sobota, 22 marca 2014

Rozdział 69



 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział 69

Wróciłem smutny do domu mojego barat. Posłał mi uśmiech, który odwzajemniłem. Copeland zaczęła płakać, a Shelia zabrała ją na górę.
- O co chodzi Caine?- zapytał z troską Kellin.
- Louis przyleciał i uświadomił mnie jaki fatalny ze mnie szef.- wzruszyłem ramionami.
- A jak nawaliłeś?
-Nawet nie pytaj. Prawie Diana zgine…- nie dokończyłem. Słowa uwięzły mi w gardle. Co ja bym zrobił  gdyby ona zginęła? Sam bym pewnie umarł. Moja piękna Diana… Pamiętam dzień kiedy pierwszy raz ją ujrzałem, a parę godzin później poznałem ją osobiście.
Siedziałem z Louisem i Niallem w parku. Usłyszeliśmy śmiechy. Przed nami przeszły dwie piękne dziewczyny. Jedną z nich była właśnie Diana. Biło od niej szczęście i jasność. Niczego nie była świadoma. Nie zwróciły na nas uwagi. Po prostu przeszły.
- Zamknij buzie, bo ci mucha wleci.- powiedział Lou i zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne.
- Dobra, idź za nią lepiej i nie działaj zbyt pochopnie. Jakby co jesteśmy w kontakcie.- podniosłem się i ruszyłem za dziewczyną. Utrzymywałem bezpieczną odległość. Jezu jak ona się rusza… Nie mówcie mi tylko, że się zakochuję…
                                                          ***
- Ktoś tu jest?- zapytała- Wyjdź i się pokaż. To nie jest śmieszne!- zaczęła uciekać. Szybko znalazłem się przed nią i przyparłem ją do muru.
- Na razie się nie odzywaj, bo oni nas znajdą. Później będzie czas na pytania-powiedziałem a ona trochę złagodniała.
-Kto oni?- zapytała.
- No ciemni. To chyba oczywiste. Cicho bądź teraz- warknąłem.
-Cholera. Nie ma jej-powiedział Zayn.
-Czuję ją. Jest blisko. Musimy ją znaleźć. – powiedział Harry. Poluźniłem uścisk.
-Kim ty do cholery jesteś, że śledzisz mnie, przyciskasz do muru?!     
-Przepraszam. Jestem Caine Turner, anioł światła. Tamci to byli Harry i Zayn, aniołowie ciemności, którzy próbują Cię dopaść żeby przeciągnąć  na swoją stronę.- zrobiła wielkie oczy.
- Czy ty siebie słyszysz? Aniołowie? HA. Dobry żart. Weź się lepiej idź leczyć a nie bajeczki o aniołach próbujesz mi wcisnąć.- odrzekła.
-Ale jak to, to ty nic nie wiesz, Diano? -zapytałem
-A niby co mam wiedzieć? Zaraz, czekaj . Skąd znasz moje imię?-odpowiedziała  pytaniem.
- Każdy je zna. Czyli, że nie wiesz kim jesteś?
- Jestem Diana, mam 17 lat, chodzę do liceum, pływam od dziewięciu lat i a jeśli nie o to Ci chodziło to niby kim jestem?- zdziwiłem się.
- Jesteś aniołem…
- Słuchasz mnie baranie?- wyrwał mnie Kellin.
- Przepraszam zamyśliłem się. Co mówiłeś?
- Że jesteś idiotą i nie wiem co ty  tu jeszcze robisz. Powinieneś teraz ją błagać na kolanach, a nie tu siedzieć.
- Cieszę, że rozumiesz.- ulżyło mi.
- Dobra, leć już bo ktoś mądrzejszy ci ją odbije.- uśmiechnąłem się i kierowałem się w stronę schodów.
- Kellin?
- Tak?- uniósł brwi
- Dziękuję…-  poszedłem na górę. Całe szczęście, że zrozumiał, że wybrałem moich przyjaciół i Dianę…
Oczami Diany:
Do późnego wieczora siedziałam sama w swoim pokoju. Wyszłam właśnie spod prysznica i usłyszałam pukanie, ale nie w drzwi od pokoju. Tylko w drzwi od balkonu. Zarzuciłam na siebie bluzę i otworzyłam je. Stał tam Caine we własnej osobie.
- Caine?- zapytałam ze zdziwieniem.
- Diana, przyszedłem cię przeprosić.
- Za co?
- Za to co się wczoraj wydarzyło… Powinienem być przy tobie. Powinienem cię chronić, a ja wyjechałem. Tak strasznie cię przepraszam…
- Nic się takiego nie stało…- powiedziałam. Spojrzał mi w oczy.
- Mogłaś zginąć! Gdyby to się stało nigdy bym sobie nie darował… Naprawdę nie wiesz co poczułem gdy się dowiedziałem. Przepraszam…- nie wiem co we mnie wstąpiło. Wbiłam się w jego usta.
Tak strasznie tego chciałam. Na początku się zdziwił, ale potem odwzajemnił pocałunek. Nie chciałam, żeby to się kończyło. Kiedy się oderwaliśmy od siebie doszło do mnie co tu się działo, co zrobiłam.
- Ja muszę… Cześć Caine.- powiedziałam i szybko wróciłam do środka. Co ty zrobiłaś dziewczyno?! Teraz to będziesz cierpieć…
Oczami Caine’a:
Pocałowała mnie… Pocałowała! Poczułem się szczęśliwy kiedy to zrobiła. Czyli, że nie jest z Harrym! Tak! Ale kiedy tak nagle uciekła… Ale skoro mnie pocałowała to chyba jej jeszcze trochę zależy? Poleciałem do domu mojego najlepszego przyjaciela. Zadzwoniłem. Po chwili stanął w nich Louis. Uśmiechnął się.
- Cieszę się, że wróciłeś.- powiedział.
- Ja też się cieszę…- staliśmy w progu.
- Tooooo co? Wchodzisz pięknisiu czy będziesz tak stał?
- No skoro mnie tak prosisz.- zaśmialiśmy się, a ja wszedłem.
----------------------------------------
No to mamy rozdział 69 ^^ Szkoda, że nie wyszedł jakoś wyjątkowo ;/ A wy co sądzicie? Pamiętałyście pierwsze spotkanie Caine'a i Diany? :)) Następny postaram się dodać jutro, mam nadzieję, że pojawi się tutaj dużo komentarzy :P


5 komentarzy:

  1. Tak, pamiętałam ich pierwsze spotkanie, tylko oczywiście oczami Caine to inaczej wyglądało i ogarnięcie sytuacji trochę mi zajęło :P Rozdział genialny.. No, no , no 69 Hazza czuwa heheh ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle się porobiło ^^ Czekam na nn ^^ 69 Hazza czuwa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie ze pamiętam i super rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  4. No jak to ja bym nie pamietala HA dobry zart a co do rozdzialu super - Zuzia @Zuzupec

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny i pamiętam jak się zaczęło i kiedy ja zaczęłam czytać i kiedy stałam się directioners, ale za długo by opowiadać. Czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam do mnie za jakieś 30 minut.

    OdpowiedzUsuń

Twój Komentarz= Mój Uśmiech :)