niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 27



Rozdział 27
                                                       Diana


- Halo? Jest tu kto?- siedziałam zamknięta w jakimś pomieszczeniu. Nie było tutaj nikogo. Nie było także okien, drzwi czy klamek. Byłam uwięziona w jakimś pomieszczeniu bez wyjścia. Byłam w p u ł a p c e . – Pomocy! Błagam pomóżcie mi!- darłam się. Okazało się, że drzwi jednak były jednak ja nie miałam możliwości ich dostrzec ani otworzyć. Pojawili się w nich Harry i Caine- Jak dobrze, że was widzę. Siedzenie tutaj to jakiś dramat. – próbowałam wstać, ale na marne. Jakaś siła mnie trzymała. – Pomóżcie mi- prychnęli.
- Tobie? Chyba oszalałaś. Po co miałbym pomagać takiej kłamczuszce i zdrajczyni jak ty? I hipokrytce. Masz pretensje o moją miłość z Beatrice, a sama zdradzasz mnie z Harrym.
- Nie prawda! Harry, powiedz mu coś… Pomóż mi…- łzy spływały mi po policzkach.
- Teraz to Harry, tak? Harry jest kiedy Caine nie może, ale za to kiedy jest  to Harry ma iść w cholerę. Bawisz się moimi uczuciami Diana.. Naszymi. Gdybyś już kiedyś się zdecydowała problemów by nie było. A teraz jesteś naznaczona- wyciągnął lustro w moją stronę. Na moim czole widniał napis „zdrajca” z mojej własnej krwi. Próbowałam go zmyć, ale na marne. To było wyryte.
- Nie, nie, nie. Proszę… Błagam wypuście mnie stąd! Ratunku!
- Diana!- otworzyłam oczy i ujrzałam zaniepokojonego Caine’a- To tylko sen. Nic się nie dzieje- przytulił mnie.
- Tak, to tylko sen- wybełkotałam.- Muszę iść się przygotować na dzisiaj. Przepraszam- z walizki wyciągnęłam potrzebne ubrania i udałam się do łazienki.
                                                          Rosaline
Gładziłam czoło mojego brata mokrą szmatą. To co Nathaniel mu zrobił przechodzi ludzkie pojęcie! I chciał to jeszcze zrobić Calumowi. Musimy się stąd jakoś wydostać… Ian gorączkuje i cały czas coś mamrocze… Strasznie się o niego martwię. Nie mamy żadnych lekarstw, a ten psychol gdzieś wyjechał. Boję się, że Ian’owi może się coś stać.
- Calum, a jak on…- zaczęłam.
- Nie mów tak nawet Rosie. On jest silny. Wyjdzie z tego – powiedział Cal.
- Nie wiem jak mam mu pomóc. Męczy się…
- Głodny w ciemności…- Ian powiedział to już z setny raz.
- Kto jest głodny w ciemności Ian?- nie liczyłam na odpowiedź. Nie kontaktował. Do pokoju wpadła Mel.
- Chodźcie szybko!- krzyknęła zdyszana.
- Co się dzieje?- zapytał mój chłopak.
- Musicie to zobaczyć…- pociągnęła mnie za rękę. Calum biegł tuż za nami. Udaliśmy się do Sali balowej. Otworzyłam szeroko oczy. Tak unosiła się jakaś kobieta. Była oblana blaskiem.
- Kto to jest?- szepnęłam.
- Nie mogę wam tego zdradzić- odezwała się o dziwo.- Ale chcę wam pomóc. Mogę was stąd zabrać.
- Chcesz nam pomóc jak ten wariat Nathaniel? Bo ja raczej podziękuję!- krzyknęłam- Przez niego mój brat dziwnie się zachowuje. Może i umiera. Nie potrzebujemy takiej drugiej przygody!
- Nie chcę was nigdzie zabierać. Chcę was stąd wypuścić. Odwrócę uwagę obłąkanych, a wy wyjdziecie na zewnątrz a potem będziecie się kierować na gwiazdę którą widać nawet za dnia. Po dłuższej wędrówce dotrzecie do Portland.
- Czemu mamy ci ufać?- zapytał Ashton.
- Owszem, nie macie podstaw. Ale to i tak chyba jest lepsze wyjście niż zostać tutaj prawda?- pokiwaliśmy głowami.
