niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 25



 Rozdział dedykuję Dominice ;)
Rozdział 25
                                                                    Ian


- Kurwa!- w pokoju pojawił się Calum. Był wściekły.
- Co się stało, stary? – rzucił się na łóżku.
- Byłem pogadać z Nathanielem czy nie może nas wypuścić chociaż raz z tego zamku, on że nie, walnąłem mu wykład że nie może nas tak trzymać, a wtedy on zaczął najeżdżać na mnie i mojego ojca. Nikt nie ma prawa nas obrażać!
- Zaraz, zaraz. Czy ty właśnie bronisz swojego ojca, które nie trawisz?
- Może mamy na pieńku, często go obrażam i od dawna chciałem się wyprowadzić, ale jednak to mój ojciec i tylko ja mogę się o nim nieprzyzwoicie wyrażać!
- pewnie gdyby to usłyszał byłby z ciebie dumny- poklepałem go po ramieniu .
- Śmiej się śmiej. Pewnie też byś się wkurzył gdyby obraził twojego- prychnąłem.
- T swojego nie lubisz, ja swojego nie cierpię. Jest różnica. I pewnie nie zrobiło by na mnie to wrażenia.
- Jasne, jasne. Teraz tak mówisz.
- Dobra nie gadajmy o nich. A tak między nami, gdzie to się chodzi nocą?- uśmiechnąłem się.
- Da dark room’u – rzucił we mnie poduszką ze śmiechem.
- Ooo jak Rosie to usłyszała to by się na ciebie wkurzyła.
- Skoro wiesz, gdzie byłem to po co się pytasz, baranie?
- Chciałem sprawdzić czy umiesz kłamać. Powinienem z tobą odbyć poważną rozmowę, młodzieńcze.
- Błagam nie… Ej stary, śnieg!- nawet się nie odwracałem. Śnieg w czerwcu?
- Nie nabierzesz mnie Calum…
- Odwróć się idioto, a zobaczysz- westchnąłem i spojrzałem za okno. Faktycznie, padał śnieg*. – Nie dziwię się, zimno tu jak cholera. Mam pomysł. Chodźmy po resztę i wyjdźmy na dwór co?
- No nie wiem….
- Tchórz.
- Przestań Calum, bo później mi się obrywa..- ale muszę przyznać, że kusząco to brzmiało.
- Tchórz.
- Dobra, ja idę po chłopaków, ty idź po dziewczyny- po kwadransie udało nam się znaleźć na zewnątrz. Śnieg w czerwcu nas jeszcze bardziej pobudzał. Jednak zabawa nie trwałą zbyt długo. Pojawił się zdenerwowany Nathaniel. Mamy przerąbane…
                                                                     Diana
Obudziłam się sama. Widoczne Harry wstał wcześniej. Podniosłam się po woli. Trochę bolało, ale i tak mniej. Spojrzałam na zegar. Jeszcze trochę czasu do pogrzebu. Wstałam i wolnym krokiem doszłam do szafy. Wyciągnęłam czarną sukienkę, marynarkę i szpilki. Będzie ciężko, ale mam to w dupie. Dla cioci wszystko. Udałam się do łazienki i ściągnęłam koszulkę. Założyłam świeżą bieliznę. Usłyszałam pukanie.
- Proszę – w łazience pojawił się Caine.
- Przyszedłem zmienić ci opatrunek- podszedł do mnie z bandażem i  maścią. Zdjął stary bandaż i nałożył maść. Syknęłam.- Przepraszam.
- Nie twoja wina- mruknęłam przez zaciśnięte zęby. Spojrzałam na ranę. Była zaszyta. I całą czerwona. Fuj. Po wsmarowaniu maści obwiązał mój brzuch bandażem.
- Gotowe- powiedział jednak się nie ruszał.
- To możesz już iść, chcę się przyszykować.
- Musimy chyba pogadać…
- Nie Caine. Nie dzisiaj. Proszę, idź już- westchnął. Przy drzwiach się jeszcze raz odwrócił.
- Jakbyś czegoś chciała, to jestem na dole- kiedy zamknął drzwi miałam ochotę walić pięściami w lustro…
                                                                          ***
Nie było dużo osób. W pierwszej ławce siedział Luigi ze swoją jak to się niedawno okazało córką Shelią i wnuczką Anne, która niedawno ukończyła studia. Za nimi siedzieli Roger i mama wraz z Kylem. W kolejnych ławkach siedzieli Louis, Zayn, Liam, Niall z Laylą, Harry z małą Astrid. Na końcu dostrzegłam mężczyznę którego kiedyś uważałam za ojca. Jules Evans we własnej osobie. Caine poszedł do Lou, a ja na razie przysiadłam się do mężczyzny.
- Cześć- przywitałam się. Uniósł wzrok.
- Ale wyrosłaś- stwierdził. – Trochę kiepsko spotkać się w takich okolicznościach-kiwnął głową w strony trumny gdzie leżała ciocia Maggi.
- To prawda. Będziesz na obiedzie?
- Nie wiem. To chyba nie zbyt dobry pomysł żebym był w waszym domu.
