Rozdział
56
Caine
Proszę, weź
mnie.
Stałem na dachu budynku i obserwowałem
Portland.
Weź mnie.
Dużo myślałem nad słowami Harry’ego. Doszedłem
do wniosku, że chcę dokonać wymiany z Nathaniel’em. Ja za dziewczyny i Ian’a.
Wiem, że jestem mniej wart od nich, ale jestem gotowy spróbować.
Weź mnie
- Nad czym tak myślisz?- koło mnie pojawił się
Louis.
- Nad tym co się dzieje z naszym, życiem
Louis.
- I co wywnioskowałeś, przyjacielu?-
uśmiechnąłem się słabo.
- Że to wszystko jest chore i nienormalne.
- Tak. Zastanawiasz się czemu akurat my
dostaliśmy drugą szansę?
- Tak. I nadal nie znam odpowiedzi. Ale w
głębi serca czuje, że już nie długo się dowiemy.
- Ja też to czuję.- w oddali usłyszeliśmy
grzmot.- Chodź, lepiej wróćmy do środka- usłuchałem go.
Harry
Usłyszałem grzmot. Zapowiada się na burze.
Ale, zaraz, zaraz. Czy burza nie występuje z… No i wykrakałem. Zerwała się
ulewa i dodatkowo silny wiatr. Usłyszałem gwizd. Odwróciłem się i zobaczyłem przemokniętą
Dianę.
- Będziesz przez kolejne dwadzieścia minut
szedł i moknął czy zabierasz się ze mną?
- Zaryzykuję i przejadę się z tobą-
uśmiechnęła się i otworzyła drzwi mercedesa- No proszę. Tutaj tak wożą się
anielice ciemności? – wsiedliśmy do pojazdu.
- Są plusy posiadania chłopaka, zaborczego
dupka, który rządzi. – uśmiechnąłem się.
- To takie masz o nim zdanie?- opaliła silnik
i ruszyła. Wzruszyła ramionami.
- Tutaj każdy ma o nim takie zdanie. Nawet on
sam.
- Kochasz go?- nie mogłem się oprzeć temu
pytaniu.
- Anioły ciemności nie potrafią kochać.
Myślałam, że o tym wiesz- patrzyła na mnie jak na idiotę.
- Też kiedyś tak myślałem, ale wszystko
zmieniło się gdy spotkałem ciebie- mocniej złapała za kierownicę.
- Opowiesz mi coś o tej twojej Dianie?
- Jest piękna, mądra, silna, ma w sobie dużo
dobra, chociaż czasami potrafi pokazać swoją złą twarz. Najpierw myśli o dobru
innych, na końcu o sobie. – na jej twarzy pojawił się lekki grymas.
- Pięknie o niej mówisz. – spojrzałem za okno.
- O niej nie da się inaczej- przed nami
wyrosła ogromna błyskawica-
Cholera, u was tak często?
- Od czasu, do czasu. To wszystko przez tą
czarną chmurę. – zaparkowała przed jakimś blokiem.
- To nie jest motel- uśmiechnęła się chytrze.
- Nie mówiłam, że cię tam zawiozę. –
wysiedliśmy z auta i podbiegliśmy do klatki. Otworzyła drzwi i skierowała się
na trzecie piętro. Tam od kluczyła kolejne drzwi.
- Gdzie jesteśmy?
- To Harry jest moje skromne mieszkanie-
rozejrzałem się.
- Myślałem, że mieszkasz z Cain’em w jakieś
willi czy coś.
- Proponował mi to niejednokrotnie. Jednak
uparłam się żeby mieszkać tutaj. –
rzuciła mi ręcznik.
- Chce mieć choć trochę prywatności. Gdybym z
nim mieszkała kontrolowałby każdy mój ruch. – przypomniało mi się jak to ja
kiedyś miałem manię nad kontrolowaniem każdego ruchu Diany. Przycupnęła przy
parapecie- Powiedzieliście z Cain’em , że związek z Dianą jest
skomplikowany.
Wyjaśnisz o co chodzi?
- Caine jest jej mężem, ale żyją w separacji.
Spotykałem się z nią, ale zerwała ze mną ze względu na dzieci.- skrzywiła się.
- Jest dobrą matką, prawda?- skinąłem głową.
- Próbowała zapewnić im wszystko czego ona nie
miała. Chciała żeby ominęło ich cierpienie , które ona doznała.
