Rozdział
18
Diana
Jedyne o czym marzyłam to obudzić się z tego
koszmaru, zwanego życiem Diany Turner. Cofnąć czas do początku maja, albo nawet
o te kilkanaście lat. Mogłabym wtedy naprawić stare błędy. Opowiedziałabym im
całą naszą historię. Nie dopuściłabym żeby odeszli. Spróbowałabym dać im
więcej. Spróbowałabym odnaleźć Nathaniela wcześniej i zabić go ponownie, tak
jak kiedyś Harry to zrobił. Wbiłabym mu z dziesięć trujących strzał w serce a
kupkę popiołu, która by z niego została rozrzuciłabym po całym świecie. Ale niestety
na wszystko już było za późno. Myślałam, że tylko dzieci straciłam. Jednak się
pomyliłam. W tej chwili patrzyłam jak mężczyzna którego kochałam całuje się z
inną kobietą, siedzącą na jego kolanach. Kiedy usłyszał mój głos prędko
zepchnął tę szmatę ze swoich kolan i wstał przerażony. Moje oczy wypełniły się
łzami. Odwróciłam się i pędem ruszyłam do wyjścia. Na ulicy pozwoliłam łzom
swobodnie cieknąć. Słyszałam jak ktoś za mną biegnie. Nie musiałam się odwracać
żeby wiedzieć, że to on.
- Diana!- krzyknął, a zaraz stał przede mną.
Próbowałam go ominąć. – Diana, zatrzymaj się- złapał mnie za ramiona.
- Puść mnie Caine- szepnęłam, bo na więcej nie
było mnie stać.
- Nie, musisz dać mi wszystko…
- Wytłumaczyć? Nasze dzieci odeszły… Zostałeś
mi tylko ty, a ty tak po prostu całujesz się z inną w miejscu gdzie każdy może
bez problemu wejść. Doskonale wiesz ile dla mnie znaczysz… Nie rozumiem jak
mogłeś mi to zrobić, Caine… Proszę daj mi odejść- cały czas mówiłam szeptem i
nie miałam pewności czy mnie słyszał.
- Diana, ja nie mogę…- spojrzałam mu w oczy.
- Dostałeś już drugą szansę i ją spieprzyłeś i
to jeszcze w takim momencie. Nie mam teraz siły na rozmowę Caine. Daj mi święty
spokój i pozwól odejść- przez chwilę patrzył w moje oczy. W jego też pojawiły
się łzy.
- Nie zostawiaj mnie…- szepnął. Pokręciłam
głową.
- Cześć Caine- wyminęłam go i ruszyłam w
stronę domu, w którym nie chciałam się znaleźć.
***
Po jakimś czasie stałam pod drzwiami.
Słyszałam w środku rozmowę mojej mamy z Astrid, którą miała się zająć pod moją
nieobecność. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Kiedy dziewczynka mnie
ujrzała rozpromieniła się i mocno mnie przytuliła. Bardzo polubiłam Astrid. To
naprawdę kochane dziecko. Moja mama mi się przyglądała. Zauważyła, że coś jest
nie tak.
- Astrid, kochanie my z Dianą pójdziemy do
kuchni a ty pooglądasz sobie bajeczki, dobrze?- dziewczynka pokiwała głową.
Mama zaciągnęła mnie do kuchni.- Coś się stało?- wybuchnęłam płaczem.
Rodzicielka mnie mocno przytuliła- Ci…. Nie płacz córeczko. Uspokój się i mi
opowiedz co się stało. – wtuliłam się w nią.
- Caine mnie zdradził- tylko tyle przeszło mi
przez gardło.
- Oh, kochanie- głaskała mnie po plecach i próbowała
uspokoić.
Nie płacz
córeczko
Postanowiłam przyjąć dzisiaj więcej
nieprzyjemności.
- Słyszałam, że u ciebie też coś się dzieje.
Powiedz mi to, chce mieć już to za sobą- skrzywiła się.
- Myślę, że powinnaś trochę odpocząć…-
westchnęłam.
- Masz rację, muszę coś załatwić. Teraz wróć
do domu i dopilnuj żeby Kyle też był. Przyjadę i opowiesz to naszej dwójce- nie
kłóciła się. Pocałowała mnie w czoło, pożegnała się z małą i wyszła.- Astrid,
spakuj co jest ci potrzebne. Na noc pojedziesz do Harry’ego….
***
Nie spodziewał się nas. Kiedy zobaczył nas w
progu strasznie się ucieszył. Mimo, że zbyt dobrze nie znał Astrid też ją
bardzo lubił. Młoda pobiegła się bawić. Ja cały czas stałam na zewnątrz.
- Nie jest to problem żeby u ciebie
zanocowała?- pokręcił głową.
- Jestem wyjątkowo samotny ostatnio. Wejdziesz?
- Nie mogę- odwróciłam wzrok. Harry uważnie mi
się przyglądał.
- Co się stało Dianuś? – uśmiechnęłam się
smutno.
- Nie tylko ciebie opuściły osoby, które
kochasz. Przepraszam, muszę już iść.- odwróciłam się i poszłam do samochodu.
- Wejdź, pogadamy...
- Nie Harry. Ja… ja muszę pobyć sama- wsiadłam
do samochodu i odjechałam. Nie wiedziałam gdzie mam się udać. Od razu jechać do
mamy? Nie wiem. Już nic nie wiem. Ktoś do mnie dzwonił. Luke
- Halo?
- Diana! Dawno mnie nie odwiedziłaś. Masz czas
na wizytę?
- Jeśli jesteś pewien, że chcesz mnie widzieć,
to mam…
- To świetnie! Przyjeżdżaj. Pa!- powiedział
pełen entuzjazmu i się rozłączył. No to kierunek: dom mojego przyrodniego brata.
