CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział 67
Oczami Caine’a:
Późniejszym
popołudniem w czwartek przyjechałem pod dom mojego brata. Nawiasem mówiąc był ogromny i
nieskromny.
Czyli coś w stylu Kellina. Zaparkowałem. Mój brat już na mnie czekał.
-
Zawsze wiedziałem, że za mną szalejesz. Teraz tylko to udowodniłeś.- uśmiechnął
się triumfalnie.
- Nie
schlebiaj sobie.- przytuliliśmy się.
- Kiedy
oni ci uświadomią, że jesteś adoptowany? W końcu Turnerowie słynną ze swej
pewności siebie.- weszliśmy do środka.
Tam też wszystko było takie na bogato.
-
Widać, że twój dom.- zaśmiał się.
-
Zaczekaj, muszę ci kogoś przedstawić.- poleciał na górę.- Cope!- zaczął
wołać.
Po chwili zszedł z małą dziewczynką na rękach.- Caine, to moja córka Copeland.-
dziewczynka wtuliła się w jego tors.- Ej mała, nie wstydź się wujka.- pogłaskał
ją po główce, a ta nagle dostała zastrzyku energii. Kellin podał mi ją.
Uśmiechnąłem się do niej, co ona odwzajemniła.
- Oj
Copeland, obyś wdała się w mamę, bo jak w tatę to będziesz miała przerąbane.-
pokręcił głową.
- Masz
szczęście, że ją teraz trzymasz. Przynajmniej na razie nie oberwiesz.
- Mhm.
- Nie
mhm tylko tak. A w sobotę poznasz moją żonę Shelię.
-
Wyszła za ciebie pod przymusem?- wziął ode mnie małą i posadził ją w chodziku.
- Teraz
już nie masz dziecka, a to oznacza, że dostaniesz wpierdol.- uśmiechnął się
szeroko i zaczęliśmy się ganiać jak nienormalni po domu.
***
- Jest
zmęczona. Nie przejmuj się nią.- powiedział Kellin.
Siedziałem w fotelu w jego
sypialni. Mała była padnięta. Wybawiliśmy ją na wszystkie czasy.
- Jak
ci się układa z Shelią?- zapytałem.
-
Jesteśmy szczęśliwi. I mamy naszą Cope.- pocałował ją w czółko.- Ty lepiej mów
co jest między tobą, a blondyneczką.- poruszył brwiami.
- Nie
rozmawiałem z nią od niedzieli.- wzruszyłem ramionami.- Chyba nadal jest na
mnie zła za tamto…
- Za to
co my zrobiliśmy?
- Nie,
znaczy to też. Ale chciałem zrobić jej wykład na temat amfetaminy, a sam nie
lepszy. Pierwsza strona gazety.
- Ale
przecież amfetamina może wyrządzić jej dużo szkód.
- Ona
jest zbyt uparta żeby przemówić jej do rozsądku.- Cope już zasnęła.- Ja już
pójdę. Niech sobie smacznie śpi. Do jutra.
- Do
jutra.- uśmiechnął się lekko, a ja wyszedłem.
***
Następnego
dnia koło jedenastej poszliśmy na spacer po lasku. Copeland już świetnie chodzi
jak na dwulatkę. Spacerowaliśmy sobie tak przez godzinę i wygłupialiśmy się.
- Ahhh
to jest życie. – zaciągnął się powietrzem Kellin.
-
Zgadzam się. Ta beztroskość…
- Tak.
Ty, ja i Cope.- odwrócił się i ogarnęło go przerażenie. Mnie też dopadło.
Malutkiej nie było.- Cholera!- zaczęliśmy biegać po lesie i krzyczeć.-
Copeland! Copeland gdzie jesteś?!- nie żeby miała odpowiedzieć. Po kwadransie
znaleźliśmy się przy urwisku, a tam była nasza zguba. Była w bardzo
niebezpiecznym miejscu.- Nie ruszaj się kochanie, tatuś już idzie.- zaczął
powoli się przemieszczać w jej stronę. Nagle miejsce na którym siedziała
dziewczynka runęło, a ona zaczęła spadać. Cholera! Caine zrób coś! Rozłożyłem
skrzydła i rzuciłem się w przepaść. Udało mi się ją złapać. Mała była
przerażona i cicho szlochała. Podałem ją Kellinowi, który stał oszołomiony.
- Jak
ty to…
- Nic
nie widziałeś.- powiedziałem i uciekłem w głąb lasu.
