Rozdział
30
Diana
Caine przygotował dla nas kolację co bardzo
mnie zszokowało. Wino, lasagne, świece…
- A z jakiej to okazji?- zapytałam.
- Zawsze musi być jakaś okazja?- uśmiechnął
się.- Potraktujmy to jako bez okazyjny, niespodziankowy prezent, okej?- podał
mi kieliszek.
- Skoro chcesz, to niech tak będzie. Sam
robiłeś?- wskazałam na posiłek.
- Tak. Wiem, że to jedno z twoich ulubionych
dań- zdziwiłam się.
- Skąd wiesz? Nie mówiłam tego nikomu..
- A to będzie moja słodka tajemnica Diano-
skosztowałam.
- Smaczne. Powinieneś częściej gotować-
stwierdziłam.
- Zacznę jak dzieci…- nie dokończył.
- Wiesz, że to nie twoja wina? A raczej nie
tylko twoja? Wszyscy ukrywaliśmy to przed nimi i Nathaniel…
- Jak myślisz czy gdyby wiedzieli, uciekliby?
- Myślę, że to wszystko potoczyłoby się
inaczej. I raczej by tego nie zrobili.- wpatrywał się pusto w swój kieliszek.
- Może powinnaś wybrać Harry’ego? Byłby
lepszym ojcem niż ja- starałam się nie zdradzić jak bardzo wzmianka o nim mnie
spięła.
- Nie byłeś złym ojcem, Caine. Poza tym czemu
gadamy o tym podczas mojej bez okazyjnej kolacji?- uśmiechnęłam się na tyle na
ile mogłam. U niego również pojawił się cień uśmiechu.
- Tak, powinniśmy zmienić temat- i zaczęliśmy
rozmawiać jak kiedyś. Śmialiśmy się jakby nic się nigdy nie stało. Dopóki nie
usłyszeliśmy syczenia.
- Błagam powiedz, że to jakaś uszczelka-
rozejrzał się.
- To nie jest uszczelka…- błyskawicznie się
podniósł i podał mi rękę.- Szybko, musimy się schować…- i wtedy pojawili się
oni. Obłąkani. Caine pociągnął mnie za sobą. Nie zdążymy schować się w domu, a
nigdzie indziej… Wepchnął nas do gęstych krzaków.
- Myślisz, że nas tutaj nie dopadną?-
warknęłam.
- Cii… Lepsze krzaki niż nic. – musiałam siedzieć
wtulona w niego, bo nie było miejsca. Wyjął telefon i wybrał numer Lou. Sms był
krótki. „SOS” – Jakbyśmy nie mogli zjeść normalnej kolacji jak normalni ludzie…
- Jesteśmy aniołami, nasze życie nie jest
normalne- pokiwał głową. Te kreatury nadal tu latały. - Louis wie gdzie nas szukać?
- Mamy umowę. Jeśli potrzebujemy pomocy
piszemy do jednej osoby „sos”, ona zwołuje resztę, namierza potrzebującego i
jedzie na pomoc.
- Sprytne. A jaki jest czas wyczekiwania?
– będą najszybciej jak będą mogli. – nie odzywaliśmy
się już. Słyszeliśmy ich syczenie, a po 10 minutach odgłosy strzał. Czyli już
są.
- Caine! Diana! – usłyszeliśmy wołanie Niall’a.
Wyczołgaliśmy się i pokazaliśmy naszym przyjaciołom. Harry na początku był
zmartwiony jednak kiedy mnie zobaczył od razu zaczął się głupkowato uśmiechać.
Chciałam go uderzyć i dać do zrozumienia, że ma przestać, bo jeszcze nas
odkryją, że nas wyda…
- Dawno ich nie było- stwierdził Zayn.
- Masz rację, dawno. Harry- moje serce na
chwilę stanęło kiedy Caine zwrócił się do loczka. – Odprowadzisz Dianę do domu?
My zaczniemy węszyć, a potem do nas dołączysz.
- Pewnie- odpowiedział Harry na tyle obojętnie,
żeby nikt nie podejrzewał, że bardzo się cieszy. Ruszyliśmy w kierunku domu.-
Co robiłaś z nim na zewnątrz?- szepnął.
- Jadłam kolację na jego życzenie. –
wiedziałam, że w tym momencie chciał prychnąć. – Nie jesteś chyba zły…
- Oczywiście, że nie. Gdybyś… Nieważne.
Zapomnijmy. Nic się nie stało. Ważne, że jesteś cała- weszliśmy do środka.
Wtedy Harry przyparł mnie do muru i zaczął namiętnie całować. Oddawałam
pocałunek. Tysiące motyli trzepało w moim brzuchu. Kiedy się ode mnie oderwał
powiedział ze smutkiem- Muszę już iść.
- Uważaj na siebie- dopiero kiedy wyszedł się
poruszyłam. Miałam ochotę krzyknąć. Pierwsze co zobaczyłam to był ten wzrok Ian’a.
Ten zawiedziony, pełen złowrogości wzrok. Ale okazało się, że to tylko zdjęcie
i to w dodatku na którym się uśmiecha- Wariujesz – powiedziałam sama do siebie
i udałam się na górę.
Ian
Dzisiaj jest akcja, którą muszę wykonać sam. I
podobno będzie ostro bo Nathaniel dał mi broń.
- Możesz mi w końcu powiedzieć co i jak?- nie
ufa mi tak jak kiedyś. Powiedział, że powie mi wszystko przed akcją.
- Jedziemy do Portland po bardzo ważną dla nas
księgę. Jest ukryta w jednym z sejfów. Myślę, że dobrze znasz to miejsce, więc
bez problemu się tak dostaniesz. – skrzywiłem się. Oh, Portland… Autem
zaparkował przed świetnie znaną mi firmą. Firmą , którą założył mój dziadek,
która teraz jest w rękach mojego ojca, a w przyszłości pewnie miała by wpaść w
moje ręce.
- Chyba nie karzesz mi….
- Księga jest w prywatnym sejfie Caine’a.
Wiesz gdzie on jest?
- Oczywiście, że wiem. Znam ta firmę jak
własną kieszeń. Ale nie zrobię tego. – spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
- Czemu Ian? Zapomniałeś ile krzywdy wyrządził
ci twój ojciec?
- To nie zmienia faktu, że nie chcę go okraść…
- Zrobisz to Ian. Bez tej księgi nigdy nic nie
osiągniemy. Musisz to dla nas zrobić, Ian…- wiedziałem, że tego pożałuję, ale
się zgodziłem. Założyłem kominiarkę . Chwyciłem torbę i wysiadłem z pojazdu.
Udałem się na tył budynku i tam wśliznąłem się przez okno. Tam mnie nikt nie
zobaczy. Dobra już jestem. Ten sejf taty mieście się na końcu korytarza, na
trzecim piętrze. Winda jest zbyt ryzykowna. Pobiegłem pożarowymi schodami. Po
pół minucie byłem na wyznaczonym piętrze. Na moje szczęście sejf jest tuż obok.
Wychyliłem głowę upewniając się czy nikogo nie ma. Pusto. Wszedłem do
pomieszczenia. Sejf był wielkości lodówki. Na kod. Czy kiedykolwiek mój ojciec
zdradził mi kod? Oczywiście, że nie. Nikt nie znał kodu poza nim. Zastanówmy
się… On ma urodziny w listopadzie, ale to byłby banał. Urodziny mamy? Wpisałem.
Nie. Zostały 3 próby. Urodziny Rosie? Nie. Urodziny Melanie? Nie. Ostatnia
próba. Jedyne co mi przychodzi do głowy to moje urodziny. Ryzyk fizyk. 1408.
Błysnęło zielone światło i drzwiczki się otworzyły. Szczerze mówiąc to, ze
ojciec miał za kod moje urodziny sprawiło, że miałem łzy w oczach. Może jednak
mnie kochał? A może jednak nie byłem taki beznadziejny? Co on mówił? Że ten kod
dużo dla niego znaczy… Musisz się opamiętać Ian! Wyciągnąłem książkę, w którą
bym mógł się powpatrywać, bo miała coś w sobie. Kiedy jednak ją schowałem do
pomieszczenia weszła kobieta, na oko wiek moich rodziców. Spojrzała na mnie
zdziwiona, a potem przycisnęła guzik koło drzwi i zaczął wyć alarm. Cholera!
Odepchnąłem ją dosyć brutalnie, ale musiałem wiać. Drzwi od schodów pożarowych
się zablokowały. Kurwa! Rzuciłem się biegiem na inne schody. Z windy właśnie
wysiedli ochroniarze. Pędziłem. Słyszałem ich krzyki. Na szczęście znałem ten
budynek lepiej od nich. Tak wszystko wyminąłem, że bez ogona znalazłem się tam
gdzie wszedłem. Właśnie miałem przeskakiwać płot, kiedy…
- Zatrzymaj się!- usłyszałem znajomy głos za
sobą. Odwróciłem się i spojrzałem w takie same tęczówki co moje. Mój ojciec.
Mierzyłem do niego z pistoletu. Prychnął. – Nawet jeśli władujesz we mnie cały
magazynek to przeżyję. Ale jak ja w ciebie strzelę w tym- spojrzał na na
strzałę w swojej ręce- Zmienisz się w kupkę popiołu. Rzuć broń- zrobiłem to bez
wahania.- Oddaj torbę z księgą- to również rzuciłem od razu. Czułem, że
poczucie winy trochę spadło. – A teraz zdejmij kominiarkę- nie ruszałem się.
Nie mogę…- Zdejmij!- westchnąłem. Powoli zdjąłem ją z siebie. Kiedy tata mnie
zobaczył pobladł.
- Cześć tato- szepnąłem po cichu. Wpatrywał
się we mnie jak w ducha.
- Ian….- usłyszeliśmy głosy nadciągających
ochroniarzy. Jak mnie złapią to nie będą patrzeć na to czy jestem synem
właściciela i karze im przestać. Zleją mnie na kwaśne jabłko i wsadzą do kicia.
– Uciekaj.- nie ruszałem się. Wpatrywałem się niego oszołomiony. Wahał się, ale
krzyknął- Spieprzaj stąd słyszysz? Uciekaj!
- Przepraszam- wydukałem się i rzuciłem się do
ucieczki ile sił w nogach. Już nawet nie patrzyłem gdzie biegnę. Teraz już nic
się nie liczyło poza tym, że zdradziłem wszystkich których kocham.
--------------------------
Myślę, że ten rozdział mi wyszedł i jest ciekawy. A wy co sądzicie? Jak dalej potoczą się losy Ian'a? Jutro dodam coś o pozostałych uciekinierach, bo tutaj by byli zbędni. No to jutro nn, proszę was o komentarze ;)
Super kocham!!! Czekam na następny! Świetny :3
OdpowiedzUsuńMega :D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać nn :D
Kurde, dobrze, że Ian oddał tą księgę, mam nadzieję, że pobiegnie do domu :D
Dobrze, ze Caine tam był :D
I oczywiście mam nadzieję, że Diana bd z Cain'em, ale to już chyba wiesz :D
Ogólnie rozdział jest super, niesamowity :D
Dziękuję :* - Asia :)
To urocze co Caine zrobił... < 3
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza... Aż mam łezki w oczach.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nadal nie lubię Caine'a haha
Chyba tak już będzie do końca.
Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
Dominika.
Boski ;)))))))) czekam na nn i cuekawe czy Caine powie o tym Dianie, a jak powie to ciekawe jak ona zareaguje.
OdpowiedzUsuńBoski. Extra. Super. Cudowny
OdpowiedzUsuń;c Brak słów! Extra!
OdpowiedzUsuń