sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 31



Rozdział 31
                                                     Ian


Nie zważałem na ból kostki, na którą źle stanąłem po przeskoczeniu płoty. Biegłem cały czas nie oglądając się ze siebie. Nogi poniosły mnie do parku . Dopiero tam, w mniej zaludnionym miejscu usiadłem i się rozpłakałem. Byłem w rozsypce. Nie wiedziałem czy wstać i pokuśtykać do domu. Czy oni mi to wybaczą? Czy tata kazał mi uciekać żeby mnie ochronić czy żeby nie musieć się nade mną użerać? Matka mnie pewnie nienawidzi. Pewnie straciłem w jej oczach. Może jednak powinienem pójść w umówione z Nathanielem miejsce i wrócić z nim do zamku? Nie wiem co ja mam robić… Myśl, Ian, myśl.. Położyłem się na trawie. W mojej głowie pojawiły się wspomnienia z tego parku jak to przychodziliśmy tutaj wszyscy razem. Zamknąłem oczy. „Uciekaj… Spieprzaj stąd, słyszysz? Uciekaj!”
- Dobrze tato- mruknąłem i się podniosłem. Wracam do domu. Do mamy, taty, Rosie i Melanie. Do mojej Nath i reszty przyjaciół. Mam dosyć życia niby anioła. Przecież ja nawet skrzydeł nie mam! Zacząłem kuśtykać w stronę domu. A to zajmie mi z co najmniej godzinę, ale będzie warto.
                                                  Diana
- Diana, Harry oszukuje!- krzyknęła Astrid. Właśnie prowadzili z loczkiem partyjkę w warcaby. Wychyliłam się z kuchni.
- Harry…
- Przecież nie oszukuje- odparł „oburzony” Styles.
- Umawialiśmy się, że nie ma zbijania do tyłu, a ty zrobiłeś to z 4 razy! – wykłócała się dziewczynka.
- Nie było takiej umowy- pokazał jej język
- Zachowujesz się jak dziecko- stwierdziłam z uśmiechem.
- Nie-e.
- Ta-ak- zadzwonił dzwonek do drzwi. – Idę otworzyć- kiedy drzwi się uchyliły stanął z nich zdenerwowany Caine. – Coś się stało?- próbowałam ukryć drżenie z głosie.
- Tak- zobaczył Styles’a w salonie- Dobrze, że jesteś- stwierdził i rzucił do niego jakąś torbą.
- Co to?- zapytał Harry.
- Księga. Już nie jest bezpieczna w moim sejfie. W ostatniej chwili udało mi się ją odzyskać. Musisz ją gdzieś zawieźć.
- Myślałam, ze trzymałeś ją w sejfie do którego nikt nie zna kodu- odezwałam się.
- Bo tak było, ale włamywacz złamał kod. – odwrócił wzrok.
- Jak ci się udało ją odzyskać? – zapytała z zaciekawieniem Astrid- Zraniłeś kogoś? Zabiłeś? Jesteś jednym z tych gangsterów, którzy mają duże firmy?
- Napastnik bez problemu oddał pistolet i torbę z zawartością. Potem dałem mu odejść- Styles prychnął.
- Jak mogłeś dać mu tak po prostu odejść? Gdybyś go oddał w ręce tych goryli twojego starego to dostał by niezłą nauczkę. – Caine wlepił w niego zimne i nienawistne spojrzenie.
- A ty byś pozwolił dać tak mocno skrzywdzić swojego syna?- warknął. Czy on właśnie powiedział…
- Chcesz powiedzieć, że to Ian?- zapytał ze zdziwieniem Harry.
- Tak. To był Ian. I nie musisz si martwić. Nie wróci już po nią. Widać było, że nie chciał jej ukraść tylko został do tego zmuszony i kiedy kazałem mu to zwrócić rzucił ją bez wahania. – podarłam się o blat. Mój syn… Złodziej, z bronią… O nie…- Był sam.
- Mówił coś?- wyszeptałam.
- Przywitał się i przeprosił. To tyle. Zajmiesz się tym?- zwrócił się do Hazzy.
- Tak, tak. Już jadę. Trzymajcie się- powiedział trochę smutny i opuścił nasz dom. Caine do mnie podszedł i mnie mocno przytulił.
- Nie mogłem go zatrzymać Diana. Gdyby został oni by…
- Wiem. Nie tłumacz się. Wiem. Jest szansa, że jest jeszcze w Portland?
- Zawsze jest- koło nas stanęła Astrid. W ręku trzymała ramkę ze zdjęciem. Podała ją mi. Przedstawiało ono naszą piątkę.
- Ludzie się mimo wszystko nie zmieniają, choćby się bardzo starali. Kiedy patrzę na to zdjęcie widzę samo dobro. Nawet jeśli Nathaniel codziennie wpajał mu by złe rzeczy on i tak będzie dobry. Nie musicie się o niego martwić. On wróci. One zresztą też. Wszyscy którzy uciekli wrócą. Bo dobro i zło długo nie wytrzyma ze sobą. – Caine podniósł ja i przytulił do nas. Ledwo powstrzymywałam łzy. Gdzie są moje dzieci?
                                                        Ian
Właśnie stałem w ogrodzie. Udało mi się dotrzeć. Zaraz będę w domu z rodzicami…
- A ty dokąd?- usłyszałem głos Nathaniel’a za swoimi plecami i zesztywniałem.
- D-do domu- oznajmiłem. Zaśmiał się.
- Przecież to nie jest twój dom Ian. – ruszyłem na przód.
- Zaraz się przekonamy- ze śmiechem ruszył za mną.