Oczami Diany:
W
piątek wieczór miałam trening tylko bez Marshalla. Chyba dzisiaj miał zamiar
oświadczyć się Agness i nie przyszedł. Trudno. Pływałam parę godzin w
samotności. Na dworze było już ciemno. Cudownie. Zatrzymałam się na końcu toru
na krótką przerwę. Nagle światła zaczęły mrugać aż zapadła ciemność. Prąd
wysadziło? I syczenie. Nie, nie, nie! To nie mogą być obłąkani! Ale musieli
być. Pojawiło się dwóch. Dałam nura. Pod wodą wszystko było doskonale słychać.
Po paru minutach kończyło się powietrze.
Walcz Diana, walcz. Ucichło. Wyłoniłam się i zaczęłam nabierać powietrze łapczywie.
Udało się. Szybko wyskoczyłam z basenu i pobiegłam do szatni. Było ich słychać,
ale byli parę pomieszczeń stąd. Otworzyłam moją szafkę i wyjęłam telefon. Zaraz
się rozładuje! To są jakieś jaja! Odruchowo wybrałam numer Caine’a.
-
Abonament jest chwilowo niedostępny.- i wtedy bateria mi padła. Cholera! W
takim momencie?! Syczenie się zbliżało. Nie ma czasu Diana. Wpakowałam się do
szafki i zacisnęłam mocno powieki. Obłąkani próbowali się do mnie dobrać. Parę
łez spłynęło po moich policzkach. Szafki się przewróciły. Zaczęłam krzyczeć.
Potem usłyszałam jęki i syczenie ustało. Ktoś postawił szafki w miarę do pionu.
Otworzył moją. Wyleciałam z niej prosto w ramiona mojego wybawcy. A mianowicie
Harrego…
----------------------------------
Chcę was przeprosić, że dopiero dzisiaj się pojawił, ale nie miałam jak go wcześniej dodać. Dzisiaj wcześniej wróciłam, bo cholernie źle się czuję, ale uznałam, że jestem wam winna ten rozdział i jest. ;/ Może być? Wiem, że nie najdłuższy, ale myślę, że całkiem ciekawy. W pt następny. Liczę na wasze komentarze, bo pod ostatnim było ich sporo jak na tego bloga :) Wystarczy zwykłe przeczytałem, super/okropne.(chociaż nie pogardzę jak ktoś się lekko rozpiszę i pokaże swoje przemyślenia^^) Zapraszam na moje pozostałe blogi, na których postaram się jak najszybciej dodać nn. Jak sądzicie jak teraz będzie między naszymi braciszkami?
Rozdział jak zwykle cudowny i Harry... On zawsze uratuję Dianę. Myślę, że Kellin będzie siedział cicho bo kocha brata, ale Caine pewnie będzie go unikał. No nic.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, a ten jak zwykle świetny.
Wow! Super! Nie no Caine będzie unikać Kellina ... A Diana i Harry ... Nie wiem ! Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńSuper Caine będzie się bał pokazać Kellin'owi bo widział go jak był aniołem i teraz będzie dupa. A co do Diany i obłąkanych Boże dobrze że nie było Marshall'a bo by nie ogarnął (według mnie oczywiście ) " Rozłożyłem skrzydła i rzuciłem się w przepaść." Caine dobrze zrobił bo tak to żyje jego bratanica ale także źle że ujawnij się śmiertelnikowi Chciałabym żeby Diana i Caine byli razem a nie z Diana z Harry'm (UWAGA teraz będzie panika) Chce już piątek kto może sprawić aby już on był ???? CHCE PIĄTEK DAJCIE PIĄTEK BO UMRĘ!!! UMRĘ Z WASZEJ WINY BO NIE DALIŚCIE MI PIĄTKU XD to tyle paniki jeszcze raz Rozdział boski Caine na super bohatera a Harry na wybawce XD Pozdrawiam i życzę weny - Zuzia @Zuzupec <3 :3
OdpowiedzUsuńGenialne <3 . Bracia się lubią to dobrze, tylko teraz Kellin wie, że Caine ma skrzydła. Ciekawe jak to się skończy. ;>>
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych blogów jakie czytałam a było ich sporo.Ten blog jest super mam tylko pytanie jak nazywa się aktor co gra Caina i aktorka co gra Diane? Uwielbiam :* <3
OdpowiedzUsuńZajebiste ! *.* Czekam na następny rozdział. Polecę bloga znajomym, jest świetny. Pozdrawiam i weny życzę :)
OdpowiedzUsuń