Epilog
Diana
- Jesteś pewna, że zabrałaś wszystko?-
zapytała mama po raz enty. Wywróciłam oczami z uśmiechem.
- Tak, mamo. Proszę nie pytaj już o to-
rodzicielka wyciągnęła ostatnią walizkę z bagażnika. Dzisiaj oficjalnie
zaczynam studiować w Nowym Yorku. Wspaniałe jest to, że ta uczelnia ma pełno
kierunków i moi przyjaciele też będę się w tym miejscu uczyć. – Chyba trzeba
się pożegnać- odparła smutna. Przeżyłam pożegnanie z moim ojczymem, przyrodnim
braciszkiem Kyle’m , moim psem, a także trenerem od bardzo dawna, który był
również moim biologicznym ojcem. Jednak pożegnanie z mamą będzie bolesne. Przytuliłam
się do kobiety. Pocałowała mnie w czubek głowy. – jestem z ciebie dumna. Jesteś
najlepszą córką jaką mogłam mieć.
- A ty najlepszą mamą.
- Powodzenia.
- Dziękuję- odsunęłam się od niej- Trzymaj
się.
- Ty też się trzymaj, mała- wsiadła szybko do
auta żebym nie widziała jej łez. Westchnęłam i wzięłam moje bagaże. Udałam się
do akademika. Siedziała tam kobieta z listą.
- Nazwisko?
- Evans Diana- nazwisko przyjęłam po pierwszym
mężu mojej mamy. Kiedy miałam rok mama miała go dosyć i się rozwiedli. Nie
chciał mieć dzieci ,a mama o nich marzyła. Dlatego przyczyniła się do zdrady.
Nie mam jej tego za złe. Kiedy miałam z siedem lat poznała Roger’a. Oboje się w
sobie zakochali, kilka lat później wyszła za niego i dzisiaj mają rocznego
synka Kyle’a. Mimo dziwacznej historii jesteśmy szczęśliwi. Roger kocha mnie
jak własną córkę, Marshall dbał o mnie przez te wszystkie lata, mama była dla
mnie jak przyjaciółka, a Kyle… To najsłodszy bart jakiego mogłam mieć. Mam
jeszcze brata w moim wieku, który jest od strony Marshall’a i jego również
kocham. Niestety spotykaliśmy się z dwa razy w roku. Na szczęście on tutaj też
będzie studiował. Spędzimy więcej czasu razem.
- Drugie piętro, pokój 312- podziękowałam i
poszłam w stronę schodów. Szkoda, że tutaj nie ma windy. Moje rzeczy nie są
wcale lekkie. Na każdym pół piętrze musiałam przystawać żeby zaczerpnąć tchu. Po
co tyle naładowałam? A no tak, lepiej mieć za dużo niż za mało, jak mówiła moja
mama. Mogłam ją wrobić w noszenie. Ciekawe czy nadal byłaby taka mądra. W końcu natrafiłam na mój nowy pokój. Nie
wielki prostokąt, w którym znajdowało się biurko, metalowe łóżko, szafa na
ubrania, kilka półek. Przeszłam do szybkiego rozpakowywania się. Ubrania i
kosmetyki, porozwieszałam lub poukładałam w szafie. Zeszyty wraz z przyborami
do pisania schowałam w biurku. Laptopa i inne urządzenia położyłam na wierzchu.
Parę książek, które postanowiłam zabrać poukładałam na pułkach. Torby i walizki
położyłam na szafie. No i gotowe. Chwyciłam telefon i klucz. Po zamknięciu
drzwi udałam się schodami na dół. Trzeba będzie znaleźć resztę. Kiedy zeszłam
na parter i zrobiłam trzy kroki w stronę wyjścia poczułam jak ktoś podnosi mnie
do góry i okręca.
- Luke- pisnęłam na brata. Zaśmiał się.
- Miło cię widzieć, siostrzyczko- odstawił
mnie na ziemię.
- Nie wiem czy powiedzieć to samo o tobie-
złapał się za serca.
- Ałć. – zachichotałam. – Widziałaś już
campus? – pokręciłam głową.
- Dopiero co przyjechałam. – cmoknął.
