czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 57



 Rozdział dedykuję Domi Nice, Beacie Janosz i Asi :)
Rozdział 57
                                                     Diana


W zimowy wieczór znalazłyśmy się przed jakimś klubem. Cofnęłam się pamięcią do tego okresu. Zanim jednak zdążyłam sobie cokolwiek przypomnieć odezwała się Layla.
- Wigilia- pokiwałam głową. Miałą całkowitą rację. Ten nieszczęsny wigilijny wieczór…. – O patrz kto tu idzie- odwróciłam siebie. Dostrzegłam mnie, Laylę, Niall’a i Louis’a. Poczułam chęć odwiedzenia pewnego miejsca.
- Muszę dokądś pójść. Spotkamy się u ciebie w domu?
- Nie, stanowczo nie. Lepiej spotkajmy się u ciebie w pokoju. Okej?- pokiwałam głową i ruszyłam zaśnieżonym chodnikiem. Był grudzień, a na dworze panowało z jakieś -10 stopni. W rzeczywistości w Portland zaczął się lipiec, więc miałam na sobie krótkie spodenki, luźny T-shirt bez rękawów i trampki. Moim ciałem zawładnęło zimno. Pojawiła się gęsia skórka, a już po pięciu minutach marszu posiniałam. Muszę jednak dojść do baru, gdzie często przesiadywał Caine. Strasznie w tym momencie zazdrościłam ludziom ubranym w ciepłu kurtki, wełniane czapki, długie szaliki, ciepłe rękawiczki i zimowe. Nawet bezdomny miał więcej ciepła ode mnie. Po kolejnych minutach w końcu dotarłam na miejsce. Ku mojemu zdziwieniu bar okazał się najcieplejszym miejscem na ziemi. Gorące kaloryfery, pełno ludzi, miła atmosfera i pyszne zapachy lecące z kuchni. Nie mogłam się oprzeć. Weszłam tam i nalałam sobie gorącego barszczu i zrobiłam gorącą miętową herbatę ( za tym pierwszym nie zbyt przepadałam, ale w tej chwili to nie miało znaczenia). Przydałoby się zmienić ubranie. Rozejrzałam się po barze. Dostrzegłam mój cel. Caine siedział przy „naszym stoliku” jak to kiedyś nazwałam. Uśmiechnął się do kogoś i pomachał. Przeniosłam wzrok na tą osobę. Proszę państwa, oto Laura. Przywitała się z nim uściskiem i usiadła naprzeciwko. Ja natomiast usadowiłam się koło ich stolika na parapecie.
- Wesołych Świąt Caine- powiedziała z uśmiechem.
- Wesołych Świąt Laura.- dziewczyna podała mu paczkę.- Nigdy nie robiliśmy sobie prezentów- powiedział.
- Wiem, ale… Czuję się winna po tamtym i.. Uznaj to za taki mały przeprosinowy prezencik- otworzył go. Było w nim piękne pióro( do pisania)
- Jest piękne. Teraz ja czuję się winny, że ty nic ode mnie nie dostaniesz- wzruszyła ramionami.
- Wybaczyłeś mi, a to najlepszy prezent jaki mogłam dostać – kiedyś nienawidziłam tej dziewczyny. Z czasem ta nienawiść zniknęła, ale była mi obojętna. Muszę jednak przyznać, ze te słowa były czystą prawdą i wiem, że szły prosto z jej serca.
Wybaczenie Caine’a to najlepsze co mogłoby się mi teraz przytrafić.
Z trudem powstrzymywałam łzy cisnące mi do oczu. Mimo wszystko tego co on mi zrobił, co ja mu zrobiłam i tak kochałam tego mężczyznę. Dla mnie był idealny. Kiedy na niego patrzę moje serce zaczyna bić szybciej. Kiedy mówił mi, że mnie kocha byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.  Jednak było coś jeszcze. A raczej ktoś.
Harry Styles