- Chciałabym ją poznać- stwierdziła.- Może ona
by mi pokazała jak żyć lepiej? Kto wie, kto wie…
- Myślę, że nie jesteś…
- O nie!- z jej gardła wyrwał się jęk- Caine
właśnie przyjechał. Musisz stąd jak najszybciej wyjść. Jak się dowie, ze tu
byłeś… On cię zabije!- zadzwonił domofon- Jak dam ci znak wyjdziesz przez okno.
– podeszła do urządzenia- Halo? – przycisnęła guziczek, wpuszczając chłopaka-
Teraz- otworzyłem okno i zszedłem po parapetach. Zamknęła je z prędkością
światła.
Diana
- Nie. Czemu musiałyśmy się przenieść akurat
do szkoły? – zaczęła marudzić moja przyjaciółka.
- Myślę, że to nie jest normalny dzień szkoły.
Patrz, już jest prawie ciemno- zauważyłam.
- Jak myślisz, do jakiego wspomnienia się
cofnęłyśmy?- wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia, ale zaraz się przekonamy-
pociągnęłam dziewczynę za rękę do środka budynku. Roiło się tam od uczniów
naszego rocznika w pięknych sukniach bądź smokingach.- Bal.
- Musimy znaleźć mnie. Chcę zobaczyć jak
wyglądałam. – wywróciłam oczami.
- Tylko szybko. Zaraz będziemy musiały stąd
wyjść. Przylecą obłąkani i zacznie się pożar. Chyba nie chcesz przeżyć tego
samego jeszcze raz.
- No dobra, dobra. To ja pójdę się pooglądać,
ty rób co tam chcesz i za – spojrzała na zegar na ścianie- Kwadrans się
spotkamy. Pożar będzie parę minut po naszym wyjściu.
- No dobra. Tylko się nie spóźnij i miej oczy
dookoła głowy. – zasalutowała mi i pobiegła w tłum. Pokręciłam głową z
rozbawieniem. Co ja będę robić przez te kolejne 15 minut? Nie, nie zamierzam
szukać siebie, żeby móc zobaczyć jak wyglądam. Doskonale pamiętam mój strój.
Postawiłam wtedy na czerń z dodatkiem złota. Skierowałam się na pół piętro
gdzie za chwile pewnie przyjdzie młodsza ja. Spojrzałam przez okno.
- Witam piękną panią- usłyszałam przy moim
uchu. Podskoczyłam.
- Nigdy więcej tak nie rób- warknęłam na
Nathaniel’a- Co ty tutaj robisz? – uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę
dłoń.
- Przyleciałem poprosić cię do tańca. Taka
okazja może się nie zdarzyć- odtrąciłam jego rękę.
- Nawet na to nie licz. Ile te twoje gierki
mają jeszcze potrwać?- pogłaskał mnie po policzku.
- Oh, Dianuś. Musimy dojść do samego początku,
żebyś zobaczyła co zmajstrowałaś.
- Nic nie zmajstrowałam – spojrzał na mnie z
litością.
- Ależ tak i nawet nie wiesz jak bardzo. No
cóż, skoro nie chcesz tańczyć wracam do siebie. – odwrócił się i zaczął
schodzić na dół.
- Zaczekaj- pokonałam kilka stopni za nim. Odwrócił
się.- Mam dla ciebie pewną propozycję. – oparł się o poręcz.
- Zamieniam się w słuch.
- Odeślesz Laylę do domu i wypuścisz Ian’a. W
zamian dostaniesz mnie- przez chwilę to rozważał.
- I tak niedługo wrócicie. A Ian jeszcze mi
się przyda. Ciebie i tak mam w garści.- pokręciłam głową.
- Ian do niczego ci się nie przyda. Jest tylko
nastolatkiem z wielkimi marzeniami i wyszczekaną buzią. Na co ci on Nathaniel’u?
Przecież możesz zyskać Diament Aniołów za tak nie wielką stawkę.
- Owszem mogę. Ale wiem, że ta oferta będzie
aktualna cały czas. Muszę ją przemyśleć. A na razie wy zostajecie tu i dalej
podróżujecie, a Ian zostaje w zamku i mi służy. Do zobaczenia Diano- odszedł.
Wtedy z mojego gardła uleciał ryk. Po raz kolejny poczułam ogromną nienawiść do
Nathaniel’a. Zrezygnowana , minęłam młodą siebie i wyszłam przed szkołę. Tam
czekała na mnie Layla.
