niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 70



CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział 70


- Za tydzień matura. Mam nadzieję, że dobrze was przygotowaliśmy. I pamiętajcie, nie ma co się bać. Potraktujcie to jak zwykły test.- zadzwonił dzwonek. Wszyscy opuścili klasę.
- Mam się nie denerwować, to tylko test, który świadczy o mojej przyszłości.- powiedziała ironicznie Margaret.
- Ej kochanie spokojnie. Wszystko będzie dobrze.- powiedział David i objął ją ramieniem. Ona posłała mu wściekłe spojrzenie i strzepnęła rękę. Ruszyła wściekła do toalety. Em, Lay i ja ruszyłyśmy za nią.
- Co to było?- zapytała Emily.
- Nic.- warknęła i zaczęła poprawiać rzęsy tuszem.
- Co jest na rzeczy? No gadaj.- powiedziała Layla.
- mam dosyć tego ciągłego stresu i w dodatku David zapomniał o naszej trzeciej rocznicy.- powiedziała i oparła się o umywalkę. Od razu ją przytuliłyśmy.
- Wszystko będzie dobrze.- szepnęłam.
- Ta, akurat. Jemu już nie zależy na tobie. Znalazł sobie pewnie lepszą, która lepiej daje.- powiedziała Willow, która podsłuchiwała.
- Zamknij się, a ty się jej nie słuchaj.- powiedziałam.
- O jaka obrończyni się znalazła. „ Nie słuchaj jej”. Uuuu. Bo co? Naślesz na mnie Luka albo Harrego? A nie czekaj, teraz jest Caine tak? A może teraz jesteś z Davidem?- byłam pod wpływem amfetaminy. Podeszłam do niej i dałam jej w ryj.

- Chodźmy szybko.- wyciągnęły mnie ze szkoły.- Co to było?- zapytała Layla.
- Należało jej się.- powiedziałam.
- Nie mówię, że nie.- uśmiechnęła się.- No to co? Idziemy to uczcić?
- Nie mam ochoty…- oznajmiła Margi.
- Ale i tak idziemy!- ruszyłyśmy w kierunku Sweet Coffee. Śmiałyśmy się po drodze i rozweselałyśmy Margaret. Poszłyśmy przez park gdzie na nasze szczęście siedzieli Lou, Niall i Caine…
- Cześć piękna.- powiedział Niall i pocałował Laylę. Margaret prychnęła.
- Ej, my was zostawimy gołąbeczki, ale zaraz cię widzę na miejscu.- pogroziłam jej palcem i pociągnęłam dziewczyny w stronę kafejki.
- Diana, moglibyśmy porozmawiać?- zwrócił się do mnie Caine.
- No dobra… zaraz was dogonię.- powiedziałam i zostałam z nim.- O czym chciałeś pogadać?- zapytałam.
- O wczoraj…
- Caine, przepraszam ja… Nie wiem. Mam ostatnio problemy, rozterki
I nie wiem co robię… Przepraszam…
- Nie masz za co przepraszać. Szczerze? Cholernie się cieszę, że to zrobiłaś. Od jakiegoś czasu próbuję cię uświadomić, że mi na tobie cały czas zależy, ale nie miałem odwagi…
- Caine my nie powinniśmy. Ja nie powinnam… Przepraszam cię.- spojrzałam smutno na niego i chciałam odejść.
- Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść… Będę czekał…
- Diana, zbieramy się!- pociągnęła mnie za sobą Layla. Jestem pewna, że dzisiaj się potnę…
                                                    ***
- Potrzebuję snu!- marudziła Layla. Jest sobota, za dwa dni matura. Przez te parę dni zakuwałyśmy, zakuwałyśmy i jeszcze raz zakuwałyśmy. Margaret i David się pogodzili. Przygotował w ich rocznicę dla niej wielką niespodziankę. To było słodkie.
- Ja też. – pogrzebałam w swojej torebce i wyciągnęłam tabletkę.
- Co to?- a no tak. Ona nie wie.
- To tylko amfetamina.
-Tylko? Widzę, że nieźle ci odwaliło.- wywróciłam oczami i podałam jej jedną.- Dziękuję.
- Ależ nie ma za co.
- Mam dwa newsy.
- No dawaj.- rzuciłam zeszytem .
- Po pierwsze: Jeśli dobrze mi pójdzie matura studiuję w Paryżu! A po drugie: Jadę do Londynu!!!- zaczęła piszczeć.
- To super!- rzuciłam jej się na szyję.
- Wiem.- super, że jedzie do Londynu, ale źle że będzie studiować w Paryżu. Przecież to jest tak daleko… Nie mogę jej stracić.
- Powinnam się zbierać. Jest późno.- powiedziałam i zaczęłam się pakować.
- Szkoda.- dałam jej całusa i opuściłam jej dom. Szłam ciemnymi ulicami Portland. I oczywiście tą samą uliczką co zawsze. A dokładniej taką niebezpieczną. Usłyszałam kroki. Nie zwracałam uwagi. Były coraz bliżej mnie. Miej to w dupie. Nagle poczułam, że ktoś przyciąga mnie do muru.
- Nie powinnaś chodzić tędy sama.- usłyszałam głos Caine’a. Tylko, że pijanego. Caine pijany?
- Caine ile wypiłeś?- zaczął liczyć.
- Mało.- wzruszył ramionami.
- Akurat. Nie doprowadzę cię do twojego domu, więc idziemy do mnie.- oznajmiłam.
- Pod jednym warunkiem.- powiedział.
- Jakim?- zapytałam, a on wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek. I tak jest pijany. Boże, jak on całuje…
- Możemy już iść.- uśmiechnął się i poszliśmy. Weszliśmy przez balkon. Ułożyłam go na moim łóżku, a sama położyłam się na podłodze.
                                                             ***
Obudziłam się cała obolała. Podniosłam się i spojrzałam na łóżko. Początek dnia zaczęłam uśmiechem, dzięki temu słodziakowi:

---------------------------------------
Krótki, mało ciekawy, no może końcówka jest całkiem ;/ Dobra, końcówka mi się podoba, ale tylko to. A wy co uważacie? Coraz mniej komentarzy, helo? Co się dzieje? Mało motywacji;/ Jutro nn, chyba że będzie mało kom. Jak myślicie co się stanie jak Caine się obudzi? I jak pójdzie im matura? A i do poprzedniego rozdziału: za parę rozdziałów pojawi się Kellin, ale w dosyć nieprzyjemnej sytuacji i wyjdę na sukę, ale to na potrzebę opowiadania ;./ I zapraszam na moje blogi. Tam jest 18 i 15 rozdziałów. To wcale nie tak dużo i nie są one jakoś długie. Mam nadzieję, że ktoś wpadnie i zostanie przy nich, bo jak na razie słabo ;/




3 komentarze:

  1. Nie, końcówka nie jest dobra... Końcówka jest po prostu świetna tak jak caly rozdział, ale zadziwiłaś mnie o tym że Caine był pijany i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Caine pijany? Ale Willow się należało ^^ Końcówka genialna! Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski czekam na nn

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)