CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział 76
Napisałam mamie szybkiego sms’a:
Do Mama: Muszę jechać w jedno miejsce,
załatwić coś bardzo ważnego. Jutro wrócę. Nie martw się o mnie. Diana
- Dziękuję, że ze mną jedziesz.-
powiedział.
- Nie ma sprawy.- posłałam mu uśmiech.
- Czeka nas długa podróż wiesz?
- Lubię podróżować.- wzruszyłam
ramionami.
- To dobrze, bo ja nienawidzę.
Oczami
Layli:
Niby nie byłam umówiona na wieczór z
Horanem, ale wiem gdzie on dzisiaj idzie. Znalazłam zaproszenie do ekskluzywnej
restauracji na dzisiaj. Zaraz się kończy, a ja będę czekać na niego jako
niespodzianka. Wyszłam z domu niezważając na moją matkę i tego wstrętnego bachora.
Droga zajęła mi parę minut. Zaraz wyląduję w ramionach mojego ukochanego. Jeśli
mam być szczera oszalałam na jego punkcie. On jest inny niż wszyscy chłopacy,
których poznałam. Stałam jeszcze chwilkę kiedy go ujrzałam. Ale on nie był sam.
Był z jakąś dziewczyną i szli za ręce!
Nie wyjdę i nie zrobię mu afery.
Załatwię to w inny sposób. Wybrałam jego numer. Odebrał.
- Cześć kotek.- powiedział zupełnie na
luzie.
- Cześć, gdzie jesteś?- zapytałam
powstrzymując się od rzucenia im się do twarzy.
- Pracuję nad samochodem.- powiedział
trochę zmieszany.
- O to zabawne. Właśnie widzę chłopaka
identycznego do ciebie z jakąś dziewczyną pod „Olive Garden”, ale to pewnie
przywidzenia. Wiesz co? Cześć.- warknęłam i ruszyłam w kierunku domu.
-Lay!- krzyknął i mnie dogonił.- Co ty
tu robisz?
- Chciałam ci zrobić niespodziankę, bo
wiedziałam, że tu będziesz, ale niestety przeszkodziłam ci w randce.-
wycedziłam.
- To nie tak kochanie…
- A jak?! Kim ona jest?!
- To jest Demi, moja stara znajoma…
Sluchaj przepraszam, ale ty nic nie rozumiesz…
- I nie chcę zrozumieć! Daj mi spokój,
Niall!
- Nie mogę Layla…
- Proszę daj mi czas.- i uciekłam. W
domu chwyciłam większą torbę i wpakowałam tam najpotrzebniejsze rzeczy. Jeszcze
tylko sms do Diany.
Do Diana: Wyjeżdżam na parę dni do Bostonu, do
Ed’a. Muszę coś przemyśleć. Nie mów nikomu gdzie jestem. A zwłaszcza Niall’owi.
Kocham cię Layla xx
Czas ruszać. Dowiedzenia Portland.
Oczami
Diany:
- Diana, obudź się.- otworzyłam oczy i
ujrzałam Caine’a.
- Już jesteśmy?- pokiwał głową.- Długo
spałam?
- Z trzy godziny?
- Przepraszam.
- Nie masz za co? Idziemy?- pokiwałam
głową. Wyszliśmy i udaliśmy się do drzwi pięknego domu. Zadzwoniliśmy. W
drzwiach pojawił się Jesse.
- Wejdźcie.- zaprosił nas do środka.
Ujrzałam resztę zespołu poza Kellinem. Chłopacy trzymali rozpłakane dziecko.
- Powiesz co się stało?- zapytał
zmartwiony Caine.
- Wczoraj późnym popołudniem Shelia
wracała z pracy. Niestety jakiś nawalony kierowca tira stracił panowanie nad kierownicą
i domyślasz się co było potem…- wstrzymałam oddech. Złapałam chłopaka za rękę.
- Czy ona…- Jesse pokiwał głową.-
Gdzie on jest?
- U siebie. Zamknął się.
- Pójdę do niego.- ruszył w stronę
schodów.
- Mogę?- zapytałam Gabe’a, który
aktualnie trzymał małą na rączkach. Podał mi ją. Przytuliłam ją do siebie i zaczęłam
kołysać.
- Cii…- po chwili uspokoiła się i
zasypiała.
- To ty się przeciskałaś przez okienko
żeby pogadać z Kellinem?- zapytał jeden z nich. Uśmiechnęłam się lekko.
- Tak, to właśnie ja.
- No proszę. Nie dość, że zwinna to
jeszcze idealna z niej matka. Czyżby Kellin miał się spodziewać bratanka albo
bratanicy?- zapytał Jesse na rozluźnienie atmosfery.
- My nawet nie jesteśmy parą.-
popatrzyli po sobie zdziwieni.
- Z zewnątrz to wygląda inaczej.- nie
wątpię.
Oczami
Caine’a:
- Kellin, otwórz.- powiedziałem.
Cisza.- Kellin, proszę cię!- kroki. Otworzył. Wyglądał okropnie.- Bracie…-
przytuliłem go. Załkał.- Nawet nie wiesz jak mi przykro…
- Czemu to musiała być ona?
- Życie jest niesprawiedliwe… Słuchaj,
ja ci pomogę. I oni też. Ale musisz się zająć Cope… Ona cię potrzebuje i ty o
tym wiesz… Musicie trzymać się razem.- nagle się ocknął.
- Muszę do niej iść.- zerwał się na
nogi, a ja poszedłem za nim.
Oczami
Diany:
Położyłam Copeland do jej łóżeczka. Wpatrywałam
się w jej spokojną, nieświadomą twarz.
- Jesteśmy podobne mała. Obie
straciłyśmy rodzica, tylko że w inny sposób. Ale widzę, że jesteś silna i dasz
radę. Nie idź w moje ślady. I kochaj swojego tatusia jak najmocniej i nie
pozwól mu nigdy odejść…- wyszeptałam. Siedziałam przy niej. Nagle poczułam rękę
na ramieniu.
- Dziękuję ci.- powiedział Kellin. Był
blady, miał podkrążone i przekrwawione oczy. O matko…
- Chociaż tyle mogę zrobić.- posłałam
mu słaby uśmiech i ruszyłam w kierunku Caine’a.
- I tak dużo zrobiłaś…- wyszliśmy za
drzwi.
- Dziękuję Ci Diana. Za wszystko.-
powiedział niebieskooki.
- Całą przyjemność po mojej stronie .-
powiedziałam. Przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował. I tego potrzebowałam.
Jego cudownych ust na moich.
-----------------------------
Proszę nie znienawidźcie mnie!!! Przepraszam, że skłóciłam Lay i Nialla i że zabiłam Shelię, ale to było na potrzebę opowiadania ;/ Mam nadzieję, że rozdział się podoba i was zaskoczyłam. Proszę o komentarze i żebyście wpadły na moje blogi( na DDS przed chwilą pojawił się rozdział). Może jutro uda mi się dodać nn, a ja nie to może w czw, albo piątek( zależy czy wyjeżdżam do kluczborka, jak tak to w niedzielę). A o Edzie będzie więcej w nexcie:P
1. Co będzie pomiędzy Laylą a Niallem?
2. Co będzie z Kellinem?
Zapraszam też na tego bloga http://unknown-world-fanfiction.blogspot.com/