niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 18



Rozdział 18
                                                        Diana


Jedyne o czym marzyłam to obudzić się z tego koszmaru, zwanego życiem Diany Turner. Cofnąć czas do początku maja, albo nawet o te kilkanaście lat. Mogłabym wtedy naprawić stare błędy. Opowiedziałabym im całą naszą historię. Nie dopuściłabym żeby odeszli. Spróbowałabym dać im więcej. Spróbowałabym odnaleźć Nathaniela wcześniej i zabić go ponownie, tak jak kiedyś Harry to zrobił. Wbiłabym mu z dziesięć trujących strzał w serce a kupkę popiołu, która by z niego została rozrzuciłabym po całym świecie. Ale niestety na wszystko już było za późno. Myślałam, że tylko dzieci straciłam. Jednak się pomyliłam. W tej chwili patrzyłam jak mężczyzna którego kochałam całuje się z inną kobietą, siedzącą na jego kolanach. Kiedy usłyszał mój głos prędko zepchnął tę szmatę ze swoich kolan i wstał przerażony. Moje oczy wypełniły się łzami. Odwróciłam się i pędem ruszyłam do wyjścia. Na ulicy pozwoliłam łzom swobodnie cieknąć. Słyszałam jak ktoś za mną biegnie. Nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć, że to on.
- Diana!- krzyknął, a zaraz stał przede mną. Próbowałam go ominąć. – Diana, zatrzymaj się- złapał mnie za ramiona.
- Puść mnie Caine- szepnęłam, bo na więcej nie było mnie stać.
- Nie, musisz dać mi wszystko…
- Wytłumaczyć? Nasze dzieci odeszły… Zostałeś mi tylko ty, a ty tak po prostu całujesz się z inną w miejscu gdzie każdy może bez problemu wejść. Doskonale wiesz ile dla mnie znaczysz… Nie rozumiem jak mogłeś mi to zrobić, Caine… Proszę daj mi odejść- cały czas mówiłam szeptem i nie miałam pewności czy mnie słyszał.
- Diana, ja nie mogę…- spojrzałam mu w oczy.
- Dostałeś już drugą szansę i ją spieprzyłeś i to jeszcze w takim momencie. Nie mam teraz siły na rozmowę Caine. Daj mi święty spokój i pozwól odejść- przez chwilę patrzył w moje oczy. W jego też pojawiły się łzy.

