wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 29



Rozdział 29


Aktualnie odpoczywałam po ciężkim dniu. Na szczęście jest piątek! Dzisiaj nie idę spotkać się z Lukiem. Jest 19.30. Czekam na mojego chłopaka. Ale to słodko brzmi. Niestety albo będziemy siedzieć u mnie ,będziemy mogli sobie okazywać uczucia i się nudzić, albo wyjść na miasto, nie nudzić się, ale za to będziemy musieli udawać przyjaciół. Eh. Przynajmniej będziemy razem. Z moich przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi balkonowych. Kiedy w nie spojrzałam zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka. Podeszłam do drzwi, otworzyłam je ułatwiając mu wejście do środka. Kiedy odeszliśmy od nich przywitał mnie całusem w usta. Uśmiechnęłam się.
- Tęskniłam.- wyszeptałam.
- Nie tak jak ja- usiedliśmy na łóżku.
- Więc.. co robimy? Zostajemy czy idziemy na miasto?
- Posiedźmy chwile, a potem możemy iść.
-OK. Co robiłeś przez te dwa dni?
- A załatwiałem pełno spraw, próbowałem się czegoś dowiedzieć na temat diamentu i takie tam. A ty?
- Szkoła, trening, nauka. I straszna nuda.
- No to teraz masz dwa dni odpoczynku.
- Tak…
- Gdzie chcesz iść?
- Nie wiem. Możemy przejść się po mieście.
- Możemy.- wstał i podał mi rękę. Chwyciłam ją. Przyciągnął mnie do siebie.- Skoro mamy udawać tylko przyjaciół to daj się chociaż teraz pocałować.- uśmiechnęłam się i wpiłam w jego usta. Pocałunek trwał parę minut. Oderwaliśmy się od siebie próbując złapać oddech.- No to teraz możemy iść.- wzięłam kurtkę.
-Wyjdź przez balkon, a ja wyjdę przez drzwi żeby później nie było pytań.
-Ok. To do zobaczenia na dole.- zeszłam po schodach.
-Mamo, wychodzę.
-Gdzie i z kim?
- Na miasto, ze znajomymi. Wrócę późno. Pa- wyszłam szybko, żeby się nie tłumaczyć. Caine czekał.- To idziemy?
- Idziemy- ruszyliśmy w stronę centrum. Strasznie chciałam go złapać za rękę, ale nie mogłam. Co za idiotyzm, że nie możemy być razem. Po drodze rozmawialiśmy. O wszystkim i o niczym. Chodziliśmy ulicami Portland. Dochodziła 21.
-Masz na coś ochotę?- zapytał chłopak.- Dobra, ja się nie pytam, bo i tak pewnie zaprzeczysz. Chodź.- pociągnął mnie do restauracji. Usiedliśmy przy stoliku dla dwojga.- Na co masz ochotę?
- Nie.- rzucił mi poirytowane spojrzenie.- Dobra, to poproszę wodę.
- Ale ja mówię serio. No co chcesz?
- No nic, naprawdę.
- Poproszę dwie sałatki i dwie wody. -powiedział do kelnera, który pojawił się nie wiadomo skąd.
- Nie rozumiesz co to znaczy, że nic nie chce?
-Nie.- uśmiechnął się słodko. Pokręciłam głową. Siedzieliśmy chwile w ciszy kiedy nagle poczułam czyjeś usta na moim policzku. Odwrócił gwałtownie głowę. Layla?!
-Hej, co ty tu robisz?-zapytałam.
- Umówiłam się z kimś. Cześć, jestem Layla.- przedstawiła się Cainowi.
-Caine.- podali sobie ręce.
- Z kim się umówiłaś?
- Z…- nie dokończyła, bo u jej boku stanął.. Harry?! Przecież jeszcze parę dni temu podobał jej się Luke.
- Cześć wam.- powiedział Harry.
- Cześć.- odpowiedziałam.
-Cześć- powiedział mu wkurzony Caine. No pięknie.
- Możemy się dosiąść?
-Jasne.-powiedziałam na co oni przysunęli krzesła. Zamówili sobie po czymś tam, a potem Harry zabrał głos.
-Więc co tutaj robicie gołąbeczki?- zdziwiłam się. On wie, że jesteśmy parą?
-Przechodziliśmy obok i zajrzeliśmy.-powiedziałam. Caine tylko gniewnie się w niego wpatrywał.
- Co za zbieg okoliczności, czyż nie?
-Taa.- siedzieliśmy i jedliśmy w ciszy. Nie było zbytnio tematów do rozmowy. Mam nadzieję, że Layla nie ubzdura sobie, że Harry chciał tutaj usiąść, bo ja jestem.
- Layla, pójdziesz ze mną do toalety, teraz?- zapytałam i wstałam od stołu. Dziewczyna postąpiła tak jak ja. Kiedy byłyśmy w innym pomieszczeniu zapytałam:
- Powiedziałaś mu coś o nas?
- Nie. Obiecałam.
-To dobrze. Czemu nie powiedziałaś, że z nim wychodzisz?
-Bo to się stało tak nagle i nie było kiedy.
-Rozumiem. Wracamy?
-Mhm.- wróciłyśmy. Caine właśnie ubierał kurtkę.
- Diana, muszę już iść.- powiedział.
- Odprowadzę Cię.- wzięłam kurtkę i pożegnałam się z resztą. – Co się stało?
-Nic.
-Przecież widzę.
-Diana, proszę..-szliśmy w milczeniu. Kiedy doszliśmy pod mój dom przytuliliśmy się, a ja weszłam do środka. Co Harry mu zrobił? Z tym pytaniem poszłam spać..
--------------------------------
Hej. Macie rozdział. Nie wiem czy mi wyszedł. Chciałabym żebyście jako jest koniec roku wszystkie zażalenia do mnie i do bloga(poza tym, że rozdziały są krótkie). A teraz życzenia :
Chciałabym wam życzyć Wszystkiego Najlepszego w nadchodzącym Nowym Roku ! ;* <3



poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 28



Rozdział 28


- I co jesteście razem?- dopytywała się Layla. Była aktualnie długa przerwa pomiędzy lekcjami, więc mogłyśmy sobie spokojnie porozmawiać.- No mów!
- No tak jesteśmy.- pisnęła.
- Diana ma chłopaka!- krzyknęła radośnie przykuwając uwagę młodszych uczniów.
- Cicho, idiotko. Nikt nie może wiedzieć. Nawet dziewczyny. To ma być tajemnica.
-Dlaczego? Przecież to super wiadomość.
- Lay, musisz mi obiecać, że nikomu nie powiesz okej?-westchnęła
- No dobra. Obiecuję.
- Dziękuje. A teraz masz Luke’a całego dla siebie.
-HAHA. Po pierwsze on nawet na mnie nie patrzy. Po drugie, spójrz ile jest tu nim zainteresowanych dziewczyn.
- A najładniejsza stoi przede mną.- uśmiechnęłam się do niej.
- Mówisz tak tylko żeby mnie pocieszyć.
- Nie prawda. Po za tym teraz będę spędzać trochę czasu z Lukiem, bo wiesz projekt to mogę mu coś szepnąć o tobie.
- I co mu powiesz? Że jestem mega zazdrośnicą i mam porąbaną rodzinę?
- Nie. Powiem mu, że jesteś zabawna, inteligenta, śliczna, chcesz być projektantką..
- Nie zapomnij zapisać sobie tego wszystkiego zapisać na kartce.
- Ale mówię poważnie.
- Nie chce żeby zwrócił na mnie uwagę przez to, że mu coś o mnie naopowiadałaś tylko dlatego, że mu się sama spodobam.
- Rozumiem.
- A pro po niego cały czas się na Ciebie gapi. Chyba musisz mu uświadomić, że już z kim jesteś.
- Wolę opcje uświadomienia go, że nie jestem zainteresowana.
- Jak tam chcesz.- przerwała.- On tu idzie.
- Cześć dziewczyny.- przywitał się Luke.
- Cześć.
- Diana, spotkamy się dzisiaj, żeby zacząć robić ten projekt?
- Jasne. To może wpadłabym do Ciebie o 18?
- Pewnie. To od razu weź strój żebyśmy po tym poszli potrenować.- Layla rzuciła mi pytające spojrzenie.