***
Powitał mnie z ciepłym uśmiechem. W salonie
czekała na nas kawa. Kiedy usiedliśmy przez chwile mnie obserwował.
- Co się stało?- westchnęłam.
- Po czym wszyscy to wnoszą? Przecież nie
jestem rozmazana.
- Ale twoje gałki oczne są całe czerwone, głos
ci się lekko łamie i masz wielki grymas na swojej twarzyczce. Opowiedz
starszemu bratu co ci na sercu leży- mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Tylko o miesiąc. Nie przyjechałam tutaj żeby
ci się wyżalać- wzruszył rękoma.
- Chcę wiedzieć wszystko. – westchnęłam po raz
kolejny.
- Zaczynając od początku od dnia pojechaliśmy
z chłopakami na akcję żeby okraść firmę z informacjami o aniołach, jednak ktoś
nas uprzedził i okazało się, że to były nasze dzieci. Kiedy wróciliśmy do
Portland poszłam powiedzieć o tym Cainowi , który miał spotkanie z szefem tej
firmy, a zastałam go całującą się z kobietą którą widziałam po raz pierwszy.-
zaskoczyłam go.
- Kto by pomyślał, że ty i Caine będziecie się
rozpadać…
- Ten świat jest popieprzony- zamknęłam oczy.
- Trzymasz się?
- Jakoś- przez chwilę panowała cisza.
- Skąd wiesz, że to nasze dzieci?
- Czy to przypadek, że jacyś nastolatkowie
obrabowali McVey Corporation a na miejscu znalazłam naszyjnik identyczny jaki miała
Rosie? – wstał i podszedł do okna.
- Avril też w tym brała udział?
- Nie wiem, Luke- popatrzył na zdjęcie stojące
na komodzie. Przedstawiało ich dwójkę.
- Pokłóciłem się z nią strasznie przed balem.
Chciałbym jej powiedzieć przepraszam i że ją kocham.
- Obiecuję ci Luke, że powiesz jej to. Nie
wiem kiedy, ale jej to na pewno powiesz. I ją odzyskasz całą i zdrową.
Dopilnuje tego żeby wróciła. Ona i
reszta dzieci. Nawet jeśli miałabym umrzeć one wrócą.
***
Podjechałam pod dom w którym się wychowałam.
Na ganku stał Roger popalający papierosa. Musi być źle, skoro taki przeciwnik
tego świństwa pali. Wyłączyłam telefon i wysiadłam z samochodu. Posłałam słaby
uśmiech ojczymowi.
- Cześć Roger.
- Cześć Diana- odparł nawet na mnie nie
patrząc. Weszłam do środka. Mama i Kyle siedzieli w napięciu na kanapie.
- Cześć- przywitałam się. Usiadłam koło brata.
- Przykro mi z powodu Caine’a- szepnął.
Objęłam go.
- Mów mamo- zwróciłam się do kobiety. Była
roztrzęsiona.
- Jesteś pewna, że chcesz usłyszeć to dzisiaj?
Myślę, że…
- Powiedz mamo o co w tym wszystkim chodzi-
zakryła twarz dłońmi.
- Mam raka trzustki- czułam jak powietrze ze
mnie uchodzi- Już długo się z nim
zmagam, ale dowiedziałam się o tym dopiero niedawno. Szanse na przeżycie są
marne… Jeden na milion i… Nie chciałam żebyście wiedzieli. Wiem, że macie
własne problemy, a to…- w raz z mamą zaczęłam łzawić. Moja mama ma raka trzustki… Jestem
duże prawdopodobieństwo, że umrze.. Kyle wstał z kanapy i pobiegł na górę.
Nie wiedziałam co mam robić. Biec za nim czy zostać z załamaną matką. Jakby
wiedziała o co chodzi odezwała się- Idź do niego. On cie potrzebuje bardziej…-
pokiwałam w głową. Jednak za nim poszłam do niego mocno przytuliłam mamę.
- Kocham cię, pamiętaj- pobiegłam do pokoju
mojego brata. Siedział skulony na łóżku i szlochał. Usiadłam koło niego i
przybrałam taką samą pozycję. Oboje tak siedzieliśmy i płakaliśmy dopóki nie odpłynęliśmy
do krainy Morfeusza….
--------------------------------
No i zgadłyście :/ co o tym wszystkim sadzicie? Co będzie dalej? Nienawidzicie mnie już?xd Miałam na koniec dać trochę Ian'a i reszty, ale odpuszczam to sobie, bo i tak nic ciekawego nie było. dziękuję za komentarze, nn jutro raczej, proszę żeby każdy komentował chociaż jednym słowem, bo to i tak mnie motywuje do dalszego pisania.
Jest!
OdpowiedzUsuńCaine zdradza Dianę. Czy tylko ja się z tego powodu cieszę?
A jeżeli chodzi o raka. Smutno mi się zrobiło xd
Ale nie martw się. Nie mam ochoty cię zabić,
Dominika
Kurde, wszystko się wali :(
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Caine to zrobi, ale ja nie chcę, żeby tak było :/
Już nie mogę się doczekać rozdziału, w którym dzieci się w końcu znajdą :)
Ogólnie rozdział mi się podoba :) - Asia :)
Cudowne 💞💞💞
OdpowiedzUsuńŚwietny. A ja zawsze tak uwielbiałam Caine'a a teraz co... Świnia, huj, przybłęda, menda, zdrajca. Nienawidzę go. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńCain zdradził Diane czemu sie ciesze?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje od początku że ona będzie z Harrym
Wspaniały rozdział i jezu jej mama boskie *-*
Smuteg ;c
OdpowiedzUsuń