- Nasz brat jest nieprzytomny i majaczy. Nie damy rady go przenieść do samego Portland…
- Przykro mi, ale teraz nadarzyła się może i jedyna okazja żebym dostała się do kryjówki ciemności. A mocy uleczania nie posiadam. Musicie spróbować. Za pięć minut zacznę je odciągać. Będziecie musieli się spieszyć, nie wiem ile mi to zajmie.- i zniknęła.
- Idźcie do głównej bramy, my z Calem idziemy po niego- rzuciliśmy się biegiem, a chwilę później byliśmy w sypialni. Na nasze szczęście Ian miał otwarte oczy. – Spróbuj usiąść Ian, musimy uciekać.
- Gdzie?
- Do domu. Dostaliśmy szansę ucieczki. Nie możemy jej przegapić. Ruszaj się. – on dalej leżał- Ian, no… Musimy iść!
- Idźcie beze mnie. Ja nie mam po co wracać. Kiedy was nie będzie nie podpadnę Nathanielowi. I chcę mu pomóc. – powiedział.
- Słuchaj, powiem że to wszystko mój pomysł tylko….
- Nie, Rosaline. Ja zostaję. Idźcie już
- Nie możesz Ian…
- Powiem, że byłem nieprzytomny jak zwialiście. Powiedz Nathalie, że ją kocham okej? I że przepraszam, ale nie mogłem.
- Nie, ty sam masz jej to przekazać…
- Powiem jej to- odezwał się Calum- Jesteś pewny, że chcesz zostać?
- Stuprocentowo- miałam ochotę krzyczeć.
- Trzymaj się stary.
- Wy też- Calum pociągnął mnie w stronę wyjście.
- Nie możemy go tak zostawić…- przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Nie mamy wyjścia- zamknęłam oczy. Biegł. Potem usłyszałam głosy przyjaciół, z pytaniami gdzie jest mój brat. I poczułam powietrze. I wolność
                                                           Harry
- uważajcie na pułapki- pióro oczywiście musiało znajdywać się w jakiejś jaskini czy czymś tam. Jeden pies. Doszliśmy do końca tunelu. Była tu dziura prowadząca do Sali gdzie ma znajdować się pióro.
- Kto idzie?- zapytał Lou.
- Myślę, że Harry powinien iść. Jest najszczuplejszy- skomentował Liam a wszyscy przytaknęli. Westchnąłem i zsunąłem się po linie . Pióro wisiało na ścianie. Po woli szedłem w jego stronę. Żadnych pułapek? Jak to? Wyjąłem długopis i powoli zastąpiłem nim pióro. Ruszyłem z powrotem. Zero dreszczyku. Smutne.
- Zayn! Łap- rzuciłem pióro do góry, a mulat bez problemu je złapał.- Wciągnijcie mnie- złapałem się liny, a oni mnie wyciągnęli. Ruszyliśmy do wyjścia. Za łatwo poszło…- Muszę zawiązać buta. Zaraz was dogonię- uklęknąłem i wziąłem się za wiązanie.
- Harry..- usłyszałem. Wstałem i rozejrzałem się.- Harry…- nie uwierzycie ale mówił to do mnie czarny wąż.
- Co do cholery…- wystrzelił i udziabał mnie w szyję. Usłyszałem krzyki i zapadła ciemność.
                                                      Diana
- Jak my mamy znaleźć ten kluczyk w tym wielkim zamku? – zapytałam z pretensją.
- Trzeba poszperać- Astrid odchrząknęła.
- Dostane nagrodę jak go znajdę?- zapytała. Spojrzeliśmy na siebie z Cainem.
- A co byś chciała?- dziewczynka się zastanowiła.
- Zwierzaka?- pokręciliśmy głową.- To lalkę.
- Lalka może być- stwierdziłam.
- Znalazłam. Jest na szyi tej starszej pani- odwróciliśmy się. Faktycznie, znajdował się na łańcuszku. Królowej…
- Cholera, jak my go dostaniemy…- mruknął Caine.
- Mam pomysł, ale to będzie kosztować samochód dla lalki- westchnęłam.
- No to proszę, przedstaw go.
