sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 38



Rozdział 38
                                                     Diana


Ubrałam czarną sukienkę i koturny. Dzisiaj nie jest zbyt  ładna pogoda. Zbiera się na deszcz. Spojrzałam w lustro. Jestem tak cholernie do niej podobna, że aż boli. Usłyszałam cicho pukanie.
- Proszę- odparłam słabym głosem. Do łazienki weszła Astrid. Jak zwykle wyglądała prześlicznie.
- Tata mówi, że powinniśmy już jechać. – przyjrzała mi się- Ładnie wyglądasz.- uśmiechnęłam się do niej smutno.
- Dziękuję. Ty wyglądasz jak księżniczka- chwyciłam jej dłoń i zeszłyśmy na dół. Caine i moje dwie córeczki siedzieli na kanapie. Kiedy pokonałyśmy schody Caine wstał i mnie objął. Całą piątką poszliśmy do samochodu.
                                                          ***
Było pełno osób. Byli wszyscy moi przyjaciele wraz z dziećmi, Roger z Kyle’m, do którego przytulała się Naomi. Za nimi siedzieli Marshall i Agnes. W tylnych rzędzie dostrzegłam Jules’a. Oczywiście nie zabrakło jakiś członków naszej rodziny (nawet rodzice Caine’a się stawili) i znajomych mamy. Wraz z rodziną udałam się do przednich rzędów. Na środku stała otwarta trumna gdzie leżała moja rodzicielka. Parę łez spłynęło po moich policzkach. Powinnaś żyć mamo, być tu z nami. Patrzeć jak twój syn i moje dzieci zaczynają dorosłą drogę i powinnaś doczekać się prawnuków. Pamiętam, że zawsze chciałaś odwiedzić Włochy, kto to teraz zrobi za ciebie? Nigdy nie zapomnę jak byłyśmy blisko od zawsze. Pamiętam jak płakałaś kiedy Jules od nas odszedł, ale ty pomimo załamania podniosłaś się i dążyłaś do celu. Poznałaś mężczyznę swojego życia i urodziłaś synka. Pamiętam też czas kiedy byłam w klasie maturalnej. Wtedy cały czas się kłóciłyśmy. Nienawidziłam cię bez powodu. Pamiętam twoje rozczarowanie kiedy musiałam chodzić do Luigiego, który wtedy robił za mojego psychologa. Wiedziałam, że myślałaś o tym gdzie popełniłaś błąd. I wiem jak strasznie żałowałaś, że nie powiedziałaś mi wcześniej o tym, że jestem córką Marshalla. To było tak dawno, a wydaje się jakby to wszystko było wczoraj. Z moich przemyśleń wyrwało mnie szturchnięcie Caine’a. Msza się właśnie skończyła. Wszyscy wychodzą żeby udać się na cmentarz gdzie moja mama zostanie pochowana. Objęła Mel i Astrid. Caine objął natomiast Rosie. Opuściliśmy kościół i ruszyliśmy w stronę miejsca gdzie pochowamy ostatecznie moją mamę. 
                                                           Ian
Stałem z boku i patrzyłem jak ludzie podążają za trumną w której leżała moja babcia. Przyglądałem im się. Kiedy ujrzałem Nath moje serce przyspieszyło. Tak dawno jej nie widziałem… Dostrzegłem też rodziców taty, dziadka Roger’a, Kyle’a… Ujrzałem rodziców obejmujących kogoś. Nie mogłem uwierzyć… Melanie i Rosaline całe i zdrowe! Są tam bezpieczne, żyją… Wybaczyły im a oni je przyjęli. Może gdybym tam pobiegł mnie by czekało to samo? Może by mi wybaczyli… Może mógłbym…
- Napatrzyłeś się?- mruknął Nathaniel.
- Jeszcze nie- odparłem. Obserwowałem ich dalej i myślałem. Może kiedy odwrócę uwagę Nathaniela uda mi się uciec na dół. Albo może jak krzyknę z całych moich sił to mnie usłyszą i przybiegną mi na ratunek. Jest to bardzo ryzykowne, ale warto. Ale zrobię to dopiero kiedy włożą trumnę. Czekałem. Ksiądz powiedział tą swoją kwestię, opuszczone trumnę z wieńcami, wrzucono jakieś rzeczy i zasłonili grub. Teraz jest moja szansa.