On też był idealny. Jego też kochałam. I od kąt ich poznałam byłam w rozsypce, który z tych ideałów mam wybrać. Nadal jestem. Z jednej strony Caine, z którym przeżyłam wiele cudownych chwil, z którym mam trójkę wspaniałych dzieci. A z drugiej nadopiekuńczy, wyluzowany Harry, który mocno się do mnie przywiązał i kiedy jesteśmy sami potrafi pokazać mi swoją wrażliwą twarz. Wiecie co było najgorsze? Że musiałam wybrać. A żeby pozostać wierną był tylko jeden sposób.
Jeden z nich musiał zniknąć na zawsze.
To bolało tak bardzo. Czy kiedykolwiek zapomnę o jednym z nich i oddam w 100% serce drugiemu? Właśnie w tej chwili w barze pojawiła się młodsza wersja mnie. Dostrzegła Caine’a i Laurę trzymających się za rękę i śmiejących. Przypomniał mi się tamten ból. Za jakąś godzinę z nim zerwę. Zrobiło mi się strasznie przykro. Odniosłam naczynia do kuchni i ponownie wyszłam na ten przeklęty ziąb! Powinnam od razu skierować się do mojego pokoju gdzie umówiłam się z Laylą. Lecz jak inni już pewnie zauważyli, nie należę do normalnych osób. Wiatr zaniósł mnie do parku. Tam przysiadłam na jednej z ławek przy stawku. Przymknęłam oczy. Czemu tutaj przyszłam?
- Jestem takim debilem!- usłyszałam cichy, lecz znajomy głos Caine’a. Błyskawicznie otworzyłam oczy i stanęłam na nogi. Rozejrzałam się. Nie ma go. Nastąpił plusk wody. Niepewnie zbliżyłam się do tafli. Tam go dostrzegłam. Chodził nerwowo.
- Caine- szepnęłam. Usłyszał mnie. Spojrzał w moim kierunku. Nachylił się.
- Diana… To naprawdę ty? – w tej chwili marzyłam żeby móc dotknąć jego policzka i powiedzieć mu, że to ja.
- Tak to ja. Jak u was jest?- jego mina trochę zrzedła.
- Nie ma nas w Portland. To znaczy… Harry, Louis, Niall, Zayn, Liam i ja jesteśmy w Portland tylko… W innym wymiarze. Wskoczyliśmy za wami do portalu, ale nie przeniosło nas za wami. Dziewczynki, pozostałe dzieciaki, Luke, Grace,  Emily i West’owie są w bezpiecznym miejscu z dala od Portland. Nie musisz się o nie martwić. A wy dokąd się przeniosłyście? Gdzie Layla?
- Wigilia 2013- na jego twarzy malował się smutek. Czyli on też pamięta- Layla została w klubie, zaraz mamy się spotkać u mnie w pokoju i ruszamy dalej.
- Obiecuje, że wykombinujemy sposób żeby się do was przenieść i was wyciągnąć- uśmiechnęłam się.
- Po prostu wydostańcie się stamtąd gdzie jesteście i wróćcie do domu. Miałam już do czynienia z Nathaniel’em. Ta podróż ma coś podobno na celu. Ma mi pokazać „co narobiłam i straciłam”. Kiedy zobaczę to co chciał mi pokazać obie wrócimy bezpieczne do domu.
- Diana, chciałbym żebyś ograniczyła z nim kontakty. On jest niebezpieczny. Martwię się o ciebie. – mimo, że byłam jak sopel lody moje serce zapłonęło.- Czy ty się trzęsiesz? – kłamać czy nie?
- Wydaje ci się. Nic mi nie będzie. – popatrzył na mnie z troską.
- Jesteś sina. Myślę, że powinnaś już wracać. Zamarzniesz.
- Wytrzymam. Naprawdę- powiedziałam zdesperowana. Tak naprawdę nie chciałam kończyć tej rozmowy. Potrzebowałam jej.
Potrzebowałam jego
- Kochanie, nie chce cię mieć na sumieniu. Wiem, że ta okazja może się nie powtórzyć, ale to dla twojego dobra. Proszę zrób to dla mnie- westchnęłam.
- Caine?
- Tak?- uśmiechnął się delikatnie.
- Wybaczyłeś mi już?
