poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 56



Rozdział 56
                                                     Caine


Proszę, weź mnie.
Stałem na dachu budynku i obserwowałem Portland.
Weź mnie.
Dużo myślałem nad słowami Harry’ego. Doszedłem do wniosku, że chcę dokonać wymiany z Nathaniel’em. Ja za dziewczyny i Ian’a. Wiem, że jestem mniej wart od nich, ale jestem gotowy spróbować.
Weź mnie
- Nad czym tak myślisz?- koło mnie pojawił się Louis.
- Nad tym co się dzieje z naszym, życiem Louis.
- I co wywnioskowałeś, przyjacielu?- uśmiechnąłem się słabo.
- Że to wszystko jest chore i nienormalne.
- Tak. Zastanawiasz się czemu akurat my dostaliśmy drugą szansę?
- Tak. I nadal nie znam odpowiedzi. Ale w głębi serca czuje, że już nie długo się dowiemy.
- Ja też to czuję.- w oddali usłyszeliśmy grzmot.- Chodź, lepiej wróćmy do środka- usłuchałem go.
                                                        Harry
Usłyszałem grzmot. Zapowiada się na burze. Ale, zaraz, zaraz. Czy burza nie występuje z… No i wykrakałem. Zerwała się ulewa i dodatkowo silny wiatr. Usłyszałem gwizd. Odwróciłem się i zobaczyłem przemokniętą Dianę.
- Będziesz przez kolejne dwadzieścia minut szedł i moknął czy zabierasz się ze mną?
- Zaryzykuję i przejadę się z tobą- uśmiechnęła się i otworzyła drzwi mercedesa- No proszę. Tutaj tak wożą się anielice ciemności? – wsiedliśmy do pojazdu.
- Są plusy posiadania chłopaka, zaborczego dupka, który rządzi. – uśmiechnąłem się.
- To takie masz o nim zdanie?- opaliła silnik i ruszyła. Wzruszyła ramionami.
- Tutaj każdy ma o nim takie zdanie. Nawet on sam.
- Kochasz go?- nie mogłem się oprzeć temu pytaniu.
- Anioły ciemności nie potrafią kochać. Myślałam, że o tym wiesz- patrzyła na mnie jak na idiotę.
- Też kiedyś tak myślałem, ale wszystko zmieniło się gdy spotkałem ciebie- mocniej złapała za kierownicę.
- Opowiesz mi coś o tej twojej Dianie?
- Jest piękna, mądra, silna, ma w sobie dużo dobra, chociaż czasami potrafi pokazać swoją złą twarz. Najpierw myśli o dobru innych, na końcu o sobie. – na jej twarzy pojawił się lekki grymas.
- Pięknie o niej mówisz. – spojrzałem za okno.
- O niej nie da się inaczej- przed nami wyrosła ogromna błyskawica-
Cholera, u was tak często?
- Od czasu, do czasu. To wszystko przez tą czarną chmurę. – zaparkowała przed jakimś blokiem.
- To nie jest motel- uśmiechnęła się chytrze.
- Nie mówiłam, że cię tam zawiozę. – wysiedliśmy z auta i podbiegliśmy do klatki. Otworzyła drzwi i skierowała się na trzecie piętro. Tam od kluczyła kolejne drzwi.
- Gdzie jesteśmy?
- To Harry jest moje skromne mieszkanie- rozejrzałem się.
- Myślałem, że mieszkasz z Cain’em w jakieś willi czy coś.
- Proponował mi to niejednokrotnie. Jednak uparłam się żeby mieszkać tutaj.  – rzuciła mi ręcznik.
- Chce mieć choć trochę prywatności. Gdybym z nim mieszkała kontrolowałby każdy mój ruch. – przypomniało mi się jak to ja kiedyś miałem manię nad kontrolowaniem każdego ruchu Diany. Przycupnęła przy parapecie- Powiedzieliście z Cain’em , że związek z Dianą jest
skomplikowany. Wyjaśnisz o co chodzi?
- Caine jest jej mężem, ale żyją w separacji. Spotykałem się z nią, ale zerwała ze mną ze względu na dzieci.- skrzywiła się.
- Jest dobrą matką, prawda?- skinąłem głową.