- Zostawisz mnie samego? Proszę- powiedziałem „zdołowany”.
- Masz minutę- odszedł gdzieś a ja to wykorzystałem. Czym prędzej ruszyłem w stronę ludzi. Pobiegłbym, ale nadal mnie boli kostka. Z każdym krokiem czułem się lżej. Już tak blisko… Zaraz… Przede mną pojawił się Nathaniel- Naprawdę myślałeś, że jestem taki głupi i nie domyślę się, że chcesz zwiać? Wracamy- chwycił mnie za ramię i pociągnął w przeciwnym kierunku.
- Chociaż daj mi się z nimi przywitać- prychnął.
- Jeśli dam ci to zrobić oni cię już nie wypuszczą, a mnie zabiją.  Musimy iść Ian. Zrozum, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Oni cię skrzywdzą jak tam wrócisz…
- Moja mama w życiu by na to nie pozwoliła- oznajmiłem. Spojrzał mnie nie z troską.
- Czyżby? I uważasz, że twoja mama jest dobrą kobietą?- pokiwałem głową- Oh, Ian. To tak zwana świetna gra aktorska. Pokażę ci coś- znaleźliśmy się w jakimś zamku. Nathaniel z czarnymi oczami stał u góry. Było tu pełno aniołów w tym moi rodzice- To Otchłań, Ian. Moje dawno królestwo. Żyłem sobie spokojnie z obłąkanymi i opętanymi dopóki oni się nie pojawili. Harry mnie najpierw wygnał, a potem przyszedł mnie zabić wraz z innymi. Patrz- wujek Harry wystrzelił strzałę która trafiła w serce Nathaniela, a on zmienił się w kupkę popiołu- Podobno każdy zasługuje na życie, prawda? A oni wszyscy się obrócili przeciwko mnie i pozwolili na śmierć. O, popatrz tam. O ten widok mi chodziło- zobaczyłem mamę z jakimś chłopakiem pochyloną nad jakąś dziewczyną. W tej chwili moja mama zaczęła ogniem z rąk wypalać jej serce. Patrzyłem na ten widok zaskoczony. Potem ponownie byliśmy na cmentarzu. – Widzisz, Ian. Oni są źli. I lubią krzywdzić nawet bez powodu. Chcesz tam nadal wracać? Jak myślisz czy przyjmą cię z otwartymi rękami?- popatrzyłem na moją mamę i poczułem nienawiść.
- Wracajmy do domu, Nathanielu. Nic tu po nas...
                                                       Diana
Mam już powoli dosyć słuchania kondolencji. Najchętniej wróciłabym do domu i poszła spać. Nie mam ochoty tutaj siedzieć. Nienawidzę styp. Udałam się do ogrodu przed restauracją, żeby pobyć sama. Jednak nie na długo. Poczułam dłonie na moich biodrach.
- Nie powinnaś przebywać sama- szepnął Harry. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Każdy czasami potrzebuje samotności.
- Wiem, ale nie powinnaś być sama na dworze kiedy grasują obłąkani- wywróciłam oczami.
- Najlepiej zamknijcie mnie wszyscy w szklanej kuli i załatwcie mi całodobową opiekę, żeby nic mi się nie stało- mruknęłam.
- O co ci chodzi?- zapytał.
- Mam dosyć tego wszystkiego i wszystkich- nie odzywał się- Przepraszam.
- Nie ma sprawy. – odwróciłam się w jego stronę.
- Na pewno?- uśmiechnął się.
- Na pewno- musnął moje usta. Usłyszałam trzask. Odwróciłam się i ujrzałam przerażoną Rosie. Czym prędzej oderwałam się od Harry’ego.
- Rosie…
- Zostaw mnie!- pobiegłam za nią.
- Proszę wysłuchaj mnie…- odwróciła się wściekła a po jej policzkach spływały łzy.
- Wybaczyłam ci , że znalazłaś sobie nowe dziecko… Wybaczyłam ci, ze nie powiedziałaś nam o tym kim jesteśmy… Ale tego ci nie wybaczę!
- Rasaline, posłuchaj… Twój tata mnie zdra…
- Wiem! Powiedział nam o tym! On jest z nami szczery w przeciwieństwie do ciebie! Wybaczyłaś mu, wszystko było już dobrze, ale ty musiałaś oczywiście wybrać jego!