- Czyżby? Spójrz do środka. Co widzisz?- ujrzałem ojca i mamę tulących się do siebie z uśmiechem. To pamiętam za nim uciekłem. Ale zaraz… Oni trzymali jakąś dziewczynkę w objęciach. Kim ona jest?- Widzisz? Nie przejęli się waszą ucieczką i znaleźli sobie nowe dziecko, które nie sprawi im takiej trudności jaką wy niby sprawiliście. Patrz, nawet zdjęli wasze zdjęcie- spojrzałem na ścianę gdzie niegdyś wisiało zdjęcie. Była pusta. Ścisnęło mnie serce.
- G-gdzie są Mel i Rosie?- zapytałem.
- Nie mam pojęcia, ale podejrzewam, że pewnie tu dotarły i zobaczyły podobną scenę i się wycofały. Pewnie postanowiły opuścić Portland, a skoro nie mają pieniędzy, nie jadły od dawna czegoś porządnego i są zestresowane to raczej daleko nie zajdą. O ile w ogóle udało im się tutaj dotrzeć…
- Nie mów tak! Musimy je znaleźć. One na pewną żyją.. Na pewno są bezpieczne.
- Moi podwładni ich szukają, ale na marne. Wróć ze mną Ian. Tam jest twój dom. Tam jesteś bezpieczny. Chodź- słyszałem jak kieruje się w stronę lasu. On miał rację. To nie jest już mój dom. Z bólem odwróciłem się i pokuśtykałem w jego stronę.
                                                       Rosaline
Dotarliśmy do Windham! To już coś. Stąd jest 14,1 mili do Portland. Gdybyśmy mieli samochód dotarcie do domu zajęło nam by pół godziny. Na piechotę to pewnie z dwie godziny. Ale musimy zrobić postój. Jesteśmy zmęczeni, głodni i spragnieni. Musimy tu odpocząć. Rozsiedliśmy się w parku.
- Pierwsze co zrobię jak wrócę to pójdę na dobrego burgera- powiedział Ashton na co chłopcy od razu się dołączyli.
- Może najpierw weźcie prysznic bo cuchniecie jak skunksy- oznajmiła Ashley na co dostała w żebra od brata.
- Musimy gdzieś przenocować i coś zjeść, bo nie dotrzemy do Portland w takim stanie- odezwała się Cassie.
- Nie mamy pieniędzy żeby…
- Mam pomysł!- krzyknął Calum- Chłopacy chodźcie tu! – zaczęli się naradzać. Ash, Mike i Cal siedzieli na ławce a przed nimi stał jakiś kubek ze śmietnika. Ashton zaczął walić patykami o ławkę a chłopcy zaczęli klaskać. Potem zaczęli śpiewać do czego bliźniaki Horan zaczęli tańczyć. Przyłączyłyśmy się do klaskania. Po chwili duża grupa ludzi ich obserwowała. Podobało im się to, więc wrzucali pieniądze . Sprytnie to sobie wymyślili. Godzinę później mieliśmy 203 dolary. Najpierw poszliśmy i wydaliśmy 75 dolarów na pożywienie i picie. Potem udaliśmy się do motelu. My z Calumem weszliśmy, a reszta będzie musiała wejść przez okno.
- Pokój dla dwojga na jedną noc poproszę- powiedział Calum.
- Dowodzik?
- Nie mam- zobaczyłam, że jedna doba kosztuje 15 dolarów. Podałam recepcjonistce 30.
- Wystarczy?- uśmiechnęła się i podała nam kluczyk.
- Miłej nocy życzę- udaliśmy się do pokoju nr 5 i otworzyliśmy okno. Po dziesięciu minutach nasi przyjaciele byli z nami. Rozsiedliśmy się i zaczęliśmy spożywać długo wyczekiwany posiłek.
- Już jutro będziemy w domu- ucieszyła się Mel. Luke ją przytulił i się uśmiechnął.
- Tak. Cali i zdrowi…- powiedziałam. Szkoda, że Ian’a z nami tu nie ma. Powinnam go stamtąd zabrać siłą choćby nie wiem co. Ciekawe co u niego. Czy jest szczęśliwy? 
 ------------------------------
Ten rozdział nie należy do zbyt ciekawych, ale za to w nn postaram się to nadrobić, bo nie będzie to "spokojny" rozdział. A wy co myślicie? Czy Ian postąpił słusznie? Jak myślicie co się wydarzy? Nn postaram się dodać jutro, a jak mi się nie uda to dopiero w pt ;/ Czekam na komentarze ;)

5 komentarzy:

  1. Idealny :D
    Już nie mogę się doczekać nn :D
    Kurde, dlaczego Ian wrócił? On miał trafić do domu, ughhh :(
    Mam nadzieję, że chociaż reszta wróci szczęśliwie do domów :)
    Astrid jest piękna, słodka i baardzo mądra :D
    Myślę, że między Dianą i Cain'em jest już troszkę lepiej, co mnie b cieszy :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To smutne, że akurat tą scenę zobaczył ;-; I wrócił z tym dupkiem..

    OdpowiedzUsuń
  3. Kompletnie nie wiem, czego mogę się spodziewać
    Pozostało mi jedynie czekać na kolejny rozdział.


    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że Ian zobaczył tą scenkę , Harry i Diana <3
    NIECH ONI WSZYSCY SIE POGODZĄ I ZABIJĄ NATHANIELA
    Boskiee <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Ian :c A co do rozdziału to boski *.*

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)