Rozdział
35
Diana
- Jak to możliwe?- patrzyłam na Harry’ego z
nadzieją, że wybuchnie śmiechem i powie, ze to co przed chwilą było żartem.
Jednak on nadal był .. smutny? Przerażony? Nieobecny? Wszystko na raz.
- Wiesz, że moja mama była dziwką… Nathaniel
to wszystko zaplanował. Wiedział, że ona będzie chciała mnie zabić. I jak to
zrobi przeistoczę się w anioła. I będę razem z nim rządził.
- Czemu nie powiedział ci wcześniej? Z tego co
mówiłeś, znaliście się wcześniej…- uśmiechnął się smutno.
- Od zawsze go nienawidziłem, a kiedy
nadarzyła się okazja wygnałem go i sam
stałem się przywódcą. A potem go „zabiłem”.
Nie miał raczej szansy żeby mi o tym oznajmić.
- Przykro mi Harry- tylko tyle mogłam mu
powiedzieć.
- Wierzysz w przeznaczenie Diana?
- Chyba tak.. Czemu pytasz? – zamknął oczy.
- Czuję, że nie zostaliśmy wybrani
przypadkowo. Czuję, że to wszystko co się dzieje, nasza historia.. To
przeznaczenie. Że ktoś to z góry zaplanował. – chwyciłam go za dłoń.
- Co prawda księga nam jeszcze zbyt wiele nie
ujawniła, ale dowiemy się czemu akurat my… Po co to wszystko.
- Mam nadzieję…- właśnie miał mnie pocałować,
kiedy usłyszeliśmy ze drzwi się otwierają. Błyskawicznie od niego odskoczyłam.
W salonie pojawił się Caine. Spojrzałam na niego. Był uśmiechnięty. Czyli, że
nic nie podejrzewa. Uff…
- Cześć. – podał Harry’emu rękę, a mnie
pocałował w policzek.
- Co tak wcześnie?- zapytałam, próbując nie
okazać zdenerwowania.
- Mieliśmy dzisiaj jechać zarejestrować
Astrid. Zapomniałaś?- no tak. Kompletnie wyleciało mi z głowy. Mieliśmy jechać
do urzędu.
- Tak, zapomniałam. Widocznie wczoraj byłam
tak padnięta, że tego nie zakodowałam. – Harry wstał.
- W takim razie ja się zbieram. Ashley!- po
chwili dziewczyna znalazła się w salonie.- Musimy wracać do brata. –
pożegnaliśmy się. Odprowadziłam ich do drzwi- Czemu mi nie powiedziałaś, że
zamierzacie…
- Nie było kiedy, Harry. Zapomnij, dobrze?
Trzymaj się. Pozdrów Ashton’a- wróciłam do środka gdzie dziewczyny ubierały
buty.
- Spotkałem Kyle’a. Poprosił żebyśmy dzisiaj
przyjechali na obiad to twojej mamy. Chciała zobaczyć dziewczyny i porozmawiać
z tobą- pokiwałam głową. Jestem straszną córką. Moja matka jest ciężko chora, a
ja nawet nie zadzwonię i nie zapytam co u niej. Mam nadzieję, że nie ma mi tego
za złe.
***
Od dziesięciu minut Astrid Sky Turner
oficjalnie jest naszą córką. Kiedy byliśmy w urzędzie mała miała łzy w oczach. Nie
wierzyła, że będzie miała „normalną” rodzinę. To straszne, że ktoś ją tak
skrzywdził. Podjechaliśmy pod dom. Na ganku siedział Kyle i popalał papierosa.
Kiedy nas zobaczył uśmiechnął się.
- Czy to naprawdę moje siostrzenice?- Mel i
Rosie mocno go przytuliły. Za Cainem przywitali się „po męsku” . Astrid
pogłaskał po główce. – Idźcie do środka. Diana, zostań jeśli możesz-kiedy
zostaliśmy sami zmierzył mnie.
- od kiedy palisz braciszku?
- Od kąt moja mama ma raka, tata jest w
rozsypce, a siostra ma nas w dupie- warknął.
- Kyle, zrozum, że…
- Caine, z którym byłaś bardzo pokłócona
potrafi zadzwonić i zapytać jak ona się czuje. A ty?
- Kyle, przepraszam, ja…
- Przeprosinami nic nie zmienisz,
rozumiesz?-krzyknął i wszedł do domu. Poszłam za nim. Zajął miejsce koło
Caine’a. No to teraz raczej z nim nie pogadam. Przywitałam się z Rogerem.