- Próbowała zapewnić im wszystko czego ona nie miała. Chciała żeby ominęło ich cierpienie , które ona doznała.
- Chciałabym ją poznać- stwierdziła.- Może ona by mi pokazała jak żyć lepiej? Kto wie, kto wie…
- Myślę, że nie jesteś…
- O nie!- z jej gardła wyrwał się jęk- Caine właśnie przyjechał. Musisz stąd jak najszybciej wyjść. Jak się dowie, ze tu byłeś… On cię zabije!- zadzwonił domofon- Jak dam ci znak wyjdziesz przez okno. – podeszła do urządzenia- Halo? – przycisnęła guziczek, wpuszczając chłopaka- Teraz- otworzyłem okno i zszedłem po parapetach. Zamknęła je z prędkością światła.
                                                 Diana
- Nie. Czemu musiałyśmy się przenieść akurat do szkoły? – zaczęła marudzić moja przyjaciółka.
- Myślę, że to nie jest normalny dzień szkoły. Patrz, już jest prawie ciemno- zauważyłam.
- Jak myślisz, do jakiego wspomnienia się cofnęłyśmy?- wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia, ale zaraz się przekonamy- pociągnęłam dziewczynę za rękę do środka budynku. Roiło się tam od uczniów naszego rocznika w pięknych sukniach bądź smokingach.- Bal.
- Musimy znaleźć mnie. Chcę zobaczyć jak wyglądałam. – wywróciłam oczami.
- Tylko szybko. Zaraz będziemy musiały stąd wyjść. Przylecą obłąkani i zacznie się pożar. Chyba nie chcesz przeżyć tego samego jeszcze raz.
- No dobra, dobra. To ja pójdę się pooglądać, ty rób co tam chcesz i za – spojrzała na zegar na ścianie- Kwadrans się spotkamy. Pożar będzie parę minut po naszym wyjściu.
- No dobra. Tylko się nie spóźnij i miej oczy dookoła głowy. – zasalutowała mi i pobiegła w tłum. Pokręciłam głową z rozbawieniem. Co ja będę robić przez te kolejne 15 minut? Nie, nie zamierzam szukać siebie, żeby móc zobaczyć jak wyglądam. Doskonale pamiętam mój strój. Postawiłam wtedy na czerń z dodatkiem złota. Skierowałam się na pół piętro gdzie za chwile pewnie przyjdzie młodsza ja. Spojrzałam przez okno.
- Witam piękną panią- usłyszałam przy moim uchu. Podskoczyłam.
- Nigdy więcej tak nie rób- warknęłam na Nathaniel’a- Co ty tutaj robisz? – uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Przyleciałem poprosić cię do tańca. Taka okazja może się nie zdarzyć- odtrąciłam jego rękę.
- Nawet na to nie licz. Ile te twoje gierki mają jeszcze potrwać?- pogłaskał mnie po policzku.
- Oh, Dianuś. Musimy dojść do samego początku, żebyś zobaczyła co zmajstrowałaś.
- Nic nie zmajstrowałam – spojrzał na mnie z litością.
- Ależ tak i nawet nie wiesz jak bardzo. No cóż, skoro nie chcesz tańczyć wracam do siebie. – odwrócił się i zaczął schodzić na dół.
- Zaczekaj- pokonałam kilka stopni za nim. Odwrócił się.- Mam dla ciebie pewną propozycję. – oparł się o poręcz.
- Zamieniam się w słuch.
- Odeślesz Laylę do domu i wypuścisz Ian’a. W zamian dostaniesz mnie- przez chwilę to rozważał.
- I tak niedługo wrócicie. A Ian jeszcze mi się przyda. Ciebie i tak mam w garści.- pokręciłam głową.
- Ian do niczego ci się nie przyda. Jest tylko nastolatkiem z wielkimi marzeniami i wyszczekaną buzią. Na co ci on Nathaniel’u? Przecież możesz zyskać Diament Aniołów za tak nie wielką stawkę.
- Owszem mogę. Ale wiem, że ta oferta będzie aktualna cały czas. Muszę ją przemyśleć. A na razie wy zostajecie tu i dalej podróżujecie, a Ian zostaje w zamku i mi służy. Do zobaczenia Diano- odszedł. Wtedy z mojego gardła uleciał ryk. Po raz kolejny poczułam ogromną nienawiść do Nathaniel’a. Zrezygnowana , minęłam młodą siebie i wyszłam przed szkołę. Tam czekała na mnie Layla.