- Za bardzo cię kocham żeby ci nie wybaczyć. Uważaj na siebie dobrze?- pokiwałam głową.
- Ty też Caine. I ja…
- Wiem, Diana. Wiem- odrętwiała wstałam i skierowałam się w kierunku domu. Doszłam tam po kwadransie. W pokoju usiadłam koło kaloryfera. Diana i Layla już tu były. Diana strasznie płakała a Lay ją pocieszała. Nagle na balkonie pojawił się tutejszy Caine. Diana wyszeptała do niego „to koniec” a on diametralnie się zmienił. Pobladł, z jego oczu leciały łzy. Zeskoczył z balkonu, uderzył w śmietnik i coś krzyknął.
- I tak wybrałyśmy ciebie, Caine.
                                                      Caine
Po tej rozmowie poczułem ogromną ulgę. Diana była bezpieczna. Już nie długo wróci do domu. Jednak czułem potrzebę tutaj  odnalezienia jej w tym portalu. Żebyśmy wrócili razem.  Pobyt tutaj i ta rozłąka uświadomiły mi jak bardzo mi na niej zależy. Koło mnie pojawiła się tutejsza wersja.
- Co ty taki zamyślony?- zapytałem go. Przeniósł na mnie spojrzenie.
- Kobiety są naprawdę bardzo dziwne- zaśmiałem się.
- Ameryki nie odkryłeś. Ale bez nich było by nudno. Co skłoniło cię do takiego myślenia? – rozejrzał się czy nikogo nie ma.
- Diana spytała się czy ją kocham- powiedział po cichu. Rozbawiło mnie to- Co cię tak bawi?!- warknął.
- Ty. Każdy ma uczucia, nawet ci z ciemności. I co jej odpowiedziałeś?- wzruszył ramionami.
- Nic.
- nic?
- Nic. Bo co miałem jej odpowiedzieć? Nie umiem kochać! Ona się wkurzyła i mnie wyrzuciła. Powiedziała, że porozmawiamy dopiero wtedy kiedy będę znał odpowiedź. Co ja mam robić? – spojrzał na mnie zdesperowany.
- Jest dla ciebie piękna, mądra, zdolna, zabawna i tak dalej?- pokiwał głową- Czy kiedy jest w pobliżu czujesz jakby twoje serce biło choć trochę mocniej?- zastanowił się nad odpowiedzią i w końcu skinął głową- Czy umiałbyś bez niej żyć? Czy pogodziłbyś się z jej utratą? – natychmiastowo pokręcił głową. Uśmiechnąłem się i poklepałem go po ramieniu- Cain’ie Turner’ze, stwierdzam, ze jesteś zakochany z Dianie Evans. A teraz leć do niej i powiedz jej całą prawdą na temat twoich uczuć zanim będzie za późno- chyba poczuł wyraźną ulgę. Wzbił się w górę i odleciał.


 -------------------------------------------------------
Nie wierzę, że wyrobiłam się dzisiaj z rozdziałem. To było mistrzostwo xd Jeśli mam być szczera bardzo podoba mi się ten rozdział, a wam?  Jak myślicie co będzie dalej? Nn pojawi się jutro (będzie więcej Styles'ów) bardzo was prosze o więcej komentarzy, bo 3 to nie jest zbytnia motywacja.

5 komentarzy:

  1. Rozdział genialny, to super, że Caine z tamtego wymiaru zrozumiał, że potrafi kochać :) Super!
    aaa..co do bonusu... too... jedno zdanie się wyświetliło ;ccc *zawiedziona*
    A! I dziękuję za dedykację! < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D
    Aww, dziękuję za dedykację ♥
    Ja widziałam bonusika, bo sb zaznaczyłam to czarne miejsce :D
    Strasznie mi się podoba bonus i oczywiście rozdział :D
    Jejku Caineeeee ♥
    Już nie mogę się doczekać nn :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za dedykację ;)
    Rozdział bardzo mi się podoba.
    Wybacz za taki krótki komentarz.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)