środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 13



Rozdział 13


- O Dianę? Co z nią?
- Robiłam zwiady i słyszałam, że Harry i Zayn planują coś przeciwko niej.- spojrzałem na nią ze zdziwieniem i złością?
- To tyle?- potwierdziła- Ty sobie ze mnie jaja robisz? Każdy jest tego świadomy. Czyli, że właśnie zrezygnowałem z kolacji, żeby usłyszeć coś co jest oczywiste?!- byłem wściekły.
- Przepraszam, że Luigi kazał mi ze wszystkim co mnie zaniepokoi. Nie złość się na mnie.- chwyciła mnie za rękę.- Ostatnio się między nami popsuło. Nie podoba mi się to.- zabrałem rękę.
- Myślisz, że po tym wszystkim będzie tak jak dawniej? Jeśli tak to się grubo mylisz.- teraz oprócz złości pojawił się smutek.
- Wiem, że źle postąpiłam. I że Cię zraniłam, ale chcę to naprawić.
- Złamałaś mi serce , Lauro. Przez Ciebie wyszedłem na idiotę. Nie wiem czy kiedyś Ci to wybaczę, ale nie oznacza to jednak, że nie będę z Tobą rozmawiać. To by było dziecinne.
- Mam nadzieję, że kiedyś naprawię ten głupi błąd i będzie dobrze. Jest jeszcze coś, ale chciałabym żeby był przy tym Luigi.
- No to na co czekamy? Lecimy.- wzbiliśmy się w górę.
Oczami Diany
Kiedy zauważyłam, że Caine do nas wraca uśmiechnęłam się do niego.
- Słuchajcie, dostałem przed chwilą bardzo ważny telefon i… muszę coś załatwić.
- No dobra. Musisz wyjść teraz?- zapytałam, ze smutkiem.
- Tak, ale znajdę czas żeby Cię odprowadzić.
- Nie trzeba. Dam sobie radę SAMA.- powiedziałam z lekką nutą złości.
- No dobra. To ja już się zbieram. Do zobaczenia Diana. Do widzenia Luigi.- powiedział i po prostu wyszedł.
- Ja chyba też się muszę zbierać, bo mam jeszcze dużo do zrobienia.
- Dobrze. Do widzenia.
-Do widzenia.- powiedział i opuścił restauracje.
- No i co , znów zostałaś sama, Diana?- zapytałam sama siebie, ubrałam płaszcz i wyszłam. Wybrałam dłuższą drogę do domu. Wiedziałam, że jak wrócę, mama będzie wypytywała jak było, ale chciałam o tym nie rozmawiać. Przechodziłam, akurat koło szkolnej pływalni, w której trenuję. Olśniło mnie. W szafce mam zapasowy strój i czepek. Ruszyłam w stronę wejścia. Inna osoba miała by problem z wejściem, ale nie ja. Nie skromnie mówiąc byłam gwiazdą pływania w Portland. Bardzo dużo osób mnie rozpoznawało, a z wejściem, na „moją” pływalnie tym bardziej nie będę miała kłopotu.
- Dobry wieczór, Carl.- przywitałam się z ochroniarzem po 50, którego dobrze znałam.
- O, panienka Evans. Jak miło panią widzieć. Co pani robi o tej porze?- bawiło mnie to, że zwracał się do mnie jak do dorosłej.
- Na trening nigdy nie jest za późno.- oznajmiłam z uśmiechem.
- I to w pani podziwiam. Ten zapał. Szatnia jest otwarta.- poszłam.
Udałam się na pierwsze piętro , weszłam do szatani dziewczyn i ruszyłam do szafki z numerem 59. Mam ją od tak dawna. Otworzyłam ją i
wyciągnęłam stary czarny strój i czepek. Następnie przebrałam się. Wchodząc na pływalnie poczułam zapach chloru. Zaciągnęłam się. To mój świat. Po krótkiej rozgrzewce wskoczyłam do wody i zaczęłam pływać. Co chwile zmieniałam styl i powracałam do poprzedniego. Rozmyślałam dużo przy tym. Myślałam nad moim życiem. Nad tym co mnie spotkało. Nad tymi dobrymi i złymi rzeczami. Kiedy postanowiłam odpocząć spojrzałam na zegar. Jest 23.27!! Szybko wyszłam z wody i ujrzałam postać, która wyciągała do mnie ręcznik.
- Myślałem, że nigdy nie wyjdziesz.- powiedział dobrze znany mi głos.

 -----------------------------------------------------------------------
1. Chciałabym żeby każdy kto czyta mojego bloga napisał komentarz pod tym postem i wyraził swoją opinię. Ważne dla mnie !
2. Chcę was zaprosić na mojego drugiego bloga : http://whatisatrue.blogspot.com/ Mam nadzieję, że ktoś zajrzy.
3. Jak myślicie kto jest tą osobą ,która czekała na Dianę?

6 komentarzy:

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)