Rozdział 27
Diana
- Halo? Jest
tu kto?- siedziałam zamknięta w jakimś pomieszczeniu. Nie było tutaj nikogo.
Nie było także okien, drzwi czy klamek. Byłam uwięziona w jakimś pomieszczeniu
bez wyjścia. Byłam w p u ł a p c e . – Pomocy! Błagam pomóżcie mi!- darłam
się. Okazało się, że drzwi jednak były jednak ja nie miałam możliwości ich
dostrzec ani otworzyć. Pojawili się w nich Harry i Caine- Jak dobrze, że was
widzę. Siedzenie tutaj to jakiś dramat. – próbowałam wstać, ale na marne. Jakaś
siła mnie trzymała. – Pomóżcie mi- prychnęli.
- Tobie?
Chyba oszalałaś. Po co miałbym pomagać takiej kłamczuszce i zdrajczyni jak ty?
I hipokrytce. Masz pretensje o moją miłość z Beatrice, a sama zdradzasz mnie z
Harrym.
- Nie
prawda! Harry, powiedz mu coś… Pomóż mi…- łzy spływały mi po policzkach.
- Teraz to
Harry, tak? Harry jest kiedy Caine nie może, ale za to kiedy jest to Harry ma iść w cholerę. Bawisz się moimi
uczuciami Diana.. Naszymi. Gdybyś już kiedyś się zdecydowała problemów by nie
było. A teraz jesteś naznaczona- wyciągnął lustro w moją stronę. Na moim czole
widniał napis „zdrajca” z mojej własnej krwi. Próbowałam go zmyć, ale na marne.
To było wyryte.
- Nie, nie,
nie. Proszę… Błagam wypuście mnie stąd! Ratunku!
- Diana!- otworzyłam oczy i ujrzałam
zaniepokojonego Caine’a- To tylko sen. Nic się nie dzieje- przytulił mnie.
- Tak, to tylko sen- wybełkotałam.- Muszę iść
się przygotować na dzisiaj. Przepraszam- z walizki wyciągnęłam potrzebne
ubrania i udałam się do łazienki.
Rosaline
Gładziłam czoło mojego brata mokrą szmatą. To
co Nathaniel mu zrobił przechodzi ludzkie pojęcie! I chciał to jeszcze zrobić
Calumowi. Musimy się stąd jakoś wydostać… Ian gorączkuje i cały czas coś mamrocze…
Strasznie się o niego martwię. Nie mamy żadnych lekarstw, a ten psychol gdzieś
wyjechał. Boję się, że Ian’owi może się coś stać.
- Calum, a jak on…- zaczęłam.
- Nie mów tak nawet Rosie. On jest silny.
Wyjdzie z tego – powiedział Cal.
- Nie wiem jak mam mu pomóc. Męczy się…
- Głodny w ciemności…- Ian powiedział to już z
setny raz.
- Kto jest głodny w ciemności Ian?- nie
liczyłam na odpowiedź. Nie kontaktował. Do pokoju wpadła Mel.
- Chodźcie szybko!- krzyknęła zdyszana.
- Co się dzieje?- zapytał mój chłopak.
- Musicie to zobaczyć…- pociągnęła mnie za
rękę. Calum biegł tuż za nami. Udaliśmy się do Sali balowej. Otworzyłam szeroko
oczy. Tak unosiła się jakaś kobieta. Była oblana blaskiem.
- Kto to jest?- szepnęłam.
- Nie mogę wam tego zdradzić- odezwała się o
dziwo.- Ale chcę wam pomóc. Mogę was stąd zabrać.
- Chcesz nam pomóc jak ten wariat Nathaniel?
Bo ja raczej podziękuję!- krzyknęłam- Przez niego mój brat dziwnie się
zachowuje. Może i umiera. Nie potrzebujemy takiej drugiej przygody!
- Nie chcę was nigdzie zabierać. Chcę was stąd
wypuścić. Odwrócę uwagę obłąkanych, a wy wyjdziecie na zewnątrz a potem
będziecie się kierować na gwiazdę którą widać nawet za dnia. Po dłuższej
wędrówce dotrzecie do Portland.
- Czemu mamy ci ufać?- zapytał Ashton.
- Owszem, nie macie podstaw. Ale to i tak
chyba jest lepsze wyjście niż zostać tutaj prawda?- pokiwaliśmy głowami.
