CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział
64
Diana
Obudziłam się w nieznanym mi miejscu. Ostatnie
co pamiętam to upadek do wody. Ciekawe gdzie mnie zaniosło…
- Niemożliwe haha!- usłyszałam dziecięcy
śmiech na korytarzu. Doskonale go znam.
Astrid
- Mówię jak było- odpowiedział jej kolejny
wesoły głos. Astrid miała racje. To niemożliwe, że właśnie usłyszałam Rosaline.
To dziwne, że może zaniosło mnie akurat do nich. Drzwi się otworzyły. Stanęły w
nich one dwie i Melanie. Gdy tylko zobaczyły, że nie śpię rzuciły się na mnie i
mocno przytuliły.
- Powiedźcie, ze to nie sen i jesteście
prawdziwe- poprosiłam.
- Jeśli ty też jesteś prawdziwa , to nie jest
sen. – odsunęłam się od nich, żeby móc na nie popatrzeć. Zmieniły się w ciągu
mojej nieobecności. A minęło tylko…
- Który dzisiaj mamy, dziewczynki?
- Spokojnie, mamo- przemówiła Astrid- Jutro
masz urodziny, cały czas pamiętamy. – otworzyłam szerzej oczy.
- Piętnasty lipca…- o nie… Jutra moja
osiemnaście lat od ostatniej wojny. Wznów trzeba będzie walczyć. O nie…
Usłyszałyśmy pukanie. Do pomieszczenia wszedł mój brat, Luke. Rozpromieniłam
się na jego widok.
- Widzę, że śpiąca królewna już się wybudziła.
Dasz radę wstać?- kiwnęłam głową. Przerzuciłam nogi i powstałam. Poczułam ostry
ból z nodze. Syknęłam- Tak jak Grace mówiła.
Przez najbliższy czas będziesz miała problemy z nogą. Musiałaś w coś
nieźle przyłożyć- trudno było czegoś sobie nie zrobić kiedy spadało się z nieba
do tafli wody! – Dziewczynki, tata przyjechał. Lećcie się przywitać, ja zaniosę
waszą mamę- rzuciły się biegiem. Blondyn popatrzył na mnie z troską.
- Grace mówiła przez ile będę kontuzjowana?- Wziął
mnie na ręce.
- Minimalnie miesiąc. Nie możesz chodzić,
chyba, że o kulach.
- A może jest jednak szansa, że do jutra
wyzdrowieje?- uśmiechnął się i pokręcił głową.
- Chyba, że masz dar uleczania. To jedna
szansa.
- Ah, niestety tego nie posiadam. Idziemy? –
pokiwał głową i ruszył. Jejku, jak ja nienawidzę być noszona. A zwłaszcza przez
Luke’a. Jest strasznie nie delikatny. Wyszliśmy na taras gdzie zgromadzili się
wszyscy. Nikt nie zauważył naszego przyjścia poza Grace. Może to i lepiej?
- No i jest nasza poszkodowana- podeszła do
nas obejmując Avril.- Jak się czujesz?
- Nie jest źle- stwierdziłam. – Luke, możesz
mnie już postawić- chłopak ani drgnął- Luke, no proszę. Postaw mnie.
- Boisz się, że adoratorzy będą zazdrośni?-
szepnął i oberwał w łeb.
- O, gwiazdeczka nareszcie się obudziła-
usłyszałam głos David’a. Dzięki niemu wszyscy przenieśli wzrok na mnie.
- A dziwisz się jej, że tyle spała? Po tej
dawce przeciwbólowych których w nią naładowaliśmy powinna spać z miesiąc. –
zaśmiała się Margaret.
- Powiesz mi jak to możliwe, że jesteś przed
nami?- zapytała z uśmiechem Layla i podeszła do mnie. A raczej do Luke’a który
nadal mnie trzymał- Weź ją postaw- wywrócił oczami i w końcu spełnił prośbę.
Dziewczyna mocno mnie przytuliła.
- Nawet nie wiesz ile bym dała, żeby być
później od was i uniknąć tego jak się tutaj dostałam- podniosłam wzrok i
napotkałam oczy Caine’a. Patrzył na mnie zmartwiony. Odwrócił się na chwilę do
Harry’ego i coś mu powiedział. Myślałam, że Harry się skrzywi, warknie na niego
lub cokolwiek na przekór szatynowi. On jednak skinął głową, objął swoje dzieci
i je wyprowadził. Caine wraz z dziewczynkami podeszli do mnie.