Odwróciłam się i ujrzałam mamę gadającą z dziewczynkami. Jak ona straszliwie
schudła. W oczach stanęły mi łzy. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
- Diana, skarbie- podeszła do mnie i mnie
uściskała. – Cieszę się, że jesteście. Chodź, skosztujesz zupy z nowego
przepisu!-pociągnęła mnie do kuchni i podała łyżkę. Spróbowałam.
- Przepyszna. Mamo, podobno chciałaś ze mną
pogadać…
- Myślę, że przełożymy to na później.-
spojrzałam w oczy identyczne do moich.
- Nie, mamo. Proszę cię, powiedz mi teraz. –
westchnęła.
- Jutro idę do szpitala.
- Wyleczą cię?- zapytałam z nadzieją.
Pokręciła głową.
- Zostało mi parę dni życia, Diana.- straciłam
oddech i osunęłam się na ziemię- Diana, spokojnie…- uklęknęła koło mnie- Już
się z tym pogodziłam. Ty też powinnaś. Proszę cię, uspokój się- po moich
policzkach spływały łzy.
- Nie możesz umrzeć, mamo. Ty nie…- zaczęłam
łkać.
- Ci… taka jest kolej rzeczy.
- Nie masz nawet 60 lat!
- Nic nie dzieje się przypadkowo, Diana.
Musisz się z tym pogodzić. Zaniosę pozostałe jedzenie do salonu. Jak będziesz
gotowa, przyjdź do nas- kobieta wyszła. Wstrzymałam pozostałe łzy, które
głębiły się we mnie. Do kuchni przyszła Astrid i mnie mocno przytuliła.
- Chodź na obiad. Nie siedź tutaj sama. Pusto
tam jest bez ciebie.- pomogła mi wstać. Chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do
salonu i posadziła koło Caine’a. Sama zajęła miejsce koło Melanie. Można
powiedzieć, że atmosfera nie była ponura. Astrid opowiadała o czymś Mel, a ta
ją z uśmiechem słuchała co mi poprawiło nastrój. Rosie i Kyle też o czymś
rozmawiali, tak samo jak moi rodzice.
- Dobrze się czujesz?- szepnął Caine.
- Powiedzmy- splótł nasze palce. W tej chwili
byłam w kropce i potrzebowałam wsparcia.
- Może powinniśmy…
- Nie! Zostajemy… - nie drążył dalej. Po
prostu siedzieliśmy i słuchaliśmy konwersacji. Po skończonym posiłku pomogłam
mamie zanieść naczynie i pozmywać. Oczywiście moje roztargnienie doprowadziło
do tego, że zacięłam się przypadkowo nożem.
- Plastry masz na górze- oznajmiła
rodzicielka. Udałam się do łazienki. Najpierw polałam wodą utlenioną a potem
przykleiłam plaster. Ktoś zapukał.
- Proszę- do łazienki wszedł Caine.
- Widziałem jak tutaj idziesz i chciałem
sprawdzić jak się czujesz.
- Jakoś się trzymam- odparłam.- Caine?
- Tak?
- Macie jakikolwiek ślad gdzie może być
Nathaniel? – pokręcił głową.
- Ale jest szansa. Louis i Zayn mają przejrzeć
z Calumem mapę USA i ustalić jak oni szli. Spokojnie, znajdziemy Ian’a całego i
zdrowego…
- Tu już nawet nie chodzi o niego. Każdego z
nas skrzywdził. Czuję, że to on maczał palce w chorobie mojej mamy. To przez
niego Luke jest w szpitalu. To wszystko jest jego winą. Więc jak już go
namierzymy, pozwólcie mi osobiście go zabić- wyrzuciłam z siebie wściekła. Wstałam.
Uśmiechnął się.
- Masz to jak w banku- spojrzałam mu w oczy. I
zrobiłam coś czego pewnie będę żałować. Położyłam mu ręce na ramionach i zaczęłam
namiętnie całować. Potrzebowałam tego. Czułam się nie w porządku co do Styles’a. Ale
potrzebowałam żeby ktoś to zrobił. Żeby chociaż trochę złagodzić ból. Oparł
mnie o drzwi i nie przestawał całować. Kiedy jednak oderwał się ode mnie
żebyśmy oboje zaczerpnęli powietrza wyszeptał- Kocham cię, słyszysz? I nigdy
nie przestanę…
Ian
- Ale jak to możliwe? – zapytałem zaskoczony.
- Bardzo długa historia Ian.
- Czemu nie powiedziałeś im wcześniej? Może by
zostali.
- Wiem, że pewnie nie uwierzysz, ale się bałem
, że nie uwierzą. Teraz jest za późno, ale wiem gdzie są.
- Tak? Gdzie?
- Wszyscy poza twoimi siostrami są w domu.