- Nie ma czasu. Ona zaraz pójdzie. Po prostu niech Caine cię obejmie, wpatrujcie się w ten obraz i bądźcie smutni. Resztę zostawcie mnie- mężczyzna z wahaniem mnie objął. Wykonaliśmy polecenie dziewczynki. Z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Zaczęła odchodzić. Wpadła na królową.
- Oh najmocniej przepraszam- powiedziała. Łzy dalej jej ciekły.
- Nic się nie stało. Jak masz na imię kochanie?- spytała królowa.
- Astrid.
- Czemu płaczesz, Astrid?- zapytała z troską.
- Ciocia ostatnio umarła i mamusia jest strasznie z tego powodu smutna. Tatuś strasznie się stara ją pocieszyć, ale to idzie na marne. – bardziej się rozpłakała. Kobieta ją przytuliła.
- To są twoi rodzice?- spytała patrząc w naszą stronę. Udawaliśmy, że ich nie widzimy.
- Tak. – kobieta odpięła łańcuszek i podała go małej.
- Idź powiedzieć mamusi, że bardzo ją kochasz i daj jej go. Pewnie poprawisz jej humor. Miło było cię poznać Astrid. – zaczęła odchodzić.
- Panią również- dziewczynka podbiegła do nas i założyła mi kluczyk na szyję. – Myślę, że domek dla lalki też by się przydał.
- Jak ty…
- Diana, tak mnie wychowano. Powinniście się cieszyć.
- Umówmy się, że będziesz to wykorzystywać w sytuacjach awaryjnych, okej?- zapytał Caine.
- Ale dostanę swoje nagrody?- pokiwał głową. Uśmiechnęła się- Umowa stoi.
- Dobra, zbierajmy się, a zdążymy na dzisiejszy samolot.
                                                           ***
O czwartej nad ranem wylądowaliśmy. Odebrał nas Louis.
- Cześć. Mamy klucz. A wam jak poszło? – Louis spuścił wzrok.
- Mamy pióro, ale…
- Ale co?- zapytałam.
- Harry’ego udziabał jakiś dziwny wąż. Teraz jest w szpitalu, nieprzytomny. Umrzeć, nie umrze, ale może do końca życia być sparaliżowany…- o nie… Od razu pojechaliśmy do szpitala.
-------------------------------
No i jak? Złe za Harry'ego? W nn będzie trochę przemyśleń Diany na temat tego co czuje, będzie o księdze i o ucieczce. A no właśnie co do ucieczki: cieszycie się?  Jutro nn, proszę o komentarze. Mam nadzieję, że pojawi się chociaż z 6, bo na początku kontynuacji potrafiło być po 8,a teraz po 4. + Wielkie dzięki dla dziewczyn, które robią to systematycznie pod każdym rozdziałem.

8 komentarzy:

  1. Zle ? Ja jestem wściekła. Ale rozdzial i tak.super. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeeer :D
    Kurde, dlaczego Ian musiał zostać ughh i dlaczego akurat w tedy Harre'mu musiał rozplątać się ten but?
    Ale jestem zadowolona z ucieczki i tych wszystkich przygód :D
    Astrid jest najlepsza, rozwala wszystko i wszystkich (w pozytywnym znaczeniu) :D
    Już nie mogę się doczekać nn :D
    Oby Diana wzięła pod uwagę ostatnie DOBRE zachowanie Caine :D W końcu są małżeństwem :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry ma żyć! I ma być zdrowy! A Ian,to przez obłąkanych! ;vv

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie Ian miał z nimi uciec!!! Hazz ku*wa coś ty z nim zrobiła?? Ale i tak rozdział zajebisty ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, Harry na być w pełni zdrowy !! A rozdział świetny✌

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy jestem zła? Jestem wręcz wściekła. Dlaczego mi to zrobiłaś? Mój biedny Harry :(
    Dlaczego to akurat on musiał ucierpieć?
    Mam nadzieję, że przeżyje i nic mu większego nie będzie.
    Ian został... smutno trochę.
    No trudno.
    Czekam na nn.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)