- To nie dobrze. Trzeba to nadgonić- złapał
mnie za rękę i wyprowadził na dwór. Pokazywał mi każdy budynek i opowiadał co
tam się dzieje. Dopiero co zaczęliśmy studia, a on wie wszystko. Maniak.
- Catsella, nie nawijaj tak, jej to nie
obchodzi- odwróciliśmy się i ujrzeliśmy dwóch chłopaków. Byli przystojni jednak
niebieskooki szatyn bardziej zwrócił moją uwagę.- Cześć śliczna. Harry, Harry
Styles- lokaty wyciągnął w moją stronę rękę. Nie miałam wyjścia jak podać mu
swoją.
- Diana Evans- przedstawiłam się.
- Grace będzie zazdrosna- powiedział do Luke’a.
- Mógłbym to samo powiedzieć o Belli, Harry-
zrobił minę niewiniątka. – Poza tym to moja siostra.
- Niemożliwe! Za ładna jak na twoją siostrę- i
wtedy obaj zaczęli „kłótnię”. W między czasie podszedł do mnie drugi chłopak.
- Caine Turner. Czy my nie poznaliśmy się
wcześniej?- zapytał.
- Wydajesz mi się dziwnie znajomy, ale nie
przypominam sobie ciebie. Skąd jesteś?
- Portland.
- W Maine?- pokiwał głową- Może dlatego? Ja
też tam mieszkałam.
- Może- uśmiechnął się w bardzo cudowny
sposób.
- Piękniś, musimy iść szukać dalej. Spotkamy się
za jakiś kwadrans- oznajmił Styles.
- To do zobaczenia- oznajmił szatyn i odszedł
z loczkiem. Widać było, ze byli bardzo dobrymi przyjaciółmi. Kiedy odeszliśmy z
Lukiem kawałek szepnął.
- Caine jest wolny, bierz się za niego póki
jeszcze możesz- trzepnęłam go w ramię. Zaśmiał się. Poprowadził nas do altanki
gdzie dostrzegłam wiele znajomych twarzy i kilka nie. Pierwsza podbiegła do
mnie Layla.
- Miło cię znów widzieć- powiedziała- Poznaj
Niall’a Horana. Niall, to Diana- blondyn z szerokim uśmiechem pomachał mi.
Uczyniłam to samo. Przywitałam się z
Margaret i David’em, przyjaciółmi z klasy, a
także z drużyny. Będziemy tutaj
pływać. Obok nich siedziała Emily ze swoim chłopakiem Laim’em którego miałam
już okazję poznać. Na rogu stołu siedział brat Em, Louis. Trzymał na swoich
kolanach nogi gościa, który siedział koło niego. Mieli też splecione palce. No
proszę , nie wiedziałam, że jest gejem.
- Zayn Malik- przedstawił się mulat, jego
partner- Ty pewnie jesteś Diana- skinęłam głową- Miło cię poznać.
- Ciebie również- ktoś przytulił mnie od tyłu.
Ta osobą okazała się Grace, dziewczyna Luke’a. uśmiechnęłam się do niej.-
Hejka.
- Hejka.
- Zabiję cię!- usłyszeliśmy krzyk Harry’ego.
Odwróciłam się i zobaczyłam pędzącego w naszą stronę chłopaka, którego gonił
Harry.
- Cześć jestem Alex, ale mów mi tak Tack-
rzucił kiedy przebiegał koło mnie i schował się za Louisem. Wszyscy się
zaśmiali. Za nimi przyszedł Caine wraz z dwoma dziewczynami.
- Cece Drake, mów mi Dolly- powiedziała
blondynka z dużą ilością makijażu. – A to Bella- wskazała na śliczną brunetkę.
To pewnie dziewczyna Hazzy. Pasują do siebie.
- Diana- usiadłam na jednym z krzeseł. Miejsce
obok mnie zajął Caine. Uśmiechnął się do mnie zalotnie, a na moje poliki wtargnęły
rumieńce. Tak, więc wszyscy siedzieli i oglądali szopkę, którą przedstawiali
chłopcy. Uśmialiśmy się do łez, chociaż im nie było do śmiechu. Pierwszy dzień,
a poznałam tylu wspaniałych ludzi. Nie sądziłam, że można być aż tak szczęśliwym.