- Nasz brat jest nieprzytomny i majaczy. Nie
damy rady go przenieść do samego Portland…
- Przykro mi, ale teraz nadarzyła się może i
jedyna okazja żebym dostała się do kryjówki ciemności. A mocy uleczania nie
posiadam. Musicie spróbować. Za pięć minut zacznę je odciągać. Będziecie musieli
się spieszyć, nie wiem ile mi to zajmie.- i zniknęła.
- Idźcie do głównej bramy, my z Calem idziemy
po niego- rzuciliśmy się biegiem, a chwilę później byliśmy w sypialni. Na nasze
szczęście Ian miał otwarte oczy. – Spróbuj usiąść Ian, musimy uciekać.
- Gdzie?
- Do domu. Dostaliśmy szansę ucieczki. Nie
możemy jej przegapić. Ruszaj się. – on dalej leżał- Ian, no… Musimy iść!
- Idźcie beze mnie. Ja nie mam po co wracać.
Kiedy was nie będzie nie podpadnę Nathanielowi. I chcę mu pomóc. – powiedział.
- Słuchaj, powiem że to wszystko mój pomysł
tylko….
- Nie, Rosaline. Ja zostaję. Idźcie już
- Nie możesz Ian…
- Powiem, że byłem nieprzytomny jak
zwialiście. Powiedz Nathalie, że ją kocham okej? I że przepraszam, ale nie
mogłem.
- Nie, ty sam masz jej to przekazać…
- Powiem jej to- odezwał się Calum- Jesteś
pewny, że chcesz zostać?
- Stuprocentowo- miałam ochotę krzyczeć.
- Trzymaj się stary.
- Wy też- Calum pociągnął mnie w stronę
wyjście.
- Nie możemy go tak zostawić…- przerzucił mnie
sobie przez ramię.
- Nie mamy wyjścia- zamknęłam oczy. Biegł.
Potem usłyszałam głosy przyjaciół, z pytaniami gdzie jest mój brat. I poczułam
powietrze. I wolność
Harry
- uważajcie na pułapki- pióro oczywiście
musiało znajdywać się w jakiejś jaskini czy czymś tam. Jeden pies. Doszliśmy do
końca tunelu. Była tu dziura prowadząca do Sali gdzie ma znajdować się pióro.
- Kto idzie?- zapytał Lou.
- Myślę, że Harry powinien iść. Jest
najszczuplejszy- skomentował Liam a wszyscy przytaknęli. Westchnąłem i zsunąłem
się po linie . Pióro wisiało na ścianie. Po woli szedłem w jego stronę. Żadnych
pułapek? Jak to? Wyjąłem długopis i powoli zastąpiłem nim pióro. Ruszyłem z powrotem.
Zero dreszczyku. Smutne.
- Zayn! Łap- rzuciłem pióro do góry, a mulat
bez problemu je złapał.- Wciągnijcie mnie- złapałem się liny, a oni mnie
wyciągnęli. Ruszyliśmy do wyjścia. Za łatwo poszło…- Muszę zawiązać buta. Zaraz
was dogonię- uklęknąłem i wziąłem się za wiązanie.
- Harry..- usłyszałem. Wstałem i rozejrzałem
się.- Harry…- nie uwierzycie ale mówił to do mnie czarny wąż.
- Co do cholery…- wystrzelił i udziabał mnie w
szyję. Usłyszałem krzyki i zapadła ciemność.
Diana
- Jak my mamy znaleźć ten kluczyk w tym
wielkim zamku? – zapytałam z pretensją.
- Trzeba poszperać- Astrid odchrząknęła.
- Dostane nagrodę jak go znajdę?- zapytała.
Spojrzeliśmy na siebie z Cainem.
- A co byś chciała?- dziewczynka się
zastanowiła.
- Zwierzaka?- pokręciliśmy głową.- To lalkę.
- Lalka może być- stwierdziłam.
- Znalazłam. Jest na szyi tej starszej pani-
odwróciliśmy się. Faktycznie, znajdował się na łańcuszku. Królowej…
- Cholera, jak my go dostaniemy…- mruknął
Caine.
- Mam pomysł, ale to będzie kosztować samochód
dla lalki- westchnęłam.
- No to proszę, przedstaw go.