- Nie zostawiaj mnie…- szepnął. Pokręciłam głową.
- Cześć Caine- wyminęłam go i ruszyłam w stronę domu, w którym nie chciałam się znaleźć.
                                                         ***
Po jakimś czasie stałam pod drzwiami. Słyszałam w środku rozmowę mojej mamy z Astrid, którą miała się zająć pod moją nieobecność. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Kiedy dziewczynka mnie ujrzała rozpromieniła się i mocno mnie przytuliła. Bardzo polubiłam Astrid. To naprawdę kochane dziecko. Moja mama mi się przyglądała. Zauważyła, że coś jest nie tak.
- Astrid, kochanie my z Dianą pójdziemy do kuchni a ty pooglądasz sobie bajeczki, dobrze?- dziewczynka pokiwała głową. Mama zaciągnęła mnie do kuchni.- Coś się stało?- wybuchnęłam płaczem. Rodzicielka mnie mocno przytuliła- Ci…. Nie płacz córeczko. Uspokój się i mi opowiedz co się stało. – wtuliłam się w nią.
- Caine mnie zdradził- tylko tyle przeszło mi przez gardło.
- Oh, kochanie- głaskała mnie po plecach i próbowała uspokoić.
Nie płacz córeczko
Postanowiłam przyjąć dzisiaj więcej nieprzyjemności.
- Słyszałam, że u ciebie też coś się dzieje. Powiedz mi to, chce mieć już to za sobą- skrzywiła się.
- Myślę, że powinnaś trochę odpocząć…- westchnęłam.
- Masz rację, muszę coś załatwić. Teraz wróć do domu i dopilnuj żeby Kyle też był. Przyjadę i opowiesz to naszej dwójce- nie kłóciła się. Pocałowała mnie w czoło, pożegnała się z małą i wyszła.- Astrid, spakuj co jest ci potrzebne. Na noc pojedziesz do Harry’ego….
                                                        ***
Nie spodziewał się nas. Kiedy zobaczył nas w progu strasznie się ucieszył. Mimo, że zbyt dobrze nie znał Astrid też ją bardzo lubił. Młoda pobiegła się bawić. Ja cały czas stałam na zewnątrz.
- Nie jest to problem żeby u ciebie zanocowała?- pokręcił głową.
- Jestem wyjątkowo samotny ostatnio. Wejdziesz?
- Nie mogę- odwróciłam wzrok. Harry uważnie mi się przyglądał.
- Co się stało Dianuś? – uśmiechnęłam się smutno.
- Nie tylko ciebie opuściły osoby, które kochasz. Przepraszam, muszę już iść.- odwróciłam się i poszłam do samochodu.
- Wejdź, pogadamy...
- Nie Harry. Ja… ja muszę pobyć sama- wsiadłam do samochodu i odjechałam. Nie wiedziałam gdzie mam się udać. Od razu jechać do mamy? Nie wiem. Już nic nie wiem. Ktoś do mnie dzwonił. Luke
- Halo?
- Diana! Dawno mnie nie odwiedziłaś. Masz czas na wizytę?
- Jeśli jesteś pewien, że chcesz mnie widzieć, to mam…
- To świetnie! Przyjeżdżaj. Pa!- powiedział pełen entuzjazmu i się rozłączył. No to kierunek: dom mojego przyrodniego brata.
                                                      ***
Powitał mnie z ciepłym uśmiechem. W salonie czekała na nas kawa. Kiedy usiedliśmy przez chwile mnie obserwował.
- Co się stało?- westchnęłam.
- Po czym wszyscy to wnoszą? Przecież nie jestem rozmazana.
- Ale twoje gałki oczne są całe czerwone, głos ci się lekko łamie i masz wielki grymas na swojej twarzyczce. Opowiedz starszemu bratu co ci na sercu leży- mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Tylko o miesiąc. Nie przyjechałam tutaj żeby ci się wyżalać- wzruszył rękoma.
- Chcę wiedzieć wszystko. – westchnęłam po raz kolejny.
- Zaczynając od początku od dnia pojechaliśmy z chłopakami na akcję żeby okraść firmę z informacjami o aniołach, jednak ktoś nas uprzedził i okazało się, że to były nasze dzieci. Kiedy wróciliśmy do Portland poszłam powiedzieć o tym Cainowi , który miał spotkanie z szefem tej firmy, a zastałam go całującą się z kobietą którą widziałam po raz pierwszy.- zaskoczyłam go.
- Kto by pomyślał, że ty i Caine będziecie się rozpadać…
- Ten świat jest popieprzony- zamknęłam oczy.
- Trzymasz się?
- Jakoś- przez chwilę panowała cisza.
- Skąd wiesz, że to nasze dzieci?
- Czy to przypadek, że jacyś nastolatkowie obrabowali McVey Corporation a na miejscu znalazłam naszyjnik identyczny jaki miała Rosie? – wstał i podszedł do okna.
- Avril też w tym brała udział?
- Nie wiem, Luke- popatrzył na zdjęcie stojące na komodzie. Przedstawiało ich dwójkę.
- Pokłóciłem się z nią strasznie przed balem. Chciałbym jej powiedzieć przepraszam i że ją kocham.
- Obiecuję ci Luke, że powiesz jej to. Nie wiem kiedy, ale jej to na pewno powiesz. I ją odzyskasz całą i zdrową. Dopilnuje tego żeby wróciła. Ona i  reszta dzieci. Nawet jeśli miałabym umrzeć one wrócą.
                                            ***
Podjechałam pod dom w którym się wychowałam. Na ganku stał Roger popalający papierosa. Musi być źle, skoro taki przeciwnik tego świństwa pali. Wyłączyłam telefon i wysiadłam z samochodu. Posłałam słaby uśmiech ojczymowi.
- Cześć Roger.
- Cześć Diana- odparł nawet na mnie nie patrząc. Weszłam do środka. Mama i Kyle siedzieli w napięciu na kanapie.
- Cześć- przywitałam się. Usiadłam koło brata.
- Przykro mi z powodu Caine’a- szepnął. Objęłam go.
- Mów mamo- zwróciłam się do kobiety. Była roztrzęsiona.
- Jesteś pewna, że chcesz usłyszeć to dzisiaj? Myślę, że…
- Powiedz mamo o co w tym wszystkim chodzi- zakryła twarz dłońmi.
- Mam raka trzustki- czułam jak powietrze ze mnie uchodzi- Już długo się  z nim zmagam, ale dowiedziałam się o tym dopiero niedawno. Szanse na przeżycie są marne… Jeden na milion i… Nie chciałam żebyście wiedzieli. Wiem, że macie własne problemy, a to…- w raz z mamą zaczęłam łzawić. Moja mama ma raka trzustki… Jestem duże prawdopodobieństwo, że umrze.. Kyle wstał z kanapy i pobiegł na górę. Nie wiedziałam co mam robić. Biec za nim czy zostać z załamaną matką. Jakby wiedziała o co chodzi odezwała się- Idź do niego. On cie potrzebuje bardziej…- pokiwałam w głową. Jednak za nim poszłam do niego mocno przytuliłam mamę.
- Kocham cię, pamiętaj- pobiegłam do pokoju mojego brata. Siedział skulony na łóżku i szlochał. Usiadłam koło niego i przybrałam taką samą pozycję. Oboje tak siedzieliśmy i płakaliśmy dopóki nie odpłynęliśmy do krainy Morfeusza….
--------------------------------
No i zgadłyście :/ co o tym wszystkim sadzicie?  Co będzie dalej? Nienawidzicie mnie już?xd Miałam na koniec dać trochę Ian'a i reszty, ale odpuszczam to sobie, bo i tak nic ciekawego nie było. dziękuję za komentarze, nn jutro raczej, proszę żeby każdy komentował chociaż jednym słowem, bo to i tak mnie motywuje do dalszego pisania.

6 komentarzy:

  1. Jest!
    Caine zdradza Dianę. Czy tylko ja się z tego powodu cieszę?
    A jeżeli chodzi o raka. Smutno mi się zrobiło xd
    Ale nie martw się. Nie mam ochoty cię zabić,

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, wszystko się wali :(
    Wiedziałam, że Caine to zrobi, ale ja nie chcę, żeby tak było :/
    Już nie mogę się doczekać rozdziału, w którym dzieci się w końcu znajdą :)
    Ogólnie rozdział mi się podoba :) - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. A ja zawsze tak uwielbiałam Caine'a a teraz co... Świnia, huj, przybłęda, menda, zdrajca. Nienawidzę go. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Cain zdradził Diane czemu sie ciesze?
    Mam nadzieje od początku że ona będzie z Harrym
    Wspaniały rozdział i jezu jej mama boskie *-*

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)