- Cześć- powiedział. Cześć? Tylko cześć?
- Cześć- spojrzał na moją nogę.
- Nie za dobrze wygląda- spuściłam wzrok na
kończynę. Była cała w siniakach i zadrapaniach, a w dodatku była bardzo krzywa
niż wcześniej.
- Masz racje- Rosaline odchrząknęła.
- My z dziewczynami już idziemy do waszej sypialni. – pociągnęła dziewczyny
za sobą. Przeniosłam wzrok na męża.
- Chodź tutaj- podniósł mnie bez problemu i
udał się za dziewczynami.- Nie poruszymy tematu tej podróży przy młodych,
prawda?
- Ani mi się śni. Dopiero jak zostaniemy
sami…- modliłam się żeby na mojej twarzy nie pojawił się rumieniec- Caine,
wiesz, który dzisiaj jest?
- Tak, wiem- mruknął.
- Co teraz? – spojrzał mi w oczy.
- Harry wpadł na bardzo dobry plan. On ci
powinien o nim opowiedzieć- w jego głosie usłyszałam smutek.
- Mamy szansę wygrać?- zapytałam.
- Jeśli wszystko pójdzie tak jak zaplanowaliśmy
to tak. Wygraną mamy jak w banku- znaleźliśmy się w sypialni. Mężczyzna położył
mnie delikatnie na łóżku, a chorą nogę ułożył sobie na kolanach. Córki zajęły
miejsca obok nas.
- Opowiecie nam coś?- zapytała Melanie.
Pogłaskałam ją po policzku.
- Długa, nudna historia. Strata czasu. Lepiej
wy opowiedzcie co robiłyście- po tych słowach zapał Astrid się włączył. Zaczęła
opowiadać wszystko co się działo od początku ich pobytu tutaj. Rose i Mel
czasami coś dopowiedziały. Było cudownie słyszeć ich głosy.
- Mamo?- spojrzałam na najstarszą.
- Tak?
- Czy już jutro Ian do nas wróci? – wszystkie
pary oczy wlepiły się we mnie.
- Tak. Tak, jutro wasz brat do nas wróci-
starałam się żeby zabrzmiało to jak najbardziej wiarygodnie.
- Wybaczycie mu, prawda? On nie chciał niczego
złego…
- Wiem, skarbie. Wybaczymy mu, choć nie mówię,
że nie poniesie za to konsekwencji. – puk. puk. W drzwiach stanął Harry.
- Dać wam więcej czasu?- zapytał. Caine wstał
i wziął Astrid na ręce.
- Nie trzeba. Lepiej żebyś załatwił to jak najszybciej. Rosaline,
Melanie chodźcie- kiedy wychodził poklepał Harry’ego po ramieniu. To nie
zapowiada się zbyt dobrze. Zostaliśmy sami.
- Co tam, piękna?- zapytał i lekko się
uśmiechnął.
- Jakoś leci. A u ciebie?- wzruszył ramionami.
- Jakoś leci- na chwilę zapadła cisza-
Opowiesz mi co ostatecznie chciał pokazać ci Nathaniel?- streściłam mu wszystko
co widziałam i słyszałam w niebie. On kiwał głową.
- Harry? Ja nie wiem czemu zaczęłam cię
zdradzać. Naprawdę. Nie dowiedziałam się tego jeszcze- przysiadł na łóżku.
- Teraz to już nie ma znaczenia, Dianuś. Podejrzewam,
że mogła cię odpychać moja rodzina- uniosłam brew.
- Wyglądało na to, że kiedyś „szanowałam”
Nathaniel’a- odwrócił wzrok.
- On nie był moją jedyną rodziną w niebie.
Miałem wcześniej dziadka, który nie słynął z bycia dobrym.
„.
Nathaniel’u, zaufałem ci… Miałeś szansę pokazać, że nie jesteś taki jak ojciec”
- Lucyfer? – szepnęłam. Nie odpowiadał.- Nawet
nie wiesz jak bardzo mi przykro…
- Pamiętasz fragment księgi, w którym była
mowa o Szatanie?
