CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Nowy blog, zapraszam :))
Rozdział 123
Kiedy się obudziłam Layli nie było.
Wyczłapałam się z namiotu i zauważyłam ją przy ognisku. Dłubała w nim patykiem.
Muszę przyznać, że to był śmieszny widok. Wyglądała ja małe dziecko.
- Czemu mnie nie obudziłaś?-
podskoczyła.
- Bo smacznie spałaś.- dosiadłam się.-
Ty mi wczoraj przed snem coś mówiłaś? Bo nie wiem czy to był sen.
- A co pamiętasz?
- To, że chcesz umrzeć.- uśmiechnęłam
się smutno.
- To prawda, Layla- dziewczyna miała
dziwny wyraz twarzy.
- Nie zmienisz decyzji?- szepnęła.
- Nie zmienię. Ty będziesz miała
Niall’a, Em Liam’a. Pozostali też będą sobie żyć. Tak będzie lepiej-
pogłaskałam ją po ramieniu.
-
Tylko dla ciebie…
- Uwierz mi. Dla świata też to wyjdzie
na dobre.
- Będziemy tęsknić i płakać całymi
dniami.
- A ja będę was chronić z góry.-
kolejny raz się uśmiechnęłam.- Mam prośbę. Zajmij się Luk’iem.- skrzywiła się.
- Nim… A mną kto się zajmie?- zapytała
wręcz z oburzeniem.
- Luke. I Niall. I pewnie wiele innych
osób. A Luke będzie chciał zostać sam. Nie pozwól mu na to, okej?
- Okej.- tym razem ona się też uśmiechnęła.
***
Oczami
Luke’a:
Czuliście się kiedyś puści w środku?
Wypełniał was tylko ból? I strach? Ja właśnie się tak czuję z wiedzą, że za dwa
tygodnie ona umrze. Moja przyjaciółka… Kiedy wróciliśmy z namiotów, wziąłem
prysznic i przebrałem się. Za chwilę idę na zebraniu grupy wsparcia. Podobno
ona pomaga. Zatrzymałem się pod budynkiem. Skromny i niewielki. A może się
wycofam? Nie, Luke. Musisz tam iść. Oni mogą ci pomóc. A uratują Dianę? Nie, ale będziesz wiedział jak sobie radzić.
Dobra rada… Zająłem jedno krzesło. Było piętnaście osób. Anorektyczki,
poparzeni, desperaci i tacy tam. Czułem się trochę nieswojo.
- W naszych kręgach pojawił się nowy
ptaszek. Opowiesz nam coś o sobie?- zwrócił się do mnie prowadzący. Wstałem.
- Nazywam się Luke Castella, mam 18
lat, urodziłem się w Nowym Yorku, a od niedawna mieszkam tutaj.
- A jakie są twoje obawy?
- Moje obawy?
- Czego się boisz, chłopcze?
- Śmierci najbliższych. Za dwa
tygodnie moja przyjaciółka ma umrzeć.
- Mhm. A jak sobie z tym radzisz?-
westchnąłem.
- Właśnie sobie nie radzę i
przyszedłem tutaj licząc na pomoc.- ktoś prychnął.
- Chcesz coś doradzić Grace?- naprawdę
piękna dziewczyna wstała.
- Każdy kiedyś umiera, jedni za młodu,
inni starzy. Strata bliskich boli, dobrze o tym wiem, ale jeśli zamierzasz jej
ostatnie tygodnie na dołku to ona może odejść wcześniej. I sam powinieneś z tym
walczyć, a nie liczyć, że przyjdziesz tu i wszyscy rzucą ci się z pomocą, bo
jesteś taki poszkodowany. Litość jest dla słabeuszy- usiadła, a ja wlepiłem w
nią swój wzrok. Ona jest cudowna! Piękna, ostra, mądra… Muszę się z nią omówić.
***
Czekałem aż wyjdzie. W końcu się doczekałem.
- Cześć- powiedziałem z uśmiechem.
- Cześć- ruszyła przed siebie, a ja
dotrzymywałem jej kroku.- O co chodzi?- zatrzymała się.
- Chciałem zapytać czy pójdziesz ze
mną do kina?- zmierzyła mnie.
- Może w piątek?