- Rosaline, strasznie cierpiałam po zdradzie twojego ojca i…
- To nie zaczęło się po zdradzie! To już było kiedy Ian jeszcze był. Widzieliśmy was wielokrotnie. Myślisz, że jesteśmy ślepi?! – na ścieżce pojawił się Caine, a za nim stały Melanie i Astrid. Rosie się odwróciła i pobiegła do Caine’a. Tam się rozpłakała- Zabierz mnie od niej! Nienawidzę jej! – Caine spojrzał na mnie zszokowany. Jednak z tyłu zobaczył odwróconego do nas Harry’ego i zrozumiał.
- Rosie, proszę weź kluczyki i zabierz siostry do auta.- dziewczyna usłuchała i odeszła z pozostałymi. Caine patrzył na mnie wściekły- Zdradziłem cię, ale wiesz jak cholernie tego żałuję. Przepraszałem cię niejednokrotnie. Już wszystko było dobrze. Wiem, ze mi wybaczyłaś. Czy to ma być zemsta?- wysyczał- Robisz to żebym cierpiał prawda? Taki jest twój plan, co?!
- Caine daj mi to wytłuma…
- Nie ma czego tu tłumaczyć, Diana. Nie chcę cię widzieć…Oboje jesteście siebie warci!- warknął i ruszył w kierunku auta.
- Caine- z mojego gardła wyrwał się szloch jednak on się nie odwrócił. Odszedł. Łzy ciekły strumieniem. Ruszyłam w stronę lasu. Harry chciał mnie zatrzymać- Zostaw mnie!- warknęłam i udałam się do puszczy. Muszę się wziąć w garść. Muszę w końcu zawalczyć o moje szczęście! 
-----------------------
Ta dam! I co uważacie? Bo ja osobiście uważam, że ten rozdział jest całkiem całkiem. Jak myślicie jak to wszystko potoczy się dalej?  Co zrobi Diana? A pro po niej mogę wam zdradzić, że teraz jej charakter będzie się zmieniał, bo już powoli mam dosyć takiej Diany, a to źle xd Jutro nn, proszę o komy ;p

5 komentarzy:

  1. wow. .. no tego to się nie spodziewałam ;)
    Ale może nawet dobrze, że Caine się o tym dowiedział.
    Przecież w końcu musiał nadejść ten czas.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow, no nieźle
    W sumie, teraz wiedzą na czym stoją
    Mam nadzieję, że wszyscy sb wszystko wybaczą :)
    Ale Diana nie wypaliła jej serca, dla zabicia, tylko dla uzdrowienia, Nathaniel jak zwykle musiał skłamać i oszukać Iana i nie tylko jego :(
    Wydaje mi się , że Diana rozłoży skrzydła i..... właśnie dalej nwm co zrobi :p
    Może bd szukać Iana :D
    Już nie mogę się doczekać nn :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Diana :(( a Caine nie powinien teraz robić jej problemów bo sam ją zdradził i wtedy nie interesowało Go co czuje Diana. A rozdział super tylko mam nadzieje,że Ian wroci do domu szybko.:)))

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)