CZYTASZ= KOMENTUJESZ!
Rozdział dedykuję Martynie Sialal z okazji urodzin :)
Rozdział 60
- A na
koniec chciałbym wam zadać referat o drugiej wojnie światowej na
1500 słów. Mam
nadzieję, że za tydzień każdy mi go dostarczy. W końcu za miesiąc matura,
musimy was przygotować.- powiedział historyk . Wszyscy wydali pomruk
niezadowolenia, a ja oparłam głowę o ławkę.- Coś nie tak panno Evans? Nie masz
czasu?
- Nie
tylko…
- No to
chyba się rozumiemy. Do zobaczenia na następnej lekcji.- powiedział i zadzwonił
dzwonek. Teraz czas na trening. Jezu jak ja nie chcę tam iść.
- Co za
frajer.- mruknęła Layla kiedy opuściliśmy salę.
- Muszę
się z tobą zgodzić.- potwierdził Luke.
-
Ciekawe kiedy ja znajdę czas… Treningi, nauka, stres, chłopak, przyjaciele… Po
co nam ten referat?!- marudziła Margaret.
-
Dobrze, że nie musimy mieć punktów z wolontariatu..- dodała Em.
- To
jest ostatni rok, a właściwie już parę ostatnich miesięcy w tej klasie.
Powinniśmy imprezować, a nie siedzieć w weekendy nad książkami.- dopowiedział
David.
-
Chciałabym cofnąć czas…- powiedziałam i wyrwałam naprzód. Dogoniła mnie Margi i
obie poszłyśmy do szatni i się przebrałyśmy. Wszystkie zawodniczki już wyszły
tylko my byłyśmy.
-
Idziesz czy nie?- zapytała.
- A
mogę nie iść?- pokręciła głową.
- Mać
cię zaprowadzić za rączkę?- te słowa przypomniały mi miłe wspomnienia. Wstałam
i ruszyłam z nią powracając do przeszłości.
- Ale ja nie
chcę!- powiedziałam jako ośmiolatka.
- Diana, ty
lubisz pływać. Czemu nie chcesz rozwijać swojej pasji? Marshall się tobą
zaopiekuje. Mam cię zaprowadzić z rączkę?- zapytała, a jej jeszcze blond włosy,
które były identycznego odcienia co moje spadały na jej twarz.
- Tak.- pokręciła
głową, ale się uśmiechała opiekuńczo. Chwyciła mnie i poszłyśmy na basen. Był
tam tylko mężczyzna w jej wieku. Przytulili się na powitanie. Ukucnął i zwrócił
się do mnie.
- Ty pewnie
jesteś Diana? Jestem Marshall.- wyciągnął do mnie dłoń, a ja nie pewnie
uściskałam jego.- Pokażesz mi co potrafisz?- pokiwałam głową. Zaśmiał się.- Po
kim ty jesteś taka wstydliwa?
- Nie jestem
wstydliwa.- oburzyłam się. Ponownie się zaśmiał.
- Charakterek
widzę po mamusi. Wskakuj do wody i pokaż co potrafisz.- spojrzałam niepewnie na
mamę. Zachęciła mnie, a ja wskoczyłam do basenu i zaczęłam pływać. Po prostu.
Pokazałam mu co umiem, a kiedy wyszłam szeroko się uśmiechał.- Widzę, że masz
do tego smykałkę. Czy dasz mi ten zaszczyt i pozwolisz mi być twoim trenerem?-
zapytał.
- Pewnie.- i sama
się szeroko uśmiechałam.
Było mi
strasznie głupio. Rozgrzewałam się z resztą drużyny, ale czułam się taka obca..
Taka inna… A Marshall stał z boku z wice trenerem i uważnie nas obserwowali.
Marshall miał zabandażowaną dłoń. To moja wina. Moja i temu dziwnemu laserowi.
Potem pływaliśmy. A ja pieprzyłam. Nie odnajduję się tu… Czemu? Czemu?
- Na
trzy drużyna. RAZ.DWA.TRZY.DRUŻYNA!- wszyscy się rozeszli, ale trenerzy kazali
mi z nimi porozmawiać. Wyczuwam kłopoty….
-
Diana, przykro mi to stwierdzić, ale to co ostatnio wyczyniasz to jakaś
masakra! Dziewczyno, zachowujesz się jak nie ty! Tydzień po maturach mamy ważne
zawody i wypadało by w nich wygrać. Jeśli masz w nich wziąć udział to musisz…-
trener Chuck nie skończył.
- Jeśli
mam wziąć w nich zawody to co?!I od kiedy są stawiane warunki?! Każdy zawsze
mógł wziąć udział!- wkurzyłam się.
- Tak,
ale twój przypadek jest wyjątkowy. Wagarowałaś, opuszczałaś treningi, te dziwne
siniaki, twoje rozkojarzenie.
- A
czyli, że przez to nie będę mogła brać udziału w zawodach. Wiecie co? Śmieszni
jesteście. Do widzenia.- błyskawicznie znalazłam się przy drzwiach.
- Jeśli
wyjdziesz zostajesz wydalona z drużyny! Mogę zwołać całą kadrę trenerską i
nawet Marshall nie będzie mógł zmienić decyzji, więc się zastanów.- kolejna
trudna decyzja. Teraz albo nigdy.
- Do
widzenia.- i wyszłam . Łzy zaczęły spływać po moich polikach. I kolejny
raz zrezygnowałam z tego co kocham. Błyskawicznie opuściłam teren szkoły. O
dziwo przed szkołą czekała na mnie mama.
- Co ty
najlepszego zrobiłaś?- zapytała zła.
-
Podjęłam słuszną decyzję.- i ruszyłam przed siebie.
-
Diana, zatrzymaj się!- przed szkołę wyszli Chuck i Marshall.
- Nie chcę już być w drużynie! Dajcie mi święty
spokój!- krzyknęłam i jak najszybciej odeszłam. Czemu wszystko się wali? Czemu
nie dadzą mi spokoju? Czemu nie zapomną o Dianie Evans, super pływaczce,
wzorowej uczennicy, wspaniałym kapitanie i nie pogodzą się z prawdą, że tamta
Diana nie żyje? Nie wiem jak umarła, ale zamierzam się jakoś tego dowiedzieć. I
nie odpuszczę. Ja się dowiem wszystkiego o swoim losie, a potem postąpię słusznie. I wiem
gdzie mam zacząć. Ciocia Meggi. To jest mój pierwszy cel. Ale dopiero zacznę w
piątek.
***
-
Powalisz wszystkich na kolana.- powiedziała Layla godzinę przed
koncertem. Te
trzy dni to była klapa. Chodziłam na lekcje, ale unikałam kontaktu z prawie
wszystkimi.- Luke to szczęściarz.- szturchnęłam ją.- No co?
- To
tylko przyjaciel i nic więcej. Zapamiętaj!
-
Spokojnie. Musisz przyznać, że wyglądasz bosko!-
-
Mogłam iść do Emily, to ona chce być projektantką.- trzepnęła mnie w ramię.-
Żartowałam. Wyglądam ładnie.- spiorunowała mnie wzrokiem.- No co?
-Ładnie?
Ładnie?! Odszczekaj to!
-
Zestaw jest nieziemski, ale ja…- rzuciła we mnie poduszką.
-
Jeszcze jedno słowo, a cię zabiję!- warknęła.
-
Przepraszam.- zadzwonił dzwonek.
-
Otworzę!- krzyknęła Lay i pobiegła do drzwi. Stał w nich Luke. Szeroko otworzył
oczy.
- Wow…
Gotowa na koncert?
-----------------------------------------
Może być? Mam nadzieję, że tak :) Jutro nn i to już będzie koncert ^^ Postaram się napisać dłuższy rozdział. Proszę o komentarze i mam nadzieję, że będzie więcej niż pięć, bo na więcej nie mogę liczyć ;/
Dziękuje Za Dedykacje! <3 Rozdział jak zawsze.. Boski! Zaskakujesz mnie za każdym razem! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* Czekam na nn ale Diana tak z drużyny :c
OdpowiedzUsuńSuperowy czekam na next i dzisiaj może będzie następny u mnie
OdpowiedzUsuńCudny nie moge sie doczekac co wymyslisz w nn - Zuzia @Zuzupec
OdpowiedzUsuńcuudowny ;)- Daria
OdpowiedzUsuńCudny!<3 Czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńJak zawsze G E N I A L N Y!. <3
OdpowiedzUsuń