piątek, 7 marca 2014

Rozdział 61



 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział 61


- Tak.- uśmiechnęłam się i pożegnaliśmy się z Laylą. Wsiedliśmy do samochodu. Luke miał na sobie czarno-czerwoną koszulę w kratę, czarne rurki i czarne martensy. Wyglądał niesamowicie. Droga i zaparkowanie zajęły nam pół godziny. A potem trzeba było czekać w kolejce. Jeszcze parę osób i wchodzimy do klubu. Na koncert brata mojego byłego chłopaka.
- Cieszysz się?- zapytał blondyn.
- Bardzo, dziękuję że mnie zabrałeś…- przytuliłam go.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Wiem, że to nie jest odpowiedni moment, ale czemu odeszłaś z drużyny?
- Eh… Ja tam nie pasuję…- popatrzył na mnie z powątpieniem.
- Ty Diana przykładna gwiazda?- spiorunowałam go wzrokiem.
- Sam widziałeś jak pływam.
- Tak widziałem, wszyscy widzieli i wiesz co? Każdy cię podziwia. A przede wszystkim Marshall.- daliśmy bilety i weszliśmy do środka.
- Użyłabym czasu przeszłego.- dopchaliśmy się pod samą scenę.
- Jesteś dla niego mistrzynią, on w ciebie wierzy. Moim zdaniem powinnaś do nas wrócić.
- Przynoszę pecha i sam Chuck nie chciał mnie dopuścić do zawodów.- powiedziałam i zgasły światła oprócz jednego reflektora skierowanego na scenę.
- A teraz dla państwa zagrają Sleeping with Sirens!!!- zaczęły się wiwaty, a na scenie pojawił się zespół, a na czele Kellin.
Oni byli do siebie bardzo podobni. Miał na sobie koszulkę z flagą USA. Zaczęli od mojej ulubionej piosenki „If You Can’t Hang”http://www.youtube.com/watch?v=_UwWYtLWEZg . Zaczęło się świetnie. Zapomniałam o tym całym dupowatym świecie, o trudnych wyborach, rozterkach sercowych, drużynie, rodzinie… Po prostu świetnie się bawiłam, tańczyłam i śpiewałam. I przynajmniej było dobrze przez kolejne trzy godziny…
Oczami Caine’a:
Leżałem na dachu budynku gdzie odbywał się koncert mojego brata. Wsłuchiwałem się w jego głos. Zamknąłem oczy. Bolesne wspomnienia powróciły. Przypomniało mi się jak co piątek oglądaliśmy jakiś głupi film i się śmialiśmy, jak pomagał mi w lekcjach, jak udawaliśmy gwiazdy rocka, jak zrobił sobie pierwszy tatuaż i tata wpadł w szał. Przypomniało mi się też jak siedział przy moim łóżku po moim wypadku, którego nie przeżyłem. Powiedział wtedy, że moi aniołowie cały czas czuwają i mnie chronią. I niestety powróciło nasze „pożegnanie”. Wspomnienie:
- Mam was dość!- krzyczał.- Nie chcę mieć z wami nic wspólnego! Zaczynam nowe życie!
- Ty gówniarzu! Po tym wszystkim co dla ciebie zrobiłem ty tak się odwdzięczasz?!- wrzeszczał ojciec.
- Samuelu nie krzycz na niego! Kellin proszę…- szlochała mama.
- Was nigdy nie było! Miałem tylko Caine’a i Marthe! A teraz co zabronicie mi spełniać marzenia? Dobre sobie! Żegnam was!- wziął swoją walizkę i gitarę i wyszedł. Chciałem za nim pobiec, ale tata zagrodził mi drogę.
- Do pokoju w tej chwili!- wydarł się, a ja pobiegłem do pokoju. Otworzyłem okno na oścież i zobaczyłem mojego brata podchodzącego do vana.
- Kellin!- krzyknąłem, nie odwrócił się.- Kellin!- wsiadł.- Kellin!- krzyknąłem ostatni raz, a on odjechał. Nie odwrócił się, nie pożegnał, nie zabrał mnie ze sobą.
- Zapomnij o nim!- krzyknął tata i zamknął okno.- Niewdzięcznik, który nigdy nas nie kochał.
- Nienawidzę cię bracie.- wyszeptałem i odleciałem nie wiedząc dokąd się udam…
Oczami Diany:
Wyszliśmy z klubu cali spoceni. Ruszyliśmy w stronę samochodu, ale nagle stanęłam.
- Co się dzieje?- zapytał Luke.
- Chcesz zrobić coś dla mnie ostatni raz?- zapytałam.
- Zależy co?
- Nie uwierzysz, ale Kellin to brat Caine’a i chciałabym ich spotkać ze sobą. Wchodzisz w to?
- Wow. Na serio?- pokiwałam głową.- No dobra, to co robimy?
- Jak najszybciej pojedźmy do „ Portland Hotel”.- wsiedliśmy do auta i Luke odjechał z piskiem opon. Droga zajęła nam dziesięć minut. Znajdowało się tam pełno fanów.
- Widzę, że nie tylko my mamy taki pomysł. I co zrobimy?- pomyślałam chwilkę aż wymyśliłam.
- Oni wejdą tylnymi drzwiami, a my będziemy tak na nich czekać.
- Skąd masz taką pewność? I czy to nie czyste szaleństwo?
- Zaufaj mi.- podeszliśmy do tylnych drzwi. Były zamknięte, ale okno było otwarte.- Podsadź mnie.- wystawił ręce a ja zaczęłam przeciskać się przez okienko. Kiedy mi się udało powiedziałam.- Dzięki, idź przyprowadź tutaj samochód i czekaj tam na mnie.
- Dobra.- krzyknął i odszedł. Usiadłam na schodach. Czekałam tak kwadrans aż usłyszałam śmiechy i przez drzwi weszli Sleeping with Sirens! Tak! Ale razem z nimi ochroniarze, którzy się na mnie rzucili.
-Co  ty tutaj robisz? Wynocha!- zaczęłam się z nimi  szarpać.
- Musze porozmawiać z Ke…
- Zamknij się, nikogo to nie obchodzi! Wynocha!- jeden mnie wziął i pomimo moich ciosów niósł mnie do drzwi.
- Daj spokój Larry, postaw ją. Dziewczyna wie czego chce.- powiedział Kellin a ochroniarz mnie postawił. Zespół podszedł do mnie.
- A więc przyszłaś po autograf?- zapytał Kellin.
- Gdyby to chodziło o autograf nie biłabym się z twoim ochroniarzem.- zaśmiali się.
- A więc o co chodzi?- posłał mi uśmiech. Był taki sam jaki miał Caine.
- Chodzi o Caine’a.- zdziwił się.
- Znasz go?
- Tak, długa historia. I chodzi o to, że on za tobą tęskni i sądzę że jestem jemu winna to spotkanie- powiedziałam.
- A mogłabyś to dla mnie zrobić? Spotkać mnie z nim?
- Oczywiście.- Kellin odwrócił się do chłopaków i zaczął z nimi rozmawiać kiedy się do mnie odwrócił lekko się uśmiechał.- No to co jedziemy?- zapytał.
- Jasne.- wyszliśmy przed hotel, a ja poprowadziłam do auta Luke’a.
- A jednak ci się udało.- uśmiechnęłam się.
- Mówiłam.
- No to gdzie teraz.- podałam mu wytyczne i napisałam sms’a.
Do Caine: Spotkaj się ze mną za 10 minut w altance na jeziorku w parku. Pilne!!! A i nie przylatuj, kręcą się ludzie.
Od Caine: Zaraz będę.
Zostawiliśmy Luka w aucie a sami udaliśmy się w wyznaczone miejsce. Kellin się strasznie stresował. Po chwili przyszedł Caine.
- Co to za ważna spra…- nie dokończył. Pobladł.
- Cześć bracie…
- No to ja zostawię was samych. Do zobaczenie.- i odeszłam pełna szczęścia.
Oczami Caine’a:
- Kellin…
- Caine. Ale wyrosłeś. I jak z ciebie przystojniak. Chyba po mnie.-
uśmiechnął się.-A ta dziewczyna to prawdziwy skarb.Jesteście razem?
- Już nie. A właściwie co cię to obchodzi?! Po co chciałeś się ze mną widzieć?
- Przestań bracie. Nie mów mi, że się nie cieszysz.
- Nie, nie cieszę się. Zostawiłeś mnie Kellin, nawet się nie pożegnałeś, nic mi nie powiedziałeś, że się chcesz wynieść…
- Nie odwróciłem się, bo nie dał bym rady odejść, a nie mówiłem, bo nie mógłbym cię ze sobą wziąć.
- Byłeś pełnoletni! Wystarczy jedna sprawa i byłbym twój! Mogłeś mi powiedzieć!
- To był początek, nie było czasu na takie typu afery…
- Afery? Wiesz co?! Tata kiedyś mi powiedział, że nigdy nas nie kochałeś, a ja mu nigdy nie wierzyłem. Aż do dziś! Nie chcę cię znać!- krzyknąłem i uciekłem. Próbował mnie złapać, ale mu nie wyszło. Poleciałem na moje wzgórze i płakałem do białego rana nie chcąc nikogo widzieć…
-------------------------------------
Heja misie ;* Podoba się rozdział? Mi się podoba i jest całkiem długi:) Jutro nn. Co sądzicie o Kellinie, dobry z niego brat? Jesteście przeciw niemu czy za nim? Caine mu wybaczy? Proszę o komentarze. Mam nadzieję, że będzie z 10 ( to nie jest warunek) I zapraszam na darkstoryaboutdolly.blogspot.com gdzie dzisiaj pojawił się 14 rozdział :)

5 komentarzy:

  1. Jest zarąbisty i myślę, że Kellinowi na prawdę było ciężko sie pożegnać z ukochanym bratem. Jest extra rozdział i czekam z niecierpliwościa na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Kellin się starał pogadać z Cainem ... No nic czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że Caine wybaczy bratu, za bardzo za nim tęskni, tylko boi się to powiedzieć. :D . Czekam z nn^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Placze placze i jeszcze raz placze zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny rozdział! <3 Myślę, że Caine mu wybaczy:)

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)