wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 40



 Rozdział dedykuję Natalce i zapraszam na jej bloga
http://divisionofpain.blogspot.com/

Rozdział 40
                                                         Diana


Czy byłam gotowa na rozmowę z Caine’em? Myślę, że tak. Myślę, że dam radę mu wszystko wyjaśnić. Jednak kiedy weszłam do jego gabinetu , a on przeniósł na mnie lodowate spojrzenie moja pewność siebie o dziwo wyparowała.
- Cześć- odezwałam się.
- Cześć- podeszłam do krzesła naprzeciwko niego i je zajęłam. Zapanowała bardzo nie zręczna cisza. Nie wiedziałam jak zacząć, a on chyba nie zamierzał zadawać pytań.
- Jak się mają dzieci?
- Jak myślisz, jak mają się dziewczyny?-uniósł brew.
- Mają się fatalnie, są wściekłe i nienawidzą mnie z całego serca i nie chcą mnie znać?- wzruszył ramionami.
- Coś w tym stylu. Wiesz co mnie dziwi? Że nie chciałaś nawiązać z nim żadnego kontaktu od…
- To są moje córki, znam je na wylot. Są w pewnym stopniu do mnie podobne i doskonale wiem, że jak cierpią muszę dostać trochę czasu na posiedzenie w samotności i po użalaniu się nad sobą. Przyszłabym do niech wczoraj, ale sam kazałeś przekazać mi, że miałam je zostawić wczoraj w spokoju.
- Co ci się stało w twarz? – prychnęłam.
- Obchodzi cię to?
- W końcu jesteśmy małżeństwem- odparł sarkastycznie.
- Wypadek przy pracy. Spadłam ze skarpy, potłukłam się i połamałam skrzydła, ale wszystko jest okej- spojrzał na mnie zaskoczony.
- Po pierwsze jak to się stało, po drugie co ty tam robiłaś?
- Muszę ci się tłumaczyć?
- W tej sytuacji? Tak, zdecydowanie powinnaś- westchnęłam.
- Chciałam znaleźć naszego syna, bo jak dotąd wam się to nie powiodło, ale moje skrzydła po siedemnastu latach odmówiły posłuszeństwa.
- Chciałaś go poszukać? Sama? Ty jedna, sama bez broni, przeciwko Nathanielowi i obłąkanym? Co ty sobie myślałaś? Zrozum, że staramy się jak możemy i to nie nasze widzi mi się , że niech ma karę i będzie zżył z tym potworem w samotności.- ponownie zapadła cisza. Wpatrywałam się w okno, żeby nie musieć patrzeć na niego- Czemu? Powiedz mi tylko czemu- tu już nie chodziło o tą akcję. Tu chodziło o nas, o Harryego…
- To się zaczęło jak my..  No wiesz. Byłam samotna, a on powiedział, że mnie kocha. Miód na złamane serce, no wiesz.. Ale potem zaczęliśmy się godzić, dziewczynki wróciły, a ja… Ja nie umiem tego zerwać Caine. Znów jestem rozdarta między waszą dwójką. I doskonale wiesz, że to nie jest takie proste- spojrzał mi prosto w oczy.
- Kochasz mnie?- zapytał.
- Kocham. Ale jego chyba też kocham.
- I znów potrzebujesz czasu ? – wstałam i ruszyłam w  kierunku drzwi.
- Pójdę już.
- Proszę bardzo. Masz tyle czasu na przemyślenia ile tylko chcesz. Tylko potem nie przychodź z płaczem, że znów cię skrzywdził- odparł szorstko.
- Zapamiętam- powiedziałam i wyszłam.  Oczywiście na swojej drodze musiałam napotkać Beatrice.
- Caine u siebie?- zapytała.
- Tak. Masz go do całej swojej dyspozycji- mruknęłam, na co ona się chytrze uśmiechnęła.
- W końcu zrozumiał, że nie jesteś jego warta?
