------------
Podoba się? Mam nadzieję, że tak. NN w piątek, proszę o komentarze. Skoro rozdział dopiero za pięć dni proszę żebyście też napisały swoje uwagi do bloga: czego ma być więcej, czego mniej, na co mam wrócić uwagę itp. I tak wgl. to chcę podziękować wszystkim którzy to czytają, bo wiele to dla mnie znaczy ;*
Dziękuję za dedyk :* rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńcudowny :3
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńJejku, w końcu Caine stał się w pewnym stopniu lepszy niż wcześniej :D
Już nie mogę się doczekać nexta :D - Asia :)
Świetny. Fajnie by było jakby było więcej akcji itp
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńNie mam żadnych zastrzeżeń co do bloga :)
Bardzo mi się podoba
Dominika
Więcej wątków miłosnych < 3 Tak, wiem kłócą się wszyscy ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń