czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 84



 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Albo chociaż zaznacz co sądzisz pod rozdziałem w ankiecie.
Rozdział 84


Według moich obliczeń na dojazd, urządzenie się, pakowanie i typu podobne sprawy zejdzie nam równy jeden dzień, a skoro lecimy tam na tydzień, będzie sześć cudownych dni w Londynie!!! Jest siódma rano, za kwadrans startujemy. Czeka nas dziesięć godzin lotu. Myślę, że będzie warto.
- Proszę, w wyznaczonych trójkach zająć podane wam miejsca. I proszę się grzecznie zachowywać.- powiedziała wychowawczyni. Lecą z nami jeszcze pani od angielskiego, Isabell i Marshall. Po zajęciu miejsc wszyscy oczekiwali na lot. Siedziałam pomiędzy Lukiem, a Laylą. Przed nami siedzieli David, Margi i Em.
- Mam nadzieję, że lot nam szybko minie.- powiedział blondyn
- To tylko dziesięć godzin. Pfff przecież to chwilka.- odpowiedziała Layla z ironią.
- Ej uspokójcie się. Ja jestem bardzo pozytywnie nastawiona, nie psujcie mi tego.
- Sorcia.- mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Witamy na pokładzie linii lotniczych Ryan Express, proszę o zapięcie pasów bezpieczeństwa, za minutę startujemy. Życzymy udanego lotu. Dziękuję.- no to żegnaj Portland, witaj Londynie.

Oczami Harr’ego:
- Pospieszcie się, nie zamierzam siedzieć pomiędzy jakimiś starymi ludźmi lub beczącymi dziećmi!- poganiałem Liam’a i Zayn’a.
- Luzuj, Hazz. Zdążymy.- Malikowi jak zwykle się nigdzie ni spieszy.
- Chodź Payne, zostawmy tego debila i zajmijmy miejsce koło jakieś fajnej cziki, a on będzie siedział sobie z lalą po siedemdziesiątce.- zaśmiał się i wyprzedziliśmy Malika. Po paru minutach zajęliśmy miejsca. Niestety na trzecim miejscu zasiadł Zayn.
- Ale nie fart. Liczyłem na babcie jak mi obiecaliście, a ja będę musiał się męczyć tu z wami.- zrobił smutną minkę.
- Peszek, kretynie.- zaczęliśmy się śmiać, a jakaś babcia skarciła nas wzrokiem. Jak ja nienawidzę takich ludzi. No dobra, to dziesięć godzin samolotem. Szczerze? Wolałbym sam lecieć na własnych skrzydłach, a nie samolotem…
Oczami Caine’a:
- Nie mów mi, że boisz się latać samolotem.- zaśmiałem się, patrząc na Louis’a.

- Śmieszne. Jakbym leciał sam to byłoby bezpieczniej. A samolot zawsze może spaść, nie ma ratunku…
- Nie rozśmieszaj mnie.- ledwo się powstrzymywałem.
- Caine, zostaw Louis’a. Biedny zaraz nam zejdzie, a ty się z niego śmiejesz.- pogłaskał go po policzku, a on się wkurzył. Przybiliśmy z Niall’em piątkę.
- Przepraszam, Lou.
- A pieprzcie się.- oho, obraził się. Dobra, to jest Louis. Zaraz będzie nas rozbawiał do łez. Nie ma co się przejmować.
Oczami Diany:
- Za dziesięć minut lądujemy. Prosimy nie wstawać już z miejsc, upewnić się czy bagaże podręczne są dobrze umieszczone, zapiąć pasy i odsłonić okna. Dziękuję.- powiedział stewardessa.
- No nareszcie.- powiedział Luke.
- Myślałam, że umrę.- powiedziała Margaret.
- Czułem.- zaśmiał się David.
- Jak tylko zjawimy się w hotelu wezmę coś mocnego.- oznajmiła Layla.
- Biorę z tobą.- przytaknęła Em.
- Ale ćpuny- zaśmiałam się. Nie wiem czemu, przecież nie dawno sama brałam. No cóż, nie jest ze mną dobrze.
                                                     ***
- Jaki piękny hotel!- był on w kolorach czarno-białych i był bardzo ekskluzywny. Dostałyśmy we czwórkę pokój numer 412, a chłopacy we dwójkę dostali pokój 415, niedaleko nas na szczęście. Nasz pokój składał się z dwóch pomieszczeń gdzie stały łóżka małżeńskie(1) i pięknej łazienki(2). Miałyśmy też balkon skąd było widać Big Bena i pałac Buckingham. Po rozpakowaniu się każdy chodził i oglądał pokoje innych. Najśmieszniejsze jest to, że chłopacy musieli też spać w łóżkach małżeńskich.
- Mój chłopak to gej.-  Margaret udawała zmartwioną.
- Dopiero teraz to odkryłaś?- zapytała Layla i wybuchłyśmy śmiechem.
- Nie chce wam nic mówić, ale kolacja już jest.- oznajmił nam „oburzony” Luke.
- A ten jak zwykle coś nie na temat palnie.- pokręciłyśmy głowami i kolejny śmiech.
- HAHA. Dobra chodźcie.- poszliśmy do niesamowitej jadalni. Stoliki były sześciu osobowe, więc usiedliśmy naszą paczką. Jedzenie naprawdę dobre. Tylko ta herbata z mlekiem… Dobra tydzień popijesz sobie bawarkę i będzie dobrze, wytrzymasz. Rozejrzałam się po Sali. Niedaleko naszego stolika ujrzałam sześciu dobrze znanych mi chłopaków. O mało co nie wyplułam herbaty na stół.
- Dobrze się czujesz?- Layla uniosła brew.
- Za parę sekund odwróć się i zobacz kto siedzi niedaleko nas. Chyba, że mi czegoś dosypaliście i mam zwidy.- dyskretnie się odwrócili, a Layla o mało co nie zrobiła tego co ja.
- Co oni tutaj robią?
- Myślałam, że ty mi powiesz.- popatrzyliśmy wszyscy na siebie ze zdziwieniem.- spadł widelec, a ja i Luke schyliliśmy się po niego.
- Po prostu cię pilnują.- mruknął do mnie.
- A ty skąd to wiesz?
- Gadałem z Harrym, a co do reszty to się domyślam.
- Ykhm.- ktoś odchrząknął, a my się podnieśliśmy. Nad nami stał Marshall z założonymi rękoma, a nasza szósteczka nam się przyglądała.- Nie wnikam co wy tam robiliście. Za godzinę zbiórka przy recepcji. Obejrzymy sobie jakiś film, potem grzecznie do pokoi i spać. A rano o 8.30 śniadanie. A teraz możecie się zbierać i iść do pokoi.- powiedział srogo. Wszyscy się podnieśli i ruszyli do wyjścia, ale my z Lay i Em postanowiłyśmy podejść do aniołów. Tak też uczyniłyśmy.
- Co wy tu robicie?- zapytałyśmy równocześnie.
- Jesteśmy na wakacjach.- powiedzieli.
- W Londynie?
- Na innym kontynencie?
- Razem?- najbardziej mnie to martwiło.
- Razem.- powiedzieli Caine i Harry, którzy powstrzymywali się od skrzywienia się na siebie.
- Aaaaa. No to fajnie, że się dogadujecie. Przepraszamy, ale musimy już iść.- wyszłyśmy ze stołówki i poszłyśmy do naszego pokoju gdzie rzuciłyśmy się na łóżko i westchnęłyśmy.
- Miał być tydzień luzu.- powiedziała Emily.
- No dokładnie!
- Są strasznie nadopiekuńczy…- no, ale w sumie nie wiem co bym zrobiła gdyby ich nie było. Można powiedzieć, że ich kocham.
                                                         (1)
(2)


---------------------------------
Jest pewnie lepszy od poprzedniego, ale to nadal nie jest takie super jak zamierzałam. Ale to był przyjazd, kiedy będą zwiedzać będzie ciekawiej. Będzie więcej miłości i szaleństwa i powstanie nam chyba nowa para ^^ Jak myślicie kto to? ;)Co sądzicie o tym, że nasza szóstka wrogów siedzi razem i ma sojusz? :)) Proszę o komentarze lub o tą ankietę, bo pod rozdziałami są tylko 4 komy i to mnie zbytnio nie zadowala ;/ NN jutro, albo w sobotę. Zapraszam na moje pozostałe blogi.


3 komentarze:

  1. A ja tak sb oglądałam Percyego Jacksona i tak myślę skądś kojarzę go .... Po chwili Caine! A tak na marginesie to ten gif w tym rozdziale był w filmie jak on się "naćpał" tymi kwiatkami :D Haha ale extra film. A rozdział świetny! Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Powstanie Zouis to jest pewne XD i nie wiem o co Ci chodzi ten rozdzial jest zajebisty ale to mnie zbilo z tropu SWIATLO I CIEMNOSC RAZEM???? To jest dziwne ale spoko Pozdrawiam i zycze weny - Zuzia @Zuzupec

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 Ja niemam nic do powiedzenia.. Genialny rozdział ;* <3

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)