- No dobra. To jesteśmy umówieni. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.- odszedł a Layla od razu zażądała wyjaśnienia.
- Czy ja o czymś nie wiem?
- On mi pomaga z projektem, a ja mu pomagam dostać się do drużyny.
- Aha. Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?
- Dość szybko. Wyleciało mi z głowy.
- Wyleciało ci z głowy… Diana, ty masz chłopaka!
- Luke to tylko kolega z klasy. Nic między nami nie było, nie będzie i nie jest. Zrozum to.
- Znowu jestem zazdrosna.
- Nie masz o co.- zadzwonił dzwonek. Jak to możliwe, że tak szybko?- Czas na lekcje!- udałyśmy się do Sali. Reszta dnia w szkole minęła  szybko łącznie z treningiem. W domu byłam przed 17. Odrobiłam lekcje, wszystko sobie przygotowałam. Kiedy miałam wszystko gotowe do domu wróciła mama z moim braciszkiem.
- Cześć.
-Cześć. Pomożesz mi?
- Jasne a w czym?
-Rozpakuj zakupy, a ja pójdę go położyć.
- Ok.- zaczęłam wkładać produkty na swoje miejsca. Po dziesięciu minutach moja rodzicielka wróciła.
- I jak tam w szkole?
- Dobrze.
- Gdzie wczoraj byłaś?- musiała zacząć temat.
- A wiesz trochę chodziłam sobie po mieście..
- Do 22?
- Tak.
- W grudniu? W środku tygodnia?
- A nie można?
- To dziwne, Diana.
- Nie prawda.- spojrzałam na zegarek. 17.30.- Muszę iść.
- Gdzie?
- Do kolegi z klasy robić projekt, a potem idę z nim trenować, bo chce się dostać do drużyny. Idę, pa. Wrócę późno.- nie czekając na odpowiedź wyszłam. Droga zajęła mi dwadzieścia minut. Zadzwoniłam dzwonkiem.
- Cześć.- przywitał się chłopak.
- Cześć.
- Gotowa na projekt?
- Taa. No to do roboty.- zaczął mi tłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi. Cos tam zrozumiałam. Zaczęliśmy pisać.  Przy okazji rozmawialiśmy. Lubię go. Jak kolegę. Dochodziła 20.
- Idziemy na basen?
- Jasne.- wziął torbę, ubraliśmy się i poszliśmy.
- Wiesz, która to Layla?
- Ta twoja przyjaciółka?
- Tak. Co  o niej sądzisz?
- Wydaje się fajna.
- Bo taka jest. Myślę, że powinnam was lepiej poznać.
- Co masz na myśli?- spojrzał na mnie.- Aaaa. Przez poznać mam rozumieć zeswatać?
- Coś w tym rodzaju.
- Nie szukam dziewczyny.
- Rozumiem.- kurde. Właśnie doszliśmy do wejścia.- Załatwię to.- na szczęście był Carl.- Dobry wieczór Carl. Marshall miał Ci powiedzieć, że będę przychodzić trenować wieczorami.
- Tak, panienko Evans. Mówił. Zapraszam do środka.- nie zauważył Luke’a.
- Widzę, że masz dużo tych znajomości.
- No mam. Spotkamy się przy basenie.- ruszyliśmy do swoich szatni. Po 15 minutach byliśmy gotowi, żeby wskoczyć do wody. Przyjrzałam mu się. Miał dobrze zbudowane ciało. Bardzo. O czym ty myślisz?- Na początek 100 m na rozgrzewkę.- wskoczyliśmy i zaczęliśmy pływać. Był szybki i miał dobrą technikę. Czyli, że pewnie pływał wcześniej. Po dwóch godzinach staliśmy przed szkoła po ciężkim treningu.
- Dzięki za ten trening.
- Nie ma sprawy. W końcu mamy układ.
- Mamy.
-To do zobaczenia jutro.- pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w swoją stronę. Byłam w domu po 15 minutach. Wzięłam prysznic i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
 -------------------------------
Siema. I może być ten rozdział?Nie wiem czy jest zbyt ciekawy, bo nie mialam pomysłu. Chciałabym teraz się zwrócić do osób , którym niezbyt podoba się związek Caine'a i Diany. W opowiadaniu jest dopiero grudzień, a akcja trwa do 16 lipca, więc spokojnie. Nawet nie wiecie ile jeszcze się zdarzy. Nie zapominajmy o Harrym, który lubi namieszać ;) A i jeszcze coś. Chcę bardzo podziękować za wszystkie miłe komentarze. Wywołują one u mnie banana na twarzy :) I proszę anonimki o podpisywanie się.