- Spóźniłaś się dwie minuty, moja droga panno. Powinnam cię ukarać.
- Karanie przełóż na kiedy indziej, okej?-kiwnęła głową i podała mi dłoń.
- Portal jest za szkołą. Idziemy? – usłyszałyśmy krzyki. Czyli pożar się zaczął. Z wyjścia wybiegali ludzie.
- Idziemy- w duchu trzymałam kciuki za młodą Laylę i mnie. Mimo, że wiem, że z tego wyjdą. Kolejny raz przeniosłyśmy się w czasie.
                                                Diana(drugi wymiar)
Leżałam wtulona w nagi tors Caine’a. Chłopak popalał papierosa i wypuszczał leniwie dym w stronę sufitu. Przyglądałam się jego cudownej twarzy. Na serio, Diana? Cudownej? Co się z tobą dzieje?
- Co tak patrzysz, mała?- zapytał szatyn. Warzyłam odpowiednio słowa, żeby móc zadać mu pytanie.
- Co sądzisz o mojej osobie Caine?- tak chyba było najprościej. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- No jesteś… Ładna. I ostra. Czyli w moim typie- wywróciłam oczami.
- Mógłbyś bardziej rozwinąć swoją wypowiedź, Caine? Za co mnie lubisz? – przez chwilę mi się przyglądał.
- Nie wiem. Po prostu tak jest i już- przymknęłam na chwile oczy. Wiem, że to pytanie, które mu teraz zadam może zmienić bardzo dużo.
- Kochasz mnie, Caine?- przeze mnie zakrztusił się dymem. Kiedy już się ogarnął popatrzył na mnie wyraźnie zaniepokojony.
- Co to za pytania, Diana? Dobrze się czujesz?
- Tak, zdecydowanie. Normalne. Ludzie w związkach zadają sobie takie pytania- prychnął.
- Bo my jesteśmy ludźmi w normalnym związku. Nie załamuj, mnie proszę. – usiadłam.
- Kochasz mnie czy nie? – popatrzyłam w jego niebieskie tęczówki. Zobaczyłam w nich wyraźne zakłopotanie.
- Ja…- urwał. Odwróciłam twarz w stronę okna.
- Powinieneś już iść, Caine.- powiedziałam.
- Ale…
- Idź sobie. Idź i zastanów się nad odpowiedzią. Dopóki nie będziesz wiedział nie mamy o czym rozmawiać.- ugasił papierosa i zaczął się ubierać. Po kilku minutach wyszedł, nie odzywając się. Po jego wyjściu, po raz pierwszy życiu z moich oczu poleciały łzy. 
-------------------------------
No to łapcie obiecany rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. Jak myślicie co wydarzy się dalej? Chciałabym wam zaprosić na mojego wattpada i na nowo pisane LoD (w niektórych momentach nie będzie zbytnio się różnić. Historia ma być połączeniem LoD i PoD jednak nie będzie zawierać niektórych kluczowych momentów) Więc, jak ktoś chętny to zapraszam http://www.wattpad.com/myworks/33864975-light-or-darkness . Nn pojawi się w czw lub pt, bardzo was proszę o komy ;p

5 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo mi się podoba :)
    Och, tak szkoda mi Harry'ego.
    Chciałabym, żeby w końcu był szczęśliwy.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.


    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D
    Wydaje mi się, że Diana powie Harre'mu jaka NA PRAWDĘ jest Bella i wtedy Harry z nią bd (z Bellą) :D
    Wszyscy do sb wrócą i bd duuuużo szczęścia i miłości :D
    Już nie mogę się doczekać nn :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście wpadnę na wattpada :)

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)