sobota, 29 marca 2014

Rozdział 74



 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział 74


- Co musimy wyjaśnić?- zapytałam zmieszana.
- A amfetamina i blizny coś ci mówią?- zapytała wściekła.

- Ale skąd ty…
- A lekarz mi powiedział. Ty i narkotyki?! I cięcie się?! Co się z tobą dzieje? Nie poznaję cię! Strasznie się zmieniłaś. Dawaliśmy ci z Rogerem wszystko czego zapragnęłaś, wszystko było dobrze, a teraz?
- Mamo, proszę daj mi to wyjaśnić…
- Proszę. Wytłumacz mi to, bo ja tego nie rozumiem.
- Moje życie obróciło się o 180 stopni i nie mogę ci powiedzieć dokładnie jak, ale nie daję sobie z tym rady…
- Nie ufasz mi?- zapytała.
- Mamo, ja nie mogę o tym rozmawiać. Musisz mi uwierzyć…
- Przykro mi Diana, ale jestem zmuszona zapisać cię do psychologa.- powiedziała i zaczęła się zbierać.
- Może od razu do psychiatryka mnie wyślij!- warknęłam.
- Jeśli tak będzie dalej, albo dowiem się, że masz inne problemy to zmuszę się i na to.- powiedziała spokojnie i otworzyła drzwi.
- Nienawidzę cię!- krzyknęłam za nią, a ona wyszła. Łzy zaczęły lecieć strumieniem.
Oczami Layli:
Kiedy pani Walker wyszła z pokoju Diany od razu ruszyłam w kierunku pokoju. Moja Diana… Weszłam.
- Puk, puk. Można?- zobaczyłam ją całą zapłakaną. Natychmiastowo znalazłam się przy jej łóżku.- Co się stało Diana?- pogłaskałam ją po policzku, a ona spojrzała na mnie smutnymi oczami.
- Mam dosyć Layla.- załkała, a  ja ją przytuliłam.
- Ciii… Jestem tu… A teraz opowiadaj.
- Obiecujesz, że nie wyjdziesz i mi uwierzysz?- zapytała z nadzieją.
- Obiecuję…- przełknęła głośno ślinę.
Oczami Diany:
- Jestem aniołem…- szepnęłam. Zdziwiła się.- Uwierz mi…
- Wierzę ci Diana… Od kiedy?- zapytała patrząc mi prosto w oczy.
- Od listopada.- jej spojrzenie stało się zimniejsze.
- Jestem twoją najlepszą przyjaciółką, a dowiaduję się tego dopiero teraz. Dzięki…- wstała i ruszyła do drzwi.- Muszę coś przemyśleć. Pa.- wyszła. Zostawiła mnie. Kolejna fala łez.
- Layla- załkałam. Czemu ty tak cierpisz?
Oczami Caine’a:
Było późno, wszyscy poszli do domu, poza mną. Nagle wyszła zła Layla.
- Mogę wejść?- zapytałem, a ona się na mnie skrzywiła.
- Tak.- warknęła i opuściła szpital. Co tu się dzieje? Wszedłem do pokoju mojej księżniczki. Była cała zapłakana. Szybko znalazłem się koło niej.
- Co się stało?- zapytałem.
- Caine, ja nie chcę cię zranić jak innych. Lepiej jeśli sobie pójdziesz…
- Nigdzie się nie wybieram. Jestem przy tobie.- splotłem nasze ręce.

- Dziękuje…- szepnęła i lekko się uśmiechnęła. Odwzajemniłem to.
- Masz piękny uśmiech.- zarumieniła się.- I uwielbiam jak się rumienisz.- klepnęła mnie w ramię.
- Przestań już.- zaśmiała się ukazując swoje dołeczki i białe ząbki. Pocałowałem ją w czubek głowy. Oparłem głowę tuż obok jej.
- Idź spać.- powiedziałem.
- A zostaniesz ze mną?
- Na zawsze.- powiedziałem, a ona po chwili usnęła. Jest taka piękna i bezbronna… Poszedłem w jej ślady.
Oczami Diany:
Następnego dnia obudziło mnie chrząknięcie. Podniosłam głowę i ujrzałam złą mamę. Obok mojego łóżka siedział Caine. On też się obudził.
- Cieszę się, że w końcu wstaliście. Caine dziękuję, że z nią zostałeś, ale na ciebie już pora.- chłopak się podniósł.
- Do widzenia. Cześć, Diana.- powiedział i wyszedł.
- Tu masz ubrania. Przebierz się i jedziemy do psychologa.
- Zaraz?
- Tak zaraz. A i jeszcze coś. Przez najbliższy okres nie możesz trenować.
- Co?!- krzyknęłam.
- Sama jesteś sobie to winna.- powiedziała oschle.- Czekam na zewnątrz.- wyszła. Przebrałam się powstrzymując łzy. Jak to nie mogę trenować?! To takie niesprawiedliwe!!! Wsiadłam do samochodu.
- Kim jest ten psycholog?
- Pochodzi z Brazylii. Jest bardzo dobry.- i to tyle z naszej rozmowy. Po kwadransie zaparkowałyśmy i ruszyłyśmy do jego „biura”. Zapukałyśmy, a po „proszę” weszłyśmy. Widok mnie zadziwił.
- Dzień dobry. Pani jest mamą Diany, tak? Jakże mi miło. Ale musi pani zostawić nas samych, tego wymaga sesja, chyba że panienka sobie życzy obecności matki?- zapytał mężczyzna.
- Nie.
- No dobrze. To proszę przyjechać za godzinę.- posłał mojej mamie uśmiech i ją wyprosił.- Napijesz się czegoś?
- Luigi?- wydukałam.
- Dawno się nie widzieliśmy co? – uśmiechnął się.
- No tak, ale od kiedy ty… 
-Przykro mi, ale musimy porozmawiać o twoich problemach, a nie o mnie…
-------------------------------------
 Może być? Liczę na wasze opinię. Jutro nn. Proszę was o ten jeden komentarz, nie musi być jakiś długi (choć nie pogardzę :)) ) No i w końcu pojawił się Luigi :)) A Kellin powróci za parę rozdziałów, ale nie w najlepszych okolicznościach ;/ Więcej wam nie powiem ^^ I jak myślicie co będzie teraz pomiędzy Lay a Dianą? No i zapraszam na nowe rozdziały na moich pozostałych blogach :P

5 komentarzy:

  1. Dziękuję, że odrazu wstawiłaś tą piosenkę :) To miłe..bardzo ;> A co do rozdziału.. to no genialnie. A kto to ten Luigi? :o Nie przypominam sobie go, chyba go jeszcze nie było.. Moim zdaniem Lay trochę niesprawiedliwie zachowała się co do Diany, obiecała, że nie wyjdzie...a wyszła. Ale moim zdaniem przemyśli to i jej wybaczy ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. One muszą się pogodzić! Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pojęcia co wymyśliłaś z Kellin'em, ale już się cieszę, że powraca do nas tylko czemu w złych okolicznościach? Mam nadzieję, że Layla i Diana pogodzą się jeśli tak można powiedzieć ( napisać ), ale szczerze Lay zachowała się... nie wiem jak to nazwać... nie zachowała się dobrze w stosunku do Diany, chociaż obiecała że nie wyjdzie a wyszła. Fajnie, że dodałaś Morandi - Angels i z tego powodu się cieszę, bo według mnie akurat pasuje do tego bloga. Okey nie zabieram już czasu, bo i tak się rozpisałam, ale muszę dopisać: Super, że w końcu jest znowu Luigi. Pozdrawiam i życzę weny - Zuzia @Zuzupec PS Kocham Cię

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)