- Mów sobie co chcesz. – opuściłam budynek z chęcią rozwalenia czegokolwiek.
                                                     ***
Kiedy weszłam do domu było cicho. Udałam się na górę. Najbliżej był pokój Astrid, więc tam najpierw zajrzałam. Dziewczynka leżała na łóżku i czytała jakąś książkę. Zanim jednak zdążyłam się odezwać książka wylądowała na podłodze, a dziewczynka wbiegła we mnie z prędkością światła, o mało mnie nie powalając.
- Myślałam, że już nie wrócisz- szepnęła.
- Nie mogłabym wam tego zrobić. Chciałam wam dać czas. Jak się czujesz- pogłaskałam ją po plecach.
- Trochę smutno. Ta.. to znaczy Caine próbował nam wynagrodzić twój czyn, ale i tak głównie zajmował się Rosaline…- to dziwne. Od kąt ją zaadoptowaliśmy mówiła do nas mamo i tato. Zwłaszcza do Caine’a. Czemu tym razem tak nie powiedziała?
- Mogę ci wynagrodzić to spacerem? Pokażę ci parę pięknych miejsc. Tylko najpierw muszę iść porozmawiać z dziewczynami. Poczekasz?
- Jasne. Tylko nie za długo- uśmiechnęła się.
- Postaram się- następny w kolejności był pokój Rosie. Zapukałam. Nie odpowiadała.- Rosaline, proszę otwórz. Chcę cię przeprosić i wszystko ci wyjaśnić. Otwórz…- ponownie zapukałam- Rosaline!- usłyszałam brzdęk klucza i po chwili drzwi otworzyły się na oścież, a w nich stanęła wściekła Rosaline.
- Czego chcesz? - warknęła.
- Porozmawiać- zanim zaprotestowała znalazłam się w jej pokoju.
- Chyba nie mamy o czym.
- Czyżby? Nie zamierzam ci się tłumaczyć, czemu to zrobiłam, chcę po prostu żebyś wiedziała, że to sprawa twojego ojca, mnie i Harry’ego i masz się tym zupełnie nie przejmować i proszę nie gniewaj się wyłącznie na mnie, bo każdy zawinił. – prychnęła.
- Tata cię przeprosił, a ty go już wcześniej zdradzałaś! Jestem zła na ciebie i na Harry’ego! Postanowiłaś sobie zmienić rodzinkę? Najpierw on, potem ten bachor?- i wtedy do mnie dotarło. Przecież dziewczynki przez chwilę chociaż musiały być same. Wtedy Rosaline musiała powiedzieć coś Astrid.
- Co powiedziałaś Astrid? I lepiej powiedz prawdę.
- Poskarżyła ci się?
- Nie, jej zachowanie zdradziło, że coś jej nie tak, a teraz pokazałaś mi jak jej nie trawisz. No to co w końcu?
- Powiedziałam jej, że nigdy nie będzie członkiem naszej rodziny i ma nas zostawić, a mnie omijać szerokim łukiem. – prychnęłam.
- Śmiesz krytykować mnie? Powiedziałaś siedmioletniej dziewczynce, która nigdy nie miała tego co ty, że ma się wynieść? Czy ty jesteś poważna?
- A co ja takiego miałam? – roześmiałam się.
-Miałaś wszystko. Przez całe swoje życie miałaś naszą miłość, spełnioną każdą zachciankę. Sukienka, buty, sesja, wakacje, kosmetyki… Wszystko! I wiesz co ci powiem? Nie wiem ile razy usłyszałam dziękuję. I nie doznałam od ciebie szacunku. A Astrid? Astrid mimo braku pokrewieństwa kocha mnie, jest mi cholernie wdzięczna i tylko raz chciała odejść ze względu na to, że chciała wam oddać „miejsce”. Nie wiem co bym zrobiła bez niej. Dużo nam pomogła. A ty? Ty tylko strzelasz fochy i liczysz, że każdy będzie na twoje zawołanie. Ale wiesz co? Mam dosyć. Mam dosyć tego, że mnie nie szanujesz i nie umiesz docenić mojej miłości. Myślałam, że ten pobyt u Nathaniela  pokaże ile dla nas znaczycie. Widocznie się myliłam. Proszę, skoro chcesz, to koniec. Skoro mnie nienawidzisz, znikam. Pamiętaj, że jak zmienisz zdanie możesz przyjść. Ale tylko wtedy. Cześć- wyszłam trzaskając drzwiami. Weszłam do pokoju Mel. Leżała schowana pod kołdrą- Melanie… Przyszłam…