- Ciocia by tego chciała.
- powiem ci po mszy, dobrze?- pokiwałam głową. – Idź lepiej już bo twój partner i córka się niecierpliwią- spojrzałam na przód. Astrid mi pomachała.
- To nie jest mój partner, a ni córka. – powiedziałam i udałam się na przód. Usiadłam koło Harry’ego i Astrid. Czemu pomyślał że cos na łączy? Nawet razem nie przyjechaliśmy. Msza trwała krótko, tak samo jak pogrzeb. Cały czas miałam łzy w oczach i mocno ściskałam Astrid za rączkę. Jules zgodził się i z pozostałymi udaliśmy się do naszego domu na obiad. Mama wkurzyła się, że jej pomagam. Ja się wkurzyłam, że ona nie leży. Przecież jest chora… O dziwo Roger i Jules prowadzili miłą pogawędkę. Zayn i Louis chyba się pogodzili bo siedzieli przytuleni. Tak samo jak Layla i Niall. Astrid siedziała na kolanach loczka. Caine i Liam siedzieli obok. Luigi rozmawiał z Shelią i Anne. A no i dowiedział się co z tymi współrzędnymi. Moneta jest w Paryżu, klucz w Londynie , a pióro gdzieś w Amazonii.
- Dasz radę zajść po ciasto?- zapytała rodzicielka.
- Pewnie . Gdzie jest?
- U ciebie w pokoju- pokiwałam głową i tam się udałam. Leżało na biurku. Z powodu okropnego bólu usiadłam na łóżku.
- Diana?- w pokoju pojawił się Harry. – Wszystko w porządku?
- Powiedzmy. – mruknęłam. Obserwował mnie przez chwilę- Co?
- Zmieniłaś się- powiedział.
- Nie prawda. Może jestem trochę bledsza i mam smutniejszy wyraz twarzy, ale to nadal ja. Nie widzisz?- delikatnie pokręcił głową.
- A twoje nadgarstki?- odruchowo podciągnęłam rękawy.
- To nic takiego.
- Jesteś strasznie chuda.
- Ostatnio nie jestem głodna- wzruszyłam ramionami.
- To wszystko jego wina, prawda? - odwróciłam wzrok.
- Jeśli zaprzeczę to mi nie uwierzysz?
- Dobrze, że to wiesz..- zamilknął na chwilę- Na początku odejście Belli strasznie bolało, ale teraz czuję do niej... Nic. No właśnie, nic nie czuję. Jest  mi obojętna . To znaczy, że tak naprawdę nigdy jej nie kochałem?
- Na to wygląda- lokaty poderwał się z miejsca i podszedł do okna. Ku mojemu zaskoczeniu nagle zaczął się śmiać.
- Kiedyś myślałem, że to ona jest moją wybranką. Jej utrata prawie mnie zabiła, kiedy wróciła byłem ogromnie szczęśliwy, mamy nawet
bliźniaki... Myślałem, że gdybym ją stracił po raz kolejny na prawdę bym umarł. Kiedy uciekła na początku był ból. Tylko ból i pustka, ale teraz... Teraz jest słodka nicość. I jeszcze zrozumiałem, że jestem idiotą. Największym idiotą na świecie.
- Nie jesteś idiotą , Harry- odwrócił się z głupkowatym uśmiechem.
- Nie? Oh, jestem największym kretynem na świecie, Diana- zaczął chichotać.- A wiesz czemu?
- Nie, czemu? - usiadł na biurku. I nachylił się do mnie.
- Opowiem ci pewną historię. Słuchaj uważnie, a zrozumiesz. Kiedyś po tej planecie stąpał pewien sukinsyn w dosłownym znaczeniu. Był wielkim dupkiem. Jednak pewnego listopadowego dnia, w  kawiarni wpadł na najpiękniejszą i najwspanialszą dziewczynę na świecie. Nazywała się Diana Evans. Powinien ją wtedy porwać i ochronić przed całym złem tego świata, ale był takim kretynem, że pozwolił Cainowi Turnerowi ją zabrać. I popełnił ten błąd jeszcze parę razy. Ostatecznie kiedy jego "pierwsza" miłość wróciła, on oddał ostatecznie Dianę. A teraz oboje cierpią. - zsunął się ze stołu i uklęknął przede mną- Wiem, że na to już za późno, wiem że uznasz to za kłamstwo, ale kocham cię Diano. Chcę, żebyś to wiedziała- pocałował moją dłoń i skierował się do drzwi.
- Harry- wydukałam. Odwrócił się.
- Nie odpowiadaj mi teraz- zostawił mnie samą. Czy ja też go kocham?
* Śnieg pada tylko w okolicach zamku, wszędzie indziej świeci słońce xd
---------------------------------------------
 Nie wiem czy ta scena mi wyszła tak fajnie jak myślałam. A wy co myślicie? Diana czuje coś do Harry'ego. ? I co zrobi Nathaniel? Proszę o komentarze. niestety to ostatni rozdział w tym roku :/ Jutro rano wyjeżdżam w miejsce bez neta i nie będę miała możliwości wam czegoś dodać, tak więc nn w pt lub sob. Jeszcze raz życzę wam szczęśliwego nowego roku 2015 ;* !