- Słabo- westchnął.
- Na szczęście znam go na pamięć. „Główny
przedstawiciel ciemności. Kiedyś był nim Lucyfer, jednak jego syn o nieznanym
imieniu strącił go i sam przejął miano szatana. Można go osłabić, lecz jedynym
sposobem na unicestwienie go jest jego pierworodny syn. W dzień wojny, kiedy
Diament przejmie ciemność , Szatan wypuści wysłanników ciemności, zaspokoi głód
swój i swego pana. Pierworodny syn natomiast złoży swoje ciało w ofierze”-
wszystko zaczęło powoli mi się układać.
- I co chcesz zrobić Harry?
- Mój dziadek- powiedział jadowicie- nie ma
ciała. To tylko dusza. Potrzebuje ciała i właśnie ja mam je mu dać. A jeśli je
przejmie rozpęta się apokalipsa. Na wolność wyjdzie Śmierć, Zaraza, Głód i
Wojna. Wszystkie demony zostaną uwolnione. Żaden człowiek nie przeżyje. Anioły
albo będą zabijane albo wykorzystywane. Tylko jak księga powiedziała Ciemność
musi posiąść Diament co jest równoznaczne z tym, że Diament wybierze Ciemność. A
więc jeśli chcemy zapobiec temu i zabić Nathaniel’a musisz wybrać Światło. Dziś
w nocy w jaskini ciemności dokonamy przemiany. Wszyscy ciemni poza jednym
przejdą na stronę Światła.- teraz wszystko ułożyło mi się w całość.
- Harry, tylko ty zostaniesz po stronie
ciemności?
- Tak- przełknęłam ślinę.
- Chcesz żebym wybrała Światło i cię zabiła?-
uśmiechnął się smutny.
- Tak- pokręciłam głową. W moich oczach
stanęły łzy.
- Nie ma mowy. Musi być inne wyjście… Możemy…
- Nie możemy Diana. To dobry plan. Już większość
wie o nim. Diana, musimy to zrobić- przytulił mnie i na dobre się popłakałam.
- Nie chcę tego robić. Wiesz, że cię kocham- pocałował
mnie w czubek głowy.
- Wiem kochanie. Ale kochasz też Caine’a….
Proszę cię nie płacz.
- Jak mogę nie płakać? Przecież już jutro masz
być martwy…
- Tak powinno być. Proszę cię, żebyś zajęła
się moim dziećmi. Możesz to dla mnie zrobić?- pokiwałam głową.
- Oczywiście- pocałował mnie w usta.
- Przyjaciele na zawsze?- uśmiechnęłam się
przez łzy.
- Na zawsze i na jeden dzień dłużej…
--------------------------
No i już wiemy co Harry wymyślił :/ Nie zabijajcie mnie proszę. Jak myślicie czy plan się uda? Co będzie dalej? Czy wszystko dobrze się skończy? Dzisiaj sobie uświadomiłam, że zostało mniej rozdziałów niż myślałam. Czekają nas prawdopodobnie 3 rozdziały i epilog :/ Trochę smutek. Nn jutro albo w pon, proszę o komentarze
Proszę Cię, nie zabijaj Harry'ego.
OdpowiedzUsuńNie rób mi tego. Ja już tutaj płaczę. Przecież musi być jakieś inne rozwiązanie.
Styles musi przeżyć, no!
To nie może się tak skończyć!
Rozdział wprost cudowny i nie mogę doczekać się kolejnego.
Dominika
Plan się nie uda. Ale zdarzy się cud. Inne wyjście, I wszyscy będą żywi i szczęśliwi. KONIEC! < 3
OdpowiedzUsuńTak chcę ! ;*
Świetny :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Harry umrze, ale potem ożyje :D
No to bd się działo, jak zawsze w sumie :D
Jejku, tak mało już, co bd dalej? :o
Już nie mogę się doczekać nn :D
Dziękuję :* - Asia :)
Harry nie umrze! Nie zgadzam się! Diana wymyśli coś aby on przeżył. Czekam na next! KOCHAM ❤
OdpowiedzUsuńOn nie umrze prawda? Nie może umrzeć!
OdpowiedzUsuń