- Nie ma czasu. Ona zaraz pójdzie. Po prostu
niech Caine cię obejmie, wpatrujcie się w ten obraz i bądźcie smutni. Resztę
zostawcie mnie- mężczyzna z wahaniem mnie objął. Wykonaliśmy polecenie
dziewczynki. Z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Zaczęła odchodzić. Wpadła na
królową.
- Oh najmocniej przepraszam- powiedziała. Łzy
dalej jej ciekły.
- Nic się nie stało. Jak masz na imię
kochanie?- spytała królowa.
- Astrid.
- Czemu płaczesz, Astrid?- zapytała z troską.
- Ciocia ostatnio umarła i mamusia jest
strasznie z tego powodu smutna. Tatuś strasznie się stara ją pocieszyć, ale to
idzie na marne. – bardziej się rozpłakała. Kobieta ją przytuliła.
- To są twoi rodzice?- spytała patrząc w naszą
stronę. Udawaliśmy, że ich nie widzimy.
- Tak. – kobieta odpięła łańcuszek i podała go
małej.
- Idź powiedzieć mamusi, że bardzo ją kochasz
i daj jej go. Pewnie poprawisz jej humor. Miło było cię poznać Astrid. – zaczęła
odchodzić.
- Panią również- dziewczynka podbiegła do nas
i założyła mi kluczyk na szyję. – Myślę, że domek dla lalki też by się przydał.
- Jak ty…
- Diana, tak mnie wychowano. Powinniście się
cieszyć.
- Umówmy się, że będziesz to wykorzystywać w
sytuacjach awaryjnych, okej?- zapytał Caine.
- Ale dostanę swoje nagrody?- pokiwał głową.
Uśmiechnęła się- Umowa stoi.
- Dobra, zbierajmy się, a zdążymy na
dzisiejszy samolot.
***
O czwartej nad ranem wylądowaliśmy. Odebrał nas
Louis.
- Cześć. Mamy klucz. A wam jak poszło? – Louis
spuścił wzrok.
- Mamy pióro, ale…
- Ale co?- zapytałam.
- Harry’ego udziabał jakiś dziwny wąż. Teraz
jest w szpitalu, nieprzytomny. Umrzeć, nie umrze, ale może do końca życia być
sparaliżowany…- o nie… Od razu pojechaliśmy do szpitala.
-------------------------------
No i jak? Złe za Harry'ego? W nn będzie trochę przemyśleń Diany na temat tego co czuje, będzie o księdze i o ucieczce. A no właśnie co do ucieczki: cieszycie się? Jutro nn, proszę o komentarze. Mam nadzieję, że pojawi się chociaż z 6, bo na początku kontynuacji potrafiło być po 8,a teraz po 4. + Wielkie dzięki dla dziewczyn, które robią to systematycznie pod każdym rozdziałem.
Zle ? Ja jestem wściekła. Ale rozdzial i tak.super. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńSupeeer :D
OdpowiedzUsuńKurde, dlaczego Ian musiał zostać ughh i dlaczego akurat w tedy Harre'mu musiał rozplątać się ten but?
Ale jestem zadowolona z ucieczki i tych wszystkich przygód :D
Astrid jest najlepsza, rozwala wszystko i wszystkich (w pozytywnym znaczeniu) :D
Już nie mogę się doczekać nn :D
Oby Diana wzięła pod uwagę ostatnie DOBRE zachowanie Caine :D W końcu są małżeństwem :D
Dziękuję :* - Asia :)
Harry ma żyć! I ma być zdrowy! A Ian,to przez obłąkanych! ;vv
OdpowiedzUsuńNie Ian miał z nimi uciec!!! Hazz ku*wa coś ty z nim zrobiła?? Ale i tak rozdział zajebisty ❤
OdpowiedzUsuńNie, Harry na być w pełni zdrowy !! A rozdział świetny✌
OdpowiedzUsuńSuper, kocham 👑
OdpowiedzUsuńCzy jestem zła? Jestem wręcz wściekła. Dlaczego mi to zrobiłaś? Mój biedny Harry :(
OdpowiedzUsuńDlaczego to akurat on musiał ucierpieć?
Mam nadzieję, że przeżyje i nic mu większego nie będzie.
Ian został... smutno trochę.
No trudno.
Czekam na nn.
Dominika
:*
OdpowiedzUsuń