- Spóźniłaś się dwie minuty, moja droga panno.
Powinnam cię ukarać.
- Karanie przełóż na kiedy indziej,
okej?-kiwnęła głową i podała mi dłoń.
- Portal jest za szkołą. Idziemy? –
usłyszałyśmy krzyki. Czyli pożar się zaczął. Z wyjścia wybiegali ludzie.
- Idziemy- w duchu trzymałam kciuki za młodą
Laylę i mnie. Mimo, że wiem, że z tego wyjdą. Kolejny raz przeniosłyśmy się w
czasie.
Diana(drugi wymiar)
Leżałam wtulona w nagi tors Caine’a. Chłopak
popalał papierosa i wypuszczał leniwie dym w stronę sufitu. Przyglądałam się jego
cudownej twarzy. Na serio, Diana? Cudownej? Co się z tobą dzieje?
- Co tak patrzysz, mała?- zapytał szatyn.
Warzyłam odpowiednio słowa, żeby móc zadać mu pytanie.
- Co sądzisz o mojej osobie Caine?- tak chyba
było najprościej. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- No jesteś… Ładna. I ostra. Czyli w moim
typie- wywróciłam oczami.
- Mógłbyś bardziej rozwinąć swoją wypowiedź,
Caine? Za co mnie lubisz? – przez chwilę mi się przyglądał.
- Nie wiem. Po prostu tak jest i już-
przymknęłam na chwile oczy. Wiem, że to pytanie, które mu teraz zadam może
zmienić bardzo dużo.
- Kochasz mnie, Caine?- przeze mnie zakrztusił
się dymem. Kiedy już się ogarnął popatrzył na mnie wyraźnie zaniepokojony.
- Co to za pytania, Diana? Dobrze się czujesz?
- Tak, zdecydowanie. Normalne. Ludzie w
związkach zadają sobie takie pytania- prychnął.
- Bo my jesteśmy ludźmi w normalnym związku.
Nie załamuj, mnie proszę. – usiadłam.
- Kochasz mnie czy nie? – popatrzyłam w jego
niebieskie tęczówki. Zobaczyłam w nich wyraźne zakłopotanie.
- Ja…- urwał. Odwróciłam twarz w stronę okna.
- Powinieneś już iść, Caine.- powiedziałam.
- Ale…
- Idź sobie. Idź i zastanów się nad
odpowiedzią. Dopóki nie będziesz wiedział nie mamy o czym rozmawiać.- ugasił
papierosa i zaczął się ubierać. Po kilku minutach wyszedł, nie odzywając się.
Po jego wyjściu, po raz pierwszy życiu z moich oczu poleciały łzy.
-------------------------------
No to łapcie obiecany rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. Jak myślicie co wydarzy się dalej? Chciałabym wam zaprosić na mojego wattpada i na nowo pisane LoD (w niektórych momentach nie będzie zbytnio się różnić. Historia ma być połączeniem LoD i PoD jednak nie będzie zawierać niektórych kluczowych momentów) Więc, jak ktoś chętny to zapraszam http://www.wattpad.com/myworks/33864975-light-or-darkness . Nn pojawi się w czw lub pt, bardzo was proszę o komy ;p
-------------------------------
No to łapcie obiecany rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. Jak myślicie co wydarzy się dalej? Chciałabym wam zaprosić na mojego wattpada i na nowo pisane LoD (w niektórych momentach nie będzie zbytnio się różnić. Historia ma być połączeniem LoD i PoD jednak nie będzie zawierać niektórych kluczowych momentów) Więc, jak ktoś chętny to zapraszam http://www.wattpad.com/myworks/33864975-light-or-darkness . Nn pojawi się w czw lub pt, bardzo was proszę o komy ;p
Rozdział bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńOch, tak szkoda mi Harry'ego.
Chciałabym, żeby w końcu był szczęśliwy.
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Dominika
Super :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Diana powie Harre'mu jaka NA PRAWDĘ jest Bella i wtedy Harry z nią bd (z Bellą) :D
Wszyscy do sb wrócą i bd duuuużo szczęścia i miłości :D
Już nie mogę się doczekać nn :D
Dziękuję :* - Asia :)
Super ! ;D
OdpowiedzUsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńOczywiście wpadnę na wattpada :)
OdpowiedzUsuń