- Nie, chodziło mi teraz, zaraz.-
zdziwiła się.
- Czemu ci tak na tym zależy? I czemu
mi się tak przyglądasz?
- Bo piękna jesteś. I podobało mi się
to co powiedziałaś i chciałbym cię poznać.
- A co jeśli się nie zgodzę?- uśmiechnęła
się.
- Złamiesz jakże moje kruche
serduszko.- zaśmiała się. Jest dobrze. Nawet bardzo.- To jak?- przewróciła
oczami.
- A na co idziemy?
- Ty wybierasz.- i uśmiech zniknął.
- Na serio? Dobrze ci szło i znowu
karzesz innym podejmować wybór za ciebie.
- „Stulatek, który wyskoczył przez
okno i zniknął” odpowiada?
- Odpowiada- otworzyłem jej drzwi do
samochodu.
Oczami
Diany:
Wieczór. Umówiłam się z chłopakami na
dachu budynku. Tu nikt nam nie przeszkodzi. Obiecałam Luk’owi, że im dzisiaj
powiem i słowa dotrzymam.
- Diana?- odwróciłam się i ujrzałam
Caine’a.
- Caine.- staliśmy chwilę się w siebie
wpatrując.
- Co on tutaj robi?- zapytał Harry,
który właśnie się zjawił.
- Mógłbym zapytać o to samo- obaj ze
skrzyżowanymi rękoma i spojrzeli w moją stronę.
- Już od wielu miesięcy czekacie na
mój wybór. I parę dni temu dokonałam tego i muszę wam to powiedzieć- oboje
pobledli, choć to było ledwo zauważalne bo było ciemno. Podeszłam do nich i
mocno przytuliłam. A potem każdego pocałowałam na ten nasz własny i wspaniały
sposób. Oboje patrzyli na mnie zdezorientowani.
- Możesz przejść do rzeczy?- zapytał
Harry.
- Mogę, a więc… Wszyscy są bezpieczni –
oznajmiłam.
- Co masz na myśli?- zapytał Caine.
- To, że ani Światło ani Ciemność nie
umiera.- oboje popatrzyli po sobie.
- Chcesz powiedzieć, że- zaczął Caine.
- Że ty…- próbował Harry.
- Umieram- dokończyłam.
- Nie możesz- oboje powiedzieli
równocześnie.
- Mogę, chcę i zrobię to. A wy nie
możecie mi tego zabronić- wkurzyli się.
- Nie możesz umrzeć!
- Ty musisz żyć!- zaczęli dziwne
monologi, których nie mogłam zrozumieć.
- Decyzja zapadła. Do zobaczenia-
zeszłam po drabinie i wróciłam do domu. Kiedy się położyłam wiedziałam, że
najtrudniejsze mam za sobą.
-------------------------------------
No i co sądzicie? Może być? Luke będzie z Grace? O niej więcej dowiemy się w nn. Zapraszam na pozostałe blogi w tym nowego, gdzie możecie złożyć zamówienie do mnie lub beaty ;) Jutro nn, proszę o komentarze i dziękuję za nie.
Super, z niecierpliwością czekam na next :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Anioły Ciemności staną się Aniołami Światłości, czy coś w tym stylu, bo nie chcę, żeby ktoś umarł :(
Jestem bardzo ciekawa, jaka jest ta tajemnica rodzinna *.*
Diana musi być z CAINE'M :D I oczywiście wybrać ŚWIATŁOŚĆ :D O nie, ja nie chcę, żeby umierała, wszyscy muszą ją przekonać :(
Wydaje mi się, że jak bd wiedziała jak umarła, to wybierze stronę (mam nadzieję, że Światłość)
Nie mogę doczekać się wojnyyy :p - pozdro Asia :)
Super! A Luke sobie w końcu kogoś znalazł. Awww. super! ;* Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na nn
OdpowiedzUsuńCUDO *.*
OdpowiedzUsuńZajebiste*.*/ Dominika
OdpowiedzUsuńSuper<3/ Aga
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 pozdrawiam i życzę weny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Pozdrawiam i zżyczę weny <3
OdpowiedzUsuńSwietny :)
OdpowiedzUsuńWidzę że ktoś tu czytał lub oglądał "Gwiazd naszych wina" :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! ADA xx