6 komentarzy:

  1. Dziękuję ☺
    Rozdział super :D
    Diana na pewno go kocha, ale w inny sposób, mam nadzieję :D
    Caine musi się pogodzić z Dianą, musi!! Ja mam jeszcze nadzieję, że bd razem szczęśliwi :D
    Już nie mogę się doczekać nexta :D
    Szczęśliwego Nowego Roku!!! :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku ;)
    Jakbyś mnie teraz widziała... uśmiecham się sama do siebie (co jest trochę niepokojące) i mam łezki w oczach.
    Jak tylko zobaczyłam dedykację dla mnie, to już wiedziałam co się święci i byłam taka szczęśliwa. Nadal jestem szczęśliwa ;)
    Teraz tylko wystarczy aby Diana kochała Harry'ego i będę w siódmym niebie ;)
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny. No ją myślę że zrobisz tak że harry i diana będą razem inaczej coś zrobię. Czekam na nn kochan a <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno nie nadążam za tobą... ;-; Nie wchodzisz kilka dni i taaakie zaległości! Matko jedyna ;__;
    Rozdział świetny.
    A do Diany i Harr'ego to pasują do siebie. Tylko noo, muszę się przyzwyczaić , że z Caine'a taki dupek się zrobił... ;-;

    OdpowiedzUsuń
  5. Harry i Diana oni muszą być ze sobą kibicuje im od początku <3

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)