Dawno temu
Diana, Harry oraz Caine zostali wyznaczeni
żeby wstąpić na ziemię i pocieszyć smutnych ludzi. Chodzili tak więc po
niewielkim miasteczku. Znaleźli smutną osobę dopiero po jakimś czasie. Była nią
śliczna brunetka o imieniu Bella. Oczarowała Harry’ego swoim wdziękiem. Nie
sądził, że kiedykolwiek poczuje coś tak silnego. Sam chciał dopilnować żeby dziewczyna poczuła szczęście, więc zbawił
słowami swoich towarzyszy.
- Weź ją Caine, ja zajmę się tą istotą- i
podążył za Bellą. Nie wiedział, ze tymi słowami oddał na zawsze swoją Dianę, bo
wtedy właśnie narodziła się miłość między Caine’m a samą anielicą. Chodzili
razem szukając smutnych ludzi. Dużo rozmawiali, marzyli. I tak to się wszystko
stało. Jednak to nie okazało się pierwszym grzechem Diany. Kiedy wrócili po
dość długiej podróży anielica wróciła do swojego domu. Znalazła tam wiadomość :
„idź za dom”. I poszła. Był tam zbiornik z wodą. Widywała czasami takie u
ludzi. Zawsze marzyła żeby popływać jak oni. Znajdowała się tam druga kartka. „Pomyśl,
że chcesz żeby twoje skrzydła zniknęły. Wtedy będziesz mogła spełnić marzenia”.
Pomyślała i zniknęły. Przestraszyła się na początku. Jednak uznała, że nikomu
to nie zaszkodzi i wskoczyła do wody gdzie poczuła się cudownie. Jej pierwszym
grzechem był bunt i wybranie złego. Jednak ona nigdy się o tym nie dowiedziała...
Podziękowania
Nie mogę uwierzyć, że to koniec. To naprawdę takie
smutne… Ale przynajmniej Harry powrócił. Cieszycie się?
Nie wiem od czego zacząć… Chyba od tego jak
bardzo was kocham.
Ten blog znaczył dla mnie bardzo dużo. Był
moją ucieczką od głupiej szkoły, wrednych ludzi, egzaminów.. Nieważne.
Dziękuję, że czytałyście te wypociny. Mam nadzieję, że historia choć trochę was
zaciekawiła.
Tak, więc dziękuję każdemu czytelnikowi z
osobna.
Chciałabym wyróżnić Beatę Janosz, Domi Nike i
Asię, które komentowały regularnie (znalazł by się może z jeden rozdział jakby
nie pozostawiły komentarza).
Dziękuję też Mafince 26, Pauli Miley oraz _Candy_Moonster_12,
które robiły to rzadziej, ale jednak robiły przez jakiś czas.
Chciałabym też podziękować Natalce Horan z
którą piszę chyba codziennie. Bardzo mnie wspierała przez całe opowiadanie i
doradziła mi w kliku sprawach. Szkoda, że ma do nadrobienia z 10 rozdziałów i
nie będę mogła jej się dzisiaj wyżalać xd No i oczywiście Sabinie Styles, która
wykonała szablon i czytała początek opowiadania.
Jeszcze raz chcę wam bardzo podziękować. Jeśli
macie jakieś pytania zapraszam na aska @dianablog , pocztę dianacaineblog@gmail.com . Zapraszam was na bloga http://children-of-demon.blogspot. co.at który jest już przygotowany po
prostu czeka do maja żeby coś opublikować. Jeszcze dodam posta jak go „uruchomię”,
ale jeśli chcecie żebym was poinformowała napiszcie, że chcecie i dokładnie
gdzie mam was powiadomić.
Jeśli chodzi o kontynuacje… Chyba zostawię tą
historię w spokoju. Nasi bohaterowie mają za sobą wiele złego i zasługują na
szczęście , które teraz mają. Jeśli maci jakiś pomysł to piszcie śmiało. Może
jakoś mnie przekonacie ;) Obiecuję wam, że kiedyś połączę te dwie historie, coś
pozmieniam i wydam książkę. Macie to jak w banku, więc proszę nie zapomnijcie o
„Light or Darkness?” oraz „Peace or Darkness” okej? Jeśli szanujecie mnie i
moją pracę proszę żebyście zostawiły komentarz z opinią na temat epilogu jak i
całego bloga. To tyle. Do usłyszenia: )