Melanie uparła się w połowie drogi, ze trzeba po ciebie wrócić, Rosaline
próbowała ją przekonać, ż nie warto, a reszta grupy po prostu je zostawiła.
Niestety nadal nie wiem gdzie są. Obawiam się, że nie…
- Nie mów tego! One na pewno żyją!
- Miejmy nadzieję Ian- ruszył w kierunku
drzwi- Pamiętaj, że tutaj jesteś bezpieczny- zostawił mnie samego. One musze
żyć. One muszę żyć…
Harry
Weszliśmy z Ashley do domu.
- Ashton, jesteśmy!- stanąłem zaskoczony.
Ashton siedział w salonie, ale nie sam.- Bella.
- Harry. Tak jak napisałam, wróciłam po dzieci
i zabieram je od ciebie.
- Chyba śnisz- prychnąłem.
- Dzieci, idźcie się pakować- bliźniaki się
nie ruszyły- Ashley, córeczko zrób chociaż raz o co mama prosi.
- Nie, mamo- pokręciła głową- Zostaję.
- Będziesz tego żałować. Ashton synku. Ty
zawsze jesteś po mojej stronie. Chodź z mamą. Będzie ci lepiej…- Ashton
wpatrywał się w nią zaszklonymi oczami. Obawiam się, że zaraz o stracę.
Zacisnął pięści.
- Gdzie byłaś, co? Gdzie byłaś kiedy tata
próbował nas odnaleźć, kiedy nas szukał?! No gdzie?! Nikt tego nie wie! Miałaś
nas w dupie! Oczekujesz, że z tobą pójdziemy? Grubo się mylisz! Raz już źle
wybrałem idąc za tym świrem. Nie popełnię tego błędu z tobą mamo! Wyjdź stąd.
Nikt tutaj nie chce cię widzieć! – po jego policzkach ściekały łzy.
Wpatrywaliśmy się w niego zaskoczeni.
- To jeszcze nie koniec- oznajmiła Bella-
Wszyscy tego pożałujecie. A szczególnie ty Harry. Ty najbardziej pożałujesz
tego, którą stronę wybrałeś- wysyczała i wyszła trzaskając drzwiami. Ashton
pobiegł na górę. Chciałem za nim iść, ale Ashley mnie zatrzymała.
- Ja z nim spróbuję porozmawiać tato. A ty
dopilnuj żeby faktycznie stąd poszła i nie wróciła…
---------------------------
No i co powiecie? Jest okej? Mogę wam zdradzić, że w następnym zamierzać zrobić kochaną scenkę pomiędzy Harrym a Ashem (o ile mi wyjdzie) Jak myślicie czemu Nathaniel okłamał Ian'a? Martwi mnie mały , ale jednak spadem komentarzy. Aż tak zanudzam? @dianablog --ask na którym możecie mnie śmiało hejtować i wyrażać opinię na temat mojej twórczości jak nie chcecie tego robić w komentarzach. Jutro nn, proszę o komy ;p
Zanudzasz? Żartujesz sobie? Przecież to jest świetne :) Kocham i czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńWspaniały jest :D
OdpowiedzUsuńA może Bella to ta kobieta, z którą rozmawiał Nathaniel, ale tamta jest prawdopodobnie "matką" Astrid, więc chyba to nie będzie pasowało :p
Nie zanudzasz!!
Caine i Diana yeeeeeeeaaaah :D\
Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego Nathanile okłamał Ian'a
Już nie mogę się doczekać nn :D
Dziękuję :* - Asia :)
Jakie hejty ! Powaliło cię!! To jest świetne! I ty nasz nie zanudzasz co ci do głowy przyszło?
OdpowiedzUsuńNie martw się tymi komentarzami
Czekam na tą scenkę!
Czemu Nathaniel tak okłamuje Ian'a?
Tylko niechten pocałunek nic niezmieni z Hazzą .
I sory że tak późno ...
Kocham! I czekam na nn!
Diana i Harry najlepsi! <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńMnie tam rozdział się podoba.
OdpowiedzUsuńMoże jestem jedynie troszeczkę zła na Diane, że pocałowała Caine'a.
Harry ma rację, cała ich historia była zaplanowana (przynajmniej ja tak mysle)
Cieszę się, ze dzieci zostały z loczkiem. Przestałam lubić Bellę ( nie wiem nawet czy kiedykolwiek ją lubiłam haha)
Czekam z niecierpliwością na next.
Dominika
Jaki z niego dupek, że go okłamał, ale to pewnie dlatego,że chce, żeby tamtych znienawidził. Idiota.
OdpowiedzUsuńBoskie
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja mam przeczucie że Bella będzie współpracować z Nathaniele...?
OdpowiedzUsuń