- Proszę, nie teraz…- powiedziała słabym głosikiem. Trzęsła się.
- Melanie…- usiadłam na jej łóżko i odkryłam kołdrę.
- Nie!- dłońmi zasłaniała oczy. – Idź, nie teraz! Proszę.
- Mel o co chodzi- udało oderwać mi się jej ręce. Nic nie miała. Otworzyła oczy.
- Zostaw, przecież jestem potworem!
- O czym ty mówisz? Przecież jesteś piękna- zaskoczona spojrzała w lustro.
- Jak to możliwe… Przecież one.. One były całe czarne..
- Musiało ci się wydawać.
- Nie, mamo! One były czarne. I zanim trafiłam wtedy do szpitala też takie były! Mamo, ten potwór nigdy nie był wytworem mojej wyobraźni. On jest i znów do mnie przemawia. Cały czas powtarza, ze jest głodny w ciemności. Nie rozumiem o co chodzi. – przytuliłam  ją mocno.
- Spokojnie. Obiecuję, że to przeminie. Że jakoś powstrzymam tego potwora. Że zniknie. Tylko mów mi kiedy go usłyszysz ponownie, okej? – pokiwała głową.
-Kocham cię mamusiu.
- Ja ciebie też kocham córeczko.
                                                   Ian
Mateczka dała mi zapas kartek i przyborów. Schowałem je przed Nathanielem. Kiedy on miał obchód usiadłem na parapecie i zacząłem rysować. Pierwsze co mi przyszło do głowy to Nath. Nigdy jej nie rysowałem. Najwyższy czas. Wziąłem się do pracy. Robiłem to najstaranniej jak tylko byłem w stanie. Próbowałam dotrzymać każdy detal. Na szczęście odziedziczony talent po ojcu mi w tym pomógł. Po pewnie dość długim czasie moje dzieło było skończone. Ona jest taka piękna.
- Ale już pewnie nie twoja Ian- szepnąłem do siebie. Złożyłem kartkę i schowałem ją do kieszeni. 
 ---------------------------------------
I oto rozdział poświęcony całej rodzince Turnerów xd Co sądzicie? Może teraz rozdziały nie są jakieś zabójcze, ale obiecuje, że akcja będzie coraz to większą a zakończenie tej części i trzecia część będą bardzo,bardzo interesujące (taki jest plan xd) Co się wydarzy w nn? Nn jak w zwyczaju w pt, bardzo proszę o komentarze. 


8 komentarzy:

  1. Dobrze, że Diana jej wygarnęła! Może coś zrozumie w końcu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jest :D
    Diana dobrze postąpiła moim zdaniem :D
    Już nie mogę się doczekać nn :D
    Dianę znów czeka wybór, znów...
    Rozdział jest świetny, co jest już normą :D
    To by było chyba na tyle :p
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!
    Kocham Was obu... :) Znów ten wybór. Diana ma naprawdę ciężkie życie.
    Aż jej współczuję.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste
    Jak dla mnie to dobrze ze Diana wygarnela Rose.
    Jak mozna tak powiedziec do 7letniego dziecka.
    Nie Diana ma nie wracac do Caine!
